Sprawiedliwość klimatyczna – widziane z Filipin
Globalne ocieplenie z perspektywy mieszkanki Filipin. Wywiad z aktywistką Greenpeace, Joanną Sustento, która straciła prawie całą rodzinę, kiedy w Filipiny uderzył tajfun Haiyan. „Najpierw to czysta abstrakcja. Potem umierasz”.
Aleksandra Wilkos: Witaj, Joanno, bardzo się cieszę, że mogę z Tobą porozmawiać. Wiemy, że walczysz o sprawiedliwość klimatyczną, więc chciałam Cię zapytać, co ona dla Ciebie oznacza.
Joanna Sustento: Myślę, że to proste pytanie. Istotą sprawiedliwości klimatycznej jest dążenie pociągnięcia do odpowiedzialności [trucicieli], aby bronić naszego ludzkiego prawa do godnego i przyzwoitego życia. Kiedy rozmawiamy o zmianach klimatu, powinniśmy wyjść z rozmów o wzroście temperatury w oceanach, umierających niedźwiedziach polarnych w Arktyce i tym podobnych. To ważne, ale dla nas zmiana klimatu jest niemal namacalna. Oznacza utratę rodziny i bliskich. Oznacza utratę naszych domów. Zmiana klimatu to śmierć ludzi – taka właśnie jest teraz stawka. Ludzie mówią o tym, jakby to miało się dopiero wydarzyć, a tymczasem to od lat już trwa.
Zmiana klimatu nie jest abstrakcyjna dla Ciebie czy Twojej społeczności. Czy zauważyłaś zmianę w myśleniu ludzi pod wpływem Hayiana? Zwłaszcza wśród młodych ludzi.
Myślę, że wpłynęło na nas wszystkich. Znaliśmy tajfuny przed Heianem, ale nigdy nie były aż tak potężne. Doświadczyliśmy wielu i przywykliśmy do ciągłych ostrzeżeń. Po Heianie ludzie wyczulili się, myślę że teraz jest więcej osób, które chcą się zaangażować, niekoniecznie młode. Osoby ze wszystkich grup wiekowych w naszej społeczności pracują nad tym, by zwiększyć swoją świadomość.
Ale podkreślam – tajfuny to dla nas chleb powszechni. To, czego brakuje, to wiedza na temat ich przyczyn i tego, kto jest odpowiedzialny za zmianę klimatu. To ważne dla każdego z nas i dlatego uważam, że tak ważne jest to, by edukować ludzi.
To niesamowite, co robisz, zwłaszcza w jaki sposób dzielisz się trudnymi doświadczeniami. Kiedyś powiedziałaś, że to może przytrafić się każdemu, dlatego zmiany są konieczne. Jakich zmian oczekujesz od Europy, od przywódców europejskich?
Kraje Europy mają dużo do powiedzenia, mają potężne rządy. Ci przywódcy są na swoich stanowiskach nie bez przyczyny, a ponadto mają wiedzę na temat przyczyn zmian klimatu i zmianę, by coś zmienić. Lwia część emisji dwutlenku węgla na świecie wynika ze stawiania na piedestał zysku zamiast praw człowieka. To się dzieje na naszych oczach.
Wielcy truciciele są chciwi i krótkowzroczni i tylko dlatego, że konsekwencje nie uderzają w nich samych, są obojętni. Tak, jak gdyby były w pełni bezpieczni, a tak nie jest.
Może ludzie są denialistami, kiedy coś nie dzieje się w ich sąsiedztwie? Unikają poczucia winy, trudnego i nieprzyjemnego uczucia, więc je wypierają. Oczywiście nie usprawiedliwia ich to.
I właśnie dlatego to ja wiele przeszłam, a nie oni. Nie miałam żadnego wyboru, za to oni go mają. To my cierpimy przez ich chciwość. To my mamy opowieści do wysłuchania. Nie mieliśmy wyboru, ale teraz go mamy jako społeczność, bo wierzę, że nasze historie przybliżają naukę o zmianach klimatu. Ciągle rozmawiamy o grafach, faktach, figurach, liczbach… oczywiście to ma znaczenie, ale nikt tego nie słucha. Potrzebujemy, by każdy zobaczył oczyma duszy przyszłość, burze, by wyobraził sobie poszukiwania zaginionych dziewcząt, matki śpiące przy zwłokach swoich dzieci, ojca walczącego o przetrwanie jego rodziny po tym, jak stracili wszystko. Każdy ma bliskich, których darzy uczuciem i których nie chce stracić. Przyjaciół, dom, rodzinę.
Te korporacje, ci światowi liderzy i rządy też potrzebują tych opowieści, żeby przypomnieć sobie, że to dotknie nas wszystkich. Na szczycie są zajęci negocjowaniem rozwoju i profitu, podczas gdy już teraz ludzie umierają. Pięć lat po super tajfunie niektórzy ludzie nadal nie zdołali odbudować swoich domów. Wyobraź sobie wychodzenie z jednej tragedii gdy nadciąga kolejna wichura. W tej sytuacji ludzie nie robią już dalekosiężnych planów.
Co w takim razie Cię napędza? Co daje Ci energię do walki? Do bycia aktywistką?
Czuję, że nie mam wyboru. To się zaczęło rok po tym, jak ja i mój brat byliśmy w domu babci. Próbowaliśmy zabezpieczyć dom przed burzą i byłam wykończona. Zadałam sobie pytanie: czy to wszystko, co możemy zrobić? Czekać na kolejną burzę?
Co prawda my już byliśmy zaprawieni w bojach i dostosowaliśmy się przez długi czas. Pochodzę z silnej społeczności, która jest dumna z tego, że może sobie ze wszystkim poradzić. Kto jednak chce tak żyć z dnia na dzień? Chcę, by moi bliscy, moja rodzina i rodzina, którą założę, byli bezpieczni.
Kiedy supertajfun Haiyan uderzył, pozostawił zgliszcza, ale wzbogaciliśmy się o opowieści. Wiem, że te opowieści mają moc.
A jak my, zwykli szarzy ludzie, możemy pomóc?
Prawdę mówiąc nie wiem, jak udzielić odpowiedzi na to pytanie. To, co teraz robię, może nie pasować do Ciebie. Moim zdaniem to kwestia wejrzenia w siebie. Zapytaj samą siebie: co mogę zrobić? Jak mogę się dołożyć? Co chcę z siebie dać? Pewnie wiesz jak to jest, kiedy inni ludzie Ci dają rady albo coś Ci narzucają, to nie jest to szczere, nie wypływa z Ciebie. Wtedy nie jest się wytrwałym. Bądź szczera sama ze sobą. Jestem pewna, że zwykły zjadacz chleba ma wiele do zaoferowania.
Jak edukujesz ludzi?
Powoli. Dopiero zaczynamy, ale brakuje bezpiecznej przestrzeni, by dzielić się opowieściami. Ale kiedy to ma miejsce, musi wytworzyć się więź – to nieuniknione. Zorganizowaliśmy żywą bibliotekę, gdzie zebraliśmy wielu opowiadaczy. Były już historie o sprawiedliwości klimatycznej, prawach społeczności LGBT, prawach pracy, a teraz będzie kolejne o ludziach wobec wielkich trucicieli. Ci ludzie zostali zaproszeni na posiedzenia jawne, by tam podzielić się swoimi przeżyciami. Takie historie wspierają proces zdrowienia, bo burzą bariery.
Myślę, że storytelling jest bardzo ważny, bo zmiany klimatu mogą się wciąż wydawać bardzo abstrakcyjne dla ludzi.
Najpierw to czysta abstrakcja. Potem umierasz.
First, it’s abstract. Then you die.
Joanna Sustento jest młodą edukatorką i pisarką, która straciła znaczną część swojej rodziny w supertajfunie Jolanda (znanym też jako supertajfun Haiyan), najsilniejszym w historii tajfunie jaki uderzył w ląd. Pomimo głębokiej tragedii Joanna znalazła siłę do tego, by dzielić się tym, co dla mieszkańców zniszczonego Taclobanu oznacza zmiana klimatu:
– Reszta świata nie musi doświadczyć takiego cierpienia jak my – mówi Joanna Sustento.
Joanna przyjedzie do Polski w przededniu szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach, aby podzielić się osobistą historią i spotkać się z osobami z innych społeczności, które odczuwają skutki zmiany klimatu lub działają na rzecz tego, by powstrzymać katastrofę klimatyczną. Łączy ich wspólny cel: nikt nie powinien przechodzić przez to, czego doświadczyła Joanna i jej społeczność w Tacloban.
Zmiana klimatu to poważne zagrożenie dla życia na naszej planecie. Zostało już mało czasu, by zapobiec jej najbardziej katastrofalnym skutkom, takim jak supertajfun Jolanda. Liderzy polityczni i biznesowi muszą podjąć natychmiastowe kroki w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Joanna, która jest mocno zaangażowana w działania międzynarodowego ruchu klimatycznego, apeluje o sprawiedliwość klimatyczną.
– Tajfun Haiyan zabrał tysiące istnień ludzkich. Pięć z nich to moi rodzice, brat, szwagierka i 3-letni siostrzeniec. Tylko ja i mój starszy brat ocaleliśmy – opowiada o swojej historii Joanna.
Joanna będzie w Warszawie i Katowicach od 2 do 10 grudnia.
Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.
Jeżeli /chciałabyś/chciałbyś nam pomóc, kliknij tutaj: Chcę wesprzeć Zielone Wiadomości.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.