Uczelnie podnoszą głowy
W środę 4 lutego w siedzibie Fundacji im. Stefana Batorego odbyła się konferencja zorganizowana przez Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej. Czy deklaracje o większej solidarności to zapowiedź bardziej asertywnej postawy środowisk naukowych wobec rządu?
Gdyby wierzyć dajmy na to reprezentantowi Narodowego Centrum Nauki, prof. Andrzejowi Jajszczykowi, obecnemu na konferencji „Kryzys uczelni – kryzys nauki – kryzys pracy”, moglibyśmy obwieścić życie w krainie mlekiem i miodem płynącej.
Na prezentowanych w trakcie swojego wystąpienia slajdach dowodził, że polska humanistyka może liczyć na porównywalne środki finansowe co w znacznie większych Stanach Zjednoczonych, a do tego nie za bardzo narzekać powinna, gdyż spora część powstających w jej obrębie prac ma charakter odtwórczy i jest niskiej jakości.
Można jednak zdecydować się uwierzyć reprezentantom świata nauki, którzy ów różowy obraz sytuacji nad Wisłą uznają za fałszywy. Marcin Zaród z Uniwersytetu Warszawskiego, związany ze środowiskiem „Krytyki Politycznej” zauważył, że w prezentacji NCN zabrakło wzmianki o tym, że osobne programy wspierania humanistyki oferują władze poszczególnych stanów, a nawet tak mało „humanistyczne” instytucje jak NASA czy instytuty zajmujące się energetyką.
„System grantowy działa na całym świecie. Czy naprawdę chcemy być inni?” – pytanie wiodącej twarzy czołowej instytucji, mającej wspierać rozwój nauki i szkolnictwa wyższego w kraju rozjuszyło przybyłych, którzy każdego dnia mierzą się z ograniczeniami systemu edukacji wyższej. „Punktoza i rozrost biurokracji to domena naukowych peryferii. W uczelniach, które stawia się w Polsce za wzór, ceni się autonomię badawczą, różnorodność praktyk, daje czas na lektury” – kontrowała, mająca doświadczenie zarówno na uczelniach zagranicznych, jak i krajowych, dr hab. Izabela Wagner.
Akademickie niezadowolenie
To tylko mały wycinek środowej dyskusji pokazujący, jak trudne do przekroczenia są dziś stanowiska obu stron. W trakcie konferencji padło sporo gorzkich słów wobec poprzedniej minister szkolnictwa wyższego, Barbary Kudryckiej, która odpowiadać ma m.in. za zmniejszenie stabilności zatrudnienia na uniwersytetach.
„Udział wydatków na naukę w polskim PKB po odjęciu środków unijnych jest jednym z najniższych w Europie i wynosi jedynie 0,31% PKB. Tylko co szósta osoba studiująca korzysta ze szkolnictwa wyższego poza okolicą swojego zamieszkania” – przytoczone przez panelistów dane trudno uznać za optymistyczne.
Nic zatem dziwnego, że część z nich, skupiona w Komitecie Kryzysowym Humanistyki Polskiej, domaga się zmian w finansowaniu (umożliwiających m.in. opłacanie etatów ze środków badawczych, a nie tylko dydaktycznych), wzrostu nakładów na edukację wyższą oraz zadbania o to, by niż demograficzny nie stał się pretekstem do pogarszania oferty edukacyjnej w mniejszych ośrodkach akademickich.
Dziś – o czym mówiła prof. Małgorzata Kowalska – uczelnie skupiać się mają przede wszystkim na pozyskiwaniu jak największej liczby osób studiujących. Kierunkom, które nie przyciągają studentek i studentów, grozi często likwidacja.
Istotnym postulatem, o którym mówił dr Mateusz Werner, jest również odejście od jednolitych kryteriów oceniania prac z zakresu badań ścisłych i humanistycznych, mających zupełnie innych charakter i tym samym trudnych do standaryzacji. „Władze publiczne muszą zrozumieć, że nie wszystkie efekty działalności naukowej są mierzalne” – zauważyła prof. Wiesława Kozek.
Uczelnie w systemie
Bardzo ważnym wątkiem przewijającym się przez konferencję było bardziej holistyczne spojrzenie na edukację wyższą, uwzględniające społeczny kontekst jej funkcjonowania. „Innowacyjność uczelni nie ma wyłącznie charakteru technologicznego. Liczą się również innowacje społeczne” – mówił Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej. Wielokrotnie poruszany był także wątek szerszego włączania w bieżące życie akademickie związków zawodowych, organizacji trzeciego sektora oraz współpracy z innymi instytucjami publicznymi, takimi jak szkoły czy muzea.
Szkoły wyższe, co podkreślał w swym wystąpieniu Mateusz Piotrowski z KKHP, doświadczają zarówno skutków zmian w całym systemie edukacyjnym, jak i przemian na rodzimym rynku pracy. Polska kontynuuje jego zdaniem konkurowanie na globalnym rynku cięciem kosztów pracy, czego przejawem na uczelniach staje się zlecanie zewnętrznym firmom usług takich jak sprzątanie.
Do tego smutnego obrazu wygaszanej w całym kraju – w szczególności po wyborach – infrastruktury edukacyjnej swoje trzy grosze dodał reprezentujący NSZZ Solidarność Bogusław Dołęga, podając przykład jednej z katowickich uczelni, oddających w ręce zewnętrznego podmiotu… swój proces dydaktyczny.
Według Piotrowskiego alternatywą jest promowanie przez uniwersytety stabilnego zatrudnienia, likwidacja bezpłatnych staży oraz wykorzystywanie nowych opcji, związanych z zamówieniami publicznymi, jak np. ocenianie ubiegających się w konkursie firm pod kątem formy oferowanego w nich zatrudnienia. Silne związki zawodowe to z kolei komponent systemu edukacyjnego, podkreślany w wystąpieniach prof. Kozek oraz dr hab. Wagner.
Żółta kartka – blef czy ostrzeżenie?
Na popołudniowej konferencji prasowej pojawiły się z kolei wątki sugerujące, że środowisko akademickie może dojrzewać do bardziej stanowczych działań. Na razie domaga się ono rozmów z nową minister Leną Kolarską-Bobińską. W wypadku braku reakcji na swoje postulaty reprezentujący przeszło 70 instytutów naukowych grożą bardziej stanowczymi formami protestu przeciwko polityce rządu Ewy Kopacz.
Zgromadzeni w Fundacji Batorego zauważyli powolną zmianę nastawienia w swoim środowisku. Obok narzekań na to, że będący grupą liczniejszą niż górnicy akademicy nie potrafili do tej pory skutecznie się zorganizować, pojawiły się głosy, że w środowisku narasta poczucie solidarności. Solidarności nie tylko w gronie pracowników naukowych, ale także z innymi walczącymi o swoje prawa grupami pracowników i pracownic. Przyszłość pokaże, ile z tych deklaracji uda się przekuć w działanie.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.