Hillegom, 24.04.2011: krajobraz po tsunami
Reportaż z Holandii: bogatego, nowoczesnego kraju nad morzem, który właśnie postanowił budować elektrownię jądrową…
Ze wszystkich nacji na świecie to właśnie Japończycy są największymi miłośnikami kwitnących tulipanów. Wiem to na pewno, bo co roku o tej porze widzę ich wszędzie w okolicy z aparatami i kamerami w ręku. „O tej porze” to znaczy od 24 marca do 20 maja, kiedy otwarty jest kwiatowy ogród Keukenhof w Lisse, 3 kilometry od miejsca, w którym od kilkunastu lat mieszkam .
W tym roku jest inaczej. Na uliczkach okolicznych miasteczek nie słychać ożywionych rozmów w niezrozumiałym dla żadnego Europejczyka języku. Nie słychać szelestu wielu aparatów fotograficznych klikających jednocześnie zdjęcie za zdjęciem i jeszcze zdjęcie za zdjęciem: kwiatowym klombom, bukietom, ukwieconym rowerom i samochodom. Nie ma kilometrowych, męczących korków na drodze prowadzącej z autostrady A4. A kwiatów – pełno.
Wszyscy, jak zwykle, są: Polacy przy pracy na kolorowych polach tulipanowych, Niemcy oglądający z okien samochodów efekty polskiej pracy, Belgowie i Francuzi przy sztalugach malarskich, malujący Niemców oglądających efekty polskiej pracy na holenderskich polach … Tak więc wszyscy – jak zwykle – są, tylko Japończyków jakoś niedorzecznie w tym krajobrazie brak.
Muszę tu koniecznie nadmienić, że jestem jedną z nielicznych osób skarżących się na tracenie czasu i cierpliwości w korkach na drodze lokalnej N 207 z autostrady A4 do Lisse. Rdzenni mieszkańcy rozumieją, że jest to konieczne, aby Keukenhof funkcjonował na ich korzyść jak – dosłownie – maszyna do robienia pieniędzy; wstęp: 14 euro, album van Gogha: 25 euro (wielką popularnością cieszy się zwłaszcza van Gogh japoński), kubeczek w tulipany: 7,50…
Rdzenni mieszkańcy zarabiają też w tym okresie wyjątkowo dużo na sprzedaży cebulek kwiatowych zapakowanych przez polskiego pracownika w kolorową torebkę z wizerunkiem tulipana „Made in Holland”.
Godzina pracy Polaka zatrudnionego w holenderskiej firmie kwiatowej to od 5 do 8 euro na rękę (to nie jest dygresja). Z powodu katastrofy w Fukushima, prócz strat finansowych spowodowanych brakiem masowego napływu obywateli Japonii do Lisse, ojczyzna van Gogha, który Japonię znał i cenił, poniosła – i jeszcze poniesie – pewne dobrowolne wydatki i mniej lub bardziej nieuchronne straty i uszczerbki.
Zacznę od dobrowolnych, bo te są szlachetne: firma T-Mobile postanowiła nie pobierać opłat za rozmowy do Japonii, a gwiazdy piłki nożnej i muzyki rozrywkowej występowały charytatywnie czyli tylko za popularność. Z biletów zebrano ponad 6 milionów euro, które mają być przeznaczone na pomoc ofiarom katastrofy.
Teraz – straty nieuchronne: Będzie mniej japońskich nabywców, a więc mniej Polaków będzie pracować w biznesie kwiatowym. Wobec tego mniej Polaków zapłaci za miejsce do spania w Pol-hotelach, w pokojach wieloosobowych (doba – od 10 euro wzwyż), mniej pieniędzy zapłacą firmie T-Mobile za rozmowy telefoniczne do najbliższych w Polsce, mniej zapłacą swoim pracodawcom za transport do pracy, mniej…
Jeśli mniej Polaków będzie pracować na polach i w halach holenderskich, to osoby pracujące w organizacjach powołanych do walki z pracą niewolniczą też zarobią mniej. Na przykład organizacja BlinN (Bonded Labour in Nederland; tak, coś takiego naprawdę istnieje!) nie dostała w tym roku dotacji z Ministerstwa Pracy i Spraw Socjalnych, czyli moja polska koleżanka, która tam pracuje, a właściwie – pracowała, ma teraz o dziewięć godzin pracy tygodniowo mniej.
Na stronie „hetkanwel” (to strona niderlandzkich Zielonych) znalazłam tekst o tym, ze Holandia myśli o wybudowaniu elektrowni jądrowej w Borssele, ale zamierza wyciągnąć naukę z katastrofy w Japonii, co oznacza wydanie znacznie większych pieniędzy na systemy bezpieczeństwa i plany ewakuacji, chociaż „szansa na na katastrofę jądrową (meltdown)” w nowej elektrowni, którą nowy rząd chce zbudować, jest „mniejsza niż raz na milion lat’’. Tak przed miesiącem pisał w liście do parlamentu minister Verhegen…
Zastanawia mnie: jakiej narodowości będą robotnicy pracujący przy budowie elektrowni w Borselle?
Tydzień temu, w środę, grupy aktywistów WISE i Zeews Comete Borssele 2 Nee przeszły ulicami Middelburg, solidaryzując się z mieszkańcami Japonii i protestując przeciwko energii jądrowej.
Radioaktywna chmura dosięgnęła Holandii…
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.