Piękny i dobry
To dobry moment, żeby podsumować EURO 2012. Rzecz jasna – podsumować je sportowo, bo podsumowywanie społeczno-gospodarcze będzie trwało latami. Sportowo wynik naszych nie jest piękny ani dobry. Grupa eliminacyjna A, w której była Polska, okazała się najsłabszą grupą turnieju: obie drużyny, które z niej wyszły, przegrały od razu z późniejszymi przegranymi półfinałów. Polska w tej najsłabszej grupie zajęła ostatnie miejsce, nie wygrywając ani jednego meczu i strzelając w całym turnieju tylko 2 bramki. Nieco lepiej wypadła Ukraina: wprawdzie też nie wyszła z grupy, ale nie była w niej najsłabsza, wygrała piękny mecz ze Szwecją, a zwycięzcy z jej grupy D ulegli potem przyszłym finalistom i to po wyrównanej walce.
To odzwierciedla uczciwie poziom sportowy naszej reprezentacji i naszej piłki nożnej w ogólności. Ta najbardziej przeżarta korupcją dyscyplina sportu ma się w Polsce fatalnie od lat na wszystkich możliwych poziomach rozgrywek. Żaden polski klub po II wojnie światowej nie osiągnął w piłce nożnej jakiegokolwiek międzynarodowego sukcesu; nie tylko nie zdobył żadnego trofeum, ale nawet nie wygrał żadnego znaczącego meczu. Twarz prezesa PZPN (zwanego ostatnio „Neverending Summer”) jest trafnie dobraną ikoną tej sytuacji. Nie ma żadnej możliwości poprawy, bo UEFA to korporacja umiejąca skutecznie bronić swych lokalnych kacyków. Premie finansowe, jakie od UEFA dostali wujowie z PZPN za to, że Polska wybudowała im stadiony z naszych podatków, są porównywalne z kwotami, których zabrakło do zapłacenia podwykonawcom autostrad.
Pozytywną pozostałością po EURO będzie dobra opinia o Polsce i Polakach. To ważne i teraz trzeba będzie umieć to wykorzystać. Pozytywne jest też to, że po raz pierwszy polscy kibice nie zaszczuli zbiorowo przegranej reprezentacji, która starała się i grała podług sił swoich. Były na koniec nawet brawa i podziękowania. To ważna zmiana w kibicowskiej mentalności Polaków.
Negatywną konsekwencją jest niestety trwałe zepchnięcie na drugi plan całej reszty sportu. Lekkoatletyczne Mistrzostwa Europy w Helsinkach przechodzą niemal bez echa, niesamowite sukcesy siatkarzy w lidze światowej, w tym rozgromienie Brazylijczyków 3:1, czy znakomita postawa siatkarek w Grand Prix (po 3:0 z Koreą, Tajwanem i Dominikaną, wszystko to w czasie EURO), w ogóle nie zaistniały w polskich mediach. Przecież wszyscy wiemy, że premier nie grywa w „siatę”, tylko w „gałę”, więc media mają jasną wskazówkę, który sport jest poważny, a który marginalny.
Jakie będą konsekwencje sportowe turnieju EURO 2012? Żadne, jeśli się nie weźmiemy za nie własnymi rękami. Z mojego punktu widzenia najważniejszym zadaniem teraz jest przejęcie orlików, jako przestrzeni publicznej. Jest wiele dobrych przykładów, gdzie orliki tak właśnie funkcjonują: można tam po prostu przyjść i pograć, albo nawet tylko pobyć z innymi. I tak powinno być. Ale jest coraz więcej przykładów zawłaszczania orlików przez różnorodnych lokalnych uzurpatorów, którzy zaczynają się czuć władcami tych obiektów i między orlikiem a dziewczynami czy chłopakami z piłką ustawiają ciecia z kluczem. Nie tędy droga! Trzeba dbać o zachowanie otwartego dostępu do „Orlików” i protestować ostro w każdym przypadku ograniczania go, czy choćby utrudniania. „Orliki” to przestrzeń publiczna, jak miejski park, czy plac. To nie „ministadiony”, którymi wolno zarządzać tak, jak zarządza się narodowym koszmarkiem w kształcie PRL-owskiego koszyka na pieczywo.
Problem w tym, że wybudowaliśmy „Orliki” a potem stadiony, ale zapomnieliśmy odbudować w społeczeństwie świadomość, czym ma być kultura fizyczna. Nie ma być ona – jak próbuje wmówić nam od lat telewizja publiczna – głupawą rozrywką do konsumowania przed ekranem z chipsami w ręku. Ona ma być nieodłączną częścią całej kultury, ma służyć rozwojowi i wzbogacaniu człowieczeństwa. Uczyć uczciwego współzawodnictwa, wspierać zdrowie. Z okazji zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Londynie przypominam spokojnie: na medalu olimpijskim od starożytności widnieją słowa: kalos kai agatos. To nie znaczy „silny i szybki”. To znaczy: „piękny i dobry”.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.