ISSN 2657-9596

Lokalnie dla klimatu

Bartłomiej Kozek
16/09/2016

Kiedy słyszymy o walce ze zmianami klimatu najczęściej myślimy o globalnych wysiłkach i zobowiązaniach państw narodowych. Warto jednak pamiętać i o innych graczach.

Aż do niedawnego szczytu klimatycznego w Paryżu mogło się wydawać, że pałeczkę od mających inne priorytety rządów przejmie przede wszystkim prywatny biznes, chcący a to zarobić/oszczędzić na energii poprzez stawianie na źródła odnawialne, a to pokazać swoją odpowiedzialność za środowisko.

Klimat na zmiany

Abstrahując na chwilę od tego, ile w tych działaniach realnej zmiany myślenia (co sugerowałaby rosnąca ilość pieniędzy, płynąca w stronę OZE), ile zaś marketingu to na ich tle działania polityczne długo wyglądały na mało obiecujące.

Wejście do gry duszących się w smogu Chin oraz ich porozumienie o redukcji emisji gazów cieplarnianych ze Stanami Zjednoczonymi tchnęło nieco nadziei – nawet jeśli aktualne, poparyskie zobowiązania redukcyjne poszczególnych krajów nie składają się jeszcze na utrzymanie wzrostu globalnej temperatury poniżej 2 stopni Celsjusza w porównaniu do epoki przedprzemysłowej.

By ten cel osiągnąć (a może nawet zbliżyć się do niższego pułapu wzrostu rzędu 1,5 stopnia Celsjusza) potrzebna jednak będzie współpraca wielu aktorów życia społecznego i ekonomicznego – w tym władz regionalnych i lokalnych.

Małe ojczyzny wchodzą do gry

Część z nich – tak jak te w Polsce – mogą w tym procesie liczyć na wsparcie np. unijnych funduszy, dedykowanych budowie gospodarki niskoemisyjnej. Inne – jak choćby na Globalnym Południu – muszą z kolei myśleć o innych źródłach finansowania. Problemem ponad granicami może być brak spójnej strategii albo niedostateczne uprawnienia samorządów.

Nie oznacza to jednak, że mogą one jedynie biernie patrzeć na działania biznesu czy władz centralnych. Przykłady proekologicznych „międzymiastówek” w rodzaju Porozumienia Burmistrzów czy C40Cities przytacza w swej książce „Gdyby burmistrzowie rządzili światem” amerykański politolog, Benjamin Barber.

Inne, inspirujące przykłady znajdziemy w wydanym niedawno przez brukselskie biuro Fundacji im. Heinricha Boella dokumencie „The importance of cities and regions in delivering the Paris objectives and scaling up climate ambition”.

Konkretne zmiany

Przykładem może być ponadgraniczna współpraca miast i regionów, przekonanych co do zalet działań na rzecz ochrony klimatu. Chińskie miasto Zhenjiang postanowiło dzielić się swoimi dobrymi praktykami z Kalifornią. Ten amerykański stan powiązał swój system handlu emisjami z kanadyjskim Quebeciem, tworząc największy rynek tego typu na kontynencie.

Jakie są zalety tego typu partnerstw? Zhenjiang może chwalić się chociażby pomysłem na podzielenie miasta na cztery sektory, spośród których każdemu przyporządkowany został inny cel redukcji gazów cieplarnianych oraz wykorzystywaniem danych informatycznych do dokładnego mierzenia skutków podejmowanych przez siebie działań na klimat.

Kalifornia z kolei może dzielić się swoimi doświadczeniami z integrowaniem nowych źródeł energii odnawialnej w kontekście rozdrobnionej struktury własności sieci energetycznej oraz dużej ilości graczy rynkowych. Udało jej się to osiągnąć m.in. dzięki połączeniom z sieciami innych stanów oraz stworzeniu specjalnego rynku, mającego bilansować produkcję energii z zapotrzebowaniem na nią.

Miasta, regiony, państwa

Innym przykładem współpracy ponad granicami (a nawet kontynentami) jest klimatyczne partnerstwo dawnej stolicy Niemiec, Bonn, z chińskim Chengdu.

Metropolie te współpracują ze sobą w pięciu dziedzinach: niskowęglowym rozwoju gospodarczym, ochronie środowiska, inteligentnej mobilności, efektywności energetycznej i OZE w budynkach, a także w zrównoważonym planowaniu przestrzennym.

To bardzo praktyczna współpraca, spójna z szerszą kooperacją w kwestiach klimatycznych między regionami – Nadrenią Północną – Westfalią a Syczuanem. Jak widać najlepsze skutki tego typu projekty mogą przynosić, gdy łączą w sobie oddolne zainteresowanie tematem ze spójną polityką, realizowaną na różnych szczeblach władzy.

Państwo Środka wchodzi do gry

Co ciekawe współpraca klimatyczna na linii Unia Europejska – Chiny, jak zauważa autorka opracowania, Radostina Primova, trwa już w ramach Dialogu Zrównoważonej Urbanizacji (Sustainable Urbanization Dialogue) od roku 2012.

W międzyczasie Pekin uznał rozwijanie energetyki odnawialnej, elektromobilności czy inwestycje w badania i rozwój nad przyjaznymi środowisku technologiami za jedne ze swoich priorytetów rozwojowych.

Także i tam w ostatnich latach rozwijane były na szczeblu miast i prowincji pilotażowe projekty, dotyczące tworzenia rynków handlu emisjami. Eksperymenty z niskowęglowym rozwojem miejskim, jak czytamy w broszurze, w roku 2013 objęły 42 miasta, odpowiedzialne za 54% chińskiego PKB oraz 54% emisji tego kraju. Trudno uznać je zatem za niszowe.

Piłka po stronie samorządów

Rzecz jasna w krótkim opracowaniu nie znalazło się miejsca na opisanie wszelkich działań, możliwych do realizacji na szczeblu lokalnym i regionalnym.

Zabrakło w nim m.in. omówienia nierynkowych narzędzi polityki klimatycznej, takich jak wdrożony w Kolumbii Brytyjskiej podatek węglowy czy synchronizowanie zamówień publicznych, umożliwiające wytworzenie globalnego rynku np. na niskoemisyjne autobusy.

Warto jednak, by z tym krótkim dokumentem zapoznali się polscy samorządowcy – choćby po to, by odkryć drzemiący we współpracy międzynarodowej potencjał poprawy stanu środowiska oraz jakości życia. Udział w międzynarodowych sieciach międzymiastowych czy dialog między miastami partnerskimi nie muszą kończyć się na uśmiechach i uściskach rąk.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.