ISSN 2657-9596
Marsz Wyzwolenia Zwierząt, Warszawa 2025 Fot: Afra Wierska

Widzieć inaczej: jak marsz zmienia spojrzenie na zwierzęta

Afra Wierska
23/09/2025

Pozytywna energia, wzruszające przemówienia, wydarzenia towarzyszące, transparenty niesione przez ludzi w każdym wieku – tak wyglądała Warszawa 6 września. Tego dnia odbył się już siódmy Marsz Wyzwolenia Zwierząt. Największa w Polsce, cykliczna manifestacja prozwierzęca z roku na rok gromadzi coraz liczniejsze grono uczestników. Czy to znak, że coś drgnęło? Że wreszcie zaczynamy otwierać oczy na los zwierząt?

Pracy wciąż jest przed nami ogrom, nikt tu nie ma złudzeń. Ale dopóki są ludzie, jest i nadzieja. A tych ludzi w tym roku naprawdę nie brakowało – atmosfera była gęsta od entuzjazmu. Hasło „Idę dla zwierząt!” niosło tłum przez Nowy Świat, Świętokrzyską, Emilii Plater, Aleje Jerozolimskie i Marszałkowską, by w końcu wrócić w miejsce startu. Po drodze padały słowa mocne i poruszające: głos zabierali m.in. Sylwia Spurek, Joanna Hańderek, Dariusz Gzyra, Andrzej Elżanowski, Monika Kohut i Karolina Kuszlewicz.

Nie był to jednak koniec emocji. Już o 17.00 odbyły się dwie akcje, rozgrywane równolegle w dwóch miejscach – i to nieprzypadkowo. Przy pomniku Kopernika sto osób w skupieniu i ciszy trzymało tablice z portretami różnych zwierząt: „Jestem zwierzęciem. Myślę, czuję. Chcę żyć”. Kilkadziesiąt kroków dalej, przed kampusem głównym UW, aktywiści Anonymous for the Voiceless zorganizowali „Sześcian Prawdy”. Dwa różne obrazy, dwie różne formy, ale ten sam przekaz. Dzięki temu przechodnie nie mogli pozostać obojętni – nad Traktem Królewskim unosiła się aura ciszy, ale i prowokacji do myślenia.

Marsz Wyzwolenia Zwierząt, Warszawa 2025
Fot: Afra Wierska

Później klimat zmienił się na bardziej artystyczny i intelektualny. O 19.30 w Centrum Aktywizmu Klimatycznego „Gniazdo” odbyła się premiera książki „Protopia” – feministyczno‑wegańskiej publikacji pod redakcją Elwiry Sztetner, Edy Kranc i Michaliny W. Klasik. Towarzyszył jej wernisaż wystawy „Sentiokracja teraz!”, której prace były wyraźnym manifestem oporu wobec przemocy i patriarchalnych struktur dominacji nad zwierzętami i ludźmi. Kultura spotkała się tu z aktywizmem, a wegański poczęstunek zamknął całość w atmosferze wspólnoty.

Ale Marsz, choć ważny i piękny, nie wystarczy. To tylko kropla w morzu potrzeb. Jak mówi Edyta Grabarczyk z Partii Zielonych i Fundacji „Pożywienie – Darem Serca”: „Każdy posiłek to mały marsz dla zwierząt. Chcesz coś zmienić? Zacznij od swojego talerza”. Mocne słowa, ale trudno się nie zgodzić. Transparenty i okrzyki na ulicach mają sens, ale rewolucja naprawdę zaczyna się w codzienności – przy stole, przy zakupach, w wyborach, które wydają się błahe.

A jednak droga aktywizmu to także ciemna strona – zmęczenie, frustracja, ściana obojętności. Aktywistka Anna Sollich nie owija w bawełnę: „Najgorsze bywa poczucie bezsilności. Brak empatii wobec zwierząt, zwłaszcza hodowlanych, stereotypy dotyczące aktywistów, a w końcu też codzienne obcowanie z cierpieniem – to obciąża psychicznie. Do tego długie procesy sądowe, trudności dowodowe, brak środków na kampanie i schroniska… wszystko to może prowadzić do wypalenia”. Słucha się tego z ciężarem w sercu, bo to pokazuje, jak nierówna jest ta walka.

A jednak – trzeba walczyć. Bo jeśli my nie, to kto? I choć łatwo uwierzyć, że to daremny trud, przykłady pokazują coś innego. Ot, choćby ostatnia akcja w Gliwicach – presja społeczna doprowadziła do odwołania Mistrzostw Europy American Rodeo Polska. Ktoś powie: kropla w morzu. Ja powiem: kropla, która drąży skałę.

I tak, oby tak dalej. Do zobaczenia na kolejnym Marszu.

 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading