ISSN 2657-9596

Między lewicą ekonomiczną a projektem tożsamościowym

Bartłomiej Kozek
05/07/2013

Zbiór felietonów Joanny Dudy-Gwiazdy, wydany w serii Biblioteka Obywatela, pokazuje mielizny podziału lewicy na ekonomiczną oraz światopoglądową – i to, że obie tracą, gdy konfrontacja między nimi zastępuje dialog.

Z poglądami małżeństwa Gwiazdów zapoznałem się jakiś czas temu dzięki lekturze pierwszej książki Biblioteki Obywatela – znakomitego wywiadu-rzeki Remigiusza Okraski „Gwiazdozbiór w Solidarności”. Czytało się ją jak dobry kryminał – nie trzeba było zgadzać się z każdą zaprezentowaną tezą, by dać się porwać odbrązawianiu legend antykomunistycznej opozycji (od Borusewicza po Wałęsę), barwnym historiom z podziemnego życia społecznego i politycznego oraz rozważaniom na temat politycznej teraźniejszości.

Mając w pamięci tę ciekawą – i otwierającą na zupełnie inną od dominującej w mediach głównego nurtu – narrację o jednym z najważniejszych historycznych wydarzeń w dziejach Polski, oczekiwania względem „Krótkiego kursu nowomowy” miałem dość spore. Część tekstów – szczególnie tych nowszych – znałem, wydawało mi się zatem, że będę przygotowany na specyficzny, uszczypliwy styl pisarski autorki, jak również na jej „zdroworozsądkowe” podejście do świata, wraz ze wszystkimi złymi i dobrymi jego konsekwencjami.

Jednak czytanie tych felietonów w formie książki, nie zaś publikowanych w kilkutygodniowym odstępie, sprawia, że jest to zupełnie inna lektura. Wyraźniejsza staje się konfrontacyjna maniera publicystyczna, powracająca praktycznie w każdym tekście. To zresztą spory problem polskiej felietonistyki niezależnie od barw politycznych: gdyby wydać w formie książkowej bieżące felietony Cezarego Michalskiego czy Łukasza Warzechy, efekt byłby pewnie podobny.

Niewątpliwie poglądy Dudy-Gwiazdy są jak na polskie warunki dość unikalne. Przywiązanie do państwa opiekuńczego łączy z niechęcią do tematyki obyczajowej, ochronę przyrody zaś z silną potrzebą lustracji i rozliczenia postkomunistycznego aparatu. Ta perspektywa potrafi czasem prowadzić do ciekawych spostrzeżeń – jak chociażby prognoz dotyczących przyszłego wzrostu poziomu inwigilacji w sieci internetowej, jakże aktualnych w obliczu niedawnej afery z amerykańskim programem PRISM, ogłaszanych w… 2003 roku.

Po przeczytaniu całości „Krótkiego kursu nowomowy” przestało mnie jednak dziwić to, co dziwiło mnie na początku – czemu na jej okładce widnieją loga prawie każdego liczącego się prawicowego projektu medialnego w Polsce. Choć zarówno z wcześniejszej lektury „Gwiazdozbioru w Solidarności”, jak i wstępu Zdzisława Krasnodębskiego można było wnosić, że osią książki będą kwestie ekonomiczne, lektura tego nie potwierdza. To prawda, że tematy gospodarcze pojawiają się tu, szczególnie zaś mocno – po raz kolejny – brzmią felietony najstarsze, kiedy to refleksje na temat derywatów i spekulacji finansowych o kilka lat wyprzedzają wielki krach i kryzys ostatnich lat. Mimo to, szczególnie biorąc pod uwagę teksty najnowsze, mam wrażenie, że to nie kwestie polityki gospodarczej stanowią sedno tej książki.

krotki-kurs-nowomowyWiele poruszanych przez Dudę-Gwiazdę wątków, jak chociażby daleko posunięty sceptycyzm wobec Unii Europejskiej, wpisuje się raczej w pewien projekt tożsamościowy, którego kluczowym pojęciem staje się suwerenność. Przestaje on przyjmować lewicowy wymiar, kiedy na przykład prowadzi do obrony – pod hasłem suwerenności właśnie – rządów Viktora Orbána na Węgrzech. Autorka sugeruje wręcz, że rządy UE chciałyby się go pozbyć, bo chciał przenieść królewską koronę do budynku tamtejszego parlamentu. Sęk w tym, że zarówno zastrzeżenia liberalne – ograniczanie niezawisłości władzy sądowniczej czy niezależności mediów, jak i lewicowe – podatek liniowy, próby kryminalizacji bezdomności czy ograniczanie dostępu do bezpłatnej edukacji wyższej – są zbyt duże, by zbyć je wizją unijnego spisku o królewską koronę. Obrona prawa rządów do polityki dalekiej od lewicowych ideałów nie wydaje mi się przekonująca.

Ten tożsamościowy wątek nasila się szczególnie mocno w felietonach po katastrofie smoleńskiej. Autorka zdaje się sugerować, że ma ona się stać jednym z fundamentów obrony polskości jako takiej. Rośnie liczba nawiązań do krwawej powstańczej historii, honoru i romantycznych zrywów patriotycznych. Przy całym szacunku dla dziejów państwa i narodu, trudno mi odnaleźć się w tej narracji.

Im bardziej czytam takie teksty, tym bardziej przemawia do mnie wizja „dwóch Polsk” z jednego z opublikowanych w „Polityce” artykułów Roberta Krasowskiego. Jego zdaniem od przeszło 250 lat dyskutują ze sobą dwa skonfliktowane obozy – zapatrzonych w Zachód reformatorów oraz zapatrzonych w przeszłość tradycjonalistów. Niezależnie od tego, jak bardzo kolejne ideowe nurty z lewa i z prawa – romantycy, pozytywiści, endecy czy stańczycy – staraliby się zerwać z tym podziałem, i tak wcześniej czy później lądują w jednym bądź drugim obozie.

Tragedią lewicy w Polsce wydaje się to, że lubi ona ten podział utrwalać. Nie trzeba stawiać na pierwszym miejscu liberalizmu światopoglądowego, aby czuć sprzeciw wobec traktowania homofobii czy ksenofobii w kategoriach „tematów zastępczych”. Duda-Gwiazda posuwa się wręcz do tego, by zgodzić się z narodowcami co do konieczności obalenia „republiki Okrągłego Stołu”, co łączy z wiarą, że z pewnością sami odrzucą etniczne rozumienie narodu, które uważa za szkodliwe i przeciwstawia mu – słusznie – podejście polityczne. Sęk w tym, że choćby przykłady incydentów z Białegostoku nie dają powodu, by wierzyć, że narodowcy ochoczo zrezygnują z podstaw swej ideologii.

Naśmiewanie się z walki ze stereotypami i „politycznej poprawności” w praktyce oznacza, że każda Manifa i Parada Równości – nawet wtedy, gdy pojawiają się na niej hasła ekonomiczne – traktowana jest w kategorii miłej oku neoliberałów zabawy. Fantazje o gejach-bogaczach głosujących na PO sprawiają, że łatw dystansować się wobec kwestii takich jak aborcja czy związki partnerskie. Dla piszącego te słowa – zastanawiającego się, czy uda się mu po zakończeniu studiów znaleźć pracę z ubezpieczeniem zdrowotnym, bo nie może z powodu braku ustawy o związkach partnerskich być objętym ubezpieczeniem partnera – taka strategia wydaje się bolesna już nawet na poziomie osobistym.

Lektura zbioru felietonów Dudy-Gwiazdy może być wyzwaniem. Nie oznacza to, że nie warto zadać sobie trudu wysłuchania jej zdania – wręcz przeciwnie, możemy dzięki temu przekonać się, jak zmienia się świat i jak wizje, które niegdyś uznalibyśmy za spiskowe (jak wspomniana inwigilacji internetu), dziś – niestety – stają się rzeczywistością.

Mimo to odnoszę po lekturze wrażenie, że problem rzekomego podziału na lewicę ekonomiczną i obyczajową ma zupełnie inny charakter – bliższy podziałowi na „Polskę A” i „Polskę B” albo na zwycięzców i przegranych transformacji. W tej optyce tematykę światopoglądową łatwiej zaprezentować jako „temat zastępczy” albo przywilej wielkomiejskiej elity, a Unia Europejska stanowi przede wszystkim źródło odgórnego panowania na podobieństwo dawnych zaborów, nie zaś przestrzeń walk o inne, bardziej socjalne oblicze kontynentu.

Szczególnie tego ostatniego wątku mi zabrakło. Ludzie z innych krajów Europy i świata buntują się tu przeciw neoliberalizmowi (czy też „friedmanizmowi”, jak nazywa go autorka), ale właściwie ze sobą nie współpracują. Szkoda, że ten praktyczny dowód na ograniczenie najbardziej słusznej emancypacyjnej walki w obrębie dotychczasowych struktur państwa narodowego nie staje się przyczynkiem do refleksji.

Okazało się, że Dudę-Gwiazdę oraz mnie dzieli znacznie więcej, niż się spodziewałem. Mimo wszystko uważam, że intelektualne siłowanie własnych poglądów z przekonaniami tej nietuzinkowej postaci to trud, który warto podjąć.

Joanna Duda-Gwiazda, „Krótki kurs nowomowy”, Stowarzyszenie Obywatele Obywatelom, Łódź 2013, 260 s., 35 zł

Strona książki: http://pozaukladem.pl/

zp8497586rq

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading