O polityczną wspólnotę na rzecz euro
Począwszy od jesieni 2013 r., w trzech manifestach opublikowanych przez niemieckich i francuskich intelektualistów powrócono do idei utworzenia „wspólnoty politycznej na rzecz euro”. Chodzi o to, aby systemowi jednolitej waluty towarzyszył prawdziwy system demokratycznych rządów.
Były dobre powody, by wierzyć, że kryzys gospodarczy odnowi w świecie europejskiej polityki debatę o tym, jak zreformować unijne instytucje. Jednak nawet idea o szerokim poparciu – stworzenie nowej Konwencji Europejskiej – znalazła się w programach politycznych jedynie kilku grup (liberałów, Zielonych i radykalnej lewicy). Dwie największe grupy polityczne, socjaldemokraci (S&D) i konserwatyści (EPP), nawet nie wspominają o tym pomyśle.
Także wśród intelektualistów debata skupia się bardziej na krytyce neoliberalizmu niż na wynajdywaniu instytucji, które moglibyśmy stworzyć, by mu przeciwdziałać. To kolejny powód, by bliżej zainteresować się istniejącymi pomysłami takich rozwiązań.
Nowa debata francusko-niemiecka
17 października 2013 r. niemiecki magazyn „Die Zeit” opublikował solidny esej grupy 11 niemieckich naukowców, którzy nazywają siebie Grupą Glienicke. Zaledwie kilka tygodni później odpowiedziała im grupa francuskich naukowców i polityków. Następnie, na początku 2014 r., kolejna grupa francuskich intelektualistów opublikowała we francuskim dzienniku „Le Monde” manifest na rzecz unii politycznej strefy euro. Artykuł ten wyraźnie nawiązuje do niektórych pomysłów wysuniętych przez Grupę Glienicke.
Jedną z najbardziej interesujących rzeczy w tym tekście jest to, że wyraża on zarówno krajowy, jak i europejski punkt widzenia. Jego autorzy mówią do swoich narodowych społeczeństw o Europie oraz o spoczywające na ich krajach odpowiedzialności za kształt Europy, jednocześnie angażując się w dialog z intelektualistami z innego kraju.
Grupa Glienicke powstała w październiku 2013 r. Stworzył ją Guntram Wolff (dyrektor brukselskiego think tanku Bruegel). Łączy niemieckich intelektualistów i ekspertów, w tym: Danielę Schwarzer (dyrektorkę Działu Integracji Europejskiej niemieckiego think tanku SWP), Jakoba von Weizsäckera (ekonomistę, kandydata SPD w wyborach do Parlamentu Europejskiego), Henrika Enderleina (ekonomistę z berlińskiej Hertie School of Government) i Armina von Bogdandy (eksperta w prawie europejskim i konstytucyjnym). Manifest można obecnie przeczytać po angielsku i po niemiecku.
Grupa Eiffla powstała w lutym 2014 r. Jej założycielami byli: Sylvie Goulard (francuska europarlamentarzystka, UDI ), Jean-Louis Bianco (wpływowy członek Francuskiej Partii Socjalistycznej), Etienne Pflimlin (szef fundacji Crédit Mutuel), Agnès Bénassy-Quéré (zastępczyni przewodniczącego CAE), Denis Simonneau (członek zarządu GDF SUEZ, odpowiedzialny za stosunki europejskie i międzynarodowe), Yves Bertoncini (dyrektor Notre Europe), Shahin Vallée (doradca ekonomiczny Hermana Van Rompuya), Laurence Boone (dyrektor Analiz Ekonomicznych na Europę w Bank of America Merrill Lynch), Carole Ulmer (dyrektorkę ds. badań w think tanku Confrontations Europe, zarządzanym przez Philippe’a Herzoga, specjalnego doradcę Michela Barniera). Manifest można przeczytać po angielsku, francusku i niemiecku.
Grupa składająca się z Guillaume’a Duvala (naczelnego magazynu „Alternatives économiques”), Bruno Paliera (szefa zespołu badawczego w CNRS, Sciences Po), Thierry’ego Pecha (dyrektora generalnego Terra Nova), Thomasa Piketty’ego (profesora w Paris Ecole d’économie), Pierre’a Rosanvallona (profesora w Collège de France), Xaviera Timbeau (OFCE), Laurence’a Tubiany (prezydenta Iddri) opublikowała swój „Manifest na rzecz unii politycznej strefy euro” 16 lutego 2014 r. Dostępny jest on po francusku, angielsku, niemiecku, holendersku, hiszpańsku oraz po polsku.
Manifest pierwszy: ograniczenia „niemieckiego podejścia”
Grupa Glienicke bierze za punkt wyjścia fakt, że kryzys w strefie euro jest daleki od zakończenia. Kryzys bankowy, kryzys zadłużenia i kryzys konkurencyjności są nadal w toku. W dotkniętych nimi krajach zagrożona jest przyszłość całego pokolenia. Nasza zdolność do znalezienia wspólnych rozwiązań słabnie. Dlatego rozwiązaniem powinno być wzmocnienie integracji i ustanowienie właściwej formy europejskiego zarządzania gospodarczego.
W odpowiedzi na zmęczenie niemieckiej opinii publicznej finansowym dokładaniem się do solidarności europejskiej Manifest stwierdza:
Mówimy jako Niemcy, ale także jako obywatele Unii Europejskiej, którzy wraz z innymi obywatelami UE stanowią wspólnotę. To nie jest sprzeczność: we własnym interesie Niemiec jest przezwyciężenie obaw dotyczących unii transferowej i zaprzestanie odrzucania wszelkich konstruktywnych propozycji uważanych za próby wyciągnięcia pieniędzy z niemieckich kieszeni.
Odmowa niektórych państw, aby dołożyć się do ewentualnego wykupienia długów, choć miała swoje podstawy, spowodowała wiele możliwych do uniknięcia szkód. Aby znaleźć trwałe rozwiązanie kryzysu euro i kryzysu europejskiego, potrzebne jest zastosowanie następujących czterech zasad.
Cztery zasady zarządzania walutą euro:
Zasada 1: Odpowiedzialny dłużnicy wymagają odpowiedzialnych wierzycieli. Zasady nie mogą być bardziej pobłażliwe dla sektora finansowego niż dla rządów państw. Unia bankowa oznacza, że akcjonariusze i wierzyciele biorą odpowiedzialność. „Dopiero gdy te opcje zostaną wyczerpane, powinniśmy odwołać się do europejskiego podatnika”.
Zasada 2: Odpowiedzialność i solidarność idą w parze. Odpowiedzialność ma swoje granice. Jeżeli w Grecji, Portugalii czy Hiszpanii całe pokolenie jest pozbawione szansy na produktywne życie, to nie jest to tylko problem grecki, portugalski czy hiszpański – dotyczy on nas wszystkich jako obywateli UE. Stabilność w strefie euro nie może być przywrócona bez mechanizmu transferowego. Grupa Glienicke opowiada się za ustanowieniem „wspólnego systemu ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, w celu uzupełnienia systemów krajowych”. Dodatkowo musimy ułatwić wewnątrzeuropejską mobilność pracowników, a także ponownie dać krajom z południa Europy dostęp do kredytu.
Zasada 3: Demokracja i rządy prawa muszą zostać wzmocnione. Europa musi rzeczywiście być w stanie zagwarantować poszanowanie praworządności, nawet w czasach kryzysu. Powinien zostać stworzony system sankcji, tak aby państwa, które jej nie respektują, zostały ukarane, ponieważ brak poszanowania praworządności jest obrazą dla wszystkich obywateli Unii Europejskiej.
Zasada 4: Dobra publiczne muszą być zagwarantowane. Odpowiedzialność [za długi] kończy się, gdy uniemożliwia zapewnianie przez państwo podstawowych usług, takich jak bezpieczeństwo na lotniskach czy prawa osób ubiegających się o azyl. Te usługi publiczne dotyczą wszystkich obywateli Unii i muszą być świadczone nawet wtedy, gdy dane państwo bankrutuje.
W celu zapewnienia zastosowania tych czterech zasad Grupa Glienicke proponuje opracowanie nowego traktatu dla wspólnoty euro. Ustanowiłoby to nową, zdolną do funkcjonowania formę zarządzania gospodarczego w strefie euro, mająca wpływ na budżety krajowe. Miałaby też własne środki na finansowanie projektów w celu stymulowania wzrostu gospodarczego. Stanowiłaby organizm pochodzący z wyboru, odpowiedzialny przed Parlamentem Strefy Euro, którego członkowie będą wyłaniani albo z grona posłów do Parlamentu Europejskiego (posłowie wybierani z krajów należących strefy euro) albo spośród członków parlamentów krajowych z państw strefy euro.
Manifest drugi: o wspólną odpowiedzialność
Grupa Eiffla zgadza się z Grupą Glienicke w kwestii tego, że kryzys jeszcze nie minął. Ich podejście jest więc perspektywą długoterminową. W r. 2030 ani jeden kraj europejski sam w sobie nie będzie kwalifikować się do grupy G20. Tak więc musimy działać razem. Francuscy intelektualiści podzielają zaniepokojenie niemieckich kolegów problemem utrzymującego się zadłużenia. Są również zmartwieni cierpieniem ogółu ludności, które wzmacnia radykalizację polityczną.
Część opinii publicznej została utracona. Niektórzy mówią, że cięcia w południowych krajach są narzucane przez «Europę», podczas gdy to te kraje same w dużej mierze naraziły na szwank własną przyszłość poprzez tworzenie zbyt wielkiego długu publicznego (jak np. w Grecji) lub prywatnego (jak w Hiszpanii lub w Irlandii). Z kolei «cnotliwe» kraje zapominają, że często same dostarczały «Południu» towary, które kupowało ono na kredyt oraz dostarczały mu kapitału, pompując jego zadłużenie. A zatem za tę sytuację odpowiedzialne są zarówno kraje Północy, jak i Południa, rządy krajowe i instytucje europejskie. Jeśli chodzi o rynki, które powinny to wszystko kontrolować, przez długi czas przymykały one oko na narastający problem.
Grupa Eiffla uznaje, że Francja ma swój udział w obecnym impasie europejskim. Kraj ten był siłą napędową, teraz jest obciążeniem. Np. gdy głosował przeciwko traktatowi o konstytucji europejskiej w 2005 r. W związku z tym grupa Eiffla planuje zdystansować się od francuskich decydentów, którzy nie chcieli nawet rozmawiać o propozycjach wzmocnionej integracji wysuwanych przez polityków niemieckich: Wolfganga Schäuble w 1994 r. i Joschkę Fischera w 2000 r. Francja musi przestać zachowywać się defensywnie i uznać, że przyjmując euro, państwo już zaakceptowało rezygnację z części swojej suwerenności.
Grupa Eiffla ma także przesłanie do niemieckich decydentów.
Niemiecka duma z budowy wzorowej demokracji i rządów prawa, jaka trwa od 1949 r., jest uzasadniona. Po przykrej historii XX w. jest to postęp nie tylko dla Niemiec, ale dla całego kontynentu. Jednak niemieckie władze muszą zrozumieć, że kontrola decyzji europejskich przez instytucje poszczególnych państw członkowskich jest trudna do zaakceptowania przez inne państwa. Bez wątpienia Niemcy nie zaakceptowałyby tego, gdyby chodziło o inne państwo członkowskie. Obecna sytuacja, w której federalne organy niemieckie (Bundestag, Trybunał w Karlsruhe) trzymają los euro w swoich rękach, nie jest dobra dla Niemiec, gdyż czyni z nich hegemona, ani dla niemieckich partnerów, którzy mają się podporządkować.
Podobnie jak ich niemieccy koledzy, członkowie grupy Eiffla są za utworzeniem władzy wykonawczej dla strefy euro, odpowiedzialnej za sprawy, które przeciwcykliczną politykę gospodarczą, zasiłki dla bezrobotnych, zwiększenie mobilności zawodowej, harmonizację rynku pracy itp. Podkreślają, że trzeba walczyć z nierównościami i wykluczeniem oraz promować edukację. Taki rząd dla strefy euro mógłby zatem koordynować długoterminową politykę np. w obszarze transformacji energetycznej czy wielkiej infrastruktury.
Manifest trzeci: poza mitem suwerenności
Następny francuski manifest rysuje jeszcze bardziej ambitną wizję zarówno pod względem celów, jak i środków. Głównym wyzwaniem jest nie tylko walka z trwającym kryzysem gospodarczym, ale także fakt utraty suwerenności politycznej wobec świata finansów.
Zasadniczy problem jest prosty: demokracja i władza publiczna musi mieć możliwość odzyskania kontroli i skutecznej regulacji zglobalizowanego kapitalizmu XXI w. Wspólna waluta przy 18 różnych długach publicznych, na których rynki mogą dowolnie spekulować, oraz 18 systemach podatkowych i socjalnych, bezlitośnie rywalizujących ze sobą – nie działa i nie zadziała. Kraje strefy euro zdecydowały się oddać swą suwerenność monetarną, a tym samym pozbawić się broni jednostronnej dewaluacji, nie tworząc zarazem nowych, wspólnych instrumentów fiskalnych i budżetowych. Ta ziemia niczyja to najgorszy z możliwych światów.
Pierwsza propozycja trzeciej grupy to ustalenie wspólnego podatku CIT. Ustanowiona zostałaby wspólna ogólnoeuropejska baza podatkowa. Każdy kraj mógłby następnie ustawić swój krajowy poziom CIT na co najmniej 20%, podczas gdy 10% wynosiłaby część federalna. Budżet ten zostałby wykorzystany na finansowanie programów ożywienia gospodarczego, a konkretnie wydatki na ochronę środowiska i szkolenia zawodowe. Nadzór sprawowałby powołany w tym celu Parlament Strefy Euro.
To jest główny sens trzeciego manifestu. Ta nowa europejska izba mogłaby współistnieć z Parlamentem Europejskim w jego obecnej formie. Minister finansów byłby odpowiedzialny przed tą instytucją, tak jak przyszły rząd europejski. Każdego roku parlament strefy euro mógłby ustanawiać jeden poziom deficytu w zależności od cyklu gospodarczego.
Wybory dokonywane przez to ciało będą czasem bardziej konserwatywne, niż moglibyśmy sobie życzyć, czasem też bardziej liberalne. Będą jednak dokonywane demokratycznie, na podstawie zasady większości, na widoku publicznym. Niektórzy na prawicy chcieliby, aby decyzje na temat budżetu zastrzec dla jakichś gremiów postdemokratycznych, względnie wykuć w konstytucyjnym marmurze. Inni, na lewicy, zanim zaakceptują jakiekolwiek wzmocnienie unii politycznej, chcieliby gwarancji, że Europa już zawsze prowadzić będzie progresywną politykę z ich marzeń. Musimy uniknąć obu pułapek, jeśli chcemy przezwyciężyć ten kryzys.
Punkty sporne
W sumie trzy manifesty zgadzają się co do niedociągnięć obecnego systemu. Dzielą tę samą wolę wzmocnienia demokratycznego zarządzania w strefie euro na drodze ustanowienia rządu z mniejszymi lub większymi kompetencjami, który byłby kontrolowany i równoważony przez demokratycznie wybrany parlament. O ile jednak zgadzają się co do potrzeby zwiększenia solidarności wewnątrzeuropejskiej, o tyle różni ich kwestia tego, jak to zrobić.
Intelektualiści nie zgadzają się co do finansowania przyszłego budżetu europejskiego ani co do składu organu prawodawczego, który miałby głosować w sprawie budżetu. Grupa Glienicke uważa, że finansowanie powinno pochodzić ze środków przekazywanych przez państwa członkowskie w wysokości 0,5% ich PKB. Grupa Eiffla twierdzi, że budżet wspólnoty euro powinien pochodzić ze środków własnych, np. podatku od osób prawnych lub podatku węglowego, ale nie określa kwot.
Natomiast autorzy Manifestu na rzecz unii politycznej strefy euro nalegają, że budżet winien być finansowany (w wysokości 0,5–1% PKB) z ogólnoeuropejskiego podatku: „W czasach głodzenia budżetów strefa euro musi zademonstrować swą zdolność ściągania podatków w sposób bardziej uczciwy i skuteczny, niż czynią to państwa; w innym wypadku ludzie nie dadzą jej prawa do ich wydawania”. Idea europejskiego podatku jest dla nich częścią szerszego dążenia do sprawiedliwszej polityki podatkowej. „Poza tym niezbędne jest niezwłoczne upowszechnienie automatycznej wymiany informacji bankowej w ramach strefy euro oraz wprowadzenie skoordynowanej polityki na rzecz bardziej progresywnego opodatkowania dochodów i majątku, a jednocześnie podjęcie wspólnej, aktywnej walki przeciwko rajom podatkowym poza strefą euro”.
Kolejnym punktem debaty jest to, kto powinien wejść do parlamentu strefy euro. Grupa Glienicke pozostawia je otwarte: członkowie parlamentów krajowych albo posłowie do Parlamentu Europejskiego z krajów strefy euro. Manifest na rzecz unii politycznej strefy euro, podobnie jak Joschka Fischer w 2011 r., twierdzi, że Izba Europejska powinna składać się z członków parlamentów narodowych, proporcjonalne do liczby ludności: „Nie jest możliwe całkowite pozbawienie parlamentów krajowych ich prawa do uchwalania podatków. To właśnie na bazie krajowej suwerenności parlamentów można wykuć wspólną europejską suwerenność parlamentu”.
W przeciwieństwie do Grupy Glienicke Grupa Eiffla ostrożnie mówi o potencjalnym uwspólnieniu długu. Trzeba poruszyć także kwestię zdolności zbiorowego zaciągania długów, przynajmniej w perspektywie długoterminowej, przy czym należy podkreślić, że nie chodzi tu o uwspólnienie istniejącego już zadłużenia państw członkowskich, lecz o możliwość wspólnego brania pożyczek na sfinansowanie wspólnych projektów.
Manifest na rzecz unii politycznej strefy euro bezpośrednio nawiązuje do projektu „Europejskiego Funduszu Oddłużeniowego”, zaproponowanego pod koniec 2011 r. przez doradców ekonomicznych kanclerz Niemiec. Zgodnie z tą propozycją wszystkie długi przekraczające 60% PKB danego kraju miałyby być uwspólnione. Nie jest jednak niczym zaskakującym, że nie jest to oficjalną polityką nowego niemieckiego rządu.
Jak tego dokonać?
Jest coś wspólnego w tych trzech poglądach: wszystkie ustanawiają w obrębie Europy dwa kręgi, które mają pozostać otwarte dla wszystkich państw członkowskich, także Wielkiej Brytanii.
Grupa Glienicke twierdzi, że kraje takie jak Polska, która ma w następnej kolejności przyłączyć się do strefy euro, powinny od samego początku brać udział w negocjacjach w sprawie nowego traktatu o wspólnocie euro.
Grupa Eiffla podkreśla, że trzeba unikać sytuacji, w której jeden kraj może powstrzymać inne kraje, jeśli ratyfikacja nie będzie jednomyślna. Jeśli jakiś kraj odrzuca traktat, to on sam powinien ponosić konsekwencje swoich decyzji, a nie te kraje, które chcą, by został uchwalony. Można ustalić zasadę podwójnych negocjacji – jedne dotyczące traktatu między krajami, które chciałyby być częścią wspólnoty politycznej dla euro i drugie w ramach 28 państw członkowskich w celu reformowania Unii Europejskiej. Szerszy krąg powinien także zawierać kraje, których przyjęcie do UE jest trudne ze względu na ich wielkość (Turcja, Ukraina) lub ze zbyt wolny rozwój (Mołdawia, Albania).
Przekroczenie stanowisk narodowych
Pierwszym pozytywnym wkładem tych manifestów jest wprowadzenie świeżości do współpracy francusko-niemieckiej jako siły napędowej dla Europy. Ale mamy powody obawiać się, że będziemy potrzebować dużo więcej, by skłonić oba kraje do prawdziwego dialogu, w którym każda ze stron przedstawia konkretne kroki.
Rząd SPD-CDU nie czyni żadnego postępu poza bardzo określoną interpretacją odpowiedzialności, do jakiej wzywa Grupa Glienicke. Ze strony francuskiej dopiero się przekonamy, czy premier Manuel Valls wprowadzi jakieś zmiany we francuskim stanowisku dotyczącym suwerenności.
Bez względu na reakcje polityczne lub ich brak, w związku z wynikami wyborów europejskich, jedno jest pewne. Debata wśród Europejczyków, którzy są w stanie myśleć poza kontekstem narodowym, ma tu kluczowe znaczenie. Odpowiedzialność i solidarność nie powinny być przeciwstawiane sobie nawzajem, ale muszą iść w parze.
Artykuł For a Political Community for the Euro ukazał się w „Green European Journal” (Zielonym Magazynie Europejskim). Przeł. Katarzyna Sosnowska.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.