ISSN 2657-9596

Najbardziej zielona gmina w Polsce

Weronika Bloch , Tomasz Koprowiak
16/06/2015

Z Tomaszem Koprowiakiem, byłym burmistrzem Kisielic, pierwszej samowystarczalnej energetycznie gminy w Polsce rozmawia Weronika Bloch.

Weronika Bloch: Za pana kadencji osiągnięcia gminy Kisielice zostały docenione na poziomie europejskim…

Tomasz Koprowiak: 24 czerwca 2014 r. odebrałem nagrodę dla gminy Kisieice w ramach prestiżowego wydarzenia „Sustainable Energy Europe & ManagEnergy Awards” w kategorii „MANAGENERGY” (zarządzanie energią). W ramach tej corocznej inicjatywy organizowanej przy Komisji Europejskiej w Brukseli byliśmy nominowani wśród pięciu innych regionów: Andaluzji, Sardynii, miasta Sztokholm i Londynu.

WB: Co sprawia, że gmina Kisielice wyróżnia się na tle Europy?

TK: Jesteśmy jedną z nielicznych do tej pory gmin, która stawia sobie za cel dążenie do uniezależnienia się energetycznego. Jako gospodarz tej gminy przez wiele lat widziałem, i nadal jestem o tym przekonany, że inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE) przyczyniły się w bardzo dużym stopniu do lokalnego rozwoju gospodarczego.

WB: Co spowodowało, że zostaliście wyróżnieni?

TK: Zwycięstwo osiągnęliśmy głównie za różnorodność źródeł energii, które wprowadziliśmy na terenie naszej gminy.

WB: Jakie rozwiązania zastosowano w gminie?

TK: Stworzyliśmy warunki do rozwoju energetyki wiatrowej, do energii z biogazu, zainwestowaliśmy w energię ciepła, jak również fotowoltaikę. Od 2006 r. do dzisiaj w zakresie energetyki wiatrowej inwestorzy zewnętrzni postawili 52 turbiny, które dają łączną moc 94,5 mW zainstalowanej mocy elektrycznej. Wybudowana własnym staraniem kotłownia zasila w ciepło praktycznie całą zwartą część miasta, ma moc nominalną 6 mW. Kotłownię ciepłowniczą wybudowaliśmy w 2005 r. System ciepłowniczy oparty jest na kotłach na słomę opałową. W gminie zrealizowaliśmy 224 węzły cieplne dla mieszkańców jedno- i wielorodzinnych. Natomiast instalacja fotowoltaiczna, która obecnie jest w budowie, będzie miała moc moc 99,84 kW. W tym roku zaczęła działać również biogazownia, choć trzeba zaznaczyć, że w polskim prawodawstwie nie ma słowa biogazownia, jest elektrociepłownia biogazowa.

WB: Czy może pan więcej powiedzieć o tej najnowszej inwestycji?

TK: Biogazownia postawiona przez inwestora zewnętrznego zaczęła działać od maja 2014 r. Cały system został pomyślany w ten sposób, że biogazownia jest usytuowana obok kotłowni i ciepło tzw. odpadowe jest włączone do systemu cieplnego miasta. Jest to biogazownia na kiszonkę kukurydzy o mocy 1 mW elektryczny i 1 mW cieplny. W okresie letnim praktycznie wyłączamy piece, a ciepłą wodę używamy z biogazowni. Natomiast w okresie zimowym w zależności od potrzeb pracują: jeden albo dwa piece w elektrociepłowni.

WB: Co przekonało pana do budowy biogazowni?

TK: Wymyśliliśmy, aby biogazownia była tym elementem, który da gminie pewność energetyczną. Dążymy do pełnego uniezależnienia się energetycznego. Energia z turbin wiatrowych jest w naszym przypadku jeszcze energią niestabilną. Wiatry wieją nieregularnie i nie można osiągnąć pełnej stabilizacji.

Biogazownia produkuje 8 tys. kWh rocznie, rozchodzi się praktycznie po sieci niskiego napięcia w gminie i w zupełności wystarcza na zaspokojenie jej potrzeb. Ten element wraz z innymi rozwiązaniami pozwala nam na samowystarczalność produkcyjną.

WB: A co z energią słoneczną?

TK: Inwestujemy również w energię słoneczną. W tym celu uzyskaliśmy dofinansowanie z regionalnego programu operacyjnego i jeszcze w tym roku mamy w planach zainstalowanie 100 kW instalacji fotowoltaicznej. Planujemy ją zainstalować na wiacie budynku do przechowywania słomy. Budowa tego budynku już na poziomie projektu architektonicznego została specjalnie zaprojektowana do tego celu.

WB: Czy są jakieś problemy, które musi pan jeszcze pokonać, aby zapewnić gminie pełną samowystarczalność energetyczną?

TK: Jesteśmy samowystarczalni pod względem produkcyjnym, produkujemy dużo i również na eksport. Ale w naszej rzeczywistości słabością jest to, że nie mamy sieci. Sieć jest w zarządzie dużych koncernów energetycznych.

W momencie, gdy nastąpi zewnętrzne odcięcie energii, to praktycznie biogazownia też nie będzie pracowała. Nie ma automatyzmu w przyłączeniu i zaopatrzeniu tej miejscowości. I to jest działanie, któremu chcemy poświęcić uwagę teraz, w następnym okresie programowania unijnego. Będą środki na niską emisję, na zarządzanie energią. Chcę wykorzystać doświadczenia naukowe np. prof. Pająka z Politechniki Śląskiej, który wskazuje rozwiązania podłączenia do biogazowni jeszcze dwóch turbin wiatrowych, aby w ten sposób zapewnić wystarczającą ilość energii elektrycznej dla potrzeb całej jednostki. Zapewni to stabilizację całej sieci energetycznej.

WB: To są inwestycje, które przeprowadziła gmina. A co z prosumentami?

TK: Zdajemy sobie sprawę z wagi energetyki prosumenckiej. Ta wielka energetyka, jaką przygotowaliśmy, jak ją nazywamy „zawodowa energetyka”, pomogła przygotować mieszkańców do roli, jaką energia odnawialna może spełniać w naszym życiu, dochodach itd.

Chcemy też w mieszkańcach zaszczepić myśl o budowie urządzeń prosumenckich. Takie możliwości daje nam prawo energetyczne, a także program „Prosument” Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który finansuje w postaci dotacji do 40 proc. źródła elektryczne i 20 proc źródła cieplne, jeżeli są razem z elektrycznymi.

WB: Jakie widzi pan korzyści z rozwoju energetyki odnawialnej w gminie Kisielice?

TK: Za największą korzyść uważam ograniczenie emisji szkodliwych substancji. Zmniejsza się emisja siarki w granicach 6 t rocznie i pyłów, ogólnie mówiąc w granicach 8 ton.

Drugim ważnym sukcesem jest samowystarczalność energetyczna gminy. Produkujemy energię na 52 tys. gospodarstw domowych, a my mamy w gminie 2 tys. gospodarstw, więc jesteśmy również eksporterem energii.

WB: Jakie to daje korzyści dla mieszkańców?

TK: Jest to przede wszystkim praca przy budowie i obsłudze elektrowni wiatrowych i biogazowych. Są to też nowe inwestycje, takie jak budowa dróg. Za inwestycjami w OZE szły korzyści dla przeciętnego mieszkańca, np. inwestycje w infrastrukturę. Powstają miejsca pracy przy budowie, a obecnie przy obsłudze elektrowni wiatrowych i biogazowych. Z pieniędzy, które zostają w gminie, mogliśmy wybudować Orlika czy zmodernizować świetlice wiejskie.

WB: Jak opłaca się to rolnikom?

TK: Rolnicy czerpią stałe dochody opłaty dzierżawnej za udostępnienie pod turbiny wiatrowe. Zarabiają też na sprzedaży odpadów, które zwykle bywały w różny sposób utylizowane. Z 2 tys. hektarów uzyskujemy ok. 4 tys. ton słomy i rolnicy mają możliwość zarobienia na niej. Rocznie w spalarni wykorzystujemy średnio ok. 5 tys. ton słomy. Równocześnie zwalnia nas to z konieczności kupowania węgla. Warto wspomnieć, że 1,5 tony słomy energetycznie odpowiada 1 tonie węgla. Obecnie 80% mieszkańców nie kupuje już węgla czy olejów opałowych.

WB: Jakie ma pan plany na przyszłość, jeśli chodzi o rozwój gminy?

TK: Jesteśmy dopiero w połowie drogi. Na pewno będziemy rozważać kolejne farmy wiatrowe, z tym że będą to już inwestorzy prywatni i musimy się też liczyć z pewnymi ograniczeniami przyłączania nowych instalacji do sieci. Zwracamy również uwagę na oddziaływanie na faunę, przede wszystkim na ptaki. Trzeba pamiętać o lokalizacji takiej elektrowni. Nie może ona być w miejscach migracji ptaków, ale wydaje się to oczywiste.

Mamy również plany rozwoju dotyczące wykorzystania energii słonecznej. Tu jest największe pole do popisu i to nie tylko myślimy o inwestycjach gminnych, bo już wdrażamy projekt postawienia paneli fotowoltaicznych na jednej ze świetlic wiejskich. Myślimy również o promowaniu fotowoltaiki prosumenckiej. Połączenie fotowoltaiki np. z pompą ciepła jest wspaniałą hybrydą na tereny miejskie. W moim odczuciu w ten sposób, po 6-8 latach, w momencie kiedy się zwrócą nakłady, można praktycznie za darmo przez kolejne kilkanaście lat mieć te dwa rodzaje energii: cieplną i elektryczną. Nadal będziemy też poszukiwać inwestorów w zakresie zagospodarowania biomasy.

WB: Co pan uważa za swój największy sukces?

TK: Udało nam się uzyskać aprobatę społeczną dla energetyki odnawialnej, czego jeszcze w wielu miejscach w Polsce nie ma. Poprzez nasze działania edukacyjne przełamujemy też pewne bariery psychologiczne.

WB: Jakie to są działania?

TK: Przyjeżdżają do nas ludzie oglądać turbiny wiatrowe i dowiadują się od mieszkańców, że nikomu to nie przeszkadza. Chodzi głównie o wiatraki, ale również o biogazownie. Ta biogazownia położona jest 150 m od najbliższych budynków mieszkalnych. W pewnym momencie pytano nas, czy działki nie stracą na wartości po wybudowaniu w ich pobliżu biogazowni. Chcemy pokazać, że nawet w takiej lokalizacji to nie będzie przeszkadzać. Poznaliśmy doświadczenia z Niemiec, gdzie oglądaliśmy biogazownie oparte również na tej technologii. O tym trzeba mówić. U nas w kraju też może tak być i może to funkcjonować bez szkody dla środowiska i dla mieszkańców.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading