Zazielenić Opole
O rodzinach wielodzietnych, ścieżkach rowerowych, żłobkach, emigracji i miejscach pracy z opolską radną Zielonych Beatą Kubicą rozmawia Bartłomiej Kozek.
Bartłomiej Kozek: Jesteś opolską radną Zielonych, mocno angażujesz się w działania na rzecz rodzin wielodzietnych. Czym jeszcze zajmujesz się w radzie miasta?
Beata Kubica: Angażuję się we wszystkie działania przypisane Radzie Miasta Opola. Są jednak obszary szczególnie mi bliskie: polityka społeczna i ekologia, zwłaszcza w kontekście miejskich inwestycji. Dlatego zasiadam w Komisji Społecznej i Komisji Infrastruktury. Wspólnie z innymi radnymi utworzyłyśmy nieformalną Samorządową Grupę Kobiet. Wiedziałyśmy, że na wiele spraw mamy zupełnie inny światopogląd. Skupiamy się na inicjatywach, przy których mimo dzielących nas różnic możemy się porozumieć. Jednym z nich był projekt Opolskiej Rodziny 3+, zakładający znaczne zniżki dla rodzin wielodzietnych w miejskich instytucjach kulturalnych i sportowych oraz komunikacji miejskiej. Niestety nawet ten mało radykalny projekt przepadł, nie znajdując poparcia w radzie miasta.
– Coraz częściej mówi się o „katastrofie demograficznej” na Opolszczyźnie, związanej m.in. z wyjazdami zarobkowymi do większych metropolii i za granicę. Co miasto takie jak Opole może zrobić dla poprawy jakości życia dzieci w nim zamieszkujących, nie tylko tych z rodzin wielodzietnych?
BK: Opolszczyzna jest specyficznym regionem, bo procesy, które po wstąpieniu do Unii Europejskiej dotknęły też innych regionów Polski, u nas zaczęły się dużo wcześniej. Chodzi o masową emigrację za pracą do Niemiec, możliwą dlatego, że osoby z mniejszości niemieckiej posiadają podwójne obywatelstwo. Od 20 lat Opolszczyzna ma ujemny przyrost naturalny. Są jednak gminy takie jak np. Gogolin (centrum mniejszości niemieckiej), gdzie sytuację udało się opanować dzięki łatwemu i taniemu dostępowi do usług opiekuńczych (żłobki i przedszkola) oraz intensywnej polityce wspierania inwestycji na terenie gminy, co przekłada się na miejsca pracy.
– W całym kraju obserwujemy deficyt mieszkaniowy, szczególnie brak tanich mieszkań na wynajem. Jak sytuacja ma się w Opolu i czy miasto prowadzi jakąś spójną, przynoszącą rezultaty politykę w tym zakresie?
BK: Opole nie odbiega tu od innych miast rządzonych przez PO i koalicyjne prawicowe kluby. Nie ma żadnych precyzyjnych planów w tym zakresie.
– Czy w swojej działalności jako radna stykasz się z problemem zbywania przez miasto swoich obowiązków – prywatyzowaniem spółek komunalnych, zamykaniem połączeń autobusowych czy szkół?
BK: Oczywiście, że tak. Obecnie prywatyzowana jest Energetyka Cieplna Opolszczyzny S.A, spółka, w której miasto posiada większość udziałów. W Opolu zlikwidowano w tym roku dwie szkoły. A to tylko przykłady pierwsze z brzegu.
– Ostatnio w mediach mówi się o konflikcie wokół powiększenia Elektrowni Opole. Protestujących przeciwko temu pomysłowi ekologów nazwano „przeciwnikami postępu”. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?
BK: Co do nazwania ekologów przeciwnikami postępu? To funkcjonujący od lat stereotyp i nie będzie łatwo go zmienić. Dyrekcja Elektrowni Opole przygotowała dokumentację do decyzji środowiskowej w sposób wadliwy i to właśnie oprotestowały wspólnie trzy organizacje ekologiczne. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przychylił się do odwołania złożonego przez organizacje ekologiczne i decyzja środowiskowa została uchylona. Z kolei Naczelny Sąd Administracyjny uchylił w całości decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i skierował do ponownego rozpoznania sprawę dotyczącą uwarunkowań środowiskowych dla budowy bloków 5 i 6 w Elektrowni Opole, co oznacza, że decyzja środowiskowa dla inwestycji w Opolu jest ważna i wykonalna. To tyle o Elektrowni Opole. Polska ma ogromny problem ze stworzeniem nowoczesnej i innowacyjnej strategii rozwoju energetyki. Opiera ją na „starych” źródłach (węgiel, atom), nie wykorzystuje natomiast potencjału odnawialnych źródeł energii, takich jak słońce czy wiatr. Od lat nie modernizuje sieci przesyłowych. Tracimy na tym my wszyscy, jako konsumenci.
– A jak wygląda kwestia infrastruktury rowerowej w mieście? Czy uważasz Opole za miasto przyjazne rowerzystkom i rowerzystom?
BK: Jestem członkinią Zespołu ds. Rozwoju Infrastruktury Rowerowej. W zeszłym roku udało nam się zwiększyć dziesięciokrotnie budżet przeznaczony na ten cel: ze 100 tys. wzrósł do ponad miliona. Ograniczyć w ruch w centrum i większych osiedlach mieszkaniowych do 30 km na godzinę. Wprowadzić w kilku miejscach ruch dwustronny dla rowerzystów oraz otworzyć automatyczną wypożyczalnię na 120 rowerów rozlokowanych w 10 stacjach na terenie miasta. Opole jest potencjalnie miastem idealnym dla ruchu rowerowego, i powoli staje się bardziej dla niego przyjazne.
– Jesteś radną już 2 lata – z których swoich osiągnięć jesteś najbardziej dumna? A na jakie podejmowane przez miasto działania jesteś wyjątkowo wściekła?
BK: Na pewno jestem dumna z pracy w Zespole ds. infrastruktury rowerowej oraz z tego, że powstał nowy miejski żłobek. A lista spraw, na które jestem wciekła, jest tak długa, że nie starczy nam tu miejsca (śmiech).
– Jaka jest Twoja wizja idealnego Opola? Czy twoim zdaniem przez te 2 lata miasto zbliżyło się, czy też oddaliło od niej?
BK: Miasto jest bardziej przyjazne transportowi rowerowemu, jest znacznie więcej miejsc w żłobkach publicznych i prywatnych. Są one jednak drogie i ciągle na miejsce czeka ok. 500 maluchów. Brak miejsc pracy i wizji ich tworzenia sprawia, że Opole jest i pozostanie miastem imigracyjnym. Podobnie jak wiele mieszkanek i wielu mieszkańców Opola chciałabym, by to miasto dynamicznie się rozwijało: zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju, z tanimi miejscami w żłobkach, klubach malucha i przedszkolach, z pulą tanich mieszkań na wynajem, z transparentnym budżetem i zasadą podejmowania najważniejszych decyzji. Z co najmniej 1% budżetem partycypacyjnym dzielonym przez samych mieszkańców. Do takiego obrazu Opola jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.