Inne podejście do emerytur
Brytyjski kanclerz skarbu George Osborne zapowiada wydłużenie wieku emerytalnego do 70. roku życia (taki wiek ma obowiązywać w 2060 r.). Uzasadnieniem ma być prognozowany wzrost przeciętnej długości życia w tym okresie. Jednak równolegle ze wzrostem oczekiwanej długości życia obsewujemy inne zjawisko – wzrost nierówności pod względem oczekiwanej długości życia.
W 1992 r. różnica w oczekiwanej długości życia mężczyzn między East Dorset (gdzie była ona najwyższa) a Glasgow (gdzie była najniższa) wynosiła 9,7 roku. Do r. 2010 różnica ta wzrosła do 13,5 roku. Mieszkaniec Glasgow może przeciętnie spodziewać się, że będzie żył 71,6 roku, podczas gdy mieszaniec Kensington i Chelsea będzie cieszył się życiem przez 85,1 roku. Jeśli tempo wzrostu nierówności się utrzyma, to do 2060 r. ludzie w najzdrowszych częściach kraju mogą zakończyć życie o 26 lat później niż ci żyjący w najmniej zdrowych miejscach.
Urodzeni w 1990 r., mieszkający w miastach takich jak Glasgow i zamierzający przejść na emeryturę w 2060 r. w wieku 70 lat, być może będą musieli się zmierzyć z przewidywaną długością życia niższą niż 76 lat. Innymi słowy, w niektórych częściach kraju średnia długość życia na emeryturze może być krótsza niż sześć lat. Jeśli spojrzeć na nierówności zdrowotne pomiędzy różnymi częściami kraju na poziomie lokalnym, różnice bedą jeszcze wyraźniejsze. Jak zauważył „The Independent”, wielu z najbiedniejszych Brytyjczyków umrze, zanim zdąży przejść na emeryturę.
W niedawnym raporcie którego jestem współautorem, analizujemy nowe dane przedstawione przez Europejskie Badanie Jakości Życia (European Quality of Life Survey). Zauważyliśmy, że dla większości ludzi przejście na emeryturę pozytywnie wpływa na jakość życia. Po wyeliminowaniu wpływu innych czynników, emeryci są przeciętnie bardziej zadowoleni z życia niż ich rówieśnicy, którzy wciąż pracują. To zjawisko utrzymuje się również w sytuacji, gdy emeryci mają niższe dochody. Potwierdza to słynne Badanie Whitehall II, obejmujące pracowników administracji publicznej. Potwierdziło ono, że dla niektórych grup przejście na emeryturę wiązało się z poprawą zdrowia psychicznego.
Oczywiście emerytura to okres wielu różnych doświadczeń dla różnych ludzi. Dla niektórych nagła utrata celu i sieci kontaktów może bardzo negatywnie wpłynąć na zdrowie i samopoczucie.
W naszej ostatniej książce Time on our Side (Czas po naszej stronie), przekonujemy, że ludzie w dojrzałym wieku byliby w stanie pracować dłużej, gdyby proces przechodzenia na emeryturę był bardziej stopniowy. Wystarczyłoby, począwszy od 55. roku życia, zmniejszać co rok tygodniowy czas pracy o jedną godzinę. W ten sposób emerytura nie byłaby ani oddalającą się perspektywą, ani nagłym zerwaniem, ale raczej łagodną transformacją pozwalającą pracownikom stopniowo przygotowywać się na życie po zakończeniu pracy zawodowej.
Możliwość ustalenia wieku emerytalnego dostosowanego do wszystkich pracowników wydaje się bardzo mało prawdopodobna. Niesprawiedliwe jest zwłaszcza to, że ludzie żyjący na emeryturze zaledwie sześć lat otrzymają o jedną trzecią mniej niż ci, którzy prawdopodobnie będą żyć nawet 90 lat.
Na poziomie bardziej fundamentalnym można zastanawiać się, jaki pożytek mają ludzie z osiągnięć w dziedzinie zdrowia, jeśli z punktu widzenia jednostek oznacza to tyle, że można je teraz po prostu zaganiać do cięższej pracy. New Economic Foundation przy różnych okazjach przekonuje, że skrócenie tygodniowego czasu pracy byłoby korzystnym rozwiązaniem. Praca jest bardzo ważną częścią życia, ale istnieje niebezpieczeństwo, że społeczeństwo brytyjskie za bardzo ceni pracowanie coraz dłużej i coraz ciężej.
Artykuł „A better approach to retirement” ukazał się na stronie New Economics Foundation. Przeł. Tomasz Goliński.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.