ISSN 2657-9596
Fot. Brent Olson

Denializm klimatyczny ma wiele twarzy

Marzena Cypryańska-Nezlek
18/01/2022

Przez ponad trzy dekady „świat słuchał, ale nie słyszał. Świat słuchał, ale nie działał wystarczająco mocno” – powiedziała Inger Andersen, szefowa Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska, podczas konferencji prasowej w związku z ukazaniem się pierwszej części 6. Raportu IPCC (Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu).

Wyniki sondaży wskazują, że większość ludzi jest świadoma tego, że klimat się zmienia i postrzega to jako poważny problem. Trudność tkwi w tym, że społeczeństwo ma świadomość problemu, ale niekoniecznie wiedzę na temat rzeczywistych rozmiarów zagrożenia oraz koniecznych działań. Świat nie dosłyszał w pełni ostrzeżeń naukowców częściowo dlatego, że nie chciał (z powodu różnych uwarunkowań poznawczych, psychologicznych, światopoglądowych i społeczno-ekonomicznych), ale również dlatego, że głos naukowców był umiejętnie i skutecznie zagłuszany przez wszechobecną dezinformację.

Machina denialistyczna

Prawdopodobnie świat byłby dzisiaj w bardziej korzystnym punkcie na drodze do uniknięcia katastrofy klimatycznej, gdyby nie potężny wpływ machiny denialistycznej (denial machine). Tak określany jest zorganizowany system działań (np. lobbing, rozprzestrzenianie dezinformacji), mających na celu blokowanie lub choćby spowolnienie wprowadzania polityk związanych z redukcją emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza tych, które wiążą się z odchodzeniem od paliw kopalnych.

W niedawnym wywiadzie dla Gazety Wyborczej Linda Mearns, klimatolożka i współautorka nowego raportu IPCC, wspomniała, że już raport IPCC z 1995 r. (w którym wskazywano już na możliwy wpływ działalności człowieka na zmianę klimatu) spotkał się „z mocnym oporem środowisk związanych z eksploatacją paliw kopalnych (…), a klimatolodzy zaczęli dostawać nieprzyjemne listy”. W marcu 2019 brytyjski think tank InfluenceMap opublikował wyniki analiz wskazujące, że w ciągu trzech lat od przyjęcia Porozumienia Paryskiego w 2015 r., pięć największych na świecie notowanych na giełdzie spółek naftowych i gazowych zainwestowało ponad 1 miliard dolarów w różnego rodzaju działania mające na celu utrzymanie społecznego i prawnego poparcia dla produkcji i wykorzystania paliw kopalnych. Około 200 mln dolarów rocznie przeznaczano na lobbing na rzecz blokowania, a przynajmniej odroczenia polityk ograniczających emisję gazów cieplarnianych ze spalania paliw kopalnych. Duża część środków była też przeznaczana na szerzenie dezinformacji w mediach społecznościowych.

Różne odsłony denializmu klimatycznego

Riley E. Dunlap twierdzi, że machina denalistyczna odegrała kluczową rolę w generowaniu sceptycyzmu wobec zmiany klimatu wśród laików i decydentów. Odzwierciedleniem tego wpływu jest denializm klimatyczny. Denializm klimatyczny rozumiany jest zwykle jako zaprzeczanie zmianie klimatu, ewentualnie zaprzeczanie antropogenicznej zmianie klimatu (zaprzeczanie lub wątpienie, że przyczyną zmiany klimatu jest działalność człowieka). W rzeczywistości jednak istotą denializmu klimatycznego jest nie tyle zaprzeczanie zmianie klimatu, co zaprzeczanie konieczności działania na rzecz klimatu. Za wszystkimi przejawami denializmu klimatycznego kryje się negowanie konieczności podejmowania działań na rzecz przeciwdziałania zmianie klimatu (lub przynajmniej chęć ich spowolnienia), zwłaszcza tych działań i polityk klimatycznych, które są związane z redukcją emisji gazów cieplarnianych i transformacjami w kierunku zrównoważonego rozwoju.

Język denializmu klimatycznego zmienia się stosownie do poziomu debaty publicznej i gromadzenia coraz silniejszych dowodów naukowych na rzecz zmiany klimatu, jej antropogenicznych przyczyn i nieuniknioności tragicznych skutków w przypadku braku działania. To dostosowywanie jest konieczne, aby utrzymywać wiarygodność argumentacji, która jest jednym z podstawowych warunków jej skuteczności w blokowaniu działań na rzecz klimatu. Na przestrzeni lat denializm klimatyczny przyjmował więc różne formy, zaczynając od bezpośredniego zaprzeczania zmianie klimatu (dziś już niewielki odsetek respondentów zaprzecza zmianie klimatu), poprzez zaprzeczanie antropogenicznym przyczynom zmiany klimatu (coraz mniej powszechne, ale nadal obecne), a następnie zaprzeczanie negatywnym skutkom zmiany klimatu i ich nieuchronności, do coraz bardziej wyrafinowanych form obserwowanych obecnie. Wsparciem dla argumentów denialistycznych jest podważanie konsensusu naukowego, poddawanie w wątpliwość dowodów naukowych lub podważanie wiarygodności ekologów i aktywistów.

Odraczanie polityk klimatycznych

Obecnie, gdy już trudno – bez utraty wiarygodności – zaprzeczyć zarówno antropogenicznej zmianie klimatu, jak i konieczności działania na rzecz powstrzymania katastrofy klimatycznej, argumentacja denialistyczna jest ukierunkowana bardziej na opóźnianie wprowadzenia polityk klimatycznych niż ich otwarte blokowanie.

Raport Climate Change and Digital Advertising, opublikowany w sierpniu bieżącego roku przez InfluenceMap, wskazuje, że przemysł paliw kopalnych odchodzi od zaprzeczania kryzysowi klimatycznemu. Obecnie celem jest odraczanie polityk ograniczających popyt na energię z paliw kopalnych lub zmniejszających ich podaż. W centrum taktyk dezinformacji (do których wykorzystywane są media społecznościowe) jest między innymi promocja ropy i gazu jako części rozwiązania (np. poprzez wiązanie wykorzystania paliw kopalnych z utrzymaniem wysokiej jakości życia), promowanie paliw kopalnych jako „zielonych” i tworzenie „zielonego” wizerunku spółek z branży paliw kopalnych, np. poprzez nagłaśniane różnych dobrowolnych działań na rzecz klimatu, inicjowanych przez przemysł paliw kopalnych. Charakterystyczne dla tego rodzaju kampanii jest podkreślanie ważności działań indywidualnych i spychanie odpowiedzialności na jednostki.

Denializm w nowej odsłonie jest coraz trudniejszy do rozpoznania. Podstawowym kryterium rozpoznania argumentacji denialistycznej jest nadal dążenie do wstrzymania natychmiastowego wprowadzania polityk klimatycznych. Inne są jednak argumenty. Ich podstawą są współczesne dyskusje na temat tego, jakie działania i jak szybko należy podjąć, kto ponosi odpowiedzialność oraz gdzie należy alokować koszty i korzyści. Znaczna część twierdzeń charakterystycznych dla obecnego dyskursu denialistycznego może brzmieć przekonująco, dzięki pozorom ich racjonalności i pragmatyczności. Również dlatego, że twierdzenia te często opierają się na uzasadnionych obawach i wątpliwościach, które są obecne w dyskusjach dotyczących strategii wprowadzania polityk klimatycznych.

Denialistyczne tło tych argumentów można jednak dostrzec, gdy pod pozorem racjonalnych argumentów raczej wprowadzają w błąd, niż wyjaśniają, gdy mnożą trudności i wprowadzają chaos zamiast porządkować i prowadzić do konsensusu, gdy sugerują, że podjęcie działania jest niemożliwym wyzwaniem. Ostatecznie, prowadzą albo do życzeniowego myślenia i nadmiernego optymizmu bez empirycznego uzasadnienia, albo odwrotnie – do poczucia sytuacji bez wyjścia z niezliczoną liczbą trudności niemożliwych do pokonania, co tworzy poczucie bezsensowności działań („nie jesteśmy już w stanie tego zatrzymać”, „i tak jest już za późno”). W jednym i drugim przypadku argumenty te uzasadniają odroczenie działania.

William F. Lamb wraz z współpracownikami dokonali niedawno systematyzacji nowych taktyk denialistycznych w artykule Discourses of climate delay. Jako przykładowe przejawy denialistycznych taktyk odraczających działania na rzecz klimatu wymieniają między innymi optymizm technologiczny promujący różne mity technologiczne bez empirycznego uzasadniania (które mają uzasadniać, że drastyczne polityki klimatyczne nie są konieczne, ponieważ wkrótce będą dostępne inne możliwości), albo odwoływanie się do sprawiedliwości społecznej (wyolbrzymianie i straszenie kosztami bieżącymi, przy przemilczaniu ogromnych kosztów odroczonych w przypadku braku działania). Innym przejawem argumentacji prowadzącej do odraczania działań jest przesuwanie odpowiedzialności (np. „niech najpierw zrobią co trzeba ci, którzy najwięcej emitują”, „nasze emisje są małe i nie mają żadnego znaczenia”, „wprowadzenie polityk nas osłabi, a UE na tym skorzysta”).

Jedną ze szczególnie nieracjonalnych taktyk, która opiera się na pozorach pragmatyczności, jest argumentowanie, że przeciwdziałanie nie ma już sensu (bo „katastrofy klimatycznej nie da się już zatrzymać”), i w związku z tym jedyną racjonalną taktyką jest teraz skupienie się wyłącznie na adaptacji do zmiany klimatu („zamiast tracić czas na to, co niemożliwe, skupmy się na adaptacji do zmian”). Oczywiście, adaptacja do zmian jest niezbędna, bo świat już się zmienił i z każdym rokiem zmiany te będą coraz bardziej drastyczne. Rzecz jednak w tym, że adaptacja do zmiany klimatu w najgorszym scenariuszu, czyli takim, w którym ludzkość zaniecha działań (i w konsekwencji zostanie przekroczony zakładany próg względnego bezpieczeństwa), będzie oznaczała konieczność przyzwyczajenia się do życia w cierpieniu, do globalnych konfliktów i przemocy, do koszmarnego świata, którego nawet nie potrafimy sobie teraz wyobrazić (co skądinąd ułatwia tego rodzaju przejawy denializmu). Taktyka ta pokazuje wyraziście nieracjonalność a zarazem szkodliwość taktyk denialistycznych.

Dlaczego demaskowanie denializmu klimatycznego jest ważne?

Zgodnie z najnowszym 6. Raportem IPCC nasze przetrwanie na Ziemi i jakość życia zależą od tego, czy zostaną podjęte natychmiast konieczne działania na rzecz zatrzymania katastrofy klimatycznej. Denializm klimatyczny uderza w tę najbardziej naglącą potrzebę współczesnego świata – konieczność podjęcia natychmiastowych działań, aby powstrzymać katastrofę ekologiczną. Przyczynia się do tego, że z każdym rokiem i z każdym zaniechanym działaniem zmniejsza się szansa, aby zrealizować możliwy jeszcze optymistyczny scenariusz uniknięcia katastrofy i zminimalizowania cierpienia. Jeśli chcemy wreszcie skutecznie działać, musimy zacząć od demaskowania tego, co zagłusza syreny alarmowe i blokuje konieczne działania.


 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.