„Złe dzielnice” układają budżet
Jednym ze sposobów przełamywania wykluczenia terytorialnego jest budżet partycypacyjny, czyli układanie corocznego planu finansowania inwestycji miasta przy współudziale wszystkich mieszkańców. Artykuł Wojciecha Kłosowskiego z redakcyjnego archiwum.
Niemal każde większe miasto ma swoje „złe dzielnice”. Miejsca, w które nie zapuszczają się mieszkańcy dzielnic lepszych, gdzie nigdy nie zaglądają radni miejscy, gdzie – że tak powiem – diabeł mówi dobranoc. No, ale skoro mówi, to widocznie ma komu. Widocznie są tam, w owych „złych dzielnicach”, jacyś mieszkańcy.
Są, choć nie ma o nich słowa ani w strategii rozwoju ich miasta, ani w lokalnej polityce rozwojowej. Są, choć milczy o nich lokalna gazeta (może z wyjątkiem rubryki kryminalnej na ósmej stronie). Są, choć równocześnie ich nie ma.
Wykluczenie terytorialne to jeden z poważniejszych problemów współczesności. Skoro rozważamy dziś coraz liczniejsze czynniki wykluczenia, jakie mogą rozbić spójność społeczną miasta i wyrzucić niektórych jego mieszkańców na margines, to warto wśród innych czynników pamiętać o „złym miejscu zamieszkania”.
Ludzi wykluczonych terytorialnie nie zauważa się, są niewidzialni. Odruchem decydentów miejskich jest koncentrowanie wydatków na dzielnicach lepszych, a pomijanie dzielnic „złych”. Tymczasem zamieszki paryskie z 2005 r., które rozlały się ze sfrustrowanych przedmieść na całe niemal miasto, są dramatycznym przykładem skutków tego podejścia.
Jednym ze sposobów przełamywania wykluczenia terytorialnego jest budżet partycypacyjny, czyli układanie corocznego planu finansowania inwestycji miasta przy współudziale wszystkich mieszkańców. Budżetowanie partycypacyjne to zupełnie nowe podejście: uspołecznione, zakładające szeroki i współdecydujący udział mieszkańców przy tworzeniu budżetu. W Europie budżet partycypacyjny stosują np. miasta portugalskie, a w miastach Brazylii jest on stosowany od lat. Najbardziej znany przykład to Porto Alegre, miasto wielkości Warszawy.
W tym artykule powołam się jednak na inny przykład: na Santo André, jedno z miast tworzących aglomerację São Paulo, drugą co do wielkości aglomerację świata. Samo Santo André liczy sobie blisko 650 tys. mieszkańców (więc jest mniej więcej wielkości Wrocławia). Budżet partycypacyjny uchwala się tam od 1997 r. Rzecz w tym, że procedura budżetowa musi z istoty obejmować całe miasto i nie może pomijać „złych dzielnic”, a więc przełamuje ich wykluczenie: nie są mniej ważne niż dzielnice prestiżowe. W pierwszym roku w procesie uczestniczyło około 7 tys. osób. Z każdego okręgu i każdej sesji tematycznej wybrano po dwoje reprezentantów (radny/radna oraz zastępca), którzy po zaprzysiężeniu stali się członkami Rady Budżetu Partycypacyjnego.
Jak tworzy się taki partycypacyjny budżet? Pierwszy etap ma charakter informacyjny: władze samorządowe prezentują publicznie, jak w poprzednim roku wydały pieniądze na inwestycje w poszczególnych okręgach. Ta faza ma kapitalne znaczenie edukacyjne, ponieważ podczas debat mieszkańcy dowiadują się o konstrukcji budżetu, zasadach prawnych dotyczących finansów publicznych, realiach prowadzenia inwestycji miejskich itd.
Decydujący jest drugi etap prac, trwający przez czerwiec i lipiec. W tej fazie zostają wybrane priorytety do sfinansowania: po trzy dla każdego okręgu i dwa dla miasta jako całości oraz priorytety grup tematycznych. Ta faza procesu to także moment, kiedy uczestnicy sesji plenarnych wyłaniają swoich przedstawicieli do Rady Budżetu Partycypacyjnego (RBP).
Wybór RBP rozpoczyna III etap prac. Ponieważ RBP musi skierować gotowy projekt budżetu do Câmara Legislativa (odpowiednik naszej Rady Miasta) najpóźniej 30 września, prace III etapu są bardzo intensywne. Rozpoczyna je profesjonalne przeszkolenie nowo wybranych członków RBP w zakresie prawa budżetowego. W tym czasie odbywa się też „Objazd Priorytetów”: wizyty w terenie i ocena stanu faktycznego. Następnie RBP przez ok. półtora miesiąca pracuje intensywnie w grupach roboczych, negocjując niektóre kwestie z przedstawicielami samorządu. Gotowy projekt budżetu jest kierowany przed końcem września do Câmara Legislativa, która ma czas na przyjęcie budżetu do końca listopada.
Taka procedura może być bez przeszkód i od razu zastosowana w Polsce, bo brazylijskie regulacje prawne nie różnią się zasadniczo od polskich. RBP nie jest formalnym organem, a Câmara Legislativa nie jest związana w sensie prawnym ustaleniami RBP. Ale w praktyce nie zdarza się zmienianie ustaleń Rady. Na straży tych ustaleń stoi bowiem lokalne społeczeństwo obywatelskie i jego szerokie porozumienie, wynegocjowane ponad podziałami politycznymi. Korzyść dla społeczności lokalnej i miasta jest oczywista: mieszkaniec faveli zaczyna czuć się takim samym obywatelem, jak jego bogaty sąsiad z dzielnicy willowej. Jest włączony w proces decydowania o mieście.
Ciekawi mnie, które z polskich miast pierwsze odważy się układać swój budżet wspólnie z mieszkańcami. Wrocław? Poznań? Szczecin? Może dowiemy się tego wkrótce. Trzymam kciuki.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.