Micula przeciwko Rumunii: jak karać za przestrzeganie prawa
Czy państwa członkowskie Unii Europejskiej będą płacić firmom odszkodowania za przestrzeganie unijnego prawa?
System arbitrażu inwestycyjnego (ISDS) należy do najbardziej kontrowersyjnych elementów negocjowanego porozumienia TTIP.
Ku zaskoczeniu negocjatorów arbitraż okazał się jedną z sił napędzających w Europie znaczące protesty publiczne przeciwko TTIP. Mimo ostrej krytyki klauzuli ISDS Dyrekcja Generalna ds. Handlu nadal broni mechanizmu prywatnego arbitrażu, nawet jeśli uznała potrzebę jego reformy.
Arbitraż inwestycyjny ma jednak zbyt wiele wad, aby dało się go naprawić. Jako BEUC wielokrotnie to podkreślaliśmy, szczególnie w naszej odpowiedzi na publiczne konsultacje Komisji Europejskiej w sprawie ISDS.
Arbitraż inwestycyjny nie przestaje dostarczać nowych powodów, aby uważać go za niebezpieczne rozwiązanie. Oto historia, która wyraźnie pokazuje, jak duże wady ma mechanizm arbitrażowy. To historia konfliktu między orzeczeniami trybunału arbitrażowego a prawem Unii Europejskiej. Pokazuje ona, jak system arbitrażu wystawia państwa członkowskie na sytuację prawnej niepewności i sprzecznych zobowiązań.
Bracia Micula są właścicielami szwedzkiej firmy, która inwestowała w Rumunii przed jej przystąpieniem do UE. Firma otrzymywała zachęty inwestycyjne od rumuńskiego rządu. Gdy Rumunia przystąpiła do UE, rząd zamknął program udzielania zachęt inwestorom, aby dostosować się do unijnych reguł dotyczących pomocy publicznej.
W efekcie Rumunia została pozwana przez firmę na podstawie dwustronnego porozumienia inwestycyjnego między Rumunią a Szwecją do trybunału arbitrażowego i skazana na zapłacenie rekompensaty w wysokości 250 mln dol. (116 mln dol. plus odsetki) za niedotrzymanie zobowiązań w ramach porozumienia inwestycyjnego. W 2014 r. Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji wydał Rumunii nakaz, aby tymczasowo nie wypłacała zadośćuczynienia, ponieważ zostałoby ono uznane za… nielegalną pomoc publiczną.
Nasza organizacja zwróciła się do Komisji o udostępnienie pełnego tekstu nakazu z 26 maja 2014 r. Odmówiono nam, nawet przy apelacji, powołując się na nadrzędny interes instytucji. Należy zauważyć, że państwa członkowskie są i będą systematycznie zobowiązywane do dopasowania prawodawstwa do prawa UE podczas akcesji. Czyżby w kolejce czekało więcej podobnych spraw?
W międzyczasie strony w sprawie Micula uzyskały od arbitrów, wbrew decyzji Komisji, autoryzację do dochodzenia płatności przed sądem w USA. Było to możliwe dzięki klauzuli odnoszącej się do Konwencji Nowojorskiej, która pozwala dochodzić egzekucji zobowiązań w sądach państw trzecich. Kolejna poważna wada systemu ISDS.
Podsumujmy. Państwo zamyka program udzielania zachęt inwestycyjnych, aby uzgodnić swoją politykę z prawem Unii Europejskiej. Zagraniczna firma, która korzystała z tych zachęt, może żądać zadośćuczynienia za ich przerwanie.
Z punktu widzenia podatnika jest to skandaliczne. Rumuński podatnik musi ponieść nie tylko koszt pierwotnych zachęt inwestycyjnych, lecz także wyśrubowanych rekompensat za ich wstrzymanie.
Chociaż sprawa nie została ostatecznie rozstrzygnięta, zasługuje na parę słów komentarza.
Jak dowodzi ta sprawa, w systemie arbitrażu inwestycyjnego istnieje ryzyko, że państwa członkowskie mogą z powodzeniem zostać pozwane przez firmę za dostosowanie swojego prawodawstwa czy polityki do unijnego prawa. Do czego to może prowadzić? Szczególnie biorąc pod uwagę rosnącą kreatywność korporacji w podważaniu polityki prowadzonej w imię interesu publicznego (np. zrównoważona energia, zdrowie publiczne)? Czy państwo członkowskie implementujące w przyszłości np. dyrektywę UE wymagającą standaryzowanej informacji na opakowaniach żywności może być pozwane za naruszenie praw do własności intelektualnej? Czy jedna firma może pozwać z tego samego powodu wszystkie państwa członkowskie, w których ma ona swoje spółki zależne?
Zachodzi uzasadniona wątpliwość, czy Dyrekcja Generalna ds. Handlu w pełni bierze pod uwagę wszystkie efekty uboczne, gdy ocenia ryzyko i przewrotne skutki ISDS. Temat wydaje się powracać we wszystkich negocjowanych sektorach, ponieważ inne służby w ramach Komisji nie są najwyraźniej dostatecznie zaangażowane w stworzenie pełnego obrazu wad i zalet negocjowanego porozumienia. Bez wątpienia istnieje pole do lepszego zaangażowania urzędników o większym doświadczeniu w negocjowanych kwestiach. Pomogłoby to wypracować dla UE pozycję negocjacyjną, która lepiej uwzględniałaby oczekiwania zainteresowanych aktorów.
Kazus braci Micula to kolejny przykład tego, że arbitraż może być szkodliwy dla interesu ogólnego, jednocześnie przynosząc korzyści wielkim korporacjom.
Jak informuje na swej stronie Komisja Europejska, Unia Europejska była największym inwestorem w USA (w 2011 r.), drugim największym importerem dóbr z USA (w 2012 r.) i największym rynkiem importującym usługi z USA (w 2010 r.).
Jeśli zgodzimy się, że wymiana inwestycji między USA a UE funkcjonuje dziś nieźle nawet bez arbitrażu, to czemu ów kontrowersyjny mechanizm miałby być w ogóle potrzebny w transatlantyckiej umowie handlowej?
Artykuł pochodzi ze strony ttip2014.eu. Pierwotnie ukazał się na stronie organizacji konsumenckiej BEUC. Przeł. Tomasz Szustek.
Obywatelski protest przeciwko porozumieniom TTIP i CETA można podpisać na stronie Stop TTIP.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.