Pakiet klimatyczny trzeba wzmocnić
Jestem członkinią Parlamentu Europejskiego w Brukseli od niemal dziesięciu lat, ale to, co wydarzyło się w lipcu 2013 roku, widziałam po raz pierwszy: kanclerz Niemiec Angela Merkel zastopowała kompromis dotyczący emisji CO2, zawarty pomiędzy Przewodniczącym Rady Europejskiej, Parlamentem Europejskim i Komisją, osobiście dzwoniąc do głów państw z prośbą o wsparcie w zablokowaniu porozumienia.
To oburzające!
Ewidentnie widać, że interesy producentów samochodów, jak BMW, są dla niej ważniejsze niż chroniące klimat limity. Ingerencja Merkel unaocznia fakt, że konsensus w kwestii ratowania klimatu, chociaż tyle się o nim mówi, nie istnieje.
W roku 2008 unijny pakiet klimatyczny stanowił dobry początek. Kraje członkowskie UE zgodziły się na 20-procentową redukcję emisji do 2020 r. przy jednoczesnym zwiększaniu udziału energii ze źródeł odnawialnych do 20% i obniżeniu konsumpcji energii o 20%. W tamtym czasie Angela Merkel poparła inicjatywę.
Ze wszystkich wspomnianych celów to redukcja limitów emisyjnych jest obecnie obciążona najdalej idącym brakiem ambicji po stronie Angeli Merkel, i to nie tylko w przemyśle samochodowym. UE zbliża się obecnie do celu wyznaczonego na 2020 – w niemałym stopniu z racji kryzysu ekonomicznego.
Uczestniczyłam w wielu międzynarodowych konferencjach klimatycznych. Następne ważne spotkanie odbędzie się w Paryżu w 2015 roku, a podstawy do niego będą budowane w Warszawie. To dobry czas, aby zwiększyć nacisk na głównych graczy w Brukseli i państwach członkowskich, tak aby spotkania te zakończyły się sukcesem.
Cele z pakietu klimatycznego na rok 2020 muszą być podniesione do minimum 30%, muszą być również ustalone wiążące cele na 2030 r. i wprowadzona szybka, zrozumiała reforma handlu emisjami. To nasza jedyna szansa zaangażowania innych państw świata i osiągnięcia ambitnego, wiążącego, międzynarodowego porozumienia klimatycznego do 2015 r., tak by globalne ocieplenie nie przekroczyło granicy 2 st. Celsjusza.
Silne, nawracające powodzie – które sieją spustoszenie wzdłuż europejskich rzek i strumieni w coraz krótszych odstępach czasu – wskazują, że powinniśmy działać szybko.
Potrzebujemy w Europie zmiany energetycznej. Musimy nabrać nowego impetu w restrukturyzacji sektora energetycznego, musimy odejść od miksu energetycznego opartego na węglu i energii jądrowej – i to w całej Europie.
Większa efektywność energetyczna i rozwój OZE dają nam możliwości, które nie są ograniczone do kwestii ekologicznych. Możemy urzeczywistnić scenariusz niedrogich, godnych zaufania i nieszkodliwych dla środowiska dostaw energii dla wszystkich obywateli UE.
Energetyczna transformacja w Europie może ożywić gospodarkę. Może nas w znacznym stopniu uniezależnić od Gazpromu i naftowych szejków. Może ona być nowym impulsem dla integracji kontynentu – projektem, z którym utożsamiać się może cała Unia.
Proponuję nowy pakt energetyczny – podobny do Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, która służyła niegdyś za podwaliny Unii Europejskiej. Rozwój odnawialnych źródeł energii, systematyczne oszczędzanie energii i wykorzystanie wielkiego potencjału efektywności przyniesie nie tylko innowację i nowe miejsca pracy w gospodarce europejskiej i przemyśle. Będzie to również znaczący krok w kierunku zrównoważonego system ekonomicznego.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.