Przykręcanie śruby kobietom
Cięcia budżetowe w Wielkiej Brytanii mają twarz kobiety. To twarz matki z dzieckiem na utrzymaniu. Matki, która jeśli jeszcze ma pracę, może ją stracić nie z własnej winy w ciągu następnych kilku lat. To praca nisko płatna, w niepełnym wymiarze godzin. To wysoki koszt wynajmu mieszkania w sektorze prywatnym. To mieszkanie nieocieplone, a przez to drogie w ogrzewaniu.
Oczywiście nie jest to obraz wszystkich ofiar zaciskania pasa, ale reprezentuje ich duży odsetek. Cięcia budżetowe dotykają tu kobiet prawdopodobnie w większym stopniu niż gdziekolwiek indziej w Europie.
Cięcia mają płeć
Zdaniem Fawcett Society kobiety są główną ofiarą cięć na trzy różne sposoby:
1. Zasiłki i świadczenia
Średnio 1/5 dochodów brytyjskich kobiet pochodzi z zasiłków, w przypadku mężczyzn jest to 1/10. Cięcia sprawią, że różnica się zmniejszy… ale nie dlatego, że kobiety uzyskają dochody z innych źródeł. Od 2010 r. rząd zaoszczędził dzięki cięciom 14,9 mld funtów, z tego 11,1 mld to pieniądze odebrane kobietom. Szczególnie dotkliwy był dla nich zeszłoroczny przegląd wydatków publicznych. Rodzice samotnie wychowujący dzieci (92% z nich to kobiety) stracili 18% dochodów. W Wielkiej Brytanii są prawie 2 mln takich rodzin, a wychowuje się w nich 24% wszystkich dzieci. Samotni emeryci stracili 11% dochodów. Dla porównania inne typy gospodarstw domowych straciły najczęściej 6-7%.
Wynika to przede wszystkim ze zmian w zasiłkach dla pracujących (working tax credits), które rząd laburzystów wprowadził w celu skompensowania niskich płac (w wielu częściach kraju, głównie w Londynie i w południowo-wschodniej Anglii, krajowa płaca minimalna nie wystarcza do przeżycia). Inne cięcia objęły zasiłek na dzieci i emerytury w sektorze publicznym. Oszczędności uderzyły również w instytucje zapewniające opiekę nad dziećmi, co dotknie przede wszystkim samotnych rodziców. W Wielkiej Brytanii rodzice wydają na opiekę nad dziećmi 1/3 dochodów gospodarstwa domowego (dla porównania we Francji jest to 11%).
Zmiany w zasiłkach dla słabo zarabiających dotkną osoby, które i tak są już w złym położeniu – rodziny z jednym rodzicem pracującym na pół etatu lub żyjące w miejscach, gdzie znalezienie pełnowymiarowej pracy jest bardzo trudne. Poprzednio 16 godzin pracy w tygodniu wystarczyło do otrzymania zasiłku – teraz wymóg ten został podniesiony do 24 godzin. Rząd zdaje się zakładać, że godziny pracy są jedynie kwestią wyboru. Jednak, jak pokazują liczne doniesienia prasowe, wiele osób po prostu nie jest w stanie znaleźć dodatkowych godzin pracy.
Zaskakujące jest, że nie ma głośnej debaty publicznej wokół cięć w zasiłkach na dzieci (z których 94% wypłaca się kobietom), mimo że są one doniosłe nie tylko w sensie finansowym. Obecna stawka wynosi 20,30 funta na tydzień na pierwsze dziecko i 13,40 funta na każe następne. Stawki te zostały zamrożone do 2014 r. Ponadto rodziny o wysokich dochodach straciły prawo do zasiłku, co oznacza, że przestał on być świadczeniem uniwersalnym. To godzi w wywalczoną przez nieliczną grupę posłanek po II wojnie światowej zasadę, zgodnie z którą rząd powinien uznać wysiłek osób wychowujących dzieci bez względu na dochody. Porzucenie tej zasady wiąże się z ignorowaniem faktu, że zasoby pieniężne nie zawsze są równo podzielone w ramach rodziny i tak samo dostępne dla wszystkich jej członków.
Zasiłek mieszkaniowy również podlega cięciom. 53% osób, które go dostają, to samotne kobiety, 25% mężczyźni, a 22% pary. Koszt tego zasiłku dla budżetu wzrósł znacząco ze względu na malejący odsetek mieszkań socjalnych oraz rosnące koszty wynajmu mieszkań prywatnych, zwłaszcza w Londynie i południowo-wschodniej części kraju. Prawie milion otrzymujących ten zasiłek osób pracuje – jeszcze jeden przejaw tego, że płace w naszej gospodarce są niewystarczające (przy czym zarówno rząd Laburzystów, jak i koalicja Torysów i Liberalnych Demokratów nie zrobiły nic, aby rozwiązać ten problem).
Wygląda na to, że każde działanie rządu, które zbadamy z perspektywy wpływu na równość płci, ma albo znacząco negatywny wpływ na kobiety, albo względnie pozytywny na mężczyzn. Przeanalizujmy głośną zmianę zaproponowaną przez Liberalnych Demokratów polegającą na zwiększeniu kwoty wolnej od podatku z 7475 do 8105 funtów. Okazuje się, że 57% osób, które na tym zyskają, to mężczyźni. Jak wyliczyła Women’s Budget Group, kobiety zyskają na tym w sumie 514 mln funtów, a mężczyźni 680 mln.
W innym raporcie grupa ta przeanalizowała również podatki pośrednie, w tym zmiany dotyczące akcyzy na paliwo i podwyżkę VAT. Okazało się, że zniesienie dodatkowego opodatkowania paliwa oraz zmiany w innych podatkach pośrednich przyniosą korzyści przede wszystkim mężczyznom, przy czym najmniej skorzystają na nich emeryci. Grupa zasugerowała również wprowadzenie znacznie mniej regresywnych rozwiązań.
2. Praca w sektorze publicznym
Praca w Wielkiej Brytanii wykazuje silną segregację ze względu na płeć. 64% osób pracujących w sektorze publicznym to kobiety, odsetek ten rośnie do 75% w lokalnych urzędach. Dla porównania w sektorze prywatnym kobiety stanowią 41% zatrudnionych.
Nie bez powodu kobiety przechodzą do sektora publicznego, jeżeli tylko mogą. W 2010 r. mediana różnicy płac między kobietami a mężczyznami w sektorze publicznym wynosiła 9,2%, w sektorze prywatnym 18,4%. Również urlopy macierzyńskie i związane z wychowywaniem dzieci są oferowane na lepszych warunkach.
Szacuje się, że ze względu na cięcia budżetowe do 2015 r. zostanie zlikwidowanych ok. 700.000 miejsc pracy w sektorze publicznym. W kwietniu 2012 r. liczba bezrobotnych kobiet sięgnęła 1,14 mln i jest najwyższa od 1987 r. Co prawda wciąż jest więcej bezrobotnych mężczyzn, jednak dysproporcja ta szybko maleje.
Ponadto kobiety, które nie zostały jeszcze zwolnione, doświadczają drastycznych obniżek płac i pogorszenia się warunków pracy. Znacząca liczba pracowników lokalnych urzędów już trzeci rok pozostaje bez podwyżek wynagrodzeń. Ze względu na inflację oznacza to obniżenie płacy realnej o ok. 15%. Zmiany w systemie emerytalnym, które wywołały największe strajki od dziesięcioleci, również będą miały bardzo negatywny wpływ na kobiety. Wprowadzono je pomimo faktu, że emerytury są i tak bardzo niskie, np. pracownicy lokalnych urzędów otrzymają 4.200 funtów rocznie, przy czym kobiety jedynie 2.870.
3. Zwiększanie obowiązków publicznych i opieki
Kobiety w Wielkiej Brytanii pracują średnio nieodpłatnie 4 godziny i 15 minut dziennie, natomiast mężczyźni 2 godziny i 18 minut. Premier David Cameron wysunął ideę „Big Society”, zgodnie z którą rząd powinien porzucić wszelkie obowiązki związane z opieką i przekazać je społecznościom lokalnym. Mężczyźni mają średnio o pół godziny dziennie więcej wolnego czasu niż kobiety, jednak nie ma żadnych dowodów na to, że te dodatkowe obowiązki będą realizowane właśnie przez nich. Role płciowe i oczekiwania społeczne sprawią, że obowiązki te, głównie związane z opieką, zostaną zrzucone przede wszystkim na barki kobiet.
Obecnie 40% pracujących kobiet musi prosić rodzinę (głównie kobiety) o pomoc przy opiece nad dziećmi, a 25% kobiet między 50 a 60 rokiem życia opiekuje się niepełnosprawnymi lub starszymi członkami rodziny. Wiek emerytalny kobiet jest w szybkim tempie zwiększany – z 60 kilka lat temu do 65, a następnie 66 w 2020 r. Pojawia się pytanie – kto będzie zajmował się opieką, jeżeli kobiety będą musiały kontynuować pracę?
Konserwatyzm nie tylko fiskalny
Czy kobiety obrywają rykoszetem czy może jest to część szerszego planu?
Mało mówi się o tym, że wśród Torysów istnieje znacząca grupa silnie konserwatywnych, chrześcijańskich posłów. Było to widać głównie w dyskusjach nad aborcją. Słychać jednak głosy daleko poza tą silnie konserwatywną grupą, mówiące o powrocie do „tradycyjnego” modelu rodziny: z mężczyzną żywicielem rodziny oraz kobietą siedzącą w domu i zajmującą się dziećmi.
Minister szkolnictwa wyższego David Willetts stwierdził, że feminizm jest jednym z głównych czynników ograniczających mobilność społeczną w Wielkiej Brytanii – liczy się dla niego dochód „mężczyzny utrzymującego rodzinę”. Sekretarz ds. pracy i emerytur Iain Duncan Smith silnie popiera „tradycyjne małżeństwo”, które ma stanowić stabilniejsze środowisko do wychowywania dzieci. W dokumencie wydanym przez jego departament czytamy, że „rząd jasno opowiada się za wspieraniem małżeństwa”. Premier Cameron wielokrotnie obiecywał ulgi dla (heteroseksualnych) małżeństw, jednak według doniesień prasowych są one jeszcze przedmiotem negocjacji z Liberalnymi Demokratami.
W artykule w „Feminist Review” dr Clare Hemmings z London School of Economics pisze, że koalicja rządowa opiera całe swoje podejście do społeczeństwa na „tradycyjnych wartościach rodzinnych”. Modelem jest heteroseksualna rodzina z klasy średniej, w której kobieta zajmuje się domem.
Zmiany w zasiłkach uzależnionych od dochodów spowodują, że niektóre kobiety będą musiały porzucić pracę – będą de facto musiały płacić, by pracować. To będzie miało następstwa rzutujące na całe późniejsze życie. Ich zdolności i potencjał zarabiania zmniejszą się, a biorąc pod uwagę rosnący nacisk na prywatne emerytury, skaże ich na emerytalną nędzę. Co więcej, proponowane wprowadzenie w 2013 r. uniwersalnego zasiłku (motywowane chęcią uproszenia zasiłków) spowoduje jeszcze silniejsze zniechęcenie kobiet do pracy zawodowej. Według Women’s Budget Group po wprowadzeniu uniwersalnego zasiłku, jeśli kobieta jest drugą w gospodarstwie domowym osobą pracującą i pracuje 16 godzin w tygodniu za 6,08 funta za godzinę, straci ona 82% dochodów. Obecnie traci 53%.
Planowane zmiany zwiększą znaczenie dochodu całych gospodarstw domowych kosztem dochodów indywidualnych, przy czym głównie dotyczyć to będzie gospodarstw z mężczyzną jako „głową rodziny”. To może być bardzo brzemienne w skutki, biorąc pod uwagę fakt, że to kobiety są postrzegane jako odpowiedzialne za potrzeby dzieci. Również kobiety częściej niż mężczyźni wydają pieniądze na niezbędne rzeczy dla domu raczej niż na konsumpcyjne luksusy.
Mamy teraz pokolenie, lub może nawet dwa pokolenia, kobiet, które skorzystały z prawa do pracy, rozumiejąc, że nie mogą zawsze polegać na mężczyźnie jako jedynym żywicielu rodziny (dziś zaczynają również rozumieć, że nie mogą także polegać na państwie). Mamy zatem w Wielkiej Brytanii system opierający się na dochodach dwóch osób. Podwójny dochód jest w większości przypadków konieczny do kupna domu, co w przekonaniu rządów zarówno lewicowych jak i prawicowych, jest celem, do którego powinny dążyć wszystkie rodziny. Biorąc zaś pod uwagę obecny poziom płac i czynszów, podwójny dochód niezbędny jest także do utrzymania wynajmowanego domu.
Coraz częściej powracam do słów radykalnej historyczki Sheili Rowbotham: „Nauczyłyśmy się, że można się cofać. W latach 70. zakładałyśmy, że nasze zdobycze będą już z nami na zawsze”.
Zielona alternatywa
Partia Zielonych zdecydowanie sprzeciwia się cięciom zasiłków oraz całemu planu oszczędnościowemu w Wielkiej Brytanii. Sprzeciwia się również ostatniemu posunięciu rządu, które polega na obniżce podatku dla dochodów powyżej 150 tys. funtów rocznie z 50% do 45% (co zdecydowanie przyniesie większe korzyści mężczyznom niż kobietom). Przed wyborami w 2010 r. Zieloni przedstawili w pełni zbilansowany projekt budżetu bez cięć, w którym dodatkowe fundusze zostałyby pozyskane z likwidacji możliwości omijania podatków przez przedsiębiorstwa i osoby fizyczne, a także zwiększenie CIT dla wielkich korporacji i objęcie najwyższą stawką PIT (50%) dochodów powyżej 100 tys. funtów. Partia Zielonych jest jedyną partią, która utrzymała pomysł budżetu bez cięć – będący największą partią opozycyjną Laburzyści stwierdzili, że dokonaliby tych samych cięć, tylko wolniej.
Ostatnie wybory burmistrza Londynu i rady miasta były okazją do promowania stawki zarobków umożliwiających godne życie (London Living Wage) poprzez wprowadzenie certyfikacji firm, które redukują nierówności płacowe (Fair Pay Mark). Ma to szczególne znacznie dla kobiet: 10% osób pracujących na pełen etat i 40% pracujących na niepełny etat zarabia poniżej stawki umożliwiającej godne życie, przy czym większość z nich to kobiety. Nasz londyński manifest kładł również duży nacisk na tanią opiekę nad dziećmi oraz usługi publiczne finansowane z budżetu, bez opierania się o wolontariat.
Co więcej, Partia Zielonych Anglii i Walii popiera ideę dochodu obywatelskiego, który opiera się na przekonaniu, że każdy członek społeczeństwa ma prawo do zagwarantowanych środków na utrzymywanie. Wprowadzenie w życie tej idei mogłoby głęboko przeobrazić życie zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Artykuł „Britain’s gendered austerity” ukazał się w „Green European Journal”, w numerze poświęconym polityce zaciskania pasa w Europie. Przeł. Dariusz Pilucik.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.