Podstawy demokratycznej odnowy Zielonych
Wybory do Parlamentu Europejskiego, połączone z samorządowymi, okazały się punktem zwrotnym dla irlandzkich Zielonych. Na szczeblu lokalnym, szczególnie w Dublinie, udało im się powrócić do politycznej gry, byli również bardzo blisko zdobycia mandatu europosła. Rolę w tej odbudowie odegrała również Zielona Fundacja Irlandii (Green Foundation Ireland – GFI).
Wiele zielonych aktywistek i aktywistów gromadziło się przez ostatnie dwa i pół roku na organizowanych przez fundację wydarzeniach, by zapoznać się ze świeżymi pomysłami i znaleźć wspólny grunt z Zielonymi z innych części Europy. Stworzyliśmy forum wymiany idei poza ścisłymi ramami partyjności. Wydarzenia te stały się okazją do ponownej refleksji nad tym, co to w praktyce znaczy być Zieloną/Zielonym. Imprezy kulturalne stały się integralną częścią naszych szkół letnich, a wśród nich znalazło się miejsce na zachwycanie się miastem czy przestrzenią, w której przyszło nam się gromadzić.
Choć udało się nam zanotować umiarkowany, ale jednak sukces, w tym samym czasie trwa negatywna reakcja społeczeństw na polityczne elity – zarówno na szczeblu krajowym, jak i unijnym. Dominuje poczucie, że spowodowane przez recesję cięcia w usługach publicznych zostały narzucone osobom, które nie były odpowiedzialne za kryzys. Powrót do dobrobytu uważany jest za pożądany, choć niewystarczający, warunek powrotu do pozytywnego podejścia wobec Unii Europejskiej. Nawet jeśli Zielonym udało się odbudować swoją pozycję w Dublinie, założenie, że powrót do dobrobytu możliwy jest jedynie w wypadku przesunięcia społeczeństwa na tory zrównoważonego rozwoju nadal nie jest powszechnie akceptowane. Nasza fundacja pracuje nad tym, by do tego założenia przekonać.
Eurosceptycyzm jako forma protestu
Głosy protestu przeciwko zaciskaniu pasa w Irlandii w dużej mierze wspomogły Sinn Fein – formację będącą politycznym ramieniem IRA. Głosy te można uznać za głosy na rzecz miękkiego eurosceptycyzmu, silnie umotywowane postawą UE. Europa była w Irlandii popularna dopóty, dopóki dostarczała jej dobrobytu oraz impulsu do reform społecznych. Podwójne nieszczęście bezrobocia oraz emigracji wróciło jednak do kraju. Ostatnie wybory parlamentarne przyniosły klęskę dotychczas rządzącym partiom – wybory europarlamentarne pokazały skalę gniewu wobec niedostępnej, odrealnionej unijnej elity.
Spośród wszystkich unijnych instytucji największy gniew spadł na kierowany przez Jeana-Claude’a Tricheta Europejski Bank Centralny. EBC uważany jest nie tylko za instytucję, która zmusiła Irlandię do poniesienia odpowiedzialności za ogólnoeuropejski, systemowy problem, za który Trichet – jako jeden z twórców wspólnej waluty – ma również odpowiadać, ale także oskarżany o lekceważenie kwestii dotyczących zatrudnienia, które inne banki centralne mają na uwadze.
Zamiast realnego, sprawnie funkcjonującego banku centralnego, świat anglojęzyczny uważa ECB za instytucję autokratyczną, niezdolną do odpowiadania na potrzeby realnie istniejących i współtworzących aktualną gospodarkę ludzi. Choć sądzi się, że Mario Draghi niemal własnoręcznie przywrócił zaufanie do strefy euro, ECB nadal uważane jest za instytucję oderwaną od realnej ekonomii. Zmieni się to dopiero wtedy, kiedy strefa euro przejdzie przez niezbędne reformy. Struktura wspólnej waluty, przypominającej swymi ambicjami Titanica, który – pozbawiony solidnych fundamentów – zderzył się z górą lodową w postaci globalnego kryzysu finansowego, pozostaje źródłem niepokoju.
Aby naprawić te błędy, potrzebować będziemy więcej integracji podatkowej wewnątrz Unii. To zaś z kolei wymagałoby większej kontroli demokratycznej nad kierunkami dystrybucji dostępnych środków finansowych, która pozostaje sednem systemu demokratycznego.
Rezultaty wyborów do PE domagają się od nas tego, byśmy sprzeciwiali się populizmowi nie tylko za pomocą chwytów retorycznych, ale przez mierzenie się z przyczynami aktualnych problemów, takich jak bezrobocie, brak bezpieczeństwa finansowego, bezdomność czy niepewność jutra. Ludzie mają jednak poczucie, że Unia Europejska, zamiast bronić ich praw społecznych, podmywa je i nie słucha kontrargumentów wobec własnej polityki. Nasza fundacja przeprowadziła szereg seminariów i szkół letnich, które uwzględniały europejską perspektywę wobec tych problemów i osadzały je w unijnym kontekście.
Nowe medium dla nowego ruchu
W dzisiejszej epoce globalizacji jej głównym elementem jest wzajemne powiązanie między państwem, rynkami a wydobywaniem surowców naturalnych. Nie możemy ciągle mierzyć jakości naszej gospodarki w kontekście państw narodowych i obwiniać za wszystko ich rządy. Zielona Fundacja Europejska wraz z fundacjami z poszczególnych krajów (za pośrednictwem takich narzędzi jak własny magazyn czy szkoły letnie) odgrywa istotną rolę w poszukiwaniu odpowiedzi na te wyzwania na szczeblu kontynentalnym.
Innym narzędziem sieciowania są interaktywne platformy komunikacji cyfrowej, poświęcone kwestiom trwałego rozwoju oraz globalnej sprawiedliwości, na których można dzielić się zarówno pomysłami, jak i dobrymi praktykami. Wiele działań i dyskusji skupia się na idei zrównoważonego rozwoju w oderwaniu od jej kontekstu. Naszym zadaniem jest wykorzystywanie narzędzi internetowych do dawania zielonemu aktywizmowi narzędzi do tego, by tłumaczył swe działania w prosty i przekonujący sposób. Łączymy to z dawaniem praktycznych przykładów kierowania się ideami trwałości w dzisiejszym niezrównoważonym świecie. Pozwala to na myślenie o nasączaniu głównego nurtu zielonymi ideami.
Nowe media są nam bardzo potrzebne – widzimy bowiem, że tradycyjnie dominujące w politycznym krajobrazie Europy partie tracą członków i wolontariuszy. Widać powiązania pomiędzy kryzysem polityki a kryzysem konwencjonalnych mediów. Wraz z ich cyfryzacją stosunek między mediami a polityką będzie musiał ulegać zmianie – ruchom politycznym coraz łatwiej będzie tworzyć własne środki komunikacji. Ruch zielonych nie może pozostać obojętny na tę sytuację, którą już wykorzystują prawicowi populiści, tworzący własne media w Stanach Zjednoczonych i w Europie.
Wpływ Europy
Irlandia jest krajem, na który silny wpływ miała europejska myśl polityczna – szczególnie ta napływająca z republikańskiej Francji. Pomimo bycia niepodległym krajem już od 90 lat, pod wieloma względami pozostaje nadal powiązana kulturowo ze Zjednoczonym Królestwem, choćby z powodów związków językowych, ekonomicznych, historycznych, prawnych, a nawet rodzinnych.
Rosnąca siła eurosceptyków w Wielkiej Brytanii stanowi problem również dla Irlandii, ceniącej członkostwo w UE nie tylko z powodu głosu, jaki daje jej ono na kontynencie, ale również możliwości współpracy z sąsiadem w szeregu spraw – nawet jeśli nie zawsze jako równi partnerzy, to chociaż jako sprzymierzeńcy.
Na Wyspach Brytyjskich dominuje przekonanie, że istniejące tu partie polityczne są raczej złem koniecznym niż źródłem przywództwa. Rzadko patrzy się na nie jako na miejsca wykuwania nowych pomysłów – co być może jest nieco częstszym spojrzeniem w innych rejonach Europy – a bardziej jako na ciała zajmujące się pragmatycznym, profesjonalnym zarządzaniem codzienną polityką. Choć mieliśmy niegdyś do czynienia z większym zaufaniem obywatelek i obywateli do rządów, dziś na polityków patrzymy bardziej jako na możliwych do zwolnienia menadżerów.
Krajobraz fundacji politycznych w Wielkiej Brytanii i Irlandii
Zielone fundacje mają szansę wypełnić ten brak pomysłów i przywództwa. Ani w Irlandii, ani w Wielkiej Brytanii nie mamy do czynienia z fundacjami finansowymi ze środków publicznych. Wiele spośród powstałych na kontynencie instytucji tego typu miało za zadanie odbudowę demokracji po II wojnie światowej. Niestety, w świecie anglojęzycznym, poza programami pomocy zagranicznej, takich inicjatyw nie ma.
W efekcie koncepcje polityczne powstawały w inny sposób, np. wykuwając się w Stanach Zjednoczonych albo w finansowanych przez podmioty prywatne fundacjach i think tankach. Najstarszy z nich, Towarzystwo Fabiańskie, mające na celu propagowanie socjalizmu, ma już 130 lat i współpracuje dziś zarówno z brytyjską Partią Pracy, jaki i Partią Europejskich Socjalistów. Pozostaje jednak organizacją opartą na wsparciu jej członków i nie otrzymuje żadnego wsparcia publicznego. Nie mają go również zielone fundacje z Wysp Brytyjskich – pozostają politycznie niezależne i najczęściej zorganizowane w formie instytucji edukacyjnych non profit. Wśród nich warto wymienić m.in. Zielony Sojusz (Green Alliance), Forum na rzecz Przyszłości (Forum for the Future), GreenHouse oraz Zieloną Fundację Irlandzką (Green Foundation Ireland).
Mamy tu również do czynienia z bogatą mozaiką organizacji społeczeństwa obywatelskiego, współtworzących kapitał społeczny. Często są to grupy skupione na pojedynczym temacie czy praktycznych działaniach, niewiele z nich zadaje sobie pytania o sposoby funkcjonowania społeczeństwa. W tę niszę, zajmowaną do tej pory przez aparaty partyjne, wchodzą dziś fundacje polityczne i think tanki. W latach 80. i 90. XX wieku prawicowe instytucje tego typu zaczęły mnożyć się w świecie anglojęzycznym, stawiając sobie na celu zdominowanie dyskursu publicznego – dopiero w trakcie ostatniego kryzysu gospodarczego ich przekonania zaczęły być podawane w wątpliwość.
Zielone idee, szczególnie w czasie obecnego kryzysu, nie są luksusem, lecz sposobem na budowę nowego ładu ekonomicznego i społecznego. Oparta na zarządzaniu kultura polityczna, która nadal trwa w Europie, nie wystarczy do zmobilizowania i zaangażowania obywatelek i obywateli. Potrzeba nam więcej demokracji. Ludzie muszą zapoznać się z systemem władzy w UE, by stał się on nie tylko możliwy do rozliczenia, ale również bardziej przystępny. Zielone fundacje, też „Green European Journal” (Zielony Magazyn Europejski), mogą odegrać istotną rolę w procesie lepszego zrozumienia naszych zróżnicowanych potrzeb i wkładu, jaki możemy wnieść we wspólny projekt polityczny.
Artykuł A Foundation for the Green Democratic Recovery ukazał się w „Green European Journal” (Zielonym Magazynie Europejskim). Przeł. Bartłomiej Kozek.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.