ISSN 2657-9596

Oczami Głuchych

Bartłomiej Kozek
17/05/2013

Głusi nie mają lekko. Spore poruszenie wywołało niedawno powołanie przez ministra pracy Polskiej Rady Języka Migowego, do której na początku… nie trafiła ani jedna osoba głucha. Choć ostatecznie problem został rozwiązany i reprezentacja tej społeczności znalazła we wspomnianym ciele, to jednak przykład ten dobrze ilustruje tezę, że pomimo np. przyjęcia przez parlament ustawy „o języku migowym i innych środkach komunikowania się” do pełnego równouprawnienia nadal sporo nam brakuje.

Byłoby jednak niesprawiedliwe, gdybyśmy nie zauważyli, że przez ostatnie lata wiele zmieniło się na jej korzyść. Warto zerknąć w przeszłość społeczności Głuchych (nie zaś „niesłyszących”, jako że nie chcą oni, by ich tożsamość była określana przez zaznaczenie jakiegoś „braku” czy „odstępstwa od normy”). Dobrym wprowadzeniem do kultury i historii Głuchych w USA jest „Through Deaf Eyes”, dwugodzinny dokument amerykańskiej telewizji PBS. Historia ta wpisuje się w ciąg walk różnych grup społecznych o uznanie swojej godności.

Narodziny społeczności

Przez długie wieki Głusi w Europie nie mieli możliwości rozwoju swojego języka i kultury. Jeśli istniała potrzeba komunikacji z taką osobą, rodzina bądź – w najlepszym wypadku – lokalna społeczność tworzyły ad hoc systemy porozumiewania się, które zaginęły wraz z osobami nimi się posługującymi. Głuchotę zdarzało się traktować jako karę za grzechy, co sprawiało, że od XVI w. zainteresowanie nawiązywaniem kontaktu z osobami nią dotkniętymi wykazywali głównie księża.

Dopiero wraz z Oświeceniem rozpoczęły się próby stworzenia usystematyzowanych form komunikacji, umożliwiających edukację Głuchych i tworzenie przez nich wspólnoty. Powstawać zaczęły placówki, w których gromadzono osoby głuche, rozpoczął się również proces kodyfikacji języków Głuchych. Najważniejszym ośrodkiem działań tego typu była Francja – po dziś dzień spora część innych języków Głuchych, takich jak polski czy amerykański język migowy wywodzi się właśnie stamtąd.

Na ziemiach polskich pionierem był ksiądz Jakub Falkowski, który w 1817 r. założył Instytut Głuchoniemych. Na początku znajdował się on w Pałacu Kazimierzowskim, leżącym na terenie dzisiejszego kampusu głównego Uniwersytetu Warszawskiego, 9 lat później przeniósł się na Plac Trzech Krzyży, gdzie znajduje się po dziś dzień.

Dokładnie w tym samym, 1817 r. francuskie doświadczenia przeniósł na amerykański grunt Thomas Gallaudet, zakładając w Connecticut Amerykańską Szkołę Głuchych. Bardzo szybko system znaków został zaadaptowany do lokalnych warunków, co dowodzi, że języki Głuchych mają charakter naturalny i powstają w sposób spontaniczny wraz z powstaniem społeczności, chcącej komunikować się za ich pośrednictwem. Dziś amerykański język migowy jest czwartym najczęściej używanym w USA, a od lat 60. XIX w. szkoła Gallaudeta stała się uniwersytetem – najważniejszym ośrodkiem kultury Głuchych na świecie.

W tył zwrot!

Do tej pory nasza opowieść zadawała się pewnym krokiem zmierzać ku szczęśliwemu zakończeniu – skrystalizowaniu się języka, poprawie dostępu do edukacji i stopniowemu włączaniu Głuchych do głównego nurtu życia społecznego. Tak się jednak nie stało. Sprawcą był nikt inny, jak twórca telefonu, Alexander Graham Bell. Miał on ściśle sprecyzowane poglądy na temat kształtu społeczeństwa, jakie chce w wyniku swoich wynalazków osiągnąć. W jego wizji na odrębność Głuchych – symbolizowaną przez język migowy – nie było miejsca. Bell był natywistą i eugenikiem: uważał, że amerykańskie społeczeństwo funkcjonować będzie prawidłowo wyłącznie wtedy, kiedy zasymiluje wszelkie mniejszości, zarówno imigrantów, jak i Głuchych. Odmienność tej ostatniej grupy postrzegał jako defekt, którego dziedziczenie stanowić miało zagrożenie dla „zdrowej tkanki narodu” (w rzeczywistości jedynie kilka procent tej społeczności jest głuchych od urodzenia). Bell stał się twórcą szkoły oralistycznej, w której nie pozwala się na stosowanie języka migowego, edukacja opiera się zaś na przymuszaniu do czytania ludziom z ust i ćwiczeniu aparatu mowy – tak, by Głusi porozumiewali się ze słyszącymi na zasadach tych drugich.

Szkoła oralistyczna, szybko rozprzestrzeniająca się kosztem szkół języka migowego, na lata zahamowała emancypację Głuchych w USA. Przyczynił się do tego kongres nauczycieli głuchych, który w r. 1890 odbył się w Mediolanie i który oficjalnie stanął po stronie metody oralnej. Osoby głuche, zamiast tworzyć społeczność z podobnymi sobie, zmuszane były do zaadaptowania się do świata słyszących. Nierzadko nie były w stanie tego zrobić, co kończyło się tym, że uznawano je za osoby opóźnione w rozwoju.

Jednocześnie w samej nadal istniejącej społeczności Głuchych zaczęły odbijać się podziały znane w reszcie amerykańskiego społeczeństwa, jak chociażby segregacja rasowa. Odrębna edukacja w zależności od koloru skóry przyczyniła się do ukształtowania wśród Afroamerykanów osobnego slangu i odmiennego sposobu ekspresji miganych znaków.

Kierunek: równość

Dopiero w drugiej połowie XX w., wraz z emancypacją innych grup społecznych, Głusi powoli zaczęli wracać do głównego nurtu społeczeństwa na własnych zasadach. Z jednej strony pomogła im w tym technologia – wpierw powstanie dalekopisów, umożliwiających im komunikację na odległość, dziś zaś wideofony i internet. Z drugiej strony niebagatelną rolę odegrało ponowne docenienie samego języka migowego. Pojawiły się badania, wskazujące na fakt, że miganie ma charakter języka naturalnego, a nie jest jedynie wizualnym odzwierciedleniem prostych zwrotów języka mówionego. Początkowo były one przyjmowane sceptycznie nawet przez samych Głuchych – z czasem jednak zostały przyjęte do wiadomości, co umożliwiło dowartościowanie amerykańskiego języka migowego, mającego coraz bardziej bardziej formacyjny, tożsamościowy wpływ na swoje użytkowniczki i użytkowników.

Głusi – podobnie jak inne ruchy emancypacyjne, takie jak ruch kobiecy czy na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów – coraz głośniej zaczęli domagać się uznania swoich praw. Symbolem ich walki stał się w latach 80. XX w. konflikt o obsadę stanowiska rektora Uniwersytetu Gallaudeta. Choć trudno sobie to dziś wyobrazić, aż do tego momentu ta najważniejsza dla Głuchych placówka edukacyjna na świecie kierowana była przez… osoby słyszące. Gdy w 1988 r. miało tak się stać ponownie, studentki i studenci powiedzieli – basta! Udało im się zorganizować marsz na Waszyngton, a demonstracje przed i na terenie uniwersytetu trwały tak długo, aż nowa rektorka podała się do dymisji i po raz pierwszy w historii rada uniwersytecka wybrała na rektora Głuchego – Irvinga Kinga Jordana.

Kultura i kontrowersje

Dziś w Ameryce rozwija się twórczość Głuchych – teatr, poezja, a nawet… muzyka. Klipy z zamiganymi utworami najpopularniejszych artystek i artystów krążą po sieci, nie brakuje też zespołów – bądź to mieszanych, w których osoby słyszące wyśpiewują to, co miga głuchy wokalista, bądź też takich, w których osoba głucha tłumaczy na scenie nastrój i treść utworu. Choć mogą nie słyszeć, osoby głuche wyczuwają wibracje związane z wydobywaniem dźwięku, co umożliwia im w naturalny sposób wykorzystywanie do ekspresji twórczej poczucia rytmu.

Rozwój badań nad głuchotą umożliwił również zbadanie rozproszonych po całym świecie społeczności, w których – z powodów genetycznych – Głusi stanowią istotną ich część. Doprowadziło to do powstania dwujęzycznych wiosek i osad, w których osoby słyszące jednocześnie posługują się lokalnym językiem migowym, tak jak w wypadku pewnej beduińskiej osady na pustyni Negew czy wioski Desa Kolok na Bali.

Olbrzymie spory w społeczności budzi uznawanie głuchoty za medyczny defekt, wymagający leczenia. Szczególne kontrowersje budzi wszczepianie implantów ślimakowych – urządzenia, które umożliwia częściowe odzyskanie słuchu. Głusi są zachęcani do tego, by „odkryć więcej świata”, usłyszeć szum morza czy śpiew ptaków. W wypadku osób, które najczęściej ogłuchły we wczesnym dzieciństwie, jest to abstrakcja taka, jaką dla słyszących mogłoby być np. możliwość widzenia w podczerwieni czy ultrafiolecie. Z drugiej strony stanowi to realny problem dla wielu rodziców, którzy chcą dla swych dzieci jak najlepiej i boją się np. niskiej jakości szkół dla Głuchych albo martwią się o szanse na znalezienie przez nie zatrudnienia, gdy już dorosną.

Emancypacja Głuchych doprowadziła do ukształtowania się silnego nurtu „Głuchej Dumy” (Deaf Pride), dla którego brak słuchu nie jest żadnym ograniczeniem, a wręcz – z powodu odmiennego postrzegania świata – stanowi powód do dumy. Stąd też bierze się pisanie o społeczności Głuchych wielką literą, jako o odrębnej grupie kulturowej, a nie jedynie gromadzie osób pozbawionej zdolności słyszenia. „Głucha Duma” często nie ogranicza się jedynie do kwestionowania medykalizacji swojego stanu, ale wręcz do podawania w wątpliwość sensowności takich inicjatyw jak wspomniane przed chwilą głuche zespoły muzyczne. Zdaniem niektórych są one zbędnym kopiowaniem elementów kultury ludzi słyszących, które nie są w żaden sposób adekwatne do kultury Głuchych. W tej narracji implanty ślimakowe stają się narzędziem opresji, wybijaniem Głuchych z ich świata i kultury poprzez obiecywanie im partycypacji w świecie słyszących, która i tak – z powodu ograniczeń technologicznych – pozostanie ułomna.

Mówiąc o kulturze Głuchych, nie należy traktować jej jako monolitu. Tak jak niejednorodne, jeśli chodzi o poglądy i style życia są np. społeczności LGBT, tak samo jest i tu. Nie brakuje osób, które taktują własną głuchotę jako ograniczenie (szczególnie, jeśli przydarzyła się w późniejszym okresie życia). Nie brakuje też takich, które nie chciałyby czekać z wszczepieniem dziecku implantu ślimakowego aż do czasu, kiedy będzie dorosłe i podejmie decyzję samodzielnie. Strony sporu przerzucają się argumentami, mającymi świadczyć na ich korzyść, a samym rodzinom decyzję podjąć niełatwo.

Mimo to warto pamiętać, że istnieje spore grono ludzi, którzy nie traktują braku słuchu jako wymagającej korekty wady. Warto brać to pod uwagę, poznawać ich punkt widzenia i zobaczyć na własne oczy, jak bogatą kulturę takie podejście, kiedy już pozwolono mu na swobodną ekspresję, potrafiło wytworzyć.

Pełna transkrypcja dokumentu „Through Deaf Eyes” dostępna jest pod adresem http://www.pbs.org/weta/throughdeafeyes/about/transcript.pdf.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.