UE-Rosja: Nowe podejście do relacji w energetyce
Kryzys ukraiński, rosyjska interwencja zbrojna oraz niewypowiedziana wojna na wschodzie kraju doprowadziły do zmian w unijnej polityce zagranicznej.
Zrozumienie zorientowanej na konflikt oraz operującej w imperialnej logice rosyjskiego przywództwa odmieniło stosunki na linii UE-Rosja. Skłania również do zadawania pytań dotyczących nie tylko europejskiego, ale wręcz globalnego bezpieczeństwa.
Konflikt zbrojny w Ukrainie unaocznił również kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym oraz potrzebę zmniejszenia uzależnienia energetycznego od Rosji. Pokazał, jak ważne jest, by UE mówiła jednym głosem w polityce energetycznej oraz zagranicznej.
Rosja jest jej największą sąsiadką oraz trzecią największą partnerką handlową. W ciągu ostatniej dekady stosunki Brukseli z Moskwą charakteryzowało wzajemne zrozumienie oraz zacieśniająca się współpraca – nie tylko w kwestii handlu oraz gospodarki. Wspomnieć tu warto o współpracy badawczej, kulturze, edukacji, ochronie środowiska czy o wymiarze sprawiedliwości.
Od roku 2008 trwały negocjacje dotyczące dalszego zacieśnienia współpracy oraz przyjęcia wiążących zobowiązań dotyczących dialogu politycznego, ochrony wolności, bezpieczeństwa, sprawiedliwości, badań i rozwoju, kultury, inwestycji oraz energii. Partnerstwo dla modernizacji stało się istotnym filarem współpracy, wzmacniając dialog we wspomnianych dziedzinach.
Nie do zaakceptowania
Rola Rosji w kryzysie ukraińskim pokazała jednak, że Moskwa nie jest dziś na drodze do demokratyzacji i modernizacji, jak uważano w Brukseli. Polityka tego kraju nie stała się dzięki współpracy z Unią bardziej umiarkowana – wręcz przeciwnie.
Nawet gdyby zaakceptować potrzebę istnienia „strefy buforowej” między UE a Rosją (jak sugerują niektórzy eksperci) to nielegalna aneksja Krymu i trwająca destabilizacja wschodu Ukrainy – z inwazją rosyjskich sił zbrojnych włącznie – w żaden sposób nie mogą być uznane za coś akceptowalnego.
Wskazują za to na nieodmiennie agresywny charakter prowadzonej przez rosyjskie władze polityki. Widać wyraźnie, że Putin kieruje się logiką imperialną i nie jest zainteresowany budową sprawnej, opartej na zaufaniu współpracy z UE.
Od roku 2014 Unia zaczęła stopniowo nakładać restrykcje, będące odpowiedzą na aneksję Krymu oraz destabilizację Ukrainy. Po ostrzale rakietowym Mariupola, dokonanym na początku stycznia roku 2015 przez prorosyjskich separatystów, łotewska prezydencja w UE wezwała ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich do przygotowania szczytu unijnych przywódców, poświęconego temu kryzysowi i odpowiedzi na niego.
Wydarzenia ostatnich dwóch lat skłaniają do przemyślenia relacji z Moskwą – pokazują bowiem, że z putinowską Rosją nie da się rozmawiać wyłącznie za pomocą poszukiwania konsensusu z Moskwą. To ważne, by Unia mówiła jednym głosem i tak też działała. Właśnie tego nam dziś brakuje.
Potrzeba jasnych sygnałów
Niektóre państwa członkowskie, takie jak Polska czy kraje bałtyckie od dawna stosują ostrą, antyrosyjską retorykę. Inne, takie jak Węgry, podejmują polityczne decyzje wskazujące na otwieranie się na Moskwę. Te sprzeczne strategie mogą jednak wynikać z tej samej diagnozy – obawy przez rosnącymi rosyjskimi wpływami, opartej na historycznych doświadczeniach. Różnica tkwi w roli, jaką rządy tych państw przykładają do tego konfliktu dla UE (oraz USA), co zależy od ich wiary w zdolności do wysyłania przez Brukselę czytelnych sygnałów wobec Rosji.
Mające olbrzymi wpływ na unijną politykę Niemcy dokonały ostatnimi czasy przewartościowania swych relacji z Rosją. Jeszcze niedawno stały na stanowisku, że ścisła współpraca gospodarcza może mieć stabilizujący wpływ na ten kraj i zmniejszyć prawdopodobieństwo agresywnych działań geopolitycznych.
Miały nadzieję, że przyczyni się ona do modernizacji rosyjskiej gospodarki i przyczyni się do powstania nowoczesnego państwa, powiązanego z globalną gospodarką nie tylko poprzez eksport surowców energetycznych, ale też innymi więziami sprawiającymi, że byłoby ono zainteresowane międzynarodową równowagą. Zdały sobie jednak sprawę z tego, że nadzieje te okazały się mylne. Angela Merkel broni decyzje o nałożeniu przez Unię sankcji w odpowiedzi na rosyjskie działania w Ukrainie.
Wśród nich znajdziemy m.in. wstrzymanie większości projektów współpracy, dyskusji o zniesieniu wiz czy o nowym porozumieniu UE-Rosja, jak również restrykcje nałożone na sektory takie jak obrona czy wrażliwe technologie – z energetycznymi włącznie.
Ograniczono również dostęp Rosji do rynków kapitałowych. Europejski Bank Inwestycyjny oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju wstrzymały się z podpisaniem nowych projektów w Rosji, zaś Krym objęty został zakazem handlu i inwestycji.
Sankcje te skończyły by się już w roku 2015, jednak spora część unijnych przywódców uznała, że Unia powinna je podtrzymać do czasu, kiedy Rosja wstrzyma swoją agresję w Ukrainie. Na spotkaniu Rady Europejskiej w czerwcu 2015 zdecydowano się o ich przedłużeniu do czerwca roku 2016. Na temat ich skuteczności nie brak dziś jednak dyskusji.
UE musi znaleźć sposób na zapewnienie pomocy oraz ochrony ludności cywilnej na wschodzie Ukrainy, a także na nowo ukształtować stosunki na linii Bruksela-Moskwa. Kluczowe jest tu mówienie jednym głosem. Nowa równowaga wydaje się kluczowa również w szerszym kontekście globalnej równowagi oraz zacieśniania się więzi, łączących Rosję z Chinami.
Ogromna zależność
Wydarzenia ostatnich lat mają również wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej, które znajduje się wysoko na politycznej agendzie. Wpływ nuklearnych inwestycji rosyjskich w UE nie jest niestety szczególnie mocno rozważany.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że Unia jest mocno uzależniona od zewnętrznych źródeł energii, z których większość wywodzi się z Rosji. Działa to zresztą w obie strony – dostawy ropy i gazu stanowią olbrzymią część mającego kluczowe znaczenie dla rosyjskiej gospodarki eksportu do Europy.
Niedawne problemy tamtejszej gospodarki, związane z gwałtownym spadkiem cen ropy stanowi tego najlepszy dowód. Dotychczasowe dobre samopoczucie Moskwy – jak widać – brało się z dotychczasowych wysokich cen surowca.
Uzależnienie od rosyjskich paliw kopalnych i brak dywersyfikacji źródeł energii zostało zauważone w unijnej polityce energetycznej. To jednak tylko wycinek szerszego obrazu sytuacji. Wpływ rosyjskich inwestycji w te paliwa czy energetykę jądrową nie znajduje odzwierciedlenia w prawodawstwie dotyczącym tego sektora – mimo iż widać gołym okiem, że rosyjski rząd za pomocą swych koncernów energetycznych ma możliwości wpływu na Europę znacząco wykraczające poza zwykłe transakcje biznesowe.
Uzależnienie energetyczne może przejawiać się w najróżniejszych formach – finansowej, technologicznej bądź paliwowej zależności w poszczególnych sektorach energetycznych, zakupie i posiadaniu strategicznej infrastruktury energetycznej oraz rosyjskich inwestycjach w poszczególne projekty, szczególnie w krajach bałtyckich oraz Europie Środkowej i Wschodniej.
Także i tu nie widać spójnego zachowania poszczególnych państw członkowskich. Niektóre z nich zdecydowały się po kryzysie ukraińskim na nowo przemyśleć pomysły na współpracę z Rosją – w szczególności zaś z Rosatomem. Niemcy odmówiły sprzedaży swoich magazynów gazu. Bułgaria odrzuciła pomysł na Rosatomu na drugą elektrownię jądrową. Słowacja wstrzymała negocjacje z tamtejszym biznesem atomowym – podobnie jak Wielka Brytania.
W tym samym czasie kraje takie jak Finlandia czy Węgry nadal rozważają budowę nowych elektrowni jądrowych z pomocą rosyjskich środków finansowych, technologii, paliwa oraz umiejętności względem magazynowania odpadów. Zadaniem unijnych instytucji powinno być zapewnienie, by decyzje poszczególnych państw członkowskich nie prowadziły do obniżania poziomów bezpieczeństwa energetycznego Unii jako całości.
Równie ważne jest to, by UE myślała nieszablonowo i – rozważając kwestie bezpieczeństwa energetycznego – nie ograniczała się wyłącznie do dywersyfikacji kanałów dostaw czy do nowych projektów infrastrukturalnych. Systemowym, długofalowym rozwiązaniem jest tu wzrost efektywności energetycznej, szczególnie mocno skupiający się na sektorze transportowym, budynkach mieszkalnych, terenach przemysłowych.
Kolejnym – szeroko zakrojone wykorzystanie lokalnych, odnawialnych źródeł energii dzięki odwołaniu się do innowacyjnych źródeł finansowania oraz oparciu się na lokalnych społecznościach. Projekty z tych dwóch segmentów mogą stać się niezwykle ważną częścią strategii bezpieczeństwa energetycznego, redukując różnego rodzaju zależności energetyczne.
Podsumowując – nawet jeśli nie urzeczywistniły się nadzieje na stabilizację oraz demokratyzację Rosji, rzeczywistość geopolityczna jest, jaka jest. Unia Europejska musi przemyśleć swoje stosunki z Rosją, działać pewnie, mówić jednym głosem i wspólnymi siłami walczyć z zagrożeniami najróżniejszego sortu – w tym energetycznymi.
Unia musi działać na rzecz zdrowszych relacji z Rosją dzięki zmniejszaniu swojej zależności od sąsiada tam, gdzie to tylko możliwe. Pamiętając jednak o tym, że wzajemne, długofalowe powiązania mogą stać się kiedyś podstawą do nowej równowagi.
Tekst „Reconsidering EU-Russia Energy Relations” ukazał się na łamach trzeciego, drukowanego wydania Zielonego Magazynu Europejskiego. Tłum. Bartłomiej Kozek.
Mapa – Samuel Bailey na licencji CC-BY 3.0
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.