Pokłosie, czyli ubój rytualny na wsi
10 grudnia 2014 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zakaz uboju rytualnego i odpowiedzialność karna za jego dokonanie są niezgodne z konstytucją i konwencjami międzynarodowymi.
Spór o ten typ uboju trwa w Polsce już kilka lat. Niedawno obserwowaliśmy jego kolejną odsłonę. W mediach pojawił się bowiem głos, że przywrócenia tej formy uboju zwierząt chcą rolnicy.
Protesty
Jedną z metod działania tej grupy interesu, która miała zwrócić uwagę ministerstwa rolnictwa na problem i skłonić zmian w polskim prawie, był protest 13 listopada 2014 r. w miejscowości Zdany (gm. Zbuczyn, województwo mazowieckie), podczas którego ok. 30 ciągników rolniczych blokowało przejazd drogą krajową nr 2. W wydarzeniu udział wzięło blisko 100 osób.
Dzień wcześniej, z ministrem rolnictwa, Markiem Sawickim spotkał się Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZ Rolników oraz przedstawiciele Podlaskiego Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej. Uprzedzili oni szefa resortu o planowanej akcji i zaznaczyli, że głównym postulatem protestujących będzie przywrócenie możliwości dokonywania uboju rytualnego.
Czy rzeczywiście ludzie o których mowa i ich postawy stanowią emanację polskiej wsi i reprezentują jej interesy? Czy wieś naprawdę chce uboju rytualnego? Jeśli tak, to dlaczego? Jeśli jednak nie, to skąd teza, że rolnicy chcą przywrócenia uboju rytualnego?
Czy aby na pewno organizacje rolnicze i związki branżowe działają w imieniu rolników, a nie są napędzane przez partykularyzm interesów reprezentantów tej branży, którzy w dodatku związani są bezpośrednio z polityką państwa, ale nie obnoszą się z tym faktem? Czym jest ubój rytualny i dlaczego spędza sen z powiek obrońcom praw zwierząt?
Krwawe technikalia
Ubój rytualny to ubój bez ogłuszenia, w dużym skrócie polega na podcięciu gardła zwierzęcia szybkim ruchem przez osobę, która musi posiadać licencję bądź certyfikat potwierdzający kompetencje ubojowca, autoryzowane przez wspólnotę religijną.
Całość odbywa się przy pełnej świadomości zwierzęcia, które jest skrępowane lub podwieszone, by łatwiej poddało się cięciu. Zwierzę wykrwawia się, przytomne kona więc w wyniku utraty krwi; owce tracą przytomność po 10 sekundach, krowy ‑ nawet po 2 minutach, czasem dłużej. To właśnie dlatego ruch na rzecz zwierząt apeluje od kilku lat o niedopuszczenie do ponownej legalizacji tej metody zabijania zwierząt w rzeźniach, gdyż powoduje dodatkowy stres jeszcze za życia zwierzęcia.
Ubój bez ogłuszenia w celach komercyjnych jest nielegalny w Polsce od stycznia 2013 r. Rolnicy protestują, bowiem w wyniku zakazu pogorszyły się warunki sprzedaży żywca wołowego, a więc ich krów, z których mięso pozyskane w wyniku ubicia bez ogłuszenia eksportowano do krajów muzułmańskich (halal) i Izraela (koszer).
Eksportowe fakty i mity
Jego cena w roku poprzedzającym zakaz wynosiła średnio 6,40 zł za kilogram. W 2013 r. spadła do 6,20 zł. W ostatnim tygodniu września 2014 r. zakłady mięsne w Polsce za żywiec wołowy płaciły średnio 5,78 zł, czyli o 3 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2013 r. (6,11 zł/kg ‑ M.W.), czytamy w Prognozie Agencji Rynku Rolnego. Spadek cen jest więc faktem.
Dodajmy jednak, że eksport wołowiny z Polski w tym roku utrzymuje się jak na razie na poziomie zbliżonym do ubiegłorocznego. W okresie styczeń–sierpień 2014 r. wywieziono 237 tys. ton żywca, mięsa oraz przetworów wołowych. Ministerstwo informuje też, że w 2014 r. eksport wołowiny i cielęciny z Polski może osiągnąć 350–360 tys. ton, a więc będzie nieco większy niż w 2013 r.
W pierwszej połowie 2015 r. resort przewiduje dalszy wzrost, ponieważ wzrasta produkcja krajowa ogólnie, czyli krów jest coraz więcej. Rośnie też popyt na ich mięso za granicą, z uwagi na owe konkurencyjne ceny. Eksperci ministerstwa twierdzą, że ceny w marcu będą się utrzymywać na poziomie 5,90–6,30 zł za kilogram.
Sytuacja nie zapowiada się więc tak źle, jakby się wydawało, choć już nie dla samych krów…
Niewykorzystywane szanse?
Ważne w tym kontekście wydają się jeszcze inne informacje, o których niewiele się mówiło w ostatnich latach trwania sporu o ubój rytualny. Otóż spadek cen wołowiny w 2013 r. w porównaniu do cen z 2012 r., może mieć związek ze zmniejszeniem aż o 66 proc. wartości eksportu do Turcji, głównie z powodu wycofania przez ten kraj preferencyjnych stawek celnych dla UE i zawieszenia refundacji eksportowych.
Należy też przyznać, że to Turcja była głównym odbiorcą mięsa halal, co nie zmienia faktu, że o stawkach celnych się właściwie nie mówiło tyle i tak głośno, jak o zakazie uboju halal. Nic tak bowiem nie podgrzewa atmosfery w mediach, jak trup i krew…
Jest jednak jeszcze bardziej sensacyjna informacja, której media mainstreamowe nie wyeksponowały, z której natomiast branża mięsna doskonale zdawała sobie sprawę. To kontra dla tych, którzy powiedzą, że owszem, eksport wzrośnie, ale jego niekoszerna struktura nie spowoduje takich zysków, jak w 2012 r., kiedy wołowinę halal sprzedawaliśmy za 10‑12 zł za kilogram.
Otóż w 2013 r. portal farmer.pl, w artykule pod elektryzującym tytułem Brak uboju rytualnego a eksport i ceny stabilne informował, że od stycznia do kwietnia 2013 r. wyeksportowano z Polski 66,2 tys. ton świeżego i chłodzonego mięsa wołowego, w 2012 r. w tym samym okresie ‑ 68,6 tys. ton, a wartość eksportu osiągnęła 224 tys. euro, przy czym w minionym 2012 r. ‑ 217 tys. euro, a więc mniej!
Ale to nie wszystko. Ten sam portal informuje, że polska wołowina najwyższe ceny uzyskuje w Finlandii ‑ 8,07 euro za kilogram, a w Luksemburgu ‑ 11,79, czyli o wiele więcej niż za kilogram pochodzący z brutalnego uboju, jakim jest ubój bez ogłuszenia. Turcja dawała tylko 2,64 euro.
Grupy wpływu
Dlaczego więc, zamiast skierować eksport wołowiny do Finlandii czy Luksemburga, zaczęto tak zawzięcie domagać się przywrócenia uboju rytualnego pod płaszczykiem lobbowania na rzecz interesów polskich rolników, z których 65 proc. sprzeciwia się ubojowi rytualnemu, jak informuje CBOS?
Protestuje mniejszość, ale dość wpływowa, bo powiązana bezpośrednio z koalicją. W trakcie sporu w mediach pojawiły się informacje na temat osobistego zaangażowania w legalizację uboju rytualnego jednego z posłów partii koalicyjnej, Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Krzysztof Wawrzyniec Borkowski to prezes zarządu rzeźni w której dokonywano uboju zwierząt bez ogłuszenia, o czym informował w mediach (np. Biuro poselskie Cezarego Łasiczki, TOK FM) w lutym 2012 r.: „Ja sam realizuję w swoich firmach taki ubój(…)” oraz „Wykonuję się ten typ uboju, żeby wygrać konkurencję(…)”.
Czy to możliwe, że nikt nie powiedział posłowi Borkowskiemu, że mógłby zarobić więcej, nawiązując kontakty handlowe z Finlandią lub Luksemburgiem? Zapewne łatwiej odwoływać się do żelaznego elektoratu niż negocjować z wymagającą zagranicą.
Ponadto łatwo sobie wyobrazić, jakie mogłyby być konsekwencje uświadomienia rolnikom, że mogą zarabiać kilka razy więcej, handlując krowami z krajami europejskimi. Rolnicy zażądaliby większych stawek przy skupie żywca, a partia straciłaby swoje narzędzie propagandy, jakim jest ubój rytualny.
Zaangażowanie rolniczego lobby w sprawę uboju rytualnego jest pokłosiem propagandy partyjnej.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.