Bieda jest rodzaju żeńskiego
I co z tego, że kobiety są w Polsce lepiej wykształcone niż mężczyźni? Poziom wykształcenia nie chroni przed bezrobociem. Wśród bezrobotnych absolwentów wyższych uczelni także przeważają kobiety.
Polska to kraj biedy. Eurostat podaje, że 17% ludzi w Polsce doświadcza ubóstwa. Stopa bezrobocia wynosi 12,3%. Gdyby uwzględnić w tych rachunkach wszystkie osoby, które wyemigrowały, bezrobocie sięgałoby 27%! Najwyższą stopę bezrobocia odnotowano w województwach warmińsko-mazurskim (20,0%), zachodniopomorskim (17,4 proc.), kujawsko-pomorskim (16,6%), podkarpackim (15,8%) i lubuskim (15,6%). Ubodzy i wykluczeni społecznie nie mogą zaspokoić swoich potrzeb materialnych ani kulturalnych.
W Polsce bieda jest rodzaju żeńskiego. Wśród bezrobotnych dominują kobiety, liczba ich się powiększa z miesiąca na miesiąc. W urzędach pracy pod koniec grudnia 2010 r. zarejestrowano 1954,7 tys. bezrobotnych, wśród nich aż 1014,8 tys. kobiet. I co z tego, że kobiety w Polsce są lepiej wykształcone niż mężczyźni? Poziom wykształcenia nie chroni już przed bezrobociem. Wśród absolwentów wyższych uczelni jest 950 tys. bezrobotnych mężczyzn i 1475 tys. bezrobotnych kobiet. Dodajmy do tego niższe płace, niższe emerytury w stosunku do wynagrodzeń i świadczeń emerytalnych otrzymywanych przez mężczyzn. Samotne rodzicielstwo i nadmierne obciążenie pracą domową to także zdecydowanie częściej doświadczenie kobiet. To głównie one wykonują nieodpłatną pracę w domu i są dyskryminowane na rynku pracy. Jeżeli naszym strategicznym celem jest dobrobyt Polek i Polaków, to państwo ma bardzo dużo do zrobienia.
Tymczasem rząd myśli o państwie jak o firmie. Dobrobyt jest mniej ważny, niż PKB. Jeśli już rząd myśli o kobietach, to tylko o tych w wieku rozrodczym, bo one zapewniają wkład reprodukcyjny, konieczny do utrzymania systemu. Ale decydować się dziś na dziecko nie jest łatwo. Jakie są szanse na szczęśliwe macierzyństwo, jeśli się żyje w biedzie? Jakie szanse ma kobieta-matka w zasadzie pozbawiona socjalnego wsparcia? W warunkach biedy trudno o poczucie bezpieczeństwa. Toteż młodzi ludzie coraz częściej przesuwają w czasie decyzję o urodzeniu dziecka. Becikowe jest tylko jednorazową zapomogą, a sytuację życiową Polek i Polaków determinuje brak pracy lub praca bardzo nisko wynagradzana.
Państwo przeznacza 76,5 mln zł na opiekę socjalną, co oznacza, że na jedno gospodarstwo przypada 68,11 zł rocznie. W niektórych gminach jeszcze mniej (zdarza się i 25 zł, a więc około 2 zł miesięcznie na rodzinę!). To oznacza faktyczne wycofanie się państwa ze wspierania rodzin. Tymczasem posiadanie i wychowywanie dzieci – patrząc na to z czysto ekonomicznego punktu widzenia, jak chciałby rząd – przysparza rodzinie jedynie kosztów, natomiast zyski w dłuższej perspektywie czerpie państwo; wszak rodzina wychowa nowego podatnika. Skoro rodzina ma ponosić wyłącznie koszty, a państwo – czerpać wyłącznie zyski, to coś tu jest nie tak. Niezwykle ważne jest też to, że nieodpłatna domowa praca kobiet (głównie ich) nie jest w ogóle wyceniana, ponieważ nie tworzy bezpośrednio PKB (bo nie jest sprzedawana na rynku). Ale przecież przyczynia się do tworzenia PKB pośrednio i to da się wyliczyć! Te problemy są ze sobą powiązane, działają jak sprzężenie zwrotne. Efektem jest głód czasu, jako że większy niedostatek powoduje większe obciążenie kobiet.
Co zatem można zrobić, aby zmienić sytuację? Równy dostęp do miejsc pracy to warunek zmiany. Zieloni 2004 od dawna postulują zwiększenie dochodów najniżej zarabiających oraz rozwój usług opieki nad dziećmi, osobami niepełnosprawnymi i starszymi. Popieramy także solidarystyczne spółdzielcze formy produkcji. Rozwój zrównoważony – idea zapisana w polskiej Konstytucji – to nie tylko rozwój gospodarki zgodny z prawami przyrody, ale wkomponowany w procesy rozwoju, stabilny system społeczny, w którym kobiety i mężczyźni mają równe prawa i równe możliwości. W którym nie ma obywateli drugiej kategorii.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.