Ludzie czytają nie tylko dla rozrywki
Biblioteki publiczne są w naszym kraju ostatnią instytucją kultury dostępną za darmo. Niedobrze byłoby wszystko komercjalizować. Z Anną Grędzińską, dyrektorką biblioteki w dzielnicy Wola m.st. Warszawy, rozmawia Marcin Wrzos.
Marcin Wrzos: Ze Strasburga dochodzą niepokojące sygnały, że polskie rozwiązania dotyczące praw twórców w zakresie publicznego użyczania ich dzieł mogą być sprzeczne z prawem UE. Czy grozi nam wprowadzenie odpłatności za wypożyczane książki?
Anna Grędzińska: Kwestia ta musi zostać rozstrzygnięta przez prawników, nie chciałabym się na ten temat wypowiadać. Biblioteki w Polsce funkcjonują w oparciu o ustawy i statuty. Ustawa o bibliotekach jasno określa, że biblioteki są instytucjami non profit, z których korzystanie jest nieodpłatne. Dopóki istnieje spór w tej materii, my działamy w dotychczasowych ramach prawnych. Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnych nowych wytycznych. Rozwiązanie powstałych wątpliwości leży w gestii ustawodawcy.
MW: W Ministerstwie Kultury analizowane są teraz rozwiązania funkcjonujące w innych krajach UE. Nie wiadomo, jaki ostatecznie model zostanie przyjęty, można jednak już teraz mówić o zagrożeniach.
AG: Zanim zostaną wprowadzone ewentualne zmiany, powinny zostać przeprowadzone badania i konsultacje, Ministerstwo Kultury powinno znać ewentualne skutki, jakie przyniosłyby zmiany.
MW: Czytelnicy powinni zatem jednak zapłacić za wypożyczane książki?
AG: Mnie osobiście nie wydaje się właściwą drogą pójście w odpłatność. Biblioteki publiczne są ostatnią bezpłatną instytucją kultury w naszym kraju. Chyba niedobrze byłoby wszystko komercjalizować. Pracuję na warszawskiej Woli, jest to dzielnica specyficzna. Ciągle widać tu jej robotniczą przeszłość. Nie wyobrażam sobie wprowadzenia tu odpłatności, ze względów edukacyjnych i społecznych. Cały czas słyszymy alarmy płynące z danych statystycznych ministerstwa, że czytelnictwo spada. Powody tego są różne, ostatnim poważnym było wprowadzenie wyższej stawki podatku VAT. Coraz mniej ludzi stać na kupno nowych książek, dlatego coraz więcej osób przychodzi do biblioteki. Biblioteka Publiczna na Woli absolutnie nie odczuwa spadku czytelnictwa, wręcz przeciwnie. W momencie, kiedy ceny książek i czasopism rosną, my rokrocznie odnotowujemy zwyżkę czytelnictwa.
MW: Biblioteki współcześnie to już nie tylko magazyny książek.
AG: Jest bardzo duże zapotrzebowanie na inne usługi, jakie oferuje biblioteka. Tworzone są kluby czytelnicze, organizowane są spotkania autorskie, jest szereg inicjatyw społecznych, które odbywają się tutaj, ponieważ tutaj tworzymy odpowiednią przestrzeń. Prowadzimy bezpłatną naukę języka angielskiego dla młodszych dzieci i dzieci w wieku szkolnym. Aktualnie odbywają się u nas zajęcia z języka francuskiego. W bibliotece można również skorzystać z dostępu do internetu. Nie tylko w celach edukacyjnych, przychodzą do nas także ludzie poszukujący pracy. Mogą wydrukować swoje CV, przejrzeć oferty pracy.
MW: Dyrektor Biblioteki Narodowej Tomasz Makowski wyraża publicznie obawę, że nawet jeśli nie zostanie wprowadzony abonament dla czytelników, to pieniądze, które mają być przekazywane autorom z tytułu tantiem, mogą nadwyrężać fundusz, z którego kupowane są nowe książki…
AG: Może to faktycznie spowodować spadek liczby kupowanych pozycji. Co prawda, oprócz pieniędzy z naszego budżetu zakup nowych książek finansowany jest również ze specjalnego projektu zakupu nowości wydawniczych. Na początku było to bardzo znaczące wsparcie, w tej chwili mówimy już jednak tylko o dotacji rzędu 7,5 tys. złotych. Nasza biblioteka ma w całej dzielnicy 18 filii i ponad milion wypożyczeń rocznie. Dobrze, że jest chociaż taka kwota, chociaż to nie wystarcza.
MW: Wejdę może w rolę adwokata diabła, ale czy nie jest tak, że pisarze tworzą dziś z trochę innych powodów niż kiedyś. Inna motywacja przyświeca również czytelnikom. Jeżeli książka staje się rozrywką, to czy nie jest to dobry powód do tego, aby za nią płacić.
AG: Nie mogę się z panem zgodzić, ludzie nie czytają tylko dla rozrywki. Dużą grupą są uczniowie i studenci, dla nich biblioteka jest szansą na pogłębianie wiedzy, wypożyczają lektury i podręczniki. Oczywiście jest duża grupa osób, która czyta dlatego, że kocha czytać. Ideą bibliotek publicznych jest powszechność i bezpłatność. Tu pojawia się zgrzyt, odpłatność jest sprzeczna z dotychczasową funkcją biblioteki. Ja bym była przeciwniczką zmieniania tej roli biblioteki. Ktoś, kto czyta sporadycznie, może i mógłby sobie pozwolić np. na zapłacenie 50 groszy za wypożyczenie książki. Ale osoby, które czytają dużo i namiętnie i do tego jeszcze są niezamożne, mogłyby być odizolowane od kultury. Myślę, że nie tędy droga. Zbyt wiele starań włożono przez lata w to, by dostęp do kultury był jak najszerszy i poziom edukacji był jak najwyższy, aby to wszystko teraz zawężać.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.