ISSN 2657-9596

Dlaczego bronimy nasion

Keith Taylor
11/02/2014

W najbliższych miesiącach Parlament Europejski będzie głosował w sprawie regulacji prawnej, której uchwalenie grozi przekazaniem większej niż kiedykolwiek przedtem władzy korporacjom agrobiznesowym.

Proponowane przez Komisję Europejską przepisy, w założeniu mające służyć załataniu luk w prawie Unii Europejskiej, spotkały się z mocna krytyką, zarówno ze strony organizacji ekologicznych, jak i zajmujących się tą kwestią eurodeputowanych. Propozycja dotyczy produkcji i wypuszczania na rynek nasion i sadzonek, przy czym regulacja ma dotyczyć zarówno użytku komercyjnego, jak i rolników wymieniających się nasionami.

Co dalej z rolnictwem tradycyjnym

W swojej obecnej formie proponowane przez Komisję nowe przepisy mogą uniemożliwić rolnikom, a nawet ogrodnikom-amatorom zachowywanie ich własnych nasion. Zachowywanie nasion jest tradycyjnym sposobem stosowanym przez rolników i ogrodników – służy kontynuacji upraw bez konieczności kupowania nowych nasion lub popadania w zależność od komercyjnych dostawców.

Konsekwencją przyjęcia wniosku byłby również obowiązek rejestracji odmian nasion, co w rezultacie spowodowałoby ograniczenie swobody ich sprzedaży. Ostatecznie doprowadziłoby to do zmniejszenia liczby dostępnych nasion, a następnie ogromnej redukcji potencjału różnorodności genetycznej.

Propozycja Komisji pojawiła się w kontekście gwałtownych zmian w dziedzinie metod rolniczych w ciągu ostatnich kilku dekad. Pod wpływem interesów korporacyjnych i popierających je rządów nastąpił dramatyczny odwrót od metod tradycyjnych.

Tradycyjne metody rolnicze, takie jak płodozmian, wykorzystanie zarówno zwierząt, jak i roślin do zwiększania żyzności gleby oraz duża ilość małych gospodarstw rodzinnych, wspomagały odporność upraw i urodzajność ziemi, i stanowiły podstawę bezpieczeństwa żywnościowego przez stulecia.

Jednakże na skutek nacisków przemysłu nasiennego i agrochemicznego, szczególnie w krajach rozwijających się, tradycyjne metody uprawiania ziemi zostały zastąpione nowymi metodami przemysłowymi. Małe gospodarstwa zamieniono na mniejszą ilość większych gospodarstw, płodozmian i różnorodność metod rolniczych zastąpiono użyciem nasion hybrydowych, pestycydów i nawozów sztucznych. Zagraża to odporności naszych upraw, co jest szczególnie niepokojące w kontekście zmian klimatu.

Groźny lobbing

Jak mogliście się domyśleć, za tą groźną propozycją nowego prawa, kryją się potężni lobbyści przemysłu nasiennego, którym nowe regulacje przyniosą większą władzę i zyski. Nie interesuje ich przyszłość globalnego bezpieczeństwa żywnościowego ani bioróżnorodność. Im większą będą mieli władzę i kontrolę nad rolnictwem, tym większe będą ich zyski.

Główny aktorem, który stoi za propozycją Komisji Europejskiej, jest stowarzyszenie European Seed Association, które reprezentuje interesy przemysłu nasiennego. Należą do niego między innymi Monsanto Holland i Syngenta Seeds.

Syngenta produkuje m.in. pestycydy neonikotynoidowe obarczane odpowiedzialnością za globalny spadek populacji pszczół. Zniszczenia powodowane przez nieznający granic głód władzy i zysków koncern Monsanto są powszechnie znane. Działalność tych przedsiębiorstw wywołała masowe protesty na całym świecie, ponieważ zmuszają one rolników do uzależniania się od ich nasion i chemikaliów, a w konsekwencji pozbawiają ich źródła utrzymania.

Dlatego fakt, że tym samym organizacjom pozwala się na kształtowanie i ustalanie prawa w Europie, budzi głębokie zaniepokojenie.

Rynek potężnych graczy

Pod koniec stycznia opublikowane zostało studium pokazujące coraz większą koncentrację rynku nasiennego Unii Europejskiej; innymi słowy, koncentrację kontroli nad rynkiem nasiennym w rękach kilku przedsiębiorstw, a także zmniejszenie liczby dostępnych nasion.

Szczególnie uderzające są dane mówiące o tym, że wbrew twierdzeniom lobby nasiennego, które utrzymuje, że nie ma koncentracji rynku nasiennego, 95% procent sektora nasion warzyw jest kontrolowanych przez 5 przedsiębiorstw! Monsanto, przedsiębiorstwo, które w latach 80. działało jedynie w branży agrochemicznej, posiada obecnie 26-procentowy udział w rynku warzyw.

Dalej raport ujawnia, że jesteśmy świadkami redukcji różnorodności upraw rolniczych i ogrodniczych. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), w ciągu XX w. różnorodność upraw zmniejszyła się o 75%, a jedna trzecia dzisiejszej różnorodności może zostać utracona do r. 2050.

Jestem głęboko zbulwersowany warunkami obecnej propozycji, i wpływem jaki lobby nasienne wywiera na Komisję Europejską.

Ofiarami nowych przepisów mogą stać się rolnicy, ogrodnicy i ogrodnicy amatorzy z mojego własnego okręgu wyborczego. W najbliższy weekend w Brighton odbędzie się „Seedy Sunday” (Niedziela Nasienna), doroczne wydarzenie, na którym ludzie wymieniają się nasionami – weźmie w nim udział około 3000 osób z całego regionu. Hodowcy będą mieli możliwość wyboru nasion z dziesiątek tradycyjnych odmian warzyw ogrodniczych. Poza wymianą nasion odbędą się projekcje filmów, wykłady i pokazy na temat upraw domowych i zachowywania nasion.

Wydarzenie to służy nie tylko kontynuacji rolnictwa przyjaznego środowisku i zrównoważonych upraw, lecz jest również ważnym spotkaniem społeczności ludzi dzielących tę samą pasję.

Wraz z grupą Zielonych w Parlamencie Europejskim sprzeciwiam się obecnym propozycjom Komisji. Zieloni w Parlamencie Europejskim pracują intensywnie na rzecz ich odrzucenia, w tym poprzez poparcie dla dwóch złożonych w Parlamencie dotyczących tej kwestii wniosków. Jesteśmy również współinicjatorami kampanii obywatelskiej przeciwko proponowanym przepisom i stojącym za nimi lobbystom.

Jestem przekonany, że przyszłość naszej żywności i naszego systemu agroekologicznego nie powinna i nie może pozostać w rękach potężnych korporacji, których jedynym celem jest maksymalizacja zysków. Tutaj w Parlamencie będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, aby ta propozycja została odrzucona.

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu autora. Przeł. Jan Skoczylas.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.