Czy nadmierne regulacje hamują ożywienie gospodarki?
Zwolennicy deregulacji twierdzą, że biznes powoli zwiększa zatrudnienie, zwiększa produktywność i sprzedaż. Niestety, uciążliwe regulacje rządowe to wszystko utrudniają. Zlikwidujmy te regulacje, zwłaszcza dotyczące prawa pracy, a przypływ zamieni się w prawdziwy boom! – wzywają. A co mówią fakty?
Mit
„Musimy energicznie zabrać się za deregulację, aby dać przedsiębiorstwom swobodę konkurowania i tworzenia miejsca pracy, a ludziom większą wolność i odpowiedzialność osobistą… Chcę, byśmy byli pierwszym rządem we współczesnej historii, który zostawi po sobie mniejszą, a nie większą ilość obciążających regulacji”
– David Cameron, kwiecień 2011 r.„Aby wyeliminować ciężar niepotrzebnych regulacji i biurokracji, rząd poweźmie następujące środki:
usuniemy istniejące regulacje, które niepotrzebnie powstrzymują wzrost; nowe regulacje wprowadzane będą tylko w ostateczności; zmniejszymy całkowitą liczbę nowych regulacji; poprawimy jakość projektowania nowych regulacji; zredukujemy koszty regulacji dla firm i organizacji pozarządowych; przejdziemy na system kontroli oparty na ocenie ryzyka, dzięki czemu zminimalizujemy liczbę inspekcji – Departament Biznesu, Innowacji i Umiejętności, grudzień 2010 r.
Rzeczywistość
Wielka Brytania należy do krajów z najmniej uregulowaną gospodarką
Międzynarodowe badania porównawcze pokazują, że Wielka Brytania należy do najsłabiej uregulowanych gospodarek na świecie. W istocie, gdy OECD oceniało siłę ochrony pracowników we wszystkich krajach członkowskich (Ryc. 1), Wielka Brytania plasowała się na trzecim miejscu od końca. Poza USA i Kanadą, ochrona zatrudnienia działa u nas najsłabiej spośród wszystkich państw rozwiniętych.
Gdy spojrzymy na zabezpieczenia pracowników przed nieuczciwym zwolnieniem – szczególnie krytykowane przez apostołów deregulacji – Wielka Brytania jest jeszcze bliższa bycia „najbardziej wolnym” krajem na świecie. Tylko w USA jest mniej zabezpieczeń.
Uczeni i przedsiębiorcy nie postrzegają regulacji jako problemu
Ostatnie wydanie Barometru Małych Przedsiębiorstw, oparte na danych zebranych w sierpniu 2012 r. zawiera wyniki ankiet na temat głównych przeszkód stojących na drodze do sukcesu, które wypełniło 500 prezesów małych i średnich firm.
Jako główną przeszkodę wskazywano „stan gospodarki” (45%), na drugim miejscu plasował się „dostęp do finansowania” (12%). Kolejne miejsca zajmowały: opodatkowanie, przepływy gotówki, konkurencja i regulacje – przy czym tylko 6% wymieniło regulacje jako główną przeszkodę. Dane te wiele mówią, zważywszy, że firmy zatrudniające mniej niż 100 pracowników były odpowiedzialne za 65% przyrostu zatrudnienia w latach 1997–2008, ponadto małe i średnie przedsiębiorstwa dają niemal połowę miejsc pracy i niemal połowę obrotów.
Podobne wyniki uzyskano w badaniu Światowego Forum Ekonomicznego, przeprowadzonym pośród członków zarządów firm; w Wielkiej Brytanii tylko 6,4% z nich uznało, że najbardziej problematyczne były „restrykcyjne regulacje rynku pracy”.
Regulacje bezpośrednio przyczyniają się do poprawy jakości życia
Mit „nadmiernej regulacji” jest szczególnie niepokojący z jeszcze jednego powodu: pomija zalety regulacji.
Ekonomista Robert Solow wygłosił w 1998 r. wykład pod tytułem: „Czym jest elastyczność rynku pracy? Do czego może służyć?”. Argumentował, że regulacje rynku pracy mogą nakładać koszty, takie jak większe bezrobocie, ale jednocześnie:
każda z tych regulacji lub każde z ograniczeń powstało ze względu na określony cel społeczny. Niektóre realizują go efektywnie, inne nieefektywnie. Warto być tego świadomym, jednak pozostaje faktem, że całkowita eliminacja „sztywności” nie jest ani pożądana, ani możliwa.
Na przykład „barometr obciążeń” Brytyjskiej Izby Handlu traktuje koszt płacy minimalnej nie jako koszt jej zastosowania (zresztą dość niski), ale jako koszt, jaki ponoszą firmy, które nie mogą wykorzystywać pozbawionych ochrony pracowników. Należałoby uznać za niewłaściwe to, że koszt spełnienia wymogu płacy minimalnej jest traktowany jako całkowicie negatywny dla firmy, że nie bierze się pod uwagę pozytywnego wpływu na pracownika.
Poza tym niektóre typy regulacji bezsprzecznie pozytywnie wpływają na wzrost gospodarczy. Najlepszym przykładem są tu regulacje dotyczące środowiska. Jeżeli zostaną właściwie zastosowane, mogą uczynić rynki bardziej wydajnymi. Zanieczyszczenie środowiska jest określane w ekonomii jako koszt zewnętrzny, którego nie ponosi producent. W efekcie nieregulowany rynek produktów przynoszących szkodę środowisku jest ekonomicznie nieefektywny, ponieważ producenci mogą niszczyć wartość przez, na przykład, emisję zanieczyszczeń powodujących szkody, których naprawa kosztuje 2 mln funtów, by wygenerować 1 mln funtów zysku. Raport Sterna o skutkach gospodarczych zmian klimatu podsumował to następująco:
Nałożenie odpowiedniej ceny na węgiel – bezpośrednio przez podatki lub handel emisjami bądź pośrednio poprzez
regulacje – oznacza, że ludzie będą ponosić całkowity społeczny koszt swoich działań. To doprowadzi osoby fizyczne i firmy do odejścia od dóbr i usług opartych na węglu na rzecz inwestowania w niskowęglowe alternatywy.
Podsumowanie
Opinia, że „nadmierna regulacja” powstrzymuje ożywienie gospodarcze, jest uproszczona, wyolbrzymiona i często stanowi chybiony argument.
Artykuł ukazał się na stronie New Economics Foundations w serii Mythbusters. Dłuższą wersję – artykuł Richarda Exella i Alexa Herna – można ściągnąć w formacie .pdf. Przeł. Tomasz Szustek.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.