Inicjatywa Dzikie Karpaty – w obronie karpackich lasów naturalnych
Intensywne wycinki w starodrzewiach Puszczy Karpackiej nie przyciągają uwagi opinii publicznej tak jak konflikt wokół Puszczy Białowieskiej. Tymczasem dzień po dniu tracimy tam jeden ze skarbów rodzimej przyrody. W jego obronie stanął powstały dwa lata temu ruch obywatelski – Inicjatywa Dzikie Karpaty.
Inicjatywa to ruch społeczny założony wiosną 2018 r. w odpowiedzi na intensywne cięcia w porastającej górskie zbocza południowo-wschodniej Polski Puszczy Karpackiej. Za cel postawiliśmy sobie powstrzymanie niszczenia zachowanych tam starych lasów, szczególnie tych zaliczanych do najbardziej naturalnych w Europie, a znajdujących się w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i na terenie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego na Pogórzu Przemyskim. Ruch zrodził się oddolnie, w oparciu o zasady niehierarchiczności i demokracji, które pozostają podstawą naszych działań. Są wśród nas ludzie w różnym wieku, różnych profesji, z różnym wykształceniem – dołączyć może każdy. Nie dyskwalifikujemy nikogo. Nie trzeba być przecież wykształconym przyrodnikiem, aby mieć prawo głosu w kwestii zarządzania wspólnym dobrem, jakim w naszym kraju są lasy. Nie otrzymujemy wynagrodzeń, walczymy o ochronę dzikiej przyrody dobrowolnie poświęcając swój wolny czas. Do działania popycha nas przekonanie, że w dobie kryzysu klimatycznego i wielkiego wymierania gatunków ochrona przyrody to odpowiedzialność spoczywająca na nas wszystkich, niezależnie od światopoglądu czy przekonań politycznych.
Latem zeszłego roku założyliśmy obóz w Bieszczadach. Stał się on zapleczem do działań skierowanych na ochronę karpackich starodrzewi. Z obozu codziennie wychodzą społeczne patrole, aby monitorować wycinki i dokumentować ich wpływ na stan bieszczadzkich lasów. Sprawdzamy, czy prowadzone prace nie naruszają prawa, jeśli tak jest, kontaktujemy się odpowiedzialnymi instytucjami wzywając do zaprzestania łamania zasad. W ten sposób Inicjatywa pełni funkcję społecznego nadzoru nad prowadzoną przez Lasy Państwowe gospodarką leśną. Jesteśmy oczami i uszami społeczeństwa w karpackich lasach. Dzięki upublicznianym przez nas materiałom, ujawniającym skalę dewastacji Puszczy Karpackiej, problem niszczenia tamtejszej przyrody nie może zostać zamieciony pod dywan. Aby tym bardziej zwrócić uwagę na problem, organizujemy spotkania informacyjno-edukacyjne, happeningi i protesty.
W czasie ostatniej takiej akcji przywieźliśmy do Warszawy pień wyciętej niedawno w Puszczy Karpackiej potężnej jodły o wymiarach pomnika przyrody. Postawiliśmy ją przed siedzibą Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych oraz przed wejściem do budynku Ministerstwa Środowiska, zapraszając przedstawicieli obu instytucji do rozmowy. Domagaliśmy się wyjaśnienia, dlaczego jodła poszła pod topór, mimo wyraźnych regulacji zabraniających wycinania tak dużych drzew. Wyjaśnienia nie udzielono, a zaproszenie zignorowano, podobnie jak zignorowano złożone przez nas w czerwcu w Ministerstwie Środowiska postulaty zaprzestania wycinek i polowań w starodrzewiach leżących na terenie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego (Pogórze Przemyskie) i otuliny Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Bieszczady i Pogórze Przemyskie, to jedne z niewielu miejsc w Polsce, gdzie mimo nasilającej się presji ze strony człowieka, przetrwały ekosystemy w stanie zbliżonym do naturalnego. Obok Puszczy Białowieskiej, są to najbardziej wartościowe pod względem przyrodniczym lasy naszego kraju, w których na każdym kroku znajdziemy drzewa o rozmiarach pomników przyrody. Las to jednak nie tylko drzewa, ale też inne rośliny, grzyby, zwierzęta. Również pod tym względem Puszcza Karpacka jest wyjątkowa. Karpackie lasy są domem wszystkich żyjących w naszym kraju dużych drapieżników – wilka, rysia, żbika i niedźwiedzia brunatnego. Swoje siedliska mają tu gatunki puszczańskie, uznawane za wskaźniki naturalności lasów. Spośród owadów, chrząszcze saproksyliczne, czyli takie które związane są z charakterystycznym dla naturalnych lasów martwym drewnem. Znajdziemy tu między innymi zgniotka cynobrowego i ponurka Schneidera. Ostoje znalazły tu również bardzo wrażliwe na zanieczyszczenie środowiska i wymagające szczególnych warunków, jakie panują w starych lasach, porosty: granicznik płucnik, puchlinka ząbkowana i kobiernik arnolda. Wszystkie te gatunki są zagrożone wyginięciem. Kto wie, jakie jeszcze organizmy kryją się w ostępach Puszczy Karpackiej, czekając na odkrycie?
Wciąż nie jest ona dobrze poznana, a naukowcom prowadzącym tam badania zdarza się odkryć gatunki wcześniej nie znane nauce. Wydawałoby się, że tak wartościowe lasy muszą być chronione, przecież od tego mamy parki narodowe. Niestety obecnie tak nie jest. Projekt utworzenia Turnickiego Parku Narodowego, który chroniłby najcenniejsze lasy Pogórza Przemyskiego, mimo wyczerpującej dokumentacji oraz poparcia ze strony naukowców, przyrodników i organizacji pozarządowych od lat leży w szufladzie, czekając na realizację. Funkcjonujący tu zaś od lat 70-tych Bieszczadzki Park Narodowy obejmuje jedynie część najcenniejszych fragmentów Puszczy Karpackiej. Reszcie, w tym wielu lasom puszczańskim, nadano status lasów gospodarczych i oddano je pod zarząd Lasom Państwowym.
W związku z tym, niemal każdego dnia, niezależnie od pory roku w puszczańskich ostępach Bieszczad i Pogórza Przemyskiego wycina się wiekowe, często stupięćdziesięcioletnie drzewa. Kiedy zostaną ścięte, do lasu wjeżdżają ciągniki, drewno zostaje wywiezione, aby wreszcie zostać sprzedane. Mimo ich wyjątkowej wartości przyrodniczej, tamtejsze lasy traktowane są jak zwykłe plantacje drzew. W ten sposób, jeden z największych skarbów rodzimej przyrody zamieniany jest na deski.
Co innego usłyszymy jednak z ust obrońców Lasów Państwowych. To, co my nazywamy nieodwracalną dewastacją jednego z największych przyrodniczych skarbów Polski, oni nazywają zabiegami hodowlanymi i pielęgnacyjnymi. Szczycą się prowadzeniem zrównoważonej gospodarki leśnej, tłumacząc, że przecież większość lasów Puszczy Karpackiej ma status ochronny. Twierdzą, że tamtejsze lasy zachowały się w dobrym stanie właśnie dzięki wieloletniej ciężkiej pracy leśników. Gdyby nie oni pewnie w ogóle nie byłoby lasów, kto zadbałby o zachowanie ich ciągłości?
Żeby przekonać się ile w tym prawdy, wystarczy wybrać się do radzących sobie świetnie, pozostawionych kilkadziesiąt lat temu naturalnym procesom przyrodniczym, lasów Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Często graniczą one z tymi zarządzanymi przez Lasy Państwowe, nie mogą się więc od nich znacznie różnić. Jak to możliwe, że przetrwały? Otóż gospodarka leśna nie pomaga karpackim lasom, wręcz przeciwnie, ma na nie ewidentnie negatywny wpływ. Wycina się tutaj i wywozi z lasu drzewa w wieku 120 lat, kiedy osiągają tzw. wiek rębności. Nie zważa się przy tym na to, że rosnące tu buki i jodły mogą przetrwać sto, dwieście a nawet trzysta lat więcej. Stare drzewa są bezcenne dla lasu. Z wiekiem ich kształt staje się coraz mniej regularny, w poskręcanych pniach pojawiają się zagłębienia, zaczyna pękać kora, tworząc różnorodność mikrosiedlisk, stających się środowiskiem życia dla zasiedlających je tysięcy organizmów. Z czasem powstają dziuple pozwalające ptakom założyć lęgi. Kiedy wreszcie po setkach lat puszczański kolos osłabnie, staje się pożywką dla grzybów i żywiących się martwym drewnem owadów. Wreszcie po śmierci jego szczątki zostaną rozłożone, użyźniając glebę i dając życie kolejnemu pokoleniu drzew. Las trwa, tak jak trwał od niepamiętnych czasów. Koło życia się zamyka, jeśli tylko wcześniej nie zostanie przecięte piłą zrównoważonej gospodarki leśnej.
Pozbawianie lasu starych drzew, to jednak tylko jeden z długiej listy grzechów leśnictwa w Karpatach. Kolejnym jest rozjeżdżanie wrażliwych na erozję górskich stoków wielotonowymi ciągnikami służącymi do zrywki drewna. Wywożący drzewa ciężki sprzęt zostawia po sobie ponad metrowej głębokości koleiny, sprawiając, że puszczański krajobraz zaczyna wyglądać jakby przez las przeszła linia frontu. Dodajmy do tego setki przypadków niszczenia siedlisk gatunków chronionych i mamy obraz prowadzenia wzorowej, zrównoważonej gospodarki leśnej w Karpatach.
Miejsca takie jak Bieszczady i Pogórze Przemyskie to dzisiaj wielka rzadkość. Cywilizacja zepchnęła dziką przyrodę do małych oddzielonych od siebie enklaw. W południowo-wschodniej Polsce wciąż zachowały się jednak duże zwarte kompleksy pełne puszczańskich lasów. Ich ochrona jest ważna szczególnie w kontekście postępującej katastrofy ekologicznej. Stare lasy to swego rodzaju banki bioróżnorodności, które mogą pomóc nam zmierzyć się z kryzysem wywołanego przez człowieka wielkiego wymierania gatunków. Są one również bardzo skutecznymi rezerwuarami węgla, ich ochrona pomaga w ograniczeniu zmian klimatycznych.
Zachowanie starodrzewi Puszczy Karpackiej leży więc w dobrym interesie nas wszystkich, a niszcząc je podcinamy gałąź, na której siedzimy. Jako obywatele mamy pełne prawo domagać się ich lepszej ochrony. Jak wszystkie należące do Skarbu Państwa lasy w Polsce są dobrem wspólnym. Nie możemy pozwolić sobie na to, żeby myślenie i decydowanie o nich zdominowała surowcowa logika rodem z XIX w. Od tego, czy staniemy w ich obronie, zależy przetrwanie świata, jaki znamy. Zarządzające karpackimi starodrzewiami instytucje zachowują się, jakby nie zdawały sobie z tego sprawy. Wspólnie możemy im o tym przypomnieć, dlatego wzywamy, ocalmy Puszczę Karpacką!
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.