Grecja – co dwie waluty to nie jedna?
Wspólna europejska waluta dławi grecką gospodarkę. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby Grecja korzystała równolegle z dwóch walut.
W opublikowanym pod koniec lutego przez „Financial Times” liście do redakcji dr Stelios Zyglidopoulos napisał, że lekarstwo przepisane Grecji przez unijną trojkę „osobliwie przypomina przestarzałą praktykę puszczania krwi, którą stosowali medycy przez niemal 2000 lat”. Ekonomiści oraz kierujący się ich radami politycy uzurpują sobie prawo do posiadania specjalnej wiedzy na temat tego, dlaczego od czasu do czasu wpadamy w recesję gospodarczą. Tak naprawdę jednak nie istnieją żadne tajemnicze siły rządzące cyklami koniunktury. To tylko ludzka nieumiejętność zarządzania gospodarką w taki sposób, by generowała pomyślność i dobrobyt, którego wszyscy pragniemy.
Zaciskanie pasa nie rozwiązuje problemów Grecji. Podobnie jak puszczanie krwi, doprowadzić może wyłącznie do osłabienia pacjenta – w tym wypadku Greków. Celem musi być ożywienie gospodarki narodowej, tak by mogła stanąć na własnych nogach i odzyskać zaufanie innych krajów. W warunkach obecnej recesji zadaniem polityki gospodarczej jest, jak zawsze zresztą, takie ułożenie stosunków między ludźmi i ich zasobami naturalnymi, aby zaprząc technologię do pracy i stworzyć dostatnie i sprawiedliwe społeczeństwo.
Obecny kryzys jest w całości dziełem ludzi. Stworzyliśmy ten bałagan, ale dysponujemy też potencjałem intelektualnym, aby naprawić popełnione błędy. Po pierwsze musimy przyznać, że wprowadzenie wspólnej waluty w grupie zróżnicowanych, niezależnych i suwerennych państw, bez odpowiedniej redystrybucji bogactwa między członkami, było pomyłką.
Kolejnym krokiem będzie przyznanie, że Grecja musi wprowadzić swoją własną narodową walutę – nie zamiast euro, ale równolegle do niego. Tak jak woda, pieniądze są magicznym płynem umożliwiającym ludziom tworzenie dobrobytu z zasobów naturalnych. Bez wody żyzna gleba i rośliny, które na niej rosną, mogą jedynie wyschnąć i zginąć. Bez pieniędzy ludzie siedzą bezczynnie i patrzą, jak ich gospodarka słabnie i umiera. I odwrotnie, nadmiar pieniędzy, tak jak nadmiar wody, powoduje zniszczenia, a nie dobrobyt. Grecja cierpi z powodu niedostatku pieniędzy, ponieważ jedyne źródło – wspólna waluta – wyschło. Ale nie ma takiego prawa, które mówiłoby, że waluta ma być tylko jedna.
Trzeci niezbędny krok to zmiana sposobu kreowania i emisji pieniądza, tak by upewnić się, że jest ich wystarczająco dużo i że trafiają tam, gdzie są potrzebne. Pieniądze emitowane w odpowiedniej ilości i w odpowiednich miejscach łączą ludzi i zasoby naturalne poprzez technologię, tworząc kapitał, towary i usługi, potrzebne ludziom do tego, by rozwijać się i realizować swój potencjał.
Oznaczałoby to koniec tzw. „systemu rezerw częściowych”. Ten powszechnie dziś praktykowany system (zupełnie jak kiedyś puszczanie krwi) pozwala prywatnym bankom na kreowanie pieniędzy i wydawanie ich w taki sposób, by mogły maksymalizować swoje zyski bez oglądania się na wspólne dobro. Jeśli umożliwimy rządowi, monitorowanemu przez Bank Centralny, wydawanie nowo stworzonych pieniędzy bezpośrednio do gospodarki, z pominięciem sektora bankowego, można by uniknąć groźby wzrostu długu publicznego. Nowych pieniędzy można będzie oczywiście używać tylko do finansowania programu gospodarczego określonego w demokratycznie przyjętym budżecie. Kraj skorzysta na tym, że nowe pieniądze nie będą wykreowane jako dług, lecz jako rządowe wydatki na dobra i usługi, których ludzie potrzebują.
Ten program stworzenia nowej greckiej drachmy z pominięciem prywatnego sektora bankowego można zacząć wcielać w życie już jutro. Natychmiastowym efektem byłby powrót bezrobotnych do pracy. Wszystkie dotychczasowe transakcje w euro mogłyby być kontynuowane, zupełnie niezależnie od nowej waluty. Dwie waluty mogą bez problemu współistnieć. Greckie banki i instytucje finansowe mogą powrócić do swoich właściwych funkcji – maklerów pieniężnych i dostawców usług płatniczych. Zagraniczne banki będą się posługiwały euro i innymi walutami, tak jak dotychczas.
Wydobycie się z mielizny, na jaką zepchnęła Grecję wspólna waluta, zajmie oczywiście trochę czasu. Ale przynajmniej możliwe będzie, przy pomocy rozważnego wydawania nowej drachmy, przywrócenie greckiej gospodarki do pełnych obrotów, z korzyścią dla greckiego społeczeństwa. Da to ludziom nadzieję i możliwości, których tak bardzo im brakuje w obecnym jednowalutowym systemie.
Artykuł ukazał się na blogu New Economics Foundation 29 lutego 2012. Dziękujemy NEF za zgodę na przekład. Przeł. Anna Laszuk.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.