Zielone miejsca pracy w praktyce
Transformacja ekologiczna dzieje się na naszych oczach – nawet jeśli partie ekologiczne wolałyby, żeby zachodziła szybciej.
By zaprezentować, co w ostatnich latach działo się w kwestii zielonych miejsc pracy na naszym kontynencie, europarlamentarna grupa Zielonych przygotowywała kompendium Green Jobs. Successes and Opportunities for Europe. Po jego lekturze możemy odzyskać nieco optymizmu, jeśli chodzi o zazielenianie europejskiej gospodarki – optymizmu, który łatwo stracić, obserwując chociażby kłótnie wokół kształtu unijnej polityki energetyczno-klimatycznej do r. 2030.
Powoli, ale do przodu
Miejsc pracy, które jednocześnie służą ochronie środowiska powoli powstaje coraz więcej – w r. 2008 w całej Unii było ich 3,2 miliona. Dla porównania – przemysł samochodowy zatrudnia łącznie 2,7 miliona osób, chemiczny – 2,4 miliona, tekstylny zaś – 1,3 miliona. Sam sektor energetyki odnawialnej na przełomie lat 2009/2010 zatrudniał milion osób, w rok później – już o 186 tysięcy więcej.
Zieloni w PE wskazują na to, że dynamika dalszego wzrostu tego – i wielu innych, takich jak choćby transport zbiorowy – sektorów zielonej gospodarki zależy od decyzji politycznych, podejmowanych przez UE oraz państwa członkowskie. Na przykład ambitna polityka klimatyczna mogłaby sprawić, że w energetyce odnawialnej do r. 2020 zatrudnienie znaleźć mogą nawet 3 miliony osób.
Od tego, jak do działań nakierowanych na ochronę klimatu podchodzić będą poszczególne państwa członkowskie zależy, czy nowe miejsca pracy powstawać będą w miarę równomiernie na obszarze całej Unii, czy raczej skupią się w granicach kilku najbardziej innowacyjnych krajów.
Globalny wyścig
Warto sobie uświadomić, że nowe miejsca pracy w sektorze zielonych technologii i ochronie środowiska nie muszą powstawać w Europie. W ferworze walki o globalne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych umyka często fakt, że w badania i rozwój nowoczesnych ekotechnologii inwestuje nie tylko „stary kontynent”.
W ostatnich latach znacząco zwiększają się np. wydatki Chin na energetykę odnawialną, co często nie przebija się w nawale doniesień o alarmujących poziomach smogu w tamtejszych miastach czy dynamicznym rozwoju energetyki węglowej. Wpływ tych inwestycji na sytuację na rynku już dziś odczuwają np. niemieckie firmy z branży energetyki solarnej, konkurujące ze swoimi chińskimi odpowiednikami.
Także Stany Zjednoczone, mimo niedawnego obniżenia poziomów inwestycji w ten sektor oraz rozwoju wydobycia gazu łupkowego, również wydają na rozwój OZE więcej niż jeszcze kilka lat temu.
Europa nie może zdaniem Zielonych rady konkurować poziomem kosztów pracy z Chinami – i to nawet pomimo faktu, że w Państwie Środka stopniowo one rosną. W sytuacji, kiedy chcemy zachować ramy europejskiego modelu społecznego, zielona transformacja ekonomiczna musi kierować się zasadą sprawiedliwości społecznej.
Praca, ale jaka?
Kluczową sprawą staje się bieżące obserwowanie warunków pracy w nowych lub poszerzających swoją działalność przedsiębiorstwach – tak, aby hasło „sprawiedliwej transformacji” nie było jedynie pustym sloganem.
Raporty związków zawodowych wskazują, że podczas gdy np. w sektorze energetyki odnawialnej w Niemczech czy w Hiszpanii jakość miejsc pracy jest całkiem niezła, to już przy recyklingu odpadów kwestie takie jak niedostateczna reprezentacja związkowa, niestandardowe umowy o pracę czy niski poziom przeszkolenia są problemami, które wymagają pracy instytucji publicznych oraz ich współpracy z reprezentacją pracowniczą.
Kwestią, nad którą wspólnymi siłami mogą popracować władze unijne oraz rządy państw członkowskich, pracodawcy, pracownicy czy organizacje pozarządowe, jest efektywne wykorzystywanie surowców.
Gra warta jest świeczki – koszty energii, materiałów oraz ich dostaw w europejskim przemyśle pochłaniają od 38 do nawet 60% kosztów działalności, podczas gdy koszty pracy – 18-20%.
Działania na rzecz poprawy efektywności surowcowej nie tylko mają zatem większy niż obniżanie kosztów pracy potencjał poprawy konkurencyjności europejskiej gospodarki, ale też jednocześnie ograniczają jej negatywny wpływ na środowisko.
Globalnie i lokalnie
Efekty takiej współpracy prezentowane są w drugiej części publikacji. Z zaprezentowanych tam dobrych praktyk widać wyraźnie, że tylko szerokie współdziałanie umożliwia tworzenie stabilnych miejsc pracy oraz poprawę jakości życia lokalnej społeczności na skalę znacznie większą, niż pozostawienie spraw „niewidzialnej ręce rynku” albo wszechwładnemu państwu.
Największe wrażenie robi przykład greckiej wioski Anavra, która dzięki postawieniu na rolnictwo ekologiczne, lokalne wytwarzanie energii odnawialnej oraz ekoturystykę zredukowała bezrobocie do zera (pamiętajmy, że mówimy o kraju, w którym od lat wskaźnik ten kształtuje się w okolicach 25%!), niemal podwoiła liczbę swoich mieszkanek i mieszkańców (z 300 do 550), a inwestycje zwiększyły roczne przychody wsi o 60 tysięcy euro rocznie.
Ktoś może powiedzieć „zaraz, przecież to tylko mała wioska, a Europa musi stworzyć miliony nowych miejsc pracy”. To prawda, tyle że przykład ten pokazuje, jak wielką rolę w zielonej transformacji mogą mieć nie tylko wielkie, unijne czy narodowe, instytucje, ale także lokalne samorządy. To szczególnie ważne dla obszarów wiejskich, dla których inwestycje w poprawę sieci transportu zbiorowego czy energetykę odnawialną mogą przyczynić się do stworzenia miejsc pracy, które w przeciwnym wypadku w okolicy raczej by się nie pojawiły. Umówmy się, że prawdopodobieństwo, że w jakiejś gminie z dala od dużych ośrodków miejskich otworzy swoją fabrykę producent samochodów, nie jest szczególnie wysokie.
Nawet zresztą na tych terenach, gdzie tradycyjny przemysł podupadł, zielona transformacja może ożywić go na nowo. Dobrym przykładem jest tu niemieckie Bremenhaven, niegdysiejsze centrum stoczniowe. W latach 90. XX w. Przeżyło ono ostry kryzys, którego przejawami był spadek ludności o 30% oraz bezrobocie na poziomie 21% w r. 1997. Przekwalifikowanie dawnych pracowników stoczniowych pozwoliło stworzyć w regionie kilka tysięcy zielonych miejsc pracy i wydatnie pomogło do zbicia poziomu bezrobocia do poziomu 11,1% w sierpniu r. 2013.
Podobnych przykładów jest w „Green Jobs. Successes and Opportunities for Europe” znacznie więcej – bez sensu byłoby opisywać je tu wszystkie i tym samym pozbawiać przyjemności z ich poznawania.
Autorki i autorzy publikacji zdradzą nam, który europejski region stał się niedawno w pełni samowystarczalny, jeśli chodzi o swoje zapotrzebowanie na elektryczność, która część Francji dzięki inwestycjom w energetykę wiatrową cieszy się – pomimo kryzysu – jednym z najniższych wskaźników bezrobocia w kraju oraz w jakim kraju UE zwrot przez państwo od 30 do 75% kosztów inwestycji gospodarstw domowych w poprawę efektywności energetycznej budynków przyniósł im w ciągu 4 lat jego obowiązywania oszczędności rzędu 962 milionów euro, a państwu – zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych równe przeciętnym emisjom 69-tysięcznego miasta.
Warto się z nimi zapoznać – i pomyśleć, w jaki sposób można podobne pomysły realizować nad Wisłą.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.