ISSN 2657-9596
fot. Freepik.com

NAJWIĘKSZE ŚCIEMY ROLNICZE – LISTA PRZEBOJÓW W 2024 ROKU

Justyna Zwolińska
17/03/2025
Światowa Organizacja ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) od wielu lat podkreśla, że największą odpornością na wahanie rynkowe i zagrożenia naturalne ma lokalna i ekologiczna produkcja żywności. Małe gospodarstwa rolne żywią 2/3 świata. Nie przetrwają jednak, jeżeli nadal bezkrytycznie będziemy hołdować przekonaniom o konieczności intensyfikacji i konkurencyjności rolnictwa. Już dzisiaj ukryte koszty dzisiejszego systemu rolno-żywnościowego – jak informuje FAO w raporcie z 2024 r. – w ujęciu globalnym wynoszą 12,7 bilionów dolarów, tj. 10% światowego PKB. Dziennie to 35 mld dolarów. 

W tym, szacunkowo: 

  • 73% przypisuje się kosztom zdrowotnym wynikającym ze strat produktywności wywołanych nieprawidłowymi wzorcami żywieniowymi – od 8 do 10 bln dolarów w 2020 r.
  • 20% jest spowodowane kosztami środowiskowymi, zwłaszcza emisjami gazów cieplarnianych – od 2 do 6 bln dolarów w 2020 r. 
  • pozostałe (społeczno-ekonomiczne) wyniosły 566 mld dolarów w 2020 r. 

A my nadal, dzięki ściemom rolniczym, podtrzymujemy mit, że obecny model produkcji rolnej jest opłacalny, humanitarny i dbający o bezpieczeństwo żywnościowe nasze i naszych dzieci. Może najwyższy czas już przestać? Najwyższy czas rozprawić się z mitami o rolnictwie, których powtarzanie ma służyć umocnieniu obecnego, destrukcyjnego systemu rolno-żywnościowego oraz zahamowaniu w nim zielonych reform. Zwłaszcza, że ostatni rok dobitnie pokazał nam, do czego może to prowadzić. W 2024 r. na liście przebojów, zarówno granych do kotleta, jak i podczas oficjalnych spotkań państwowych znalazło się kilka fantastycznych rolniczych ściem. 

MIT ROLNICZY NR1 

Musimy produkować więcej żywności Nie, nie musimy. Już w tej chwili produkujemy tyle, że wystarczyłoby do wyżywienia 12 mld ludzi. Czyli o 1/3 więcej niż wynosi globalna populacja. Dokładnie tyle żywności na świecie jest wyrzucane – 30%

trafia do kosza. Jak zatem można twierdzić, że powinniśmy jeszcze bardziej intensyfikować produkcję rolną? Może raczej przestać marnować? No cóż, do jej intensyfikacji potrzebne są syntetyczne nawozy i pestycydy, maszyny, technologie i biotechnologie, antybiotyki. Można by bez większości z nich prowadzić stabilną i wystarczającą produkcję rolną, ale wówczas żadne „agro-korpo” nie zarobiłoby pieniędzy. To bajoński interes uzależnić produkcję żywności od swoich środków, uzależnić od nich rolników i rolnictwo. Czyż nie? No, ale przecież… 

MIT ROLNICZY NR 2

Musimy wyżywić świat To oczywiste. Wypadałoby, aby w XXI wieku, liczba głodujący na świecie nie wynosiła 850 mln, a niedożywionych prawie 2 mld. W cudowny sposób miała na w tym pomóc tzw. „zielona rewolucja”, wprowadzana do rolnictwa ponad pół wieku temu. Polegała ona na coraz większym chemizowaniu produkcji rolnej, głównie w krajach Afryki i Azji. Czy pomogła? Jak widać, nie. Nierozerwalnie wiąże się ona bowiem z grabieżą ziemi i innych zasobów naturalnych na Globalnym Południu, przeznaczanych w ponad 70% pod produkcję pasz i biopaliw. Zamienianie naturalnych ekosystemów, będących podstawą lokalnej produkcji żywności, na ciągnące się po horyzont monokultury roślin GMO albo inne intensywne uprawy, mając skarmiać ekonomiczne interesy lub gust kulinarny Globalnej Północy to główny powód, dla którego w wielu miejscach na świecie jest głód i niedożywienie. A także wiele innych patologii społecznych wynikających z porzucania produkcji przez lokalnych rolników, pustoszenie obszarów wiejskich, migracji do dzielnic ubóstwa na peryferiach wielkich miast albo za granicę. Z pewnością niektóre miejsca na świecie, np. Sahel, wymagają pomocy żywnościowej. Jednakże w wielu innych, które zostały podporządkowane schemizowanej i uprzemysłowionej produkcji rolnej, ten rodzaj pomocy nie jest potrzebny. Wystarczy, że przestaniemy przeszkadzać złą polityką w ich wyżywieniu. Po prostu – nie twórzmy milionów głodnych na Globalnym Południu, zabierając im ziemię rolną i dostęp do zasobów przyrodniczych w miejscach życia, wykańczając lokalną produkcję zalewem tańszej żywności z importu – a nie będziemy musieli maksymalizować produkcji rolnej na Globalnej Północy degradując jej ekosystemy. Nie odkrywam żadnej wielkiej prawdy. Jest ona tylko wygodnie pomijana w neokolonialnej misji użycia biednych i ubogich jako pretekstu do niby-chrześcijańskiego zbawiania świata, przy okazji nabijając sakiewki globalnej „agro-korpo-sieci”. Najwyższy czas odrzucić te pseudoprawdy i zastanowić się, że tylko głupcy stosują tę samą metodę, spodziewając się innych rezultatów. Zobacz – mit rolniczy nr 3. 

MIT ROLNICZY NR 3 

Tylko intensyfikacja produkcji rolnej zapewni nam bezpieczeństwo żywnościowe Podobno tylko zwiększanie, napędzanie, rozwijanie, wzmacnianie – byle tzw. innowacyjne – produkcji żywności to jedyne antidotum przeciw nadchodzącym ciężkim czasom głodu. Jedynie zintensyfikowanie rolnictwa zapewni nam bezpieczną pajdę chleba, naszego powszedniego. Mamy zatem dogmat służący partykularnym interesom, który wciskany jest nam od co najmniej półwiecza pod hasłem „bezpieczeństwa żywnościowego”. Nie było w ostatnim roku bardziej egoistyczną motywacją wypolerowanych słów niż „bezpieczeństwo żywnościowe”. Odmieniane na wszystkie sposoby, używane jako pretekst do stałego hamowania każdej reformy, która mogłaby sprawić, że produkcja rolna będzie w większej zgodzie z ochroną środowiska i klimatu. Produkować, produkować i jeszcze raz produkować. Więc warto zapytać? Da się bez gleby, wody, różnorodności biologicznej i stabilnej pogody? Nie da się. Po co zatem protestować przeciwko zmianom, które mają na celu zachowanie tych zasobów naturalnych? A to właśnie one stanowią podstawę bezpieczeństwa żywnościowego. Dlaczego sprzeciw wobec zmian, które pomogą zatrzymać zmianę klimatu? Nie można produkować żywności podczas powodzi, suszy, huraganów, nawalnych deszczów, w coraz wyższej temperaturze przyciągającej nowe choroby i szkodniki. Nie można w jałowej glebie, w zanieczyszczonym powietrzu i bez owadów zapylających. Jedyną drogą do prawdziwego bezpieczeństwa żywnościowego jest rozwijanie i wspieranie rolnictwa, w którym stosuje się ekologiczne metody, środki i praktyki. Wszystko, co regeneratywne, zrównoważone, węglowe, rozsądne, zdrowe, wysokiej jakości – przytaczając inne, modne dziś słowa, mające definiować marsz produkcji rolnej ku zielonej przyszłości – zawiera się w rolnictwie ekologicznym, czyli takim, które korzysta z nauki o strukturze i funkcjonowaniu przyrody. I potrafi ją zastosować w uprawie, chowie i hodowli ze zrozumieniem dla wzajemnych powiązań pomiędzy żywymi organizmami oraz ich środowiskiem. Jest to trudniejsze, bardziej pracochłonne, a przede wszystkim wymagające zrozumienia swojej roli jako rolnika – żywiciela innych. Ale jednocześnie niezależne od syntetycznych nawozów i pestycydów, odrzucające wprowadzenie GMO do rolnictwa (a tym samym do środowiska), a przy tym chroniące bogactwo różnorodności biologicznej. Rolnictwo ekologiczne spełnia wszelkie kryteria, które dają szansę, że nie ugotujemy planety żywcem i nie zamienimy jej w wielki, toksyczny śmietnik. Można zatem spokojnie założyć, że im bardziej ekologiczna jest produkcja rolna, tym większe bezpieczeństwo żywnościowe. Jest to pogląd niewygodny, gdyż jak powszechnie wiadomo i o czym ćwierkają wszystkie wiejskie wróble…zobacz mit rolniczy nr 

 

MIT ROLNICZY NR 4 

Rolnictwo ekologiczne nie wyżywi świata To dopiero mit nad mitami. To, które rolnictwo wyżywi świat? To obecne, dominujące, przemysłowe, globalne? To dlaczego nie nakarmiło wszystkich do tej pory? Po tych pięćdziesięciu latach „sukcesu”? Nie rozwiązało problemu głodu, natomiast prowadzi do coraz większych kryzysów środowiskowych i klimatycznych. Sama produkcja zwierzęca emituje globalnie więcej gazów cieplarnianych niż wszystkie środki transportu na świecie. O stopniu zużycia i zanieczyszczenia gleb i wody przez rolnictwo można przeczytać w setkach raportów i artykułów naukowych. Słuchając nauki, a nie propagandy, prostą drogą – nie zahaczając o bankomat – dochodzi się do wniosku, że ekologizacja produkcji rolnej jest koniecznością. Czy rzeczywiście będzie ona wówczas mniejsza? Zależy, kto liczy. Badania prof. Józefa Tyburskiego wskazują, że nie musi dojść do znacznej różnicy pomiędzy wydajnością produkcji roślinnej. Natomiast, badania prof. Tadeusza Pomianka wykazują większą opłacalność przyjęcia ekologicznego podejścia w produkcji zwierzęcej. Z drugiej strony pojawiają się argumenty przeciwne. Pokazywane są różne kalkulacje, niektóre nawet straszące spadkiem wolumenu produkcji żywności o połowę. Można też spotkać opinię, że rolnictwo ekologiczne jest gorsze dla planety, bo wymaga zajęcia większego obszaru ziemi, by mieć podobny wynik ilościowy, co rolnictwo, w którym masowo stosuje się syntetyczne nawozy i pestycydy, a także antybiotyki. Zadziwiająca logika krótkoterminowych zysków. Ale jakże przydatna tym, dla których rozwój rolnictwa ma jedynie ekonomiczny wymiar w postaci rosnącego eksportu i konkurencyjności na rynku. To jest sytuacji, której boją się wszyscy rolnicy w każdym miejscu na świecie. Czyż nie z tego powodu protestują przeciwko międzynarodowym umowom handlowym, takim jak CETA lub Mercosur? Ach ta konkurencyjność… zobacz mit rolniczy nr 

 

MIT ROLNICZY NR 5 

Rolnictwo musi być konkurencyjne Dlaczego??? Podstawową funkcją rolnictwa jest zapewnienie żywności. Właśnie jego podporządkowanie krwawym regułom wolnego handlu, presji, by skalą i globalizacją produkcji wykańczać konkurencję, przynosi cały zestaw tragicznych konsekwencji. Dla rolników, konsumentów, przyrody… dla nas wszystkich. I z kim tak konkurujemy? Rolnicy z rolnikami? Jest oczywiste, że jeśli na rynku pojawi się żywność z innego kraju, zwłaszcza z niższą ceną, to sytuacja producentów krajowych staje się trudniejsza. Polscy rolnicy nie chcą u nas żywności z innych krajów. Ale to zupełnie nie przeszkadza w powtarzaniu, że najważniejsza jest przewaga eksportowa i konkurencyjna Polski na rynku rolno-żywnościowym. To w końcu jak? Dopóki żywność będzie traktowana wyłącznie jak towar, nic się nie zmieni. Dopóki ten towar będzie rozgrywany na rynku charakteryzującym się monopolizacją, spekulacją i globalnymi łańcuchami dostaw, nic się zmieni. Żywność powinna być postrzegana jako prawo, nasze prawo do dostępu do takiego jedzenia, które chcemy spożywać i które zapewnia nam zdrowie. Jeżeli nadal bardziej konkurencyjna jest żywność z pozostałościami chemii rolniczej, to znaczy, że zasadom wolnego rynku podporządkowaliśmy także zdrowie ludzi i zwierząt. Konkurencyjność to puste hasło, jeżeli ma powodować przerzucanie kosztów zdrowotnych, środowiskowych, klimatycznych na społeczeństwo i instytucje publiczne. A dokładnie tak się dzieje. Ponadto stale z kieszeni podatników finansujemy rolnictwo. Po co? By było konkurencyjne? Czy raczej po to, by zapewnić sobie bezpieczeństwo żywnościowe? I przyszłym pokoleniom? Nie możemy finansować rolnictwa, którego metody produkcji niszczą wodę, glebę, przyrodę i pogłębiają kryzys klimatyczny. Gdybyśmy jednak mieli za bardzo się tym zmartwić, zawsze można uwierzyć w jeszcze jedną chętnie powtarzaną ściemę, a mianowicie…zobacz mit rolniczy nr 6.

MIT ROLNICZY NR 6 

Nie ma kryzysu klimatycznego No nie ma i już. Nieważne raporty naukowe, opinie specjalistów od wielu lat badających to zagadnienie. Alarmujących, że temperatura na świecie wzrasta w szybkim tempie, a w konsekwencji następuje wzrost wielu anomalii pogodowych i katastrof naturalnych. Ściemniają. W imię jakiejś bliżej nierozpoznanej lewackiej ideologii. Gdyż jak wiadomo, tylko lewackie powietrze musi być czyste. Czy zatem prawa strona sceny polityczne albo liberalne centrum oddycha jakimś innym gazem? Wydaje się też, że niezależnie od partyjnego skrzydła, wszystkich nas łączy potrzeba bezpiecznego, godnego życia i ochrony najbliższych. Nie mieści się w głowie, że można dziś nie czuć politycznego obowiązku jak najpilniejszej ochrony środowiska i klimatu. No, ale skoro nie ma kryzysu klimatycznego, to poczekamy, zobaczymy… nie będziemy na siebie brać winy, może więcej zarobimy… No bo może ten kryzys jednak jest, ale na pewno nie wywoływany przez człowieka. Na pewno nie jest odpowiedzialne rolnictwo. W ogóle nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku. Problemem tylko w tym, że nie jest. Także w Polsce, gdzie susze, powodzie, późne wiosenne przymrozki, upały i choroby zwierząt coraz bardziej zagrażają wydajnej i stabilnej produkcji rolnej. Okazuje się jednak, że można nie wierzyć w kryzys klimatyczny nawet doświadczając jego skutków. Jest to szczególna konstrukcja myślowa i byłaby nawet zabawna, gdyby nie fakt, że stawką jest bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju. W nim jednak nawet wyłączenie 4% gruntów ornych z uwagi na ochronę przyrody okazało się wyzwaniem, któremu polskie rolnictwo nie mogło sprostać. Błędnie nazywane „ugorowaniem” stanowi perełkę w koronie rolniczych ściem, z którymi mierzyliśmy się w 2024 roku. Zobacz mit rolniczy nr 7. 

MIT ROLNICZY NR 7 

Ugorowanie Chodzi o normę dobrej kultury rolnej, GAEC numer 8, której celem jest ochrona różnorodności biologicznej w rolnictwie i ochrona krajobrazu wsi. Kilka prawd na jej temat. Ta norma zakładała wyłączenie 3-4% gruntów ornych z produkcji rolnej. Czy to oznaczało, ze stają się one całkowicie nieprodukcyjne? Nie. Rolnik mógł podjąć decyzję, że nie będzie prowadził upraw, ale także została w 2023 r. dopuszczona możliwość uprawy. Pod warunkiem, że nie była to soja, kukurydza i zagajniki o krótkiej rotacji, a także bez stosowania syntetycznych środków ochrony roślin. Nie wygląda to jak jakieś wielkie ograniczenie. Ponadto, ta norma dotyczyła tylko 26% gospodarstw, gdyż te o powierzchni do 10 ha zostały z niej wyłączone – czyli około ¾ gospodarstw rolnych w Polsce. Nigdy też nie została w pełni wdrożona, gdyż w 2023 roku Komisja Europejska pozwoliła państwom członkowskim na odstąpienie od jej stosowania. Dlaczego? Z uwagi na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego zagrożonego wojną w Ukrainie. Znów ekologia okazała się najniebezpieczniejszym rozwiązaniem w polityce rolno-żywnościowej. A hasło o ugorowaniu poniósł protestujący tłum. 

Dr Justyna Zwolińska – prawniczka, wykładowczyni i publicystka specjalizująca się w zagadnieniach dotyczących polityki jakości i ochrony środowiska w rolnictwie, polityki żywnościowej, Wspólnej Polityki Rolnej oraz dobrostanu zwierząt gospodarskich.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading