Warszawska bitwa mieszkaniowa
Porażająca jest skuteczność wyspecjalizowanych kancelarii i firm skupujących prawa i roszczenia do nieruchomości. Odzyskiwanie kamienic stało się dla nich dochodowym biznesem. „Trzęsą miastem” kosztem lokatorów i interesu Warszawy. Urzędnicy pozostają im przychylni i nie zadają kłopotliwych pytań.
Wiele osób niepokoi się konsekwentnym brakiem polityki socjalnej i mieszkaniowej w Warszawie oraz rolą władz miasta w zwrocie warszawskich kamienic byłym właścicielom i ich następcom prawnym. Platforma Obywatelska rządzi na szczeblu samorządowym, sejmowym i rządowym. Ma pełnię władzy, ale nie ma wizji i nie widzi potrzeby działań. Chyba że wizją jest brak działań i zostawienie lokatorów na pastwę losu – czyli kamieniczników.
Władze pozostawiają samym sobie pozbawionych ochrony prawnej lokatorów, którzy są usuwani pod presją podnoszonych bez ograniczeń czynszów, czasem z użyciem nacisków i gróźb. Przykład Jolanty Brzeskiej i jej losów jest tu znamienny. Zwłoki zaszczuwanej procesami przez „nowego właściciela kamienicy” działaczki zostały znalezione spalone w Lesie Kabackim. Dla policji i prokuratury sprawa jest niejasna, choć ludzie wiedzą swoje.
Dawni właściciele i spadkobiercy narzekają z kolei na niejasne kryteria zwracania budynków i gruntów oraz ciągnące się latami postępowania. Ich roszczenia blokują inwestycje, takie jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej na Placu Defilad.
Porażająca jest za to skuteczność wyspecjalizowanych kancelarii i firm skupujących prawa i roszczenia do nieruchomości. Odzyskiwanie kamienic stało się dla nich dochodowym biznesem. „Trzęsą miastem” kosztem lokatorów i interesu Warszawy. Urzędnicy pozostają im przychylni i nie zadają kłopotliwych pytań. Sądy przyznają zwroty ogródków, parków, szkół, szpitali „Reprywatyzacja niszczy miejską tkankę, narusza interes publiczny” – stwierdził niedawno były prezydent Warszawy Marcin Święcicki, dziś poseł PO. Ostrzegł również przed falą roszczeń odszkodowawczych, których nie wytrzyma stołeczny budżet. Nie zrobił w tej sprawie jednak wiele, poza zaproponowaniem powołania komisji, która przygotowałaby ustawę dającą lokatorom ochronę, a miastu narzędzia do ochrony przestrzeni publicznej.
Władza zaczyna pokazywać, że dostrzega problem, ale na razie głównie mnoży ruchy pozorowane. Z jednej strony twierdzi, że chce rozmawiać, z drugiej zrywa rozmowy. Ostatnio na pół godziny przed spotkaniem wiceprezydent Michał Olszewski telefonicznie poinformował, że w związku z wcześniejszymi protestami Komitetu Obrony Lokatorów spotkanie się nie odbędzie. Wyglądało to tak, jakby przed EURO władza fingowała rozmowy, by nie dopuścić do większych demonstracji. Przeminie EURO – przeminie potrzeba rozmów. Bo jeszcze nie wszystkie kamienice trafiły w zaprzyjaźnione ręce władzy.
Do tej pory władze miasta twierdziły, że nie stać nas na ustawę reprywatyzacyjną, teraz próbują pokazać, że są za lokatorami i obiecują ustawy. Te zapewnienia płyną ze szczebla samorządowego, ale brak poważnych kroków, chociażby uchwały Rady Warszawy wstrzymującej eksmisję lokatorów z takich „odzyskanych” kamienic na bruk. Wygląda to na próbę gaszenia pożaru, a nie rzeczywistej chęci pomocy i rozwiązania problemu.
Ruchy obrony lokatorów wraz ze wspierającymi ich skłoterami postulują utworzenie Okrągłego Stołu Mieszkaniowego, czyli Zespołu Wspólnego ds. Rozwiązywania Problemów Społecznych w Zakresie Mieszkalnictwa, Reprywatyzacji oraz Walki z Bezdomnością i Wykluczeniem, z udziałem miejskich urzędników, radnych i aktywistów. Obok reprywatyzacji chcieliby rozmawiać o rewitalizacji, zagospodarowaniu pustostanów, ochronie dziedzictwa kulturalnego itp. Władza jednak nie ma woli politycznej i gra na zwłokę. Do ostatniej kamienicy?
Fot. Meo Hav, Wikimedia commons.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.