Gruszki na wierzbie
Już wiadomo, że z szumnego exposé premiera Donalda Tuska w sprawie polityki rodzinnej niewiele zostało. Może premier uznał, że długa i śnieżna zima skutecznie nas uśpiła, w związku z czym mało kto będzie pamiętał o tym, co się naobiecywało. A naobiecywało się, oj, naobiecywało.
Miały być: roczny urlop macierzyński, pieniądze na żłobki i przedszkola. Te ostatnie miały być dofinansowane kwotą 320 mln w 2013 r. Tymczasem cichaczem, na początku marca, rząd się z tych zobowiązań wycofał. To oznaczało, że rodzice musieliby płacić za dodatkową opiekę przedszkolną, przekraczającą 5 darmowych godzin. Dopiero pod naciskiem opinii publicznej premier zdanie zmienił, ale ciężar kosztów mają ponosić samorządy, przeciwko czemu już się buntują. Nie wiadomo więc, czy ta obietnica nie będzie kolejną gruszką na wierzbie.
Wielką niewiadomą jest na razie realizacja kolejnego punktu z exposé, czyli wydłużenia urlopu macierzyńskiego (o 6 tygodni) i wprowadzenia urlopu rodzicielskiego (w wymiarze 26 tygodni). Prace się ślimaczą, trwają kolejne uzgodnienia międzyresortowe, projekt z Rady Ministrów nie trafił jeszcze pod obrady Sejmu, choć planowano, że nowe przepisy będą obowiązywać od 1 września 2013 r. Z dodatkowego urlopu będą mogły skorzystać i matki, i ojcowie (to jest dobra wiadomość), będą mogli nawet skorzystać jednocześnie (to też jest dobra wiadomość), ale nie ma części zastrzeżonej wyłącznie dla ojców (i to jest zła wiadomość).
W praktyce urlop, który miał umożliwić kobietom i mężczyznom łączenie obowiązków zawodowych z opieką nad dzieckiem, może się obrócić przeciwko kobietom i stać się skutecznym instrumentem ich udomowienia. Ponieważ to one zapewne, zarabiając mniej od mężczyzn, będą częściej z urlopu korzystały, gdyż to się bardziej opłaci rodzinie.
W sytuacji, gdy brakuje żłobków, dłuższy urlop macierzyński i urlop ojcowski stają się swoistym wentylem bezpieczeństwa dla państwa, które nie potrafi się wywiązać ze swoich zobowiązań wobec obywatelek i obywateli. Fakt, że podczas urlopu będzie przysługiwał zasiłek – 100% podczas całego urlopu macierzyńskiego i 80% podczas urlopu rodzicielskiego, o ile decyzję o jego wykorzystaniu kobieta podejmie jeszcze przed porodem, lub 60%, jeżeli się zdecyduje na to później, jest dla państwa tańszym rozwiązaniem niż budowa nowych żłobków. Obecnie działają one tylko w 211 gminach spośród 2400. Tradycyjnie już tańsze dla państwa okazuje się udomowienie kobiet, zamiast wspierania rozwiązań, które wymagają zainwestowania pewnych środków, ale za to gwarantują pełne równouprawnienie.
Żeby urlop rodzicielski nie obrócił się przeciw kobietom, które dla pracodawców mogą się okazać zawadą ze względu na „gorszą dyspozycyjność” w stosunku do mężczyzn, należałoby wydzielić obowiązkową część dla ojców – np. 2 miesiące. Tym bardziej, że zobowiązuje nas do tego dyrektywa UE 2010/18/UE, w myśl której ojcu obowiązkowo przysługuje miesiąc urlopu ojcowskiego, z którego nie może zrezygnować. Zmiany jednak wymaga cała filozofia traktowania pracy opiekuńczej, która po pierwsze powinna się stać także obowiązkiem mężczyzn, co państwo w rozwiązaniach prawnych powinno uwzględnić, a po drugie, koszty z nią związane powinny być sprawiedliwie ponoszone przez państwo.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.