Kalifornia, czyli miejsce największego w historii wycieku metanu
Awaria zbiornika gazu Alison Canyon niedaleko miejscowości Porter Ranch w stanie Kalifornia spowodowała wyciek do atmosfery ponad 77 tys. ton metrycznych metanu. W skutkach porównywany do wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej, choć mniej efektowny dla światowych mediów, wyciek ten rozpoczął się 23 października zeszłego roku i nie został jeszcze zatrzymany. Już w listopadzie, kiedy to wyciek był najsilniejszy, organizacja Environmental Defence Fund (EDF) monitorująca skalę katastrofy, mówiła o dziennej emisji odpowiadającej 6 elektrowniom węglowym lub 75 proc. całkowitej emisji sektora gazowego w Stanach. Rzecznik EDF David Clegern twierdzi, że Kalifornia jest obecnie najbardziej zanieczyszczającym miejscem na świecie, a wyciek z Alison Canyon – największym w historii wyciekiem gazu do atmosfery.
Zbiornik ma już około 60 lat i należy do koncernu Southern California Gas Company. Mieszkańcy okolic wycieku od początku skarżyli się na smród i problemy ze zdrowiem. Setki z nich zostało przesiedlonych, a teraz szukają sprawiedliwości w sądzie. Według prawnika reprezentującego mieszkańców zbiornik od dawna stanowił zagrożenie. Koncern uważa jednak, że od strony prawnej i technicznej nie ma sobie nic do zarzucenia.
Obecne przepisy dotyczące bezpieczeństwa magazynowanego gazu pozostawiają wiele do życzenia. Katastrofa pomogła zwrócić uwagę na bezpieczeństwo starzejących się zbiorników i infrastruktury gazowej. Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ma przygotować w tym roku nowe przepisy w zakresie kontroli emisji metanu przemysłów naftowego i gazowego w Stanach.
A w międzyczasie metan nadal się ulatnia. Ilość podaje symulator na stronie EDF.
Dodał: Robert Reisigová-Kielawski
Źródło: Guardian.uk
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.