ISSN 2657-9596
Rzeka Pluskawka, fot: Paweł Augustynek Halny

Rzeki pieniędzy

Marta Wiśniewska
07/05/2017
Szacuje się, że zaniechanie w Polsce działań adaptacyjnych do zmian klimatu i łagodzących skutki tych zmian to koszt 86 miliardów złotych do roku 2020. W kolejnej dekadzie zaniechania w tym zakresie będą jeszcze bardziej kosztowne, na poziomie 119 miliardów.

Tymczasem publiczne pieniądze przeznaczone na cele określone w Strategicznym planie adaptacji dla sektorów i obszarów wrażliwych na zmiany klimatu wydawane są często nieefektywnie, niezgodnie z priorytetami Planu. Wiele przedsięwzięć, deklarowanych jako spójne z nim, nie pozwoli na osiągnięcie założonych celów, zwiększając ryzyko negatywnych skutków ekstremalnych zjawisk pogodowych – powodzi i suszy. Co więcej, planuje się na szeroką skalę inwestycje, które storpedują wysiłki, by przygotować Polskę na zmiany klimatu. Ucierpi na tym społeczeństwo, ucierpią polskie rzeki, a ogromne pieniądze zostaną po prostu zmarnowane.

Strategiczny plan adaptacji dla sektorów i obszarów wrażliwych na zmiany klimatu do roku 2020 z perspektywą do roku 2030 (SPA2020) zawiera zestaw kierunkowych działań, mających na celu poprawę odporności społeczeństwa i gospodarki na zmiany klimatu oraz zmniejszenia strat z tym związanych. W dokumencie wymienia się różne grupy przedsięwzięć, od infrastrukturalnych po prawne, organizacyjne i, co niezwykle ważne, edukacyjne. SPA2020 podkreśla konieczność wykorzystywania w działaniach, które mają służyć ochronie przeciwpowodziowej, w pierwszej kolejności rozwiązań najmniej inwazyjnych dla środowiska. Podobnie jak w unijnej Strategii adaptacji do zmian klimatu, SPA2020 w zakresie łagodzenia skutków suszy i gwałtownych wezbrań kładzie nacisk na rozwiązania oparte o potencjał ekosystemów – naturalną zdolność do magazynowania wody (retencji) i do spowalniania spływu wód. Takie podejście jest istotne nie tylko w kontekście ochrony przyrody, ale i z uwagi na efektywność działań. Nieskanalizowane i nieodcięte od swoich dolin rzeki to najskuteczniejsza metoda zapobiegania powodziom oraz eliminowania lub ograniczania skutków zarówno powodzi, jak i suszy.

Ochrona i przywracanie retencji dolinowej, glebowej czy fitoretencji (magazynowania wody przez rośliny) to działania znacznie tańsze od rozwiązań infrastrukturalnych, którym z reguły towarzyszą również negatywne skutki środowiskowe.

Słuszna strategia i co z tego?

Ze względu na możliwości, jakie stwarza dostępność unijnych funduszy w perspektywie finansowej 2014-2020, kluczowym, choć nie jedynym narzędziem wdrażania SPA2020 są regionalne programy operacyjne RPO. Zapisy programów i dokumentów, które je uszczegóławiają, oraz dobór kryteriów wyboru projektów decydują o tym, czy istotna część środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR) zostanie skierowana na efektywne i przyjazne środowisku działania adaptacyjne w gospodarce wodnej oraz (horyzontalnie) na realizację inwestycji odpornych na zmiany klimatu w innych sektorach. Można też, przy zastosowaniu mechanizmu finansowania krzyżowego, skierować dodatkowe środki z Europejskiego Funduszu Społecznego na działania informacyjno-edukacyjne.

Tymczasem, pod szyldem adaptacji do zmian klimatu, w wielu regionalnych programach operacyjnych zaprogramowano znaczne środki finansowe na inwestycje szkodzące zarówno przyrodzie polskich rzek, jak i celom adaptacyjnym. Jest to źródłem zagrożeń, ale i zmarnowaną szansą na efektywne wydanie w sumie miliarda złotych.

Przegląd regionalnych programów operacyjnych i towarzyszących im dokumentów strategicznych wskazuje bowiem, że znacząca część województw nie dostosowała RPO do zapisów SPA2020. RPO nie odzwierciedlają preferencji wyrażonych zarówno w SPA2020, jak i w unijnej Strategii adaptacji do zmian klimatu. Te preferencje to rozwój retencji naturalnej poprzez ochronę i renaturyzację obszarów wodno-błotnych oraz podejmowanie przede wszystkim przedsięwzięć nietechnicznych.

Strategia sobie, programy finansowania sobie…

Większość województw stawia niestety na retencję sztuczną, znacznie droższą i bardziej szkodliwą dla przyrody. W co najmniej dwunastu regionach zaplanowano budowę, przebudowę i modernizację zbiorników i urządzeń piętrzących, przy czym tylko w połowie z nich dodatkowo zaplanowano inwestycje w rozwój retencji naturalnej. Tylko w pięciu województwach RPO obejmuje budowę zbiorników suchych lub polderów (wypełnianych wodą w czasie wezbrań), efektywnych także w zakresie kosztów środowiskowych. Tylko w dwóch województwach: mazowieckim i podkarpackim zaplanowano dofinansowanie dla przywracania bezpieczeństwa i naturalnej retencji poprzez rozbiórkę budowli, m.in. przeciwpowodziowych, których technologiczna żywotność dobiegła końca, bądź które zagrażają bezpieczeństwu ekologicznemu lub społecznemu (np. mogą spowodować spiętrzenie fali wezbraniowej). Jedynie w województwie warmińsko-mazurskim pomyślano o działaniach fitoretencyjnych, zwiększających magazynowanie wody przez rośliny. W województwie śląskim adaptacja do zmian klimatu uwzględnia jedynie wsparcie sprzętowe służb ratowniczych.

W kilku województwach niepokoić mogą też te zapisy dokumentów strategicznych, które wskazują na możliwość objęcia wsparciem projektów oddziałujących negatywnie na ekosystemy wodne i od wód zależne, względnie projektów nieefektywnych, kontr-produktywnych w stosunku do celu, jakim jest ograniczenie ryzyka wystąpienia powodzi i suszy. I tak w województwach dolnośląskim i lubuskim dokumenty strategiczne dopuszczają finansowanie regulacji rzek i potoków, a przecież nie tylko degraduje się w ten sposób ekosystemy rzeczne, ale też powoduje to wzrost ryzyka wystąpienia powodzi na odcinkach cieków i ich dolin zlokalizowanych poniżej, przesuszając jednocześnie obszar doliny na regulowanym odcinku. W województwie świętokrzyskim zaplanowano finansowe wsparcie budowy wielofunkcyjnych zbiorników retencyjnych. W kontekście wyzwań adaptacyjnych są one rozwiązaniem nieefektywnym – mają małą pojemność powodziową, wynikającą z ich wielofunkcyjności (ze względu na przeznaczenie równocześnie retencyjne i rekreacyjne zbiornik będzie stale wypełniony) – a do tego w sposób istotny negatywnie oddziałującym na ekosystemy wodne i od wód zależne.

Co z miastami i edukacją ?

Wśród projektów możliwych do dofinansowania znalazły się co prawda działania związane z zagospodarowaniem wód opadowych i roztopowych w miastach, dostrzeżono też konieczność zamiany powierzchni nieprzepuszczalnych na przepuszczalne czy też konieczność „opóźnienia, spowolnienia odpływu”. Nie było to jednak normą w każdym z województw. Mniej niż połowa z nich zaplanowała działania, które wychodzą naprzeciw zidentyfikowanym w SPA2020 problemom skutków zmian klimatu na obszarach zurbanizowanych. A przecież są to obszary z dużą gęstością zaludnienia, wrażliwe na ekstremalne zjawiska pogodowe, na których w porównaniu do terenów niezurbanizowanych temperatura może być wyższa nawet o 100C, a roczne opady większe o 10-15%.

Tylko w jednej czwartej województw dopuszcza się, aby elementem projektów adaptacyjnych były działania informacyjno-edukacyjne skierowane do mieszkańców regionu, odbiorców poszczególnych przedsięwzięć. W takiej samej liczbie województw zaplanowano wsparcie ukierunkowane na podnoszenie kompetencji osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie systemów prognozowania, monitorowania, ostrzegania i reagowania na klimatyczne zjawiska ekstremalne. Wydaje się, że tylko dwa województwa: dolnośląskie i wielkopolskie rzeczywiście dostrzegają korzyści z tego typu działań, wzmacniających rezultaty realizowanych projektów i zapewniających ich długofalowe skutki.

Co gorsza, analizy istniejących kryteriów wyboru projektów wskazują, że żadne z województw nie wdraża mechanizmów zabezpieczających przed realizacją infrastruktury nieodpornej na skutki zmian klimatu czy zwiększającej ryzyko wystąpienia negatywnych skutków. I w tym zakresie zapisy SPA2020 zostały zignorowane, co w przyszłości przyniesienie dodatkowe koszty.

Inne poważne zagrożenia dla rzek

Jak widać, unijne i budżetowe pieniądze publiczne na działania adaptacyjne do zmian klimatu w dużej mierze chybiają celu. Niestety, ich złe wydatkowanie nie jest jedynym zagrożeniem dla rzek i dolin rzecznych i bezpieczeństwa społeczeństwa w przyszłości. Inne zagrożenie to wielkoskalowe plany inwestycyjne, np. te związane z rozwojem żeglugi śródlądowej po największych polskich rzekach. W czerwcu br. rząd przyjął założenia takiego programu, który kosztować ma blisko 80 miliardów złotych. W warunkach polskich wykorzystanie rzek do transportu towarowego wiązać się będzie z przekształceniem koryt rzek i ich dolin. Ze względu na wahania wielkości przepływów, a co za tym idzie i stanów wód, dla zapewnienia odpowiedniej głębokości toru wodnego stosuje się zabiegi inżynieryjne mające na celu skoncentrowanie koryta – mi. in. poprzez pogłębianie, zmianę i ustabilizowanie przekroju poprzecznego – oraz wielkoskalowe budowle hydrotechniczne gwarantujące również alimentację wód.

Tyle że poprzez techniczną ingerencję, zapewniającą możliwość żeglugi towarowej, naturalne i półnaturalne odcinki rzek dotychczas nieskanalizowanych oraz ich doliny tracą swe walory przyrodnicze i nie są zdolne do świadczenia usług ekosystemowych na dotychczasowym poziomie, w tym do łagodzenia skutków wezbrań i suszy. Specyficzny charakter układu przyrodniczego rzek i ich dolin, uzależniony m.in. od warunków geologicznych i hydrologicznych, sprawia, że strat w tym zakresie nie da się skompensować.

Zmarnowana szansa

Gdyby rzetelnie przeprowadzić analizę potrzeb, uwzględnić w rachunku kosztów i korzyści koszty społeczne i środowiskowe, ocenić skuteczność i efektywność, to miliardy złotych nie poszłyby na niszczenie rzek, a skutki zmian klimatu byłyby w przyszłości mniej odczuwalne.

Tylko czy ktokolwiek przy planowaniu wydatków ze środków publicznych kieruje się rachunkiem innym niż polityczny, czy korzyściami innymi niż korzyści dla wpływowych grup interesu ? Czy ktokolwiek bierze pod uwagę konieczność zachowania walorów przyrodniczych dolin rzecznych? Za odpowiedź niech posłuży fakt, że ocenę potrzeb przewozów dla kluczowej inwestycji rządowej znajdującej się w Strategii rozwoju żeglugi śródlądowe – drogi wodnej E-70 po Odrze, Warcie, Noteci i Wiśle – oparto na wynikach… 17 ankiet[i].


W artykule wykorzystano: 1) analizy regionalnych programów operacyjnych opracowane – w ramach projektu Fundusze europejskie dla zrównoważonego rozwoju w regionach, zrealizowanego przy wsparciu funduszy EOG (Program Obywatele dla Demokracji) – przez Związek Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć; 2) stanowisko Grupy Roboczej ds. Ochrony Ekosystemów Rzecznych na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego ws. planów rozwoju śródlądowych dróg wodnych w Polsce.

[i] Wojewódzka-Król K., Rolbiecki R., Gus-Puszczewicz A. 2011. Analiza popytu na przewozy ładunków i pasażerów drogą wodną E-70 (dla przedsięwzięcia: Rewitalizacja śródlądowej drogi wodnej relacji wschód-zachód obejmującej drogi wodne: Odra, Warta, Noteć, Kanał Bydgoski, Wisła, Nogat, Szkarpawa oraz Zalew Wiślany (planowana droga wodna E-70 na terenie Polski)). Sopot

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading