ISSN 2657-9596

Kilka słów o strasznym barszczu

Marta Jermaczek-Sitak
01/12/2011

Barszcz Sosnowskiego – ta nazwa pojawia się w mediach co najmniej kilka razy w roku, najczęściej latem. Zwykle chodzi o oparzenia i niebezpieczeństwo, jakie niesie kontakt z barszczem. Co to właściwie za roślina, skąd się wzięła, na czym polega niebezpieczeństwo, jak rozwiązać problem?

Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi), zwany też barszczem kaukaskim, wygląda trochę jak z kosmosu i robi wrażenie. Białe, rozłożyste baldachy dorastają na wysokość nawet 5 metrów, zwykle 2-3 metry. Łodygi to grube rury o średnicy do 10 cm. Liście o długości nawet do 3 metrów tworzą bujne, gęste zarośla. Lubi miejsca żyzne i ciepłe, brzegi strumieni, wąwozy, skarpy. Najczęściej rośnie w pobliżu byłych PGRów, gdzie ze względu na szybki przyrost masy i niewielkie wymagania był uprawiany jako roślina pastewna. Dla polskiej flory jest rośliną obcą, pochodzi – jak wskazuje nazwa – z Kaukazu. Obecnie nie jest już hodowany, jednak zdziczałe rośliny wciąż spotyka się na terenie całego kraju, szczególnie licznie w Beskidach. Zalicza się go do roślin ekspansywnych.

Barszcz Sosnowskiego
Barszcz Sosnowskiego, fot. Marta Jermaczek-Sitak.

Czy rzeczywiście jest niebezpieczny? Jeśli w chłodny, pochmurny dzień dotkniemy liścia czy łodygi, nic nam się nie stanie. Barszcz Sosnowskiego ma właściwości fototoksyczne – oznacza to, że parzące właściwości wydzielanych przez niego furanokumaryn uaktywniają się pod wpływem słońca. Najczęściej „ofiarami” padają ludzie zbierający paszę dla zwierząt lub dzieciaki bawiące się w słoneczny dzień wśród wielkich, atrakcyjnych liści, świetnych na kryjówkę czy labirynt. Barszcz jest o tyle „zdradliwy”, że przy kontakcie z rośliną często nie czuje się nic (jak to ma miejsce np. w przypadku pokrzywy). Jeśli jednak toksyczne substancje znajdą się na skórze, która następnie będzie przez jakiś czas eksponowana na słońce, poważne, głębokie oparzenie gotowe. Jeszcze gorzej, jeśli sok z barszczu dostanie się do oka, w okolice warg lub błon śluzowych.

Barszcz Sosnowskiego jest zagrożeniem nie tylko dla ludzi, ale również dla cennych przyrodniczo ekosystemów, chronionych prawem polskim i europejskim, jak murawy kserotermiczne, łąki świeże oraz ziołorośla górskie. W cieniu wielkich liści rozwija się niewiele roślin, ekspansywny barszcz wypiera inne gatunki, tworząc w miejscu łąk i muraw zwarte, wysokie zarośla.

Do tej pory nie wypracowano w Polsce rozwiązań umożliwiających kompleksowe zwalczanie ekspansywnych, obcych gatunków roślin, stanowiących zagrożenie dla ludzi i przyrody. Obowiązek ten spoczywa na gminach, które zwykle nie mają wiedzy ani środków, żeby zająć się problemem, dlatego coraz częściej zajmują się nim organizacje społeczne. W malowniczej gminie Santok koło Gorzowa Wielkopolskiego, położonej na stokach doliny Warty i Noteci, wyjątkowo zarośniętej barszczem, powstała w ostatnich latach fundacja „Palący Problem – Heracleum”, zajmująca się nie tylko edukowaniem władz i społeczeństwa na temat tej rośliny, ale także opracowywaniem i wypróbowywaniem skutecznych metod jej zwalczania. Fundacja wykonała m.in. dokładną inwentaryzację wraz z mapą rozmieszczenia barszczu w gminie. Na razie najskuteczniejszą metodą walki z „palącym problemem” wydaje się regularne wykaszanie, a także smarowanie odrostów tzw. mazakiem herbicydowym. W okolicach Santoka robią to sami mieszkańcy w obrębie swoich posesji czy łąk, jednak barszcz nie respektuje szczególnie granic działek i jako roślina ekspansywna łatwo przenosi się między nimi. Dlatego potrzebne są programy kompleksowe, obejmujące co najmniej całą gminę.

Oprócz barszczu kaukaskiego w Polsce rośnie też rodzimy, dużo mniejszy barszcz pospolity. Występuje głównie na łąkach. To właśnie od niego pochodzi nazwa zupy, niegdyś nie mającej nic wspólnego z burakami. Barszcz pospolity był jedną z podstawowych roślin jedzonych przez Słowian – ugotowany jest bardzo smaczny, lekko marchewkowy w smaku. Ponieważ również zawiera niewielkie ilości furanokumaryn, podobno może powodować u wrażliwych osób podrażnienia i wysypkę – w większych ilościach lepiej zbierać go w rękawiczkach.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading