Nowa wspaniała Polska
Autorzy raportu Reforma kulturowa postanowili spróbować wyobrazić sobie lepszy kraj. Jak wygląda ich wizja?
Jak chcieliby do niej dojść? I czy chcielibyśmy pójść z nimi?
Widmo krąży nad Polską
Widmo końca pewnej epoki.
Ostatnie ćwierćwiecze gospodarka rozwijała się w miarę stabilnie, co zawdzięczała m.in. relatywnie niskim kosztom pracy i deregulacji rynku pracy. Jej rozwój przyspieszył wraz z pierwszą dekadą członkostwa w Unii Europejskiej i dopływem funduszy unijnych.
Wydaje się jednak, jak słusznie zauważają autorzy przygotowanego na potrzeby Kongresu Innowacyjnej Gospodarki raportu Reforma Kulturowa, że epoka ta powoli dobiega końca. Wyczerpują się proste mechanizmy wzrostu. Dotknęliśmy dna jeżeli chodzi o zaniżanie kosztów pracy i udział płac w PKB.
Potrzebny jest nowy impuls rozwojowy, a przede wszystkim – nowy pomysł na rozwój Polski. Być może – wraz z nowymi środkami unijnymi – jest to ostatnia szansa, by pomysł ten wprowadzić w życie.
Diagnoza i zagrożenia
Wymyśleć Polskę na nowo nie jest jednak łatwo. Aby było to możliwe, trzeba mieć dobrą diagnozę obecnej sytuacji.
Autorzy raportu trafnie wskazują na czyhające na nas zagrożenia. Przede wszystkim jest nim zwiększająca się pracochłonność gospodarki związana ze słabnącym wzrostem jej wydajności (Andrzej Olechowski). Wynika to z faktu, że Polska, po przejściu od bycia krajem przede wszystkim surowcowym, do bycia producentem średniozaawansowanych technologii utknęła na tym ostatnim poziomie.
Nic się nie zmieni, dopóki nie poprawimy jakości kształcenia (zwłaszcza wyższego), nie poprawimy jakości usług publicznych oraz nie doprowadzimy do wzrostu zaufania do instytucji publicznych – pisze Olechowski. Nie obędzie się jednak bez podniesienia kosztów pracy.
Tania praca nie popłaca
Potwierdza to Edwin Bendyk (Pułapka taniej pracy), który podkreśla, że jeżeli chcemy być tani, to zawsze będziemy biedni.
Pułapka taniej pracy polega na braku bodźca do innowacyjności. Poprawa niskiej innowacyjności polskiej gospodarki to hasło odmieniane przez wszystkie przypadki podczas wszelkich debat rozwojowych. Niczego jednak nie zmieni ani zwiększenie nakładów na naukę, ani skokowy wzrost ilości patentów, ani intensyfikacja współpracy pomiędzy uczelniami a przedsiębiorstwami. To jedynie leczenie objawów, a nie przyczyny choroby.
Wbrew obiegowej opinii lekarstwem może być wzrost kosztów pracy – zachęca on bowiem do poszukiwania rozwiązań zwiększających wydajność. Prowadzi to do długotrwałego wzrostu konkurencyjności przedsiębiorstw.
Polak Polakowi wilkiem
Drugą, obok gospodarki opartej na niskich kosztach pracy, przeszkodą w rozwoju Polski jest niski kapitał społeczny.
Jak zauważa Janusz Czapiński (Zamknięte sieci społeczne), większość Polaków nie ufa swoim rodakom i unika kontaktów z tymi, którzy mogą mieć inne niż oni gusta, światopogląd, kolor skóry czy orientację seksualną.
Trend ten ogranicza aktywność społeczną, czego dowodem jest awersja do zrzeszania się. Zgodnie z Diagnozą Społeczną z 2013 roku jedynie niecałe 15% Polaków należy do jakiejkolwiek organizacji, a tylko 9.5% aktywnie w niej uczestniczy.
Ma to różne przyczyny, m.in. kulturowe oraz ekonomiczne. Winna ma być kultura indywidualizmu (Czapiński) oraz zapracowanie społeczeństwa (Elżbieta Mączyńska). Według OECD przeciętny polski pracownik w 2012 roku pracował tygodniowo o 3,5 godziny dłużej niż pracownik w krajach starej Unii i o 2,5 godziny dłużej niż średnia UE.
Kreatywność wymaga tymczasem czasu wolnego. Jeśli nie mają go osoby wysoko wykwalifikowane, to staje się to barierą dla innowacyjności gospodarki.
Idee dla Polski
Co zatem proponują autorzy Raportu? Przedstawiają projekt reformy kulturowej, obejmującej cztery główne obszary: deliberatywne państwo, inkluzywna gospodarka, podmiotowe społeczeństwo oraz holistyczna szkoła.
Pierwszy kierunek wyznaczony jest przez reformę Senatu, zmniejszenie i usprawnienie Sejmu, przygotowanie uczniów do udziału w demokracji oraz ograniczenie reklamy politycznej (Radosław Markowski). Celem ma być przekazania większych uprawnień w podejmowaniu decyzji obywatelom.
Nie chodzi o rodzaj demokracji bezpośredniej sprawowanej przez łatwe do manipulacji referenda, ale o to, by decyzje podejmowane były przez wyłonionych za pomocą specjalnych mechanizmów ochotników, którzy po gruntownym zapoznaniu się z jakąś sprawą, debacie i odpowiednim namyśle wyrobią sobie pogląd w sposób wolny od nacisku interesów partyjnych.
Temu ostatniemu służyć miałyby takie mechanizmy jak wprowadzenie budżetu partycypacyjnego w realnej i deliberatywnej formule, lokalnych komórek planowania na wzór niemiecki czy paneli technologicznych na wzór duński.
Lepszy rynek
Kolejną kwestią jest inkluzywna gospodarka. Elżbieta Mączyńska proponuje, aby uwolnić kreatywność oraz przedsiębiorczość poprzez zwiększenie skłonności do podejmowania racjonalnego ryzyka oraz wzmocnienie pozytywnych więzi opartych na zaufaniu, poszanowaniu zasad, poczuciu współodpowiedzialności, bezpieczeństwa i wspólnoty.
Inkluzywność ma oznaczać wprowadzenie mechanizmów ograniczających marnowanie zasobów – zwłaszcza społecznych i ludzkich. Chodzi m.in. o ustanowienie minimalnej ustawowej stawki godzinowej, wprowadzenie powszechnego obywatelskiego ubezpieczenia zdrowotnego czy umożliwienie udziału reprezentacji pracowników i innych interesariuszy w zarządzaniu przedsiębiorstwami (na wzór niemiecki).
W zakresie inkluzywnego państwa prawa oznacza to m.in. wprowadzenie zasady jednolitej interpretacji podatkowej, zwiększenie kwoty wolnej od podatku dochodowego, czy wprowadzenie powszechnego prawa do publicznej, sądowej pomocy prawnej.
Państwo dla obywateli
Trzecim filarem ma być podmiotowe społeczeństwo. Jarosław Makowski proponuje rozwiązania mające wyprowadzić relacje państwo-Kościół z „szarej strefy”, takie jak przejrzysty system finansowania Kościołów, wprowadzenie do szkół religioznawstwa czy zatrudnianie katechetów przez dyrektorów szkół na zasadach dotyczących innych nauczycieli.
Jacek Żakowski przedstawia z kolei propozycje prowadzące do demokratyzacji systemu medialnego i upodmiotowienia konsumentów usług publicznych, m.in. odpartyjnienie kontroli nad mediami publicznymi czy obłożenie reklamy zewnętrznej akcyzą.
Szkoła24
Najsłabsza część Raportu dotyczy edukacji. Rozwiązaniem problemów tej ostatniej ma być holistyczna szkoła całodniowa, proponowana przez Roberta Kwaśnicę.
Holistyczność oznacza tu szkołę nastawioną na przekazanie nie tylko wiedzy wedle urzędowych wyobrażeń koniecznej w późniejszej pracy, ale też takiej, która ułatwi rozumienie świata, a zwłaszcza kompetencji społecznych wspierających człowieka poszukującego szczęścia i samorealizacji w różnych jego rolach i relacjach – pracownika, obywatela, członka rodziny i wspólnot społecznych.
Problemem jest jednak wysoka ogólność tej propozycji. Jest to o tyle kłopotliwe, że wedle autorów Raportu, idea ta stanowi jądro reformatorskiej części tego ostatniego.
Czas zmian
Czy Raport kreśli wiarygodne propozycje reform polskiego społeczeństwa i gospodarki? Z pewnością kreśli propozycje utopijne. Nie jest to jednak wada. Krytyka za utopijność to najprostsza z możliwych krytyk, pokazująca braki w wyobraźni krytykującego.
Bez względu na to, czy propozycje autorów Raportu są warte ucieleśnienia, to z pewnością ich wizja końca pewnej epoki jest dość sugestywna. Widmo krąży nad Polską. Widmo końca, które być może okaże się świtem dnia następnego.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.