Walka o socjalny wymiar Europy
W mijającej kadencji Europarlamentu Zieloni odgrywali istotną rolę w podnoszeniu świadomości dramatycznych społecznych konsekwencji polityki cięć i zaciskania pasa. Co udało się im osiągnąć? Rozmowa z Jean Lambert, europosłanką z Wielkiej Brytanii.
Zielony Magazyn Europejski: Jak oceniasz rozwój debaty na tematy socjalne podczas mijającej kadencji Parlamentu Europejskiego? Czy odpowiedzi na problemy związane z konsekwencjami kryzysu, były dostatecznie dobre? Jaka była rola Zielonych w dyskusjach na temat wyzwań socjalnych?
Jean Lambert: To była ostra walka. Walczyliśmy o utrzymanie standardów socjalnych, od bezpieczeństwa socjalnego po szerszy dostęp do usług publicznych. Powoli pojawiają się wiarygodne odpowiedzi na kryzys czy bezrobocie. Kiedy jednak spojrzymy na początek kadencji, kiedy dyskusje skupiały się na sposobach utrzymania stabilności strefy euro, widzimy, że mówiło się wówczas niemal wyłącznie o kwestiach ekonomicznych. Padały pytania o to, w jaki sposób ustabilizować walutę, nie zaś – w jaki sposób pomóc ludziom, którzy tej waluty używają. Europarlament musiał mocno walczyć o swoją widzialność w tej debacie i o to, by w ogóle jakoś się liczyć w dyskusji wokół Strategii 2020 czy o roli Trojki. Gdzie tu miejsce na dyskusje o skutkach społecznych kryzysu? Skoro rola Parlamentu była tak słaba, to co dopiero mówić o organizacjach społecznych?
Walka o widoczność praw socjalnych
ZME: Jaka była rola Zielonych w tych dyskusjach?
JL: Odegraliśmy w istocie bardzo znaczącą rolę. Po części dzięki temu, że osoby, które z naszego ramienia zasiadają w komisji do spraw gospodarczych i monetarnych, takie jak Sven Giegold, Philippe Lamberts i Pascal Canfin, świetnie rozumieją społeczny wymiar polityki gospodarczej i umieją o niego walczyć. Podobnie w komisji zatrudnienia i spraw socjalnych. Tatjana Ždanoka od samego początku ostrzegała nas, co się dzieje na Łotwie, gdzie polityce cięć nie towarzyszyły żadne osłony socjalne – było to działania, które zapowiadały późniejszą politykę Trojki (Europejskiego Banku Centralnego, Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego).
Marije Cornelissen wykonała znakomitą robotę w sprawie uwzględnienia wymiaru społecznego w „semestrze europejskim” oraz rocznej analizie wzrostu gospodarczego (zainicjowane przez Komisję Europejską działania na rzecz poprawy koordynacji ekonomicznej państw członkowskich). Zieloni jako pierwsi włączyli organizacje społeczeństwa obywatelskiego w dyskusję wokół krajowych planów reform i rocznej analizy wzrostu. Stworzony w komisji zatrudnienia i spraw socjalnych raport Cornelissen w sprawie zatrudnienia i aspektów społecznych w rocznej analizie wzrostu gospodarczego był mocnym dopełnieniem raportu, jaki w tej materii przygotowano w komisji do spraw gospodarczych. Dzięki temu uwzględnianie aspektów społecznych stało się standardem postępowania Parlamentu z roczną analizą wzrostu. Nasze działania w tej materii były bardzo skuteczne, jako że odrabiamy swoją pracę domową. Kiedy przyszło do kwestii, związanych z koordynacją rynku pracy, mogliśmy stwierdzić „Patrzcie – jesteśmy gotowi do dyskusji. Oto nasze propozycje!”. Dlatego powierzono nam ten raport i dzięki temu udało nam się wyznaczyć ramy dyskusji.
ZME: Zieloni odegrali też kluczową rolę w przygotowaniu Europejskiej Gwarancji dla Młodych…
JL: To kolejny przykład dobrze wykorzystanej okazji. Co roku w komisji zatrudnienia i spraw socjalnych osoby koordynujące jej prace przedstawiają pomysły na nowe raporty w ważnych sprawach. Zaproponowaliśmy, by stworzyć dokument na temat bezrobocia osób młodych. Kiedy przyszło do wyznaczenia sprawozdawcy, żadna inna frakcja nie zgłosiła się do tego zadania, no to my się go podjęliśmy. Raport przygotowała Emilie Turunen z Danii, najmłodsza wówczas członkini Parlamentu Europejskiego. Wykonała kawał świetnej roboty. Zasugerowała w nim zaprezentowanie oferty wysokiej jakości staży, ale również wdrożenie na europejskim szczeblu Gwarancji dla Młodych. Zdajemy sobie sprawę, że nie rozwiąże to wszystkich problemów, może jednak stać się narzędziem, które zaoferujemy młodym, by pomóc im w utrzymaniu się na rynku pracy, co ma kluczowe znaczenie dla naszej przyszłości. Raport został przyjęty przez Parlament Europejski, Emilie zaś wykonała sporo pracy nad przygotowaniem ostatecznej wersji oferty Europejskiej Gwarancji dla Młodych wraz z Komisją Europejską.
Zwijanie siatki socjalnej przez rządy
ZME: Czy postrzeganie kwestii społecznych uległo w mijającej kadencji jakiejś zmianie?
JL: Wiele spraw udało się posunąć naprzód w Parlamencie i w sporej części grup politycznych. Zieloni w Parlamencie Europejskim od samego początku przejawiali w tej kwestii wrażliwość, którą można by oczekiwać od partii lewicowych. Stopniowo coraz większa część europosłanek i europosłów zaczęła widzieć i rozumieć niszczący wpływ polityki cięć i zaciskania pasa na tkankę społeczną. W zeszłym roku przygotowałam raport na temat dostępu do grup zagrożonych wykluczeniem do opieki w czasach kryzysu. W pierwotnej wersji był to bardzo mocny raport. Pisałam w nim, że polityka cięć jest nie do pogodzenia z wizją społecznej Europy. Przeszedł on przez komisję zatrudnienia – chociaż bez odniesień do zaciskania pasa – a następnie bez większych zmian został przegłosowany przez Parlament imponującą większością ponad 500 głosów. Oznacza to, że osoby zasiadające w PE zdały sobie w większości sprawę z tego, że nawet jeśli chce się mieć zbilansowane budżety, to trzeba zauważyć, że skutki podejmowanych w Europie działań okazały się dramatyczne, cięcia zaś były w wielu krajach zbyt głębokie i zbyt szybkie. Co więcej, niektóre z tych działań zmniejszyły nasze szanse na lepszą przyszłość.
ZME: A więc nie ma społecznego regresu?
JL: Cóż… myślę, że jednak jest. Mimo iż ludzie są głęboko zaniepokojeni takimi dramatycznymi skutkami cięć, jak brak dostępu do ochrony zdrowia w Grecji czy bardzo wysokie wskaźniki bezrobocia młodych, które możemy obserwować w wielu krajach UE, rządy nadal, usprawiedliwiając to kryzysem, wprowadzają drastyczne cięcia i reformy, które moim zdaniem i tak, nawet bez tej wymówki, zamierzały wprowadzić. Widać to chociażby w Wielkiej Brytanii.
W głosowaniach nieustająco powraca temat regulacji, które jakoby dławią przedsiębiorczość. Przez ostatnie pięć lat nie było żadnego postępu w kwestii dyrektywy o czasie pracy. Podobnie w sprawie dyrektywy dotyczącej pracownic w ciąży. Podobnie, jeśli chodzi o dialog społeczny… W krajach objętych działaniami Trojki mamy do czynienia z odbieraniem ludziom ich praw socjalnych. Od naszych partnerów społecznych słyszymy, że ich odbudowa zajmie lata. W Parlamencie Europejskim udało nam się do jakiegoś stopnia powstrzymywać te tendencje, ale nie zaryzykowałabym tezy, że to był postęp.
ZME: Przed jakimi wyzwaniami stanie Parlament Europejski w przyszłej kadencji?
JL: Jeśli potwierdzą się prognozy dotyczące składu przyszłego Europarlamentu, trudno w nim będzie osiągnąć rzeczywisty postęp w wielu istotnych kwestiach społecznych. Co najwyżej możemy spodziewać się rewizji części obowiązujących dyrektyw. Dwie największe frakcje, socjaldemokraci i chadecy, prawdopodobnie znów utworzą „wielką koalicję”, co da im łatwą większość. Z pewnością ciekawie będzie śledzić działania powiększonej frakcji GUE (Europejskiej Lewicy). Jeśli będziemy chcieli jakiegokolwiek postępu społecznego w najbliższych latach, to ich głosy mogą okazać się decydujące. Czy zadowolą się umiarkowanym, ale jednak postępem, czy też będą czekać na propozycje, które będą ich zadowalać w stu procentach?
Istotna jest również kwestia kryzysu klimatycznego – jeśli poszukujemy nisz, w których powstawać będą nowe miejsca pracy i gdzie kierować się będą inwestycje, to czeka nas spora walka. Walka, mająca również wymiar ekologiczny. Jeśli popatrzymy na osoby, które sprzeciwiały się backloadingowi w ramach unijnego systemu handlu emisjami (reformie, mającej na celu poprawę efektywności działania tego systemu), to jednym z argumentów przez nie przywoływanym jest niepokój związany z ryzykiem utraty miejsc pracy w państwach członkowskich. Dyskusja między posłami straszącymi utratą miejsc pracy a dostrzegającymi szansę na wzrost nowego, zielonego zatrudnienia dzięki bardziej ambitnej polityce proekologicznej będzie bardzo istotnym sporem w przyszłej kadencji. W tej kwestii bardziej niż na osi lewica-prawica linia podziałów biec będzie między poszczególnymi krajami oraz programami, przyjmowanymi przez pochodzące z nich ugrupowania.
ZME: To zależy też od struktury przemysłu poszczególnych krajów…
JL: To prawda. Np. hiszpańscy socjaliści oraz chadecy wstrzymali się w sprawie backloadingu od głosu. Potraktowali to jako kwestię interesu narodowego. Chcieli ochrony już istniejących miejsc pracy zamiast skupiać się na inwestycjach, umożliwiających stworzenie nowych, bardziej trwałych miejsc pracy.
Priorytet: bieda i nierówności
ZME: Jakie są twoim zdaniem priorytety na następną kadencję?
JL: Jednym z nich będzie zagwarantowanie, że nie zaprzepaścimy żadnej ze zdobyczy, jakie udało się osiągnąć dzięki wzmocnienia społecznego wymiaru rocznej analizy wzrostu. Udało nam się wprowadzić ważne wskaźniki mierzenia postępu. Komisja Europejska sprawdza, w jaki sposób reformy, realizowane w poszczególnych państwach członkowskich, mogą być realizowane w bardziej skoordynowany sposób i lepiej uwzględniać ich skutki społeczne. Nie możemy zmarnować tych osiągnięć, które udały się dzięki naszej konsekwentnej walce.
Musimy również myśleć o kwestiach społecznych nie tylko w kontekście miejsc pracy, ale również biedy czy jakości życia. Nawet gdy spojrzymy na tworzenie nowych miejsc pracy w nowych sektorach gospodarki, nawet gdy myślimy o rozwoju sektora opieki – nadal sporo osób pozostawać będzie bez pracy. Mogą być za młodzi, za starzy, być może inne czynniki oddalać ich będą od rynku pracy – co zatem zrobimy z nimi? Musimy skupić się na tym, w jaki sposób zmniejszać nierówności społeczne i na poważnie zabrać się za kwestie związane z biedą, takie jak struktury społeczne czy pomoc socjalna. Zwrot w kierunku walki z biedą poprzez zmniejszanie nierówności będzie w najbliższych latach kwestią o podstawowym znaczeniu.
ZME: Czy jest możliwe, że Partia Zielonych Anglii i Walii zacznie być postrzegana jako alternatywa dla brytyjskich partii głównego nurtu?
JL: Tak. Przykleja się nam łatkę, że Zieloni „myślą tylko o środowisku” – tak jakby od stanu środowiska nie zależało nasze przetrwanie. W kwestiach społecznych wykonaliśmy jednak w ostatnich latach olbrzymią pracę. Podczas europejskiego roku walki z biedą i wykluczeniem społecznym byliśmy jedyną podnoszącą ten temat partią w Wielkiej Brytanii. Poza pracą parlamentarną nawiązaliśmy kontakty z organizacjami społeczeństwa obywatelskiego oraz związkami zawodowymi, które powoli zaczynają sceptycznie traktować zapewnienia innych formacji politycznych o ich przywiązaniu do sprawiedliwości społecznej czy walki ze zmianą klimatu. Sporo związków zawodowych zdaje już sobie sprawę z tego, że stawką w grze nie są po prostu miejsca pracy, ale zielone miejsca pracy. Zieloni Anglii i Walii pochwalić się mogą szeregiem działań, pokazujących nasz sprzeciw wobec polityki cięć i zaciskania pasa, realizowanej przez obecny rząd. Myślę zatem, że możemy się pochwalić coraz lepszym wiązaniem ze sobą tematyki społecznej i ekologicznej.
Rozmowa A tough fight on social issues ukazała się w Green European Journal (Zielonym Magazynie Europejskim). Przeł. Bartłomiej Kozek.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.