Obrazki z historii włościan
W stolicy Polski nie ma szczególnie licznego elektoratu PSL – znajdziemy tu za to muzeum, które dokumentuje historię ruchu ludowego.
Znajdziemy je na uboczu, choć niekoniecznie na rogatkach miasta. Odwiedziny nie będą prostym zadaniem: muzeum otwarte jest bowiem w godzinach, w których większość z nas pracuje. Można wprawdzie umówić się na indywidualne zwiedzanie po uprzednim kontakcie telefonicznym, a ceny biletów są symboliczne, jednak umówmy się, że mało prawdopodobne, by ktoś miał na tyle determinacji. Kto jednak zdecyduje się na wizytę, nie wyjdzie rozczarowany.
Myszka trąci z klasą
Po przejściu się z Metra Wilanowska do zabytkowego budynku z połowy XIX w., zwanego Żółtą Karczmą, do naszej dyspozycji pracownicy muzeum oddają 4 sale wystawowe. Oddają do dyspozycji całkiem dosłownie, jako że nie ma co spodziewać się tu tłumów – przez całe dwie godziny wizyty byliśmy wraz ze znajomym jedynymi zwiedzającymi.
Jeśli chce się zapoznać z eksponatami w miarę chronologicznie, należy na samym wstępie przejść do największej, najgłębiej położonej sali, w której poznajemy początki ruchu ludowego w Polsce.
Jako że muzeum spełnia wszelkie kryteria oldskulowości. Nie znajdziemy tu ekranów z archiwalnymi materiałami filmowymi czy lecących w tle pieśni ludowych. I bardzo dobrze – można w spokoju zapoznać się z prezentowanymi eksponatami. Jeśli nie liczyć sympatycznych, ale nieco trącących myszką współczesnych portretów historycznych postaci ludowców, na większość z nich warto rzucić okiem.
Szykujcie się na czytanie dużej ilości tekstu – reprodukcji i oryginalnych materiałów, takich jak plakaty, obwieszczenia, broszury czy partyjne gazety. O dziwo, czyta się je z zainteresowaniem, dają bowiem wgląd w czasy narodzin i rozwoju ruchu społecznego i ideologii politycznej, która przez lata kształtowała nasz kraj oraz światopogląd milionów jego mieszkanek i mieszkańców.
Skuwanie kajdan
Bardzo rzetelnie przedstawione materiały dotyczące narodzin ruchu ludowego – to wielki plus muzeum – starają się zachować równowagę między poszczególnymi zaborami, co nie jest dziś tak znowu częstą perspektywą. Na równych prawach znajdziemy tu prezentację życia politycznego i aktywności społecznej chłopów na Podkarpaciu i na Górnym Śląsku, na Mazurach i na Lubelszczyźnie. Obejrzymy zdjęcia posłów do parlamentu austriackiego i do rosyjskiej Dumy, odezwy domagające się zerwania ze szlachecko-księżowską dominacją oraz sztandary z Matką Boską.
Będziemy też mieli czas zapoznać się z dokumentami i artykułami programowymi, pozwalającymi zrozumieć, czym właściwie był u swego zarania ruch ludowy. W materiałach z Galicji dostrzeżemy wyraźne żądania upodmiotowienia tego regionu i podniesienia go do statusu równorzędnego z Węgrami, jak również postulaty demokratyzacji obowiązującej wówczas kurialnej ordynacji wyborczej, uprzywilejowującej m.in. szlachtę, w stronę zasady „jeden obywatel – jeden głos”.
Ówczesna pozycja polityczna ruchu ludowego była jasna: był ruchem niepodległościowym, ale zarazem emancypacyjnym. Nie ograniczał swej definicji „ludu” do chłopów, zamiast tego rozciągając ją na wszystkie osoby pracujące, zarówno fizycznie, jak i umysłowo, które swoje prawa i zasługi czerpać miały nie z dziedzicznych tytułów, lecz pracy. Sprzeciwiał się konserwowaniu stosunków społecznych i paternalistycznemu traktowaniu ze strony ludzi uważających się za elitę. Działał na rzecz ożywienia wsi – nie tylko ekonomicznego (np. poprzez zaangażowanie w ruch spółdzielczy), lecz także społecznego, animując aktywność gospodyń, oświatę ludową czy ochotnicze straże pożarne. Nawet jeśli myśl ta wydaje się śmiała, to tego typu działania ludowców możemy uznać za dalekich krewnych dzisiejszych różnej maści organizacji pozarządowych.
Burzliwe dzieje
Kolejną zaletą muzeum jest swobodne przenikanie się trzech narracji, które trudno od siebie oddzielić – historii państwa, dziejów poszczególnych stronnictw oraz mikrohistorii poszczególnych jednostek i lokalnych społeczności. Obok obwieszczeń wzywających do walki z bolszewikami w wojnie 1920 r. mamy tu znaczki na pomoc rodakom na Górnym Śląsku albo potwierdzenia wsparcia dla dozbrajania polskiej armii w przeddzień niemieckiej inwazji w r. 1939. Obok zdjęć kolejnych rządowych gabinetów – zdjęcia z wieców w ówczesnych „bastionach poparcia”, a wśród materiałów prasowych o antysanacyjnym strajku chłopskim z 1937 r. – pisany odręcznie list-relacja z dość nieprzyjemnego spotkania z pacyfikującymi ów strajk służbami porządkowymi…
Ekspozycja stara się odzwierciedlić pluralizm uchu ludowego. Zapoznajemy się wszak zarówno z materiałami PSL „Piast”, jak i PSL „Wyzwolenie”, które niejednokrotnie znajdowały się po różnych stronach politycznej barykady, szczególnie przed zamachem majowym. Komentarz do prezentowanych eksponatów jest oszczędny – mimo iż mówią one sporo same z siebie, to jednak czasem aż się proszą o zaprezentowanie przy nich jakiejś opowieści.
Szczególnie mocno problem ten pojawia się przy omawianiu sytuacji po II wojnie światowej, kiedy wpierw dostajemy mnóstwo dowodów na działania komunistów, wymierzone w PSL Stanisława Mikołajczyka (z ofiarami skrytobójczych mordów włącznie), następnie zaś czytamy krótkie, umieszczone pod zdjęciami biografie czołowych twarzy ówczesnych ludowców, którzy trafili do reżimowego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.
Inna zieleń – inne zielenie
Co ciekawe, na samym końcu ekspozycji widzimy nie tylko materiały wyborcze odrodzonego PSL, ale również kilka zdjęć i eksponatów innych formacji ludowych, z Samoobroną, PSL „Piast” Wojciechowskiego, Kuźmiuka i Podkańskiego czy Partią Ludowo-Demokratyczną Jagielińskiego włącznie. W jednej z gablot można podziwiać słynny biało-czerwony krawat formacji Leppera.
Placówka nie słynie z podejmowania szeroko zakrojonych działań w przestrzeni publicznej Warszawy – a szkoda. Mówi ona bardzo wiele o polskiej wsi i jej wieloletnim zaangażowaniu w życie kraju, wykraczającym poza dbanie wyłącznie o własne interesy. Można i warto dyskutować o tym, czy dzisiejsze PSL realizuje chlubne założenia twórców (i twórczyń – zobaczymy tu niemałe grono kobiet) polskiego ruchu ludowego, jednak odrzucanie jego bogatego dorobku w dziedzinie budowy nowoczesnego państwa i społeczeństwa byłoby wylewaniem dziecka z kąpielą.
Muzeum Historii Ruchu Ludowego, Al. Wilanowska 204 Warszawa, czynne od poniedziałku do piątku od 8.30 do 15.30, bilet normalny – 2 zł, ulgowy – 1 zł. W czwartki – wstęp bezpłatny.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.