Rolnictwo wspierane przez społeczność
Rolnictwo Wspierane przez Społeczność to alternatywa dla tych, którzy chcą wiedzieć, skąd pochodzi ich żywność, a zarazem sposób na bezpośredni kontakt między miastem i wsią. Czy okaże się panaceum na problemy polskiego rolnictwa?
Na początku sezonu rolnicy i konsumenci wspólnie ustalają, na jakich zasadach będą współpracować. Później zapisują to w umowie, która mówi, co uprawiać, jak produkty dostarczać i ile to będzie kosztowało. Budżet jest przejrzysty, więc od razu wiadomo, ile rolnik wyda na nasiona i maszyny, a ile zostanie mu w kieszeni. Później co tydzień warzywa przyjeżdżają do miasta, a tam dzielone są pomiędzy odbiorców. Po równo lub w dwóch wersjach: paczka mała lub duża. Nie ma indywidualnych zamówień. Cieszymy się tym, co właśnie urosło i jeszcze tego samego dnia było zebrane z pola. Nie ma też obrotu gotówki, gdyż płacimy z góry za cały sezon lub w ratach. Cały dochód idzie prosto do rolnika, pomijając wszelkich pośredników.
Tak od dwóch lat działa w Warszawie pierwsza w Polsce grupa Rolnictwa Wspieranego przez Społeczność (ang. Community Supported Agriculture) – RWS Świerże Panki. W 2014 r. wystartowały 3 kolejne – w Poznaniu, Szczecinie i Warszawie.
Rolników do RWS-u przyciąga pewność zbytu. Już na początku sezonu wiedzą, jak dużo sprzedadzą i za ile. Nie muszą też tracić czasu na reklamę i dystrybucję w skupach lub na bazarach. Odpada też pakowanie, gdyż odbiorcy przychodzą z własnymi siatkami i sami odważają produkty. Początkowe wpłaty nie podlegają zwrotowi, więc w razie niepogody gospodarstwo nie splajtuje. Właśnie to przeniesienie części ryzyka na konsumentów lub innymi słowy wzięcie przez nich odpowiedzialności za gospodarstwo leży u podstaw modelu RWS. Takie zawierzenie rolnikom wymaga dużo zaufania, dlatego im więcej rolnicy dbają o swoich konsumentów – spotykają się z nimi, opowiadają o tajnikach uprawy i problemach życia na wsi – tym RWS działa lepiej.
Uczestnikom RWS-u podoba się możliwość zakupu żywności z pewnego źródła, czyli od rolnika, którego znają i z gospodarstwa, które widzieli. Niektóre RWS-y zachęcają uczestników do przyjazdu do gospodarstwa i pomocy w jego pracach. Liczy się też cena. Dzięki opłacie z góry, grupowemu zamówieniu i pominięciu pakowania – jest taniej. RWS pokazuje, że nieprzetworzona żywność ekologiczna nie musi być delikatesem dla wybranych. Jednak od odbiorców wymaga dostosowania ich sposobu konsumpcji do sezonowości zbiorów oraz regularnego zajmowania się gotowaniem.
W Europie najwięcej RWS-ów jest we Francji, gdzie zwane są AMAP (fr. Association pour le maintien de l’agriculture paysanne). Dostarczają tam jedzenie dla przeszło 300 tysięcy odbiorców. Ruch dotarł też na wschód kontynentu. To właśnie na przykładzie grupy z czeskiej Pragi (cz. Komunitou podporované zemědělství) wzorował się pierwszy polski RWS.
Systematyczny wzrost liczby RWS-ów w Europie udowadnia, że kontakt między miastem i wsią nie musi być zapośredniczony przez supermarkety. RWS nie jest jedynym przejawem ruchu zbliżenia tych dwóch światów. Pączkujące w Polsce kooperatywy spożywcze, rynki lokalne, komercyjne „paczki od rolnika” i ogródki społecznościowe wszystkie zbudowane są na rosnącym zrozumieniu roli żywności w zdrowym życiu, świadomości znaczenia rolnictwa dla dobrego stanu środowiska naturalnego, a także potrzebie poznania pochodzenia naszego jedzenia i jego drogi na nasze stoły.
RWS to obiecująca inicjatywa, ale nie ma co się łudzić, że jest panaceum na problemy polskiego rolnictwa. Nie zbudujemy grup RWS dla wszystkich 1,5 miliona rolników. Nie wszyscy konsumenci zgodzą się na przedpłaty i rezygnację z komfortu wyboru egzotycznych produktów. Zaradzenie eksodusowi ze wsi i transformacji rolnictwa rodzinnego w przemysłowe wymaga dużo więcej niż RWS i podobne przedsięwzięcia. Wymaga aktywnej polityki publicznej. Polityki, która ograniczy rynkową dominację sieci handlowych, zmniejszy udział chemii w produkcji żywności i wesprze niewielkie gospodarstwa ekologiczne. RWS jest krokiem w tę stronę, gdyż nie tylko dostarcza nam zdrową żywność, ale także buduje przekonanie, że za rolnictwo w Polsce odpowiedzialni jesteśmy wszyscy, i rolnicy, i konsumenci.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.