Inwestorzy przyznali rację ekologom: Ostrołęka C została spisana na straty
Ostatni blok węglowy w Europie nie powstanie. Zgodnie z zapowiedziami ekologów kontrowersyjna Ostrołęka C stała się aktywem osieroconym. Jej nowy właściciel, Orlen, ogłosił, że nie zamierza inwestować w węgiel. Poprzedni właściciele – Energa i Enea – dokonały odpisów i wyceniły wartość projektu na 0 zł.
Orlen podał w komunikacie giełdowym, że zaangażuje się w kontynuację projektu tylko po zmianie technologii na gazową.
Po publikacji komunikatu, ceny akcji Enei and Energi zwyżkowały o 3.44%. Niedługo po tym, spółki dokonały odpisu Ostrołęki C w wysokości miliarda złotych, co obniżyło wartość każdej z nich o ok. 500 mln złotych.
Prawnicy ClientEarth zwracają uwagę, że decyzje tych trzech spółek to ważny sygnał dla wszystkich inwestorów i rządów, które angażują się w projekty węglowe. Ostrzegają także przed wszystkimi dużymi projektami, które opierają się na spalaniu paliw kopalnych.
„Historia upadku Ostrołęki C to dowód na to, że inwestorzy są świadomi ryzyka finansowego i odwracają się od projektów węglowych. Od początku ostrzegaliśmy, że projekt przyniesie straty i mocno osłabi wartość Enei i Energi. Zmarnowane pieniądze akcjonariuszy mogły być zamiast tego ulokowane w bardziej rentownych i perspektywicznych odnawialnych źródłach energii” – powiedział mecenas Janusz Buszkowski z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
„Spółki i ich zarządy mają prawny obowiązek działać w interesie akcjonariuszy – a to oznacza dokonanie oceny ryzyka finansowego inwestycji i wykorzystywanie możliwości płynących z przejścia na odnawialne źródła energii. Polityka klimatyczna i konkurencja ze strony zielonych technologii to czynniki w coraz większym stopniu wpływające na opłacalność projektów. W tym kontekście duże inwestycje opierające się na spalaniu paliw kopalnych niosą ze sobą coraz większe ryzyko prawne i finansowe”– dodał Buszkowski.
Sygnały świadczące o nieopłacalności Ostrołęki C napływały od dawna. Do sfinansowania projektu brakowało ponad 3 mld złotych. Jednocześnie spadały koszty zielonych technologii i rosły ceny emisji CO2. Przeciwko budowie bloku od lat toczy się kampania organizacji ekologicznych i ruchów oddolnych. Projekt jest też krytykowany przez ekspertów z branży finansowej i energetycznej. W 2019 r. Enea przegrała sprawę wytoczoną przez akcjonariusza ClientEarth. Fundacja pozwała spółkę za stwarzanie nieuzasadnionego ryzyka inwestycyjnego.
Jedna z największych spółek inwestycyjnych na świecie i akcjonariusz Enei i Energi – Legal & General Investment Management – również wyraziła poważne obawy dotyczące „bardzo wysokiego ryzyka finansowego” Ostrołęki C.
W reakcji na wnioski o ujawnienie analiz dowodzących rentowności Ostrołęki C, które pojawiały się na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy, Energa przyznała, że „skala inwestycji stanowi znaczne wyzwanie dla zamknięcia jego finansowania”. Jesienią 2019 roku z projektu wycofało się PGE. Miesiąc później sąd zobowiązał inwestorów do ujawnienie analiz dowodzących opłacalności Ostrołęki C, o które wcześniej zawnioskowała ClientEarth. W lutym 2020 r. Energa i Enea zawiesiły finansowanie i wstrzymały budowę Ostrołęki C w celu „przeprowadzenia dalszych analiz ekonomicznych i technicznych”. Spółki ponownie przyznały, że inwestycja może przynieść straty w obliczu zmieniającego się otoczenia rynkowego i braku chętnych do współudziału w projekcie.
Pod koniec kwietnia PKN Orlen kupił 80% akcji Energi. Jeszcze przed przejęciem koncern nie ukrywał, że nie ma w planach węglowych projektów, takich jak Ostrołęka C. Wczoraj to potwierdził.
„Polski węgiel to przeszłość. Nie opłaca się go już ani spalać, ani wydobywać. Zamiast przedłużać jego agonię, spółki energetyczne powinny pilnie opracować plan przejścia na czystsze źródła energii i stworzenia stabilnych nowych miejsc pracy” – powiedziała Ilona Jędrasik, kierowniczka programu Polska Energia w ClientEarth.
Fot. Wikimedia Commons
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.