OWADÓW UBYWA, po ludziach to „spływa”?
Ten felieton jest ascetyczny, z założenia redakcyjnego i autorskiego. Taka formuła sprawia, że tekst jedynie sygnalizuje problem. Siłą rzeczy jest wybiórczy i niedoskonały. Tak jak wybiórcze oraz niedoskonałe bywa postrzeganie przez nas roli owadów w przyrodzie i ludzkim funkcjonowaniu na Ziemi.

Z jednej strony jest tak, że owady (z łac. Insecta) są ciągle dominującą na świecie grupą organizmów. Innymi słowy osiągnęły wielki sukces ewolucyjny. Stanowią około 85% znanych nauce gatunków zwierząt (w Polsce ok. 93%). Dotąd poznano na Ziemi blisko 1,1 mln gatunków owadów (w Polsce ok. 30 tys.). Szacunek ich zróżnicowania waha się od dwóch do kilkudziesięciu milionów gatunków (w Polsce 28-34 tys.). Żadna z grup istot nie jest – uwzględniając obecną wiedzę – tak różnorodna. Druga „strona medalu” jest mniej optymistyczna. Tempo wymierania gatunków w ostatnich dekadach gwałtownie wzrosło.
Ten smutny fakt dotyczy w znacznej mierze owadów, m.in. z uwagi na ich różnorodność. O ile kogoś nie przekonuje różnorodność i piękno Insecta czy ich skomplikowane życie, tj. ekologia owadów, to warto dostrzec kluczową rolę, jaką pełnią one w biosferze. Świat biotyczny bez tych zwierząt miałby poważne kłopoty z funkcjonowaniem. Już fakt, że żyją one prawie wszędzie, że uczestniczą w rozkładzie martwej materii i w większości powiązań pokarmowych oraz poza pokarmowych, winien wzbudzać jeśli nie podziw, to przynajmniej sympatię, aprobatę i szacunek.
Mocno daje do myślenia taki oto przykład. Gdyby nagle z jakiegoś powodu zabrakło na Ziemi owadów uczestniczących w rozkładzie związków organicznych, a procesy obumierania roślin, zwierząt i grzybów nadal by trwały, to w ciągu kilkudziesięciu zaledwie dni cała nasza planeta, w tym morza i oceany, pokryłaby się warstwą nierozłożonej materii o grubości kilkudziesięciu metrów. O wysokości przeciętnego wieżowca! Zaś istnienie wielu gatunków, w tym Homo sapiens, z całą pewnością by się szybko, a może i widowiskowo zakończyło.
Spektakularna różnorodność owadów oraz wiele aspektów ich budowy ciała i życia przekłada się też na fakt, że są one sztandarową grupą konkurującą z ludźmi o zasoby pokarmowe Ziemi. Oczywiście mowa tu o niewielkiej puli gatunków. Trudno wyobrazić sobie, że ludzką uwagę w powyższej kwestii przykują pajęczaki, wrotki, płazy, niesporczaki czy inne grupy z systematycznej drabinki życia. To gromada dogłębnie „rozpracowywana” w profesjonalnej literaturze i zwykłej prasie w zakresie „szkodliwości”, „nosicielstwa” czy „uciążliwości”. Ich potępianie i tępienie cechuje „rys heroicznej walki”, niby szlachetnie pro-człowieczej lecz de facto napędzającej ludzki utylitaryzm. Przejawiający się np. wzmożoną produkcją pestycydów, śmiertelnych pułapek, itd. Na końcu tej walki widać już tylko (dla niektórych „aż”) trywialne „robienie” pieniędzy. Ile tu się jeszcze arogancji ludzkiej wydarzy?
Owadów na Ziemi ubywa. Tak na poziomie gatunkowym (bezpowrotne wymieranie), populacyjnym (np. spadki liczebności), jak i ekosystemalnym (zanikanie środowisk życia). Ponurego obrazu nie zmieniają, gdyż nie mogą, tzw. gradacje, tj. gwałtowne skoki liczebności populacji niewielkiej części gatunków. Przyczyny tych skoków są różne, ale w większość to efekt beztroskiej działalności człowieka. Odwadnia, upraszcza przestrzeń, zabudowuje, wpływa na konkurencję międzygatunkową oraz osłabianie relacji drapieżca-ofiara np. poprzez dogłębnie „rozpracowywana” w profesjonalnej literaturze i zwykłej prasie w zakresie „szkodliwości”, „nosicielstwa” czy „uciążliwości”. Ich potępianie i tępienie cechuje „rys heroicznej walki”, niby szlachetnie pro-człowieczej lecz de facto napędzającej ludzki utylitaryzm. Przejawiający się np. wzmożoną produkcją pestycydów, śmiertelnych pułapek, itd.
Na końcu tej walki widać już tylko (dla niektórych „aż”) trywialne „robienie” pieniędzy. Ile tu się jeszcze arogancji ludzkiej wydarzy? Owadów na Ziemi ubywa. Tak na poziomie gatunkowym (bezpowrotne wymieranie), populacyjnym (np. spadki liczebności), jak i ekosystemalnym (zanikanie środowisk życia). Ponurego obrazu nie zmieniają, gdyż nie mogą, tzw. gradacje, tj. gwałtowne skoki liczebności populacji niewielkiej części gatunków. Przyczyny tych skoków są różne, ale w większość to efekt beztroskiej działalności człowieka. Odwadnia, upraszcza przestrzeń, zabudowuje, wpływa na konkurencję międzygatunkową oraz osłabianie relacji drapieżca-ofiara np. poprzez wielkopowierzchniowe nieselektywne opryski pól i lasów. Wywiera presję na zakrzewienia i zadrzewienia śródpolne, a nawet miedze, intensyfikuje gospodarkę rolną i leśną…
Konkludując, ważenie „za i przeciw” obecności oraz roli owadów w przyrodzie i życiu człowieka jest, zwłaszcza obecnie, wielce niemądre. Moim zdaniem nie ma już czasu na spekulacje czy kalkulacje. Mając do czynienia ze „światem pomorskich owadów” z perspektywy prowadzonych przeze mnie już od 40 lat zajęć z entomologii oraz prac z zakresu ochrony przyrody widzę, że jest tych owadów coraz mniej i mniej. Równoległe obserwacje działań gospodarczych i ich skutków w ekosystemach leśnych, wodnych, torfowiskowych, rolnych czy miejskich są przygnębiające. Trudno doszukać się w sygnalizowanej tu materii jakichś, w najbliższej przyszłości, oznak zmian na lepsze. Co pogłębia mój zwyczajny, ludzki smutek, także entomologiczny.
Sławomir Zieliński to przyrodnik z Trójmiasta, entomolog, ekolog, nauczyciel, obecnie dozorca w instytucji samorządowej; autor lub współautor kilku książek, 63 artykułów naukowych, 340 innych publikacji oraz 106 tematycznych manuskryptów, współtwórca idei powołania Kaszubskiego Parku Narodowego i likwidacji Nadleśnictwa Gdańsk w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym; prowadzi stronę http://mikrobiotop.pl/
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.