Energetyka jądrowa będzie zlikwidowana
O tym, jak Niemcy postanowili wybrnąć z jądrowego problemu, Agnieszce Grzybek opowiada REBECCA HARMS, współprzewodnicząca frakcji Zieloni-WSE w Parlamencie Europejskim
AGNIESZKA GRZYBEK: Jak to się stało, że w Niemczech podpisano kontrakt pomiędzy rządem i społeczeństwem, a rząd podjął decyzję o rezygnacji z energii nuklearnej? Jak udało się wam to osiągnąć? I jakie są szanse, że warunki tego kontraktu będą dotrzymane przez kolejne rządy?
REBECCA HARMS: No cóż, zobaczymy. W Niemczech w przypadku zmiany rządu zmienia się również kierunek polityki, więc najpierw chciałabym powiedzieć, że w okresie rządu Lewicy i Zielonych, pierwszego czerwono-zielonego rządu w Niemczech od 1998 roku, mieliśmy konsensus nuklearny, tzw. Konwencję Atomową. Po około 25 – 30 latach sporów i trudnych debat społecznych dotyczących problematyki nuklearnej, ten konsensus przewidywał likwidację przemysłu nuklearnego w Niemczech w okresie dwudziestu kilku lat. Ów konsensus był też krytykowany w społeczeństwie, ale większość odbierała go pozytywnie. I podczas kampanii poprzedzającej ostatnie wybory Chadecy, a także Liberałowie, z którymi współtworzą rząd, prowadzili kampanię popierającą nuklearną przyszłość, nuklearny renesans. Obie partie obiecały swoim wyborcom pozbycie się wspomnianego konsensusu nuklearnego i spełniły obietnicę, jednak nie przewidziały, że w społeczeństwie zacznie się nowa batalia przeciwko energii nuklearnej w Niemczech. I obecnie wygląda to tak: rząd podjął decyzję o wydłużeniu pracy reaktorów jądrowych o 12 lat dla każdego reaktora, więc mamy sytuację, w której ruszą procesy sądowe przeciwko wydłużenia pracy reaktorów, z powództwa organizacji pozarządowych, jak Greenpeace, ale także partii politycznych, a nawet rządów poszczególnych landów. Mamy również bardzo intensywny ruch przeciwko tej decyzji i jednocześnie przeciwko temu rządowi.
AG: Wiemy, że FDP (liberałowie)to najbardziej proatomowa partia w Niemczech, jednak nastawienie SPD uległo zmianie. Wcześniej byli podzieleni, było wiele różnych opinii w kwestii energii jądrowej, teraz jednak są jej przeciwni a nawet próbują lobbować wśród socjalistów w Parlamencie Europejskim przeciwko wykorzystaniu energii jądrowej. Dlaczego zmienili nastawienie?
RH: W gruncie rzeczy w Niemczech od czasu wypadku w Czarnobylu, większość socjaldemokratów opowiadała się przeciwko energii jądrowej. W czasie urzędowania czerwono-zielonego rządu, podczas działań podejmowanych przez Zielonych na rzecz faktycznego usunięcia energii nuklearnej, nie obyło się bez problemów. W końcu jednak Zieloni zdołali osiągnąć kompromis zarówno z przedstawicielami przemysłu nuklearnego jak i z SPD. Mieliśmy trzy strony negocjujące konsensus, to nie tylko Zieloni spowodowali osiągnięcie porozumienia. Jednak Zieloni zawsze opowiadali się za zwiększeniem tempa działań, ponieważ jesteśmy świadomi ogromnego ryzyka jakie stanowią reaktory. Od tego czasu obserwowaliśmy wiele zmian politycznych i po tym jak Zieloni musieli odejść z rządu, mieliśmy w Niemczech czerwoną koalicję. SPD wzięła odpowiedzialność za Ministerstwo Ochrony Środowiska i w tym czasie urzędujący minister Sigmar Gabriel, bardzo zintensyfikował prace w sprawie energii nuklearnej, jak wzrosło nastawienie antyatomowe. W Europie, w Brukseli widzę różnorodny obraz dotyczący stanowiska socjaldemokratów wobec atomu. Moim zdaniem do tej pory socjaldemokraci z krajów Europy Środkowej i Środkowo-Wschodniej opowiadają się nadal przeważnie za energią nuklearną, tak jak większość polityków z nowych państw członkowskich. Jednym z moich strategicznych problemów jest fakt, że socjaldemokraci z Niemiec, choć w większości są aktywnymi przeciwnikami energii atomowej, zostawiają wszystkie ważne decyzje dotyczące energii atomowej swoim kolegom ze wschodu. Zdarza się to ciągle, zarówno w kwestii odpadów radioaktywnych jak i wspierania tak zwanych „technologii niskowęglowych”, wśród których jest i energia nuklearna. To ich wschodnioeuropejscy partnerzy są tak naprawdę lobbystami prezentującymi interesy przemysłu nuklearnego.
AG: OK, więc będziemy lobbować socjaldemokratów w Polsce.
RH: Powinniście zdecydowanie dowiedzieć się, czemu zostawiają tak wiele politycznej przestrzeni lobbystom nuklearnym w grupie socjaldemokratów. Według mnie, wkładanie ogromnego wysiłku w renesans nuklearny nie ma żadnego sensu. Jest to technologia wysokiego ryzyka, ryzyko wypadków takich jak w Czarnobylu, nie jest kwestią z przeszłości lecz może zdarzyć się codziennie w każdej elektrowni atomowej i nierozwiązany problem odpadów radioaktywnych nadal pozostaje kwestią do rozstrzygnięcia. Dlatego nigdy nie mogę pojąć, jak nawet lobbyści będący za energią nuklearną mogą podejmować ryzyko związane z radioaktywnymi odpadami bez żadnego pomysłu jak rozwiązać tę kwestię. Nie możemy wysłać ich na księżyc.
AG: Czy istnieje szansa, że sukces niemiecki zostanie powtórzony na poziomie europejskim? Mam na myśli rezygnację z energii atomowej i uczynienie całej Europy strefą wolną od energii nuklearnej.
RH: Dobra wiadomość jest taka, że nie wszystkie kraje członkowskie w Unii Europejskiej są krajami posiadającymi elektrownie atomowe. Polska jest jednym z tych szczęśliwców, nie posiadacie elektrowni atomowej. Również poradzenie sobie z wpływem katastrofy w Czarnobylu, w Polsce w porównaniu z innymi krajami, wygląda całkiem nieźle, wręcz o wiele lepiej. Uporaliście się wtedy z poinformowaniem swoich obywateli na tyle wcześnie, by nie musieli obawiać się konsekwencji tego zdarzenia.
Kraj taki jak Polska, wolny od problemu odpadów radioaktywnych… Jeśli macie dobre wyjścia alternatywne, pozbawione ryzyka, czemu decydować się na wdrożenie technologii wysokiego ryzyka?
AG: Czemu? Rząd informuje polskie społeczeństwo, że energia jądrowa jest tania, ekologiczna, czysta i pozwoli nam uniknąć opłat za nadmierną emisję CO2.
RH: Więc jedna elektrownia jądrowa (z jednym blokiem 1000 MW, przyp. red.) kosztuje w dzisiejszych czasach co najmniej 6 miliardów euro. Ta inwestycja, jeśli zdecydujecie się stać krajem ‘nuklearnym’, nie przyniesie niczego przed rokiem 2025. Wtedy taka elektrownia mogłaby dostarczać energii elektrycznej. Wydaje mi się to bardzo nierozsądne i nieodpowiedzialne by rozporządzać zasobami finansowymi w tak ciężkich czasach jak obecnie. Powiedziałabym raczej, że Polska powinna korzystać z istniejących nowoczesnych technologii opartych na odnawialnych źródłach oraz na efektywności energetycznej, może szerzej wykorzystywać kogenerację (wytwarzanie jednocześnie elektryczności i ciepła; przyp. red.) i zdecydowanie wyciągać korzyści z faktu, że Polska jest krajem wolnym od atomu i nie musi mieć do czynienia z tym ogromnym ryzykiem.
AG: Była Pani związana z ruchem antyatomowym…
RH: Nadal jestem z nim związana!
AG: Jest Pani nadal aktywną uczestniczką tego ruchu. Jaka jest najefektywniejsza strategia i co by Pani polecała polskiemu ruchowi antyatomowemu? Jak powinniśmy dalej działać w kraju, gdzie rząd podjął już decyzję o wybudowaniu dwu elektrowni atomowych?
RH: Sądzę, że powinniście uczyć się z doświadczenia innych krajów. Mieliśmy wiele kampanii przeciwko energii atomowej, które odniosły sukces nie tylko w Niemczech, ale także w Austrii, która również jest obecnie wolna od atomu, i podobnie we Włoszech. Sądzę, że Berlusconi przegra w referendum, również dlatego, że to Berlusconi. Tak czy inaczej, mamy dobre doświadczenia, możemy informować ludzi o ryzyku niesionym przez energię nuklearną. Powinniście również wykorzystać 25 rocznicę katastrofy w Czarnobylu, by uświadamiać o istniejącym ryzyku. Patrząc na wschód i patrząc na to, co Czarnobyl oznacza obecnie, lat po katastrofie, trzeba stwierdzić, iż nie zdołano nawet „uprzątnąć”skutków. Dwadzieścia pięć lat później władze są nadal w fazie „sprzątania” i jak dotąd nie mają żadnego rozwiązania kwestii odpadów po katastrofie ani odpadów z samej elektrowni w Czarnobylu.
Biorąc zatem pod uwagę sytuację w Rosji, na Białorusi i na Ukrainie mamy setki tysięcy ludzi cierpiących z powodu chorób, raka i innych dolegliwości, setki tysięcy ludzi, którzy stracili swoje rodzinne strony, swoją przeszłość w pewnym sensie. Tego już nie ma. Ich historia zniknęła. Bezdomni ludzie, którzy stracili swoje poprzednie życie, nadal próbują znaleźć nowe zajęcia, nowe miejsce dla siebie. Bardzo wiele jest do powiedzenia na temat tego co rzeczywiście wydarzyło się od Czarnobyla i co się jeszcze wydarzy, bo jest to katastrofa niszcząca nie tylko w momencie kiedy następuje, jest to katastrofa niszcząca przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Mogę jedynie polecić abyście przede wszystkim pracowali nad znalezieniem rozwiązania w kwestii odpadów. Mój region mógłby Was wesprzeć, rolnicy w moim regionie to najaktywniejsi ludzie w Niemczech jakich znam. Od dziesięcioleci walczą przeciwko atomowi, ponieważ wiedzą, co będzie dla nich oznaczać składowanie odpadów o wysokim poziomie radioaktywności w głębokich warstwach geologicznych. Dla mnie jest to jedna z przestarzałych technologii wysokiego ryzyka i razem powinniśmy być w stanie ją powstrzymać.
AG: Tak, lecz problem polega na tym, że Czarnobyl jest często przedstawiany jako katastrofa, która wydarzyła się z powodu tak zwanego sowieckiego nieładu. Lecz teraz „nowoczesne elektrownie są bardzo bezpieczne”. Tak informowani są polscy obywatele przez media głównego nurtu. Moje pytanie brzmi: czy elektrownie atomowe są naprawdę bezpieczne? Także te niemieckie?
R: Przepraszam, ale gdzie są te „nowe i bezpieczne” elektrownie? W Europie, od czasu Czarnobyla wybudowano zaledwie dwie nowe elektrownie! Właściwe nadal są budowane i ich budowa nie została jeszcze zakończona. Poza tym są tylko te stare, już istniejące.
Inną poważną katastrofą, która miała miejsce niemal dekadę przed Czarnobylem w USA, w 1979 w Harrisburgu. I od tego czasu nie wybudowano żadnej nowej elektrowni atomowej ponieważ mimo, iż wyrażano zamiar wybudowania nowych elektrowni, budowa takich obiektów jest bardzo kosztowna a ponadto nie ma sposobu by uczynić potencjalne elektrownie mniej ryzykownymi.
Budowa elektrowni to również kwestia finansów; w Niemczech mamy Siemensa i francuską Arrivę, które wspólnie planowały budowę nowych elektrowni. Firmy te rozdzieliły się. Teraz Siemens negocjuje z Rosatomem, by wprowadzić „rosyjskie doświadczenie” podczas budowy nowych elektrowni. Więc czy sądzi Pani, że te elektrownie będą bezpieczniejsze, wybudowane przez Siemensa i Rosatom? Rosatom zaoferuje tańsze rozwiązania niż firmy zachodnie a ja głęboko nie ufam takim firmom.
AG: Ostatnie pytanie. Zielona alternatywa dla energii nuklearnej to ‘zielona energia’, mam na myśli odnawialne źródła energii. Jakie są szanse, że powstanie agencja do spraw odnawialnych źródeł energii na poziomie europejskim?
RH: Dla nas alternatywą dla atomu – i dla paliw kopalnych również, obydwa źródła mieszczą się według nas w jednej kategorii – jest proces likwidowania energetyki atomowej, już rozpoczęty. Więc kiedy Zieloni wrócą do rządu, a jestem pewna, że tak będzie, rozpoczniemy proces likwidowania atomu ponownie. Jednocześnie pokazujemy, że można również zrezygnować z paliw kopalnych: węgla i gazu. Gaz będzie potrzebny dłużej ale również z paliw kopalnych będzie można w końcu zrezygnować. To są procesy. Im wcześniej zaczniemy realizować ambitne plany związane z odnawialnymi źródłami energii i efektywnością energetyczną, tym bardziej ambitne cele krótkoterminowe będą w naszym zasięgu, i tym szybciej uda się wyprzeć użycie przestarzałych technologii energetycznych. I szybciej będziemy mogli rozwinąć ‘zielony sektor energetyczny’, który jest bardzo obiecujący, ponieważ możemy w ten sposób stworzyć wiele miejsc pracy. W Niemczech to blisko pół miliona tylko w przemyśle energetycznym. Widziałam ostatnio plan Ministerstwa Środowiska, ustanawiający ambitne przesłanki polityki klimatycznej, europejski cel redukcji CO2, umożliwiłby nam stworzenie 6 milionów miejsc pracy w Europie. Więc nie wahajcie się; Polsko , weź w tym udział!
AG: Tak zrobimy. Bardzo dziękuję.
Tłumaczenie: Renata Kucharska, współpraca: Jolanta Wnykowicz; DZIĘKUJEMY!
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.