Zielona rewolucja Billa Gatesa szkodzi klimatowi
W swojej nowej książce poświęconej temu, jak uniknąć katastrofy klimatycznej, miliarder i filantrop, Bill Gates omawia swoje plany przekształcenia afrykańskich systemów żywnościowych na wzór indyjskiej „zielonej rewolucji”, w trakcie której, jak twierdzi, naukowcy pomogli rolnikom zwiększyć plony i dzięki temu uratowali miliardy ludzkich istnień. Przeszkodą dla wdrożenia podobnej transformacji w Afryce jest jego zdaniem to, że większość rolników w biednych krajach nie stać na zakup nawozów sztucznych.
„Jeśli pomożemy ubogim rolnikom zwiększyć plony, zarobią oni więcej pieniędzy i będą dysponowali większą ilością żywności, a miliony ludzi w niektórych z najbiedniejszych krajów na świecie otrzymają więcej pożywienia i potrzebnych substancji odżywczych” – podsumowuje Gates. Jak zauważa Bill McKibben w opublikowanej w New York Timesie recenzji książki Gatesa Jak uniknąć katastrofy klimatycznej, nie bierze on pod uwagę wielu oczywistych aspektów kryzysu głodu, podobnie jak pomija kluczowe elementy debaty klimatycznej.
Gates nie wspomina na przykład o tym, że przyczyną głodu nie jest niedobór żywności, lecz przede wszystkim ubóstwo i nierówności. Wydaje się również, że miliarder nie zdaje sobie sprawy z tego, że trwające przez kilka dekad forsowanie rolnictwa przemysłowego w Indiach w ramach „zielonej rewolucji”, pozostawiło za sobą okrutne dziedzictwo – zarówno dla ekosystemów, jak i drobnych rolników, którzy od zeszłego roku protestują na indyjskich ulicach.
„Rolnicy protestujący w Indiach piszą nekrolog Zielonej Rewolucji” – napisała w styczniu Aniket Aga w Scientific American. Po dekadach stosowania strategii zielonej rewolucji „nie ulega wątpliwości, że nowe problemy związane z rolnictwem przemysłowym, tylko zwiększyły stare problemy głodu i niedożywienia” – zauważa Aga. „Żadne działania marketingowe nie naprawią fundamentalnie wypaczonego i niezrównoważonego modelu produkcji”.
To właśnie ten model – który opiera się na użyciu pestycydów oraz szkodliwych dla klimatu nawozów chemicznych i zmusza rolników do ciągłego powiększania areałów i zmniejszania różnorodności upraw – Fundacja Gatesów promuje w Afryce od 15 lat, spotykając się ze sprzeciwem afrykańskich ruchów żywnościowych, które uważają, że fundacja narzuca priorytety międzynarodowych korporacji agro-biznesowych ze szkodą dla ich społeczności.
Setki grup społeczeństwa obywatelskiego, protestują przeciwko strategiom rolnym Fundacji Gatesa i jej wpływie na zbliżający się Światowy Szczyt Żywnościowy ONZ. Powszechnie uważa się, że tego rodzaju przywództwo grozi wykolejeniem obiecujących wysiłków na rzecz transformacji systemu żywnościowego w kluczowym czasie, gdy Subsaharyjska Afryka ugina się pod ciężarem różnorodnych wstrząsów i narastającego kryzysu głodu na skutek pandemii i zaburzeń klimatu.
Wszystko to przechodzi bez echa w głównych mediach, które rozwijają czerwony dywan przed książką Gatesa. Poniżej podajemy niektóre z powodów, dla których, zdaniem krytyków, plan rozwoju rolnictwa Fundacji Gatesa jest szkodliwy dla klimatu. Fundacja nie odpowiedziała na wielokrotnie ponawiane prośby o komentarz.
Zwiększenie emisji gazów cieplarnianych
Bill Gates nie ukrywa swojego uwielbienia dla nawozów syntetycznych – pisze o tym wprost na swoim blogu, wspominając wizytę w zakładach dystrybucji nawozów firmy Yara w Dar es Salaam w Tanzanii. Jest to największe tego rodzaju przedsiębiorstwo we wschodniej Afryce. Nawozy są „magicznym wynalazkiem, który pomoże milionom ludzi wydźwignąć się z ubóstwa” – pisze Gates. „Obserwowanie robotników napełniających torby drobnymi białymi grudkami zawierającymi azot, fosfor i inne substancje odżywcze było potężnym przypomnieniem, że każda uncja nawozów ma potencjał przekształcenia życia ludzi w Afryce”.
Corp Watch przedstawia Yarę jako „giganta nawozów, który powoduje katastrofę klimatyczną”. Yara jest największym europejskim przemysłowym nabywcą gazu ziemnego, aktywnie lobbuje za szczelinowaniem hydraulicznym i jest czołowym producentem nawozów syntetycznych, które zdaniem naukowców są odpowiedzialne za niepokojący wzrost emisji podtlenku azotu – gazu cieplarnianego trzystu-krotnie mocniejszego od dwutlenku węgla.
Według autorów artykułu opublikowanego niedawno w czasopiśmie Nature, emisje podtlenku azotu, których źródłem jest przede wszystkim rolnictwo, coraz bardziej rosną, powodując sprzężenia zwrotne, prowadzące nas w kierunku najgorszych scenariuszy kryzysu klimatycznego
Gates przyznaje, że nawozy syntetyczne szkodzą klimatowi, ale ma nadzieję, że problem rozwiążą wkrótce technologiczne innowacje, takie jak projekt genetycznej modyfikacji drobnoustrojów, tak by zatrzymywały azot w glebie. „Jeśli te podejścia zadziałają”, pisze Gates, „znacznie zredukują potrzebę stosowania nawozów i związane z nim emisje”.
W międzyczasie, działania zielonej rewolucji Gatesa w Afryce skupiają się głównie na intensyfikacji użycia nawozów syntetycznych w celu zwiększenia plonów, pomimo że nie ma żadnych dowodów, który wskazywałyby na to, że 14 lat tych wysiłków w jakikolwiek sposób pomogło drobnym rolnikom bądź ludziom żyjącym w ubóstwie, czy też znacząco powiększyło plony.
Ekspansja szkodliwych dla klimatu upraw monokulturowych
Fundacja Gatesa od 2006 roku wydała ponad 4 miliardy dolarów na „pomoc w przeprowadzeniu transformacji rolnictwa” w Afryce. Większość z tych pieniędzy jest przeznaczana na badania technologiczne i działania na rzecz przechodzenia afrykańskich rolników na przemysłowe metody rolnicze i zwiększanie ich dostępu do komercyjnych nasion, nawozów i innych czynników produkcji. Zwolennicy uważają, że te wysiłki stwarzają rolnikom możliwości, których potrzebują, aby zwiększyć produkcję i wydźwignąć się z ubóstwa. Krytycy twierdzą, że strategie „zielonej rewolucji” Gatesów szkodzą Afryce – osłabiając ekosystemy, wpędzając rolników w długi oraz przekierowując zasoby publiczne, które powinny być wykorzystywane na działania ukierunkowane na głębokie zmiany systemowe, aby stawić czoła kryzysowi klimatycznemu i kryzysowi głodu.
„Fundacja Gatesa promuje model monokulturowego rolnictwa przemysłowego, który nie zapewnia pożywienia naszym ludziom” – napisali afrykańscy przywódcy religijni w liście opublikowanym ostatniej jesieni, wyrażając zaniepokojenie, że „wsparcie [Fundacji] dla ekspansji intensywnego rolnictwa przemysłowego pogłębia kryzys humanitarny”.
Zwracają uwagę na to, że fundacja „zachęca afrykańskich rolników do przyjęcia podejścia polegającego na intensyfikacji produkcji poprzez zwiększanie nakładów, które opiera się na modelu biznesowym stworzonym w warunkach zachodnich” i „zmusza rolników do uprawy jednej lub co najwyżej kilku roślin opartych na wysokoplennych lub genetycznie zmodyfikowanych nasionach (GMO).
Sztandarowy projekt rolniczy Gatesów the Alliance for a Green Revolution in Africa (AGRA) prowadzi rolników w kierunku uprawy kukurydzy i innych podstawowych upraw, co ma na celu zwiększenie produkcji. Zgodnie z planem operacyjnym AGRA dla Ugandy (pogrubienia ich):
- Transformację rolną definiuje się jako proces, w którym rolnicy przechodzą od produkcji wysoce zróżnicowanej, nastawionej na zapewnienie utrzymania, do produkcji bardziej wyspecjalizowanej, zorientowanej na rynek lub inne systemy wymiany, wiążącej się z większą zależnością od systemów dostarczania środków produkcji i dystrybucji, jak również zwiększoną integracją rolnictwa z innymi sektorami krajowych i międzynarodowych gospodarek.
AGRA wydał ponad 524 miliony dolarów, przede wszystkim na programy mające na celu zwiększenie dostępu rolników do komercyjnych nasion i nawozów. Według badania opublikowanego w zeszłym roku przez Tufts Global Development and Environment Institute oraz podobnego studium przeprowadzonego przez organizacje afrykańskie i niemieckie, ten technologiczny pakiet „zielonej rewolucji” jest dodatkowo wspierany miliardem dolarów rocznie od rządów krajów afrykańskich.
Badacze nie znaleźli żadnych oznak produkcyjnego boomu; dane pokazały skromny przyrost plonów podstawowych upraw o 18% w krajach objętych programem AGRA, podczas gdy dochody nie wzrosły, a bezpieczeństwo żywnościowe uległo pogorszeniu, zaś liczba osób cierpiących z powodu głodu i niedożywienia wzrosła o 30%. AGRA zakwestionował te dane, ale od 15 lat nie przedstawił własnego raportu, który zawierałby szczegółowe wyniki jego działalności w Afryce. Rzecznik prasowy AGRA powiedział nam, że raport będzie gotowy w kwietniu.
Niezależni naukowcy informują też o znacznym zmniejszeniu areałów upraw tradycyjnych, takich jak proso, które są odporne na zmiany klimatu i stanowią ważne źródło mikroskładników odżywczych dla milionów ludzi.
„Model AGRA, narzucony uprzednio relatywnie zróżnicowanemu rolnictwu Rwandy, prawie na pewno osłabił jej bardziej odżywcze i zrównoważone tradycyjne struktury upraw” – napisał były zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. rozwoju gospodarczego, Jomo Kwame Sundaram w artykule opisującym badanie. Zwrócił również uwagę na to, że pakiet AGRA był rolnikom rwandyjskim „narzucony twardą ręką”, według doniesień „rząd zabronił kultywacji niektórych innych podstawowych upraw pewnych rejonach”.
Uniemożliwianie wykorzystania zasobów na agroekologię
„Jeżeli chcemy, żeby światowe systemy żywnościowe stały się zrównoważone, musimy odejść od wysokonakładowych upraw monokulturowych i przemysłowego chowu zwierząt” – napisali afrykańscy przywódcy religijni w swoim apelu do Fundacji Gatesów.
W rzeczy samej, wielu ekspertów mówi, że konieczna jest zmiana paradygmatu – odejście od jednolitych, monokulturowych systemów upraw w kierunku zróżnicowanych podejść agroekologicznych, które rzeczywiście odnoszą się do problemów i ograniczeń rolnictwa przemysłowego, w tym nierówności, wzrostu ubóstwa, niedożywienia i degradacji ekosystemów.
Raport Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmiany Klimatu (IPCC) z 2019 roku ostrzega przed niszczącymi skutkami upraw monokulturowych oraz podkreśla znaczenie agroekologii, która zdaniem autorów raportu może poprawić „zrównoważenie i odporność systemów rolnych, łagodząc skutki ekstremalnych warunków klimatycznych, zmniejszając degradację gleb, odwracając niezrównoważone użycie zasobów, i w konsekwencji zwiększając plony bez niszczenia różnorodności biologicznej”.
Raport ekspertów Komitetu ds. Bezpieczeństaw Żywnościowego Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa jednoznacznie apeluje o przejście od przemysłowego modelu rolnictwa „zielonej rewolucji” do metod agroekologicznych, które, jak wykazano, zwiększają różnorodność upraw, redukują koszty i budują odporność na zmianę klimatu.
Tymczasem programy na rzecz rozwoju agroekologii cierpią na dotkliwy brak funduszy, podczas gdy miliardy dolarów z subsydiów i funduszy pomocowych przeznacza się na wsparcie modeli rolnictwa przemysłowego.Według ubiegłorocznego raportu Międzynarodowego Panelu Ekspertów ds. Zrównoważonych Systemów Żywnościowych (IPES-Food), preferencje donorów dla dochodowości, skalowalności i krótkoterminowych wyników wstrzymują inwestycje w agroekologię. Raport stwierdza, że aż 85% sfinansowanych w ostatnich latach przez Fundację Gatesów projektów dla Afryki, ograniczało się do wspierania rolnictwa przemysłowego, a zaledwie 3% z nich zawierało elementy transformacji agroekologicznej.
Jak zauważają autorzy raportu, „agroekologia nie pasuje do przyjętych form inwestowania. Podobnie jak wielu innych ofiarodawców, Fundacja Billa i Melindy Gatesów oczekuje szybkich, wymiernych zwrotów z inwestycji i z tego powodu faworyzuje ukierunkowane, technologiczne rozwiązania”.
Te preferencje mają ogromny wpływ na decyzje dotyczące przyznawania funduszy na badania w zakresie światowych systemów żywnościowych. Największym odbiorcą funduszy z Fundacji Gatesa przeznaczonych na rolnictwo jest CGIAR, konsorcjum 15 centrów badawczych zatrudniających tysiące naukowców i zarządzających jedenastoma z najważniejszych światowych banków genów. Ośrodki te tradycyjnie skupiały się na rozwoju ograniczonego zestawu upraw, które mogły być produkowane masowo z pomocą środków chemicznych.
W ostatnich latach niektóre z ośrodków należących do CGIAR podjęły działania na rzecz podejść opartych zmianie systemowej i prawach człowieka, ale planowana restrukturyzacja, która zakłada stworzenie „jednego CGIAR”, z pojedynczym zarządem i nowymi uprawnieniami w zakresie ustalania programu działań budzi uzasadniony niepokój. Według IPES Food, proponowana restrukturyzacja grozi „zmniejszeniem autonomii regionalnych programów badawczych i wzmocnieniem kontroli ze strony najpotężniejszych donorów”, takich jak Fundacja Gatesa, którzy są „niechętni odejściu od strategii zielonej rewolucji”.
Zdaniem IPES, proces restrukturyzacji kierowany przez przedstawiciela Fundacji Gatesa i byłego szefa Fundacji Syngenta, „wydaje się być prowadzony w sposób represyjny”, „przy znikomej akceptacji ze strony rzekomych beneficjentów z krajów globalnego Południa i z niewystarczającą różnorodnością w wewnętrznym kręgu reformatorów, a także bez należytego uwzględnienia pilnej konieczności zmiany paradygmatu w systemach żywnościowych”.
W międzyczasie Fundacja Gatesów dorzuciła kolejne 310 milionów dolarów dla CGIAR, aby „pomóc trzystu milionom drobnych rolników w adaptacji do zmiany klimatu”.
Wymyślanie nowych zastosowań dla upraw GMO odpornych na pestycydy
Główne przesłanie książki Gatesa mówi o tym, postęp technologiczny może wykarmić świat i naprawić klimat, jeśli tylko zainwestujemy wystarczająco dużo pieniędzy w opracowanie innowacji. Największe światowe przedsiębiorstwa pestycydowo-nasienne promują ten sam motyw, przekształcając się z klimatycznych denialistów w dostarczycieli rozwiązań: postęp w dziedzinie cyfryzacji rolnictwa, rolnictwo precyzyjne i inżynieria genetyczna zmniejszą ślad ekologiczny rolnictwa i „umożliwią 100 milionom drobnych rolników” adaptację do zmian klimatu, „a wszystko to do roku 2030” (według Bayer Crop-Science).
Fundacja Gatesów i przemysł chemiczny „sprzedają w Afryce stare pomysły jako innowacje” – twierdzi Timothy Wise, pracownik naukowy Institute for Agriculture and Trade Policy w nowym studium napisanym dla Tufts GDAE. „Prawdziwa innowacja” – mówi Wise – „ma miejsce na polach rolników, gdy wraz z naukowcami pracują oni na rzecz zwiększenia produkcji różnorodnych upraw roślin żywieniowych, zmniejszenia kosztów i budowania odporności na zmiany klimatu dzięki zastosowaniu metod agroekologicznych”.
W swojej książce Gates pisze tzw. Niemożliwym Burgerze (ang. Imposssible Burger), twierdząc, że jest on zwiastunem nadchodzących technologicznych przełomów. Opisuje swoją satysfakcję z krwistego wegańskiego burgera (którego jest głównym inwestorem)) i swoje nadzieje, że oparte na składnikach roślinnych burgery i mięso in vitro staną się głównym rozwiązaniem kryzysu klimatycznego.
Oczywiście ma rację, że odejście od mięsa pochodzącego z hodowli przemysłowych jest bardzo ważne dla klimatu. Ale czy Impossible Burger jest rzeczywiście zrównoważonym rozwiązaniem, czy też po prostu sprytną sztuczką marketingową mającą na celu przekształcenie roślin uprawianych metodami przemysłowymi w opatentowane produkty żywnościowe? Jak wyjaśnia Anna Lappe, Impossible Foods „są całkowicie oparte na soi GMO”, która jest nie tylko głównym składnikiem tych produktów, ale również głównym motywem używanym przez przedsiębiorstwo dla kreowania mającej kojarzyć się ze zrównoważeniem marki.
Przez 30 lat przemysł chemiczny obiecywał, że uprawy GMO zwiększą plony, zredukują użycie pestycydów i w sposób zrównoważony nakarmią świat, ale tak się nie stało. Jak wykazuje Danny Hakim w artykule opublikowanym w New York Timesie, uprawy GMO nie doprowadziły do zwiększenia plonów, natomiast spowodowały znaczny wzrost zużycia pestycydów, szczególnie glifosatu, który jest substancją rakotwórczą i przyczynia się do wielu innych zdrowotnych i ekologicznych problemów. Gdy chwasty stały się odporne, przemysł wyprodukował nasiona z nowymi rodzajami chemicznej tolerancji. Na przykład Bayer pracuje obecnie nad uprawami GMO odpornymi na pięć różnych herbicydów.
Meksyk ogłosił niedawno, że zamierza wprowadzić zakaz importu kukurydzy GMO, określając te uprawy jako „niepożądane” i „niepotrzebne”.
W Południowej Afryce, jednym z kilku krajów afrykańskich dopuszczających komercyjne uprawy roślin GMO, ponad 85% kukurydzy i soi to obecnie uprawy modyfikowane genetycznie, a większość z nich jest spryskiwana glifosatem. Rolnicy, organizacje obywatelskie, przywódcy polityczni i lekarze są zaniepokojeni zwiększającą się zachorowalnością na choroby nowotworowe. Zmniejsza się natomiast bezpieczeństwo żywnościowe. Według African Centre for Biodiversity, południowoafrykańskie doświadczenie z GMO to: „23 lata nieustannych porażek, utrata bioróżnorodności i narastający głód”.
Jak powiedziała założycielka tej organizacji, Mariam Mayet, zielona rewolucja dla Afryki jest „ślepą uliczką”, prowadzącą do „pogorszenia zdrowia gleby, utraty różnorodności biologicznej, utraty autonomii rolników i uwięzienia afrykańskich rolników w systemie, który został zaprojektowany nie dla ich dobra, lecz po to, by przynosił zyski międzynarodowym korporacjom, pochodzącym przede wszystkim z Północy”.
„W tym decydującym momencie w historii, ma dzisiaj kluczowe znaczenie, abyśmy zmienili kierunek – wycofali się z rolnictwa przemysłowego i dokonali transformacji na rzecz sprawiedliwego, przyjaznego dla środowiska i opartego na agroekologii systemu żywnościowego” – apeluje African Centre for Biodiversity.
Stacy Malkan jest redaktorką naczelną i współzałożycielką U.S. Right to Know, dochodzeniowej grupy badawczej skupiającej się na promocji przejrzystości w dziedzinie zdrowia publicznego.
źródło: U.S. Right to Know
Tłumaczenie: Jan Skoczylas
Artykuł opublikowany na podstawie licencji Creative Commons Attribution-ShareAlike 4.0 International (CC BY-SA 4.0)
Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.