Trzeba zrobić rewolucję
Ktoś kiedyś powiedział, że „wieś dzisiaj jest już inna”. Zdecydowanie bardziej nowoczesna. Dzięki telefonii komórkowej i internetowi w wielu miejscach znacznie zmniejszyła się przepaść kulturowa między miastem a wsią. Wielu ludzi, którzy dotychczas wiązali swoje życie z miastem, osiedla się na wsi i działa na rzecz lokalnej społeczności. Tutaj odnajdują przyjazną dla siebie przestrzeń i pomysł na życie. Rozwija się mała przedsiębiorczość, w tym coraz bardziej popularna agroturystyka. Powstają nowe organizacje pozarządowe.
Procesy te mają wpływ na status kobiet i ich miejsce w lokalnej sferze publicznej. Czują się one w niej coraz lepiej i coraz częściej pełnią funkcje przywódcze. Przykładem będzie tutaj gmina Kąty Wrocławskie w województwie dolnośląskim. Obecnie funkcję sołtyski pełni tam 14 kobiet (na 36 sołectw), kobieta stoi też na czele jednej z czterech rad osiedlowych w mieście Kąty Wrocławskie. W 15-osobowej Radzie Miejskiej zasiada 6 kobiet: Zofia Kozińska (przewodnicząca Rady), Danuta Drożdż (przewodnicząca Komisji Rewizyjnej), Elżbieta Drab, Irena Salwowska-Hajdasz, Katarzyna Łapińska-Szymańska i Katarzyna Szady.
„Trzeba zrobić rewolucję”, śmieje się Irena Salwowska-Hajdasz, radna i sołtys (nie lubi słowa „sołtyska”) Sadkowa, mówiąc o pozycji kobiet w swojej gminie. „Tak na serio, to ta rewolucja już się dzieje”, dodaje. Czy kobiety są lepszymi sołtysami? Tak, ponieważ są bardziej odpowiedzialne, godne zaufania i zorientowane zadaniowo. Ta 35-letnia matka trojga dzieci powołuje się na przykład Muhammada Yunusa, laureata Pokojowej Nagrody Nobla i założyciela Grameen Bank, udzielającego najuboższym mikrokredytów. W 2007 r. kobiety stanowiły w nim 85% klientów.
Irena Salwowska-Hajdasz widzi zmiany zachodzące w mentalności kobiet. Według niej młode kobiety są lepiej wykształcone, samodzielne i świadome swoich praw i umiejętności niż ich matki i babki. Jednocześnie z ogromnym szacunkiem odnosi się do tych ostatnich i ich dziedzictwa jako strażniczek tradycji. Właśnie one przechowują stare receptury na różne potrawy, a potem zdobywają za nie nagrody w konkursach regionalnych. To starsze panie najczęściej tworzą wspaniałe wieńce dożynkowe. Zaznacza, że coraz częściej pomagają im w tym córki i wnuczki, które organizują również kiermasze produktów regionalnych, warsztaty, szukają funduszy, przygotowują wnioski o dotacje unijne, sporządzają biznesplany itd. „Człowiek 30-, 35-letni już zaczyna zastanawiać się nad tym, co po sobie zostawi”, mówi.
Sołtys Sadkowa jest przekonana, że kobiety i mężczyźni w Polsce nadal nie mają równych szans. Jej zdaniem partnerski model rodziny występuje na wsi zbyt rzadko, choć w przypadku związków młodych ludzi powoli się to zmienia. W małych miasteczkach cały czas dominuje kult stereotypowej męskości i tradycyjnego podziału ról, w którym kobiety zajmują się przede wszystkim domem. W dużych miastach sytuacja jest pod tym względem znacznie lepsza. Młoda radna nie jest w tej opinii osamotniona: 57% sołtysek (wg badania przeprowadzonego w 2005 r. przez Pełnomocniczkę Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn) uważa, że w Polsce dyskryminowane są przede wszystkim kobiety.
Ankietowane mówiły m.in., że „zdanie, opinia kobiet jest częściej lekceważona niż mężczyzn” oraz o tym, że kobiety są „traktowane jako mniej inteligentne od panów”. Irena Salwowska-Hajdasz także twierdzi, że zdarzały się jej przypadki, gdy mimo sprawowanych funkcji była „niewidzialna”. Dzwoniący mężczyźni chcieli rozmawiać z sołtysem Sadkowa, będąc a priori przekonanymi, że to mężczyzna. Jakież było ich zdumienie, gdy w telefonie słyszeli głos młodej kobiety! Niektórzy z nich prosili, aby… przekazała słuchawkę mężowi. W końcu kobieta nie może się znać na tak „męskich” sprawach, jak geodezja lub kanalizacja. Dysponująca zazwyczaj dużym poczuciem humoru kobieta zareagowała bardzo stanowczo: „To ja jestem sołtysem i tylko do mnie należy się zwracać w takich sprawach!”.
Liczba kobiet-liderek na wsiach prawie na pewno będzie się zwiększać. Jednym z problemów cały czas pozostaje stosunkowo mała liczba członkiń rad sołeckich. Kobiety żyjące na wsi ciągle napotykają przeszkody kulturowe na swojej drodze do lokalnej sfery publicznej. Optymistyczne jest to, że zaczynają je odkrywać, nazywać, mówić o nich głośno i protestować przeciw nim. Wszak Juliet Mitchell już w 1966 r. pisała, że „kobiety to najdłuższa rewolucja”.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.