Belgia zamyka elektrownie jądrowe
Zamiast utrzymywać stare reaktory jądrowe, wielkim kosztem i z narażeniem bezpieczeństwa ludzi w Belgii i sąsiednich krajach, nowy koalicyjny rząd Belgii potwierdził zamknięcie swoich elektrowni jądrowych do 2025 roku, wprowadzając jednocześnie to, czego poprzednicy nie potrafili – bardzo ambitną, wszechstronną i systemową transformację w zgodzie z Europejskim Zielonym Ładem, nie tylko samej energetyki, ale całego systemu gospodarczego, społecznego i podatkowego.
(Komentarz do decyzji nowego rządu Belgii, potwierdzającej zamknięcie wszystkich reaktorów jądrowych do 2025 roku).
Nowy rząd Belgii, którego skład tworzą m.in. dwie partie belgijskich Zielonych, bardzo słusznie potwierdził wdrażany od 2015 plan ostatecznego zamknięcia w 2025 roku obydwu belgijskich elektrowni jądrowych, Tihange (2 985 MW) i Doel (2 839 MW). Dlaczego?
Bezpieczeństwo, koszty utrzymania i stabilność dostaw
Wszystkie belgijskie reaktory są mocno leciwe, powstały między 1974 a 1985 rokiem i ich średni wiek przekroczył 40 lat. Koszt ich utrzymania jest bardzo wysoki, bo starzenie się reaktorów jest pełne niespodzianek i wiąże się z licznymi wyłączeniami, co powoduje straty i zagrożenia dla bezpieczeństwa dostaw. W październiku i listopadzie 2018 r. tylko jeden z siedmiu reaktorów jądrowych w Belgii działał, po przymusowym wyłączeniu kilku reaktorów z powodu odkrytych anomalii w ich betonowych strukturach, a średni współczynnik obciążenia belgijskiej floty EJ spadł w 2018 roku do 48,6 procent. Sytuację dużymi nakładami z czasem ustabilizowano, jednakże nie wiadomo na jak długo, bo ryzyko dalszych awarii i wyłączeń stale rośnie, w miarę fizycznego starzenia się reaktorów (degradacja konstrukcji, układów i komponentów) i postępujących zmian klimatu.
Powołując się na Odę Becker, ekspertkę ds. bezpieczeństwa jądrowego (prezentacja na konferencji NEC2020), zwracam uwagę, że zapewnienie bezpieczeństwa starych reaktorów jest bardzo trudne i niezwykle kosztowne, a w kryzysie jak ten spowodowany Covid-19 operatorzy odkładają inwestycje na lepsze czasy. W miarę postępujących szybko i w nieprzewidywalny sposób zmian klimatu, ryzyka awarii wzrastają, a efektywność elektrowni maleje. Analiza przeszłości nie pozwala już przewidzieć przyszłości. Rośnie ilość dni koniecznych wyłączeń z powodu upałów i albo zbyt wysokiej temperatury wody w rzece służącej chłodzeniu, albo zbyt niskiego jej poziomu, jak i ryzyka związane z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, które mogą spowodować awarię zasilania elektrycznego lub systemu chłodzenia.
Francuska EJ Blayais została w grudniu 1999 roku częściowo podtopiona z powodu burzowych ulewnych deszczy (a mamy ich dziś dużo więcej niż 20 lat temu). Wiatr zepchnął wodę na groblę, woda wdarła się do podziemnych tuneli serwisowych i przedarła się przez drzwi (operator EdF deklarował uprzednio, że podziemne tunele są całkowicie bezpieczne), po czym zalała i zniszczyła pompy i inny sprzęt. Przed tą powodzią EdF planowała podwyższenie grobli o 50 cm, zgodnie z wymaganiami, prace się opóźniały, a w rzeczywistości fala była o 1 m powyżej grobli. TEPCO nie wyciągnęło wniosków z wydarzeń w Blayais, co tłumaczono po katastrofie w Fukushimie tym, że uważano, że poważny wypadek był „bardzo mało prawdopodobny” i obawiano się, że modernizacja systemów bezpieczeństwa „zwiększy niepokój wśród społeczeństwa”. Jest wielce prawdopodobne, że po prostu nie chciano narażać firmy na „zbędne” koszty, zbędne wg. kalkulacji prawdopodobieństwa zdarzenia ekstremalnego na podstawie dotychczasowych doświadczeń. Niestety, ani operatorzy EJ, ani regulatorzy bezpieczeństwa jądrowego nie nadążają za bardzo szybko zmieniającą się sytuacją klimatyczną.
Transformacja energetyczna i Europejski Zielony Ład
Ogłaszając wejście ich partii do rządu, współprzewodniczący walońskiej partii Zielonych Ecolo powiedzieli m.in., że „jasne potwierdzenie przez nową koalicję rządzącą wyjścia z energii jądrowej w 2025 roku, wraz z wyrażoną silną wolą przeprowadzenia i osiągnięcia transformacji energetycznej, wysłało bardzo jasny sygnał inwestorom i pracownikom zajmującym się efektywnością energetyczną i energią odnawialną” – bo takie mają być kluczowe kierunki tej transformacji. W samym porozumieniu czytamy: „W zakresie energetyki rząd przede wszystkim rozwinie źródła odnawialne – w szczególności wiatr i energię słoneczną []. Będzie działać tak, aby energia odnawialna i oszczędność energii w większym stopniu przyczyniały się do zastępowania zanieczyszczających źródeł energii, w tym energii jądrowej.”. Przewiduje się podwojenie mocy farm wiatrowych offshore, aby osiągnąć 4 GW do 2030 r. Czytamy również: „Transformacja energetyczna stworzy nowe miejsca pracy i rozwinie nowe umiejętności w sektorach przyszłości. Daje to perspektywę reorientacji zawodowej i dodatkowego szkolenia pracowników.” Te sektory przyszłości to odnawialna i innowacyjna energia na morzu, „zazielenienie” gazu, power-to-x, produkcja energii elektrycznej z tlenków azotu, produkcja wodoru o niskiej zawartości węgla oraz wychwytywanie, ponowne wykorzystanie i składowanie CO2. Zmianie ma ulec cały model energetyki: „Magazynowanie, zarządzanie popytem, elastyczność i wzajemne połączenia będą miały kluczowe znaczenie w przyszłym, elastycznym i zdecentralizowanym systemie energetycznym, w którym odnawialne źródła energii i efektywność energetyczna będą kluczowe.” Można się też spodziewać, że szczególny nacisk zostanie położony na rozwój energetyki obywatelskiej, tzw. Rescoop, czyli kooperatyw energetycznych, gdyż jest już ich w Belgii kilkadziesiąt, a inicjatywy z zakresu tzw. gospodarki Dóbr Wspólnych (the Commons) rozwijają się bardzo dynamicznie w różnych sektorach i są programowo mocno wspierane przez Zielonych.
Zatrzymanie studni bez dna, jaką jest utrzymanie coraz starszych reaktorów jądrowych w warunkach galopującej zmiany klimatu, otworzy przestrzeń na ambitny i kompleksowy plan wdrażania polityk Europejskiego Zielonego Ładu, w ich jak najambitniejszej wersji, dla osiągnięcia redukcji emisji CO2 o 55% do 2030 r. (w stosunku do roku 1990) i pełnej neutralności klimatycznej do 2040 roku. Państwo federalne ma być na pierwszej linii, budynki publiczne mają być niskoenergetyczne, a firmy państwowe mają zapewnić sobie własne zrównoważone dostawy energii odnawialnej. Obok samej energii (w tym walce z ubóstwem energetycznym) mowa jest oczywiście także o gospodarce obiegu zamkniętego, budownictwie czy mobilności, ale również o solidnej zmianie systemu podatkowego, w kierunku zbliżonym do dywidendy ekologicznej. Na potrzeby transformacji ekologicznej zostanie stworzony specjalny fundusz i wieloletni plan inwestycyjny. „Kryzys koronawirusa i konieczność reorientacji zawodowej wielu pracowników to historyczna szansa dla naszego kraju na przejście na inny model ekonomiczny, bardziej odporny i zrównoważony” czytamy w programie koalicyjnym.
Co do kompetencji w zakresie energetyki jądrowej, rząd Belgii nie ma zamiaru ich tracić – Belgia ma stać się liderem w zakresie demontażu elektrowni jądrowych, ma też kontynuować badania podstawowe w tej dziedzinie (w tym projekt reaktora badawczego MYRRHA). No i oczywiście postanowiono zmierzyć się z problemem zgromadzonych odpadów radioaktywnych, razem z obywatelami, np. poprzez panel obywatelski. Inny zespół roboczy, tym razem instytucjonalny, zajmie się tym, jak zapewnić długofalową ciągłość finansowania polityki dotyczącej odpadów, pomimo zaprzestania działalności przez wielu wytwórców odpadów promieniotwórczych.
Benelux od dekad inicjował i testował ważne zmiany w Unii Europejskiej. Wygląda na to, że również tym razem mała Belgia pokaże drogę, jak dokonać głębokiej transformacji na rzecz klimatu, odchodząc jednocześnie od przestarzałego atomu.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.