Atom to droga zabawka
Raport Izby Obrachunkowej ponownie ożywił we Francji debatę nad przyszłością starzejącego się parku elektrowni jądrowych. Żywot większości z nich już raz przedłużono z 30 do 40 lat. Czy należy jeszcze przedłużać życie istniejących reaktorów, podjąć budowę nowych, czy też zintensyfikować rozwój sektora energii alternatywnych?
W maju 2011 r. premier Francji François Fillon zlecił Izbie Obrachunkowej (Cour des Comptes) przygotowanie raportu na temat kosztów produkcji energii jądrowej. Obliczeń takich dokonano po raz pierwszy w 60-letniej historii francuskiego sektora atomowego. W styczniu 2012 r. ukazał się 400-stronicowy raport. Koszt produkcji energii jądrowej oszacowano w nim na 228 mld euro (czyli ok. biliona złotych).
Wyliczono, że atom pochłonął 188 mld euro kosztów inwestycyjnych, w tym 114 mld euro wydano na budowę wszystkich dotychczasowych elektrowni, 19 mld euro na inwestycje związane z przerobem odpadów przez firmę Areva oraz 55 mld euro na badania naukowe. Oszacowano również prowizorycznie koszty rozmontowania wszystkich elektrowni i przerobu odpadów. Całkowita suma wyniosła 228 mld euro, a średni koszt prądu 49,5 euro/MWh. A to są dopiero prowizoryczne szacunki. Oczekuje się jeszcze większych sum, gdyż – jak stwierdzono w raporcie – wielkość i harmonogram kosztów związanych z pokonstrukcyjną produkcją atomową „są często słabo znane, a ich oszacowanie opiera się na wielu hipotezach”.
I tak, koszt rozmontowania 58 reaktorów oszacowany przez EDF na 18,4 mld euro nie został zatwierdzony, gdyż Izba uznała, iż firmie EDF brakuje „rzeczywistego i porównywalnego doświadczenia”. Jak podaje Greenpeace, w zatrzymanym w 1997 r. reaktorze Superphénix, którego rozmontowanie jest jeszcze dalekie od zakończenia, koszt demontażu reaktora już przekroczył 2 mld euro! Co prawda Izba Obrachunkowa uznała samą metodykę obliczeń EDF za przekonującą, ale musi ona zostać zatwierdzona przez ekspertów zewnętrznych. Zdaniem Izby trudno jest też dokonywać porównań z zagranicą (gdzie oszacowania kosztów demontażu są zazwyczaj wyższe), gdyż zakres robót i używane techniki różnią się w zależności od kraju.
Oszacowanie kosztów przyszłego wieloletniego zarządzania odpadami również nie jest ostateczne i ma być ostatecznie wyliczone do 2015 r. Izba oszacowała je na 28,4 mld euro. Jednakże Andra, agencja zarządzająca odpadami, od razu poddała tę kwotę w wątpliwość, gdyż ich własne oszacowanie wynosi aktualnie 36 mld euro (chociaż początkowo było to 16,5 mld euro, czyli ponad dwa razy mniej).
Przykrą nowiną jest także fakt, iż koszt inwestycji początkowej w stosunku do mocy reaktorów rośnie z upływem lat. I tak dla elektrowni Fessenheim koszt ten rośnie z 1,07 mln euro/MW w 1978 r. do 2,06 mln euro/MW w 2000 r., a koszt aktualnie budowanego reaktora EPR we Flamanville szacuje się na 6 mld euro przy mocy 1630 MW, a więc 3,7 mln euro/MW. Obliczenia Izby Obrachunkowej potwierdzają więc to, co od lat głosi Greenpeace: megawatogodzina wyprodukowana we Flamanville będzie kosztować między 70 a 90 euro, czyli tyle samo, ile aktualnie kosztuje we Francji lądowa energia wiatrowa. A to obala mit, jakoby energia nuklearna była tańsza niż ze źródeł odnawialnych.
Ostatni element to coroczne koszty inwestycji eksploatacyjnych elektrowni. Będą one rosły m.in. ze względu na rekomendacje Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego po wypadku w Fukushimie, których wprowadzenie w życie będzie kosztowało EDF 10 mld euro, z czego 5 mld zostało już uwzględnione w planie inwestycyjnym na lata 2011-2025. Izba Obrachunkowa uważa, że wzrost tych kosztów będzie w przyszłym wzroście kosztów prądu z elektrowni jądrowych miał większy udział niż wzrost kosztów demontażu reaktorów czy przerobu odpadów.
Pozostają do oszacowania koszty przerobu zużytego paliwa Mox i ponownie wzbogacanego uranu (URE), a dodatkowo wszystkie pozytywne i negatywne oddziaływania zewnętrzne sektora energii jądrowej – na środowisko, na zdrowie ludzkie, na gospodarkę, na bilans handlu zagranicznego. Są one trudne do oszacowania i toczą się wokół nich ciągłe spory. I tak w zakresie oddziaływania na środowisko uwzględniono jedynie koszt emisji CO2, bardzo niski, wyceniony w przedziale od 90 mln euro (w cenie 15€/t eq CO2) do 190 mln euro (w cenie 32€/t eq CO2).
Osobną kwestią są koszty ryzyka atomowego. Izba uznała, że firma eksploatująca elektrownie w razie poważnej katastrofy ponosi w rzeczywistości bardzo niewielkie ryzyko finansowe. Ubezpieczenie reaktora wynosi aktualnie 91 mln euro, które niebawem będzie podwyższone do 700 mln euro, ale i tak ryzyko ponosi przede wszystkim państwo, które pokrywa koszty odszkodowań z tytułu strat ofiar katastrofy powyżej tej kwoty do wysokości 1,5 mld euro. Nie ma gwarancji co do pozostałych strat, mimo, że francuski Instytut Radioochrony i Bezpieczeństwa Nuklearnego oszacował na 70 mld euro koszt prawdopodobnych strat przy wypadku średniej wagi, oraz na 600 do 1000 mld euro przy poważnej katastrofie takiej jak Czarnobyl czy Fukushima.
Raport Izby Obrachunkowej ponownie ożywił we Francji debatę nad przyszłością starzejącego się parku elektrowni jądrowych. Żywot większości z nich już raz przedłużono z 30 do 40 lat. Czy należy jeszcze przedłużać życie istniejących reaktorów, podjąć budowę nowych, czy też zintensyfikować rozwój sektora energii alternatywnych? Decyzje w tej kwestii mają być podjęte w ramach następnego wieloletniego planu inwestycyjnego, który będzie opracowywany od drugiej połowy 2012 r. Miejmy nadzieję, że skoro decydentów nie przekonują racje dotyczące bezpieczeństwa, środowiska i zdrowia ludzi, trafią do nich chociaż argumenty ekonomiczne.
Fot. Wikipedia.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.