ISSN 2657-9596
Zdjęcie: Sora

Ekologia a polityka. Refleksje nad postrzeganiem ekologii w Polsce.

Piotr Krupa-Lubański
05/12/2025

Większość osób ze środowisk „ekologicznych” podziela wrażenie, że ekologia stała się w tym roku „passe” i ludzie wydają się nią zmęczeni. Jakie są możliwe przyczyny tego zjawiska ?

Kampania prezydencka, zarówno ta w Polsce, jak i rok wcześniej w USA, odbywała się z ewidentnym udziałem putinowskich służb, masowo inwigilujących media społecznościowe. Moskwa, co jest dla wszystkich oczywiste, jest żywotnie zainteresowana podtrzymywaniem popytu na węglowodory w Europie i zupełnie jej nie w smak rewolucja OZE.

Ekologia, i w Polsce i w Europie, to również polityka. Przekonaliśmy się o tym, natychmiast po wyborach, gdy nowy prezydent zmarnował szansę na rozwój energetyki wiatrowej w Polsce, która mogła stanowić doskonałe uzupełnienie fotowoltaiki, mało wydajnej w okresie jesienno – zimowym. 

Wiatraki, w odległości postulowanych 500 metrów od domów nie generują praktycznie żadnego hałasu, a już na pewno mniejszy niż samochody. A chyba mało kto z nas może się cieszyć luksusem mieszkania w takiej odległości od ulicy czy drogi. 

Mity o tym, że wyprodukowanie wiatraka generuje więcej CO2 na jednostkę jego przyszłej nominalnej mocy niż analogiczna inwestycja w elektrownię cieplną są tylko mitami, a ich wyznawcy zdają się ignorować, że po uruchomieniu, wiatrak nie emituje już CO2, podczas gdy elektrownia węglowa dopiero zaczyna się rozkręcać i to na ogromną skalę.

Szkoda, że ceny prądu nie mogą być selektywne w zależności od preferencji wyborczych – każdy powinien ponosić odpowiedzialność za swoje wybory i skutki, które dotykają wszystkich. W tym przypadku za ceny prądu w zimie, gdy mogłoby go być więcej z OZE i tym samym po niższych cenach. 

Promocja przydomowych wiatraków „do 12m wysokości” to chyba zabieg medialno – kosmetyczny i trochę nieporozumienie, bo takie instalacje mogą mieć znaczenie wyłącznie hobbystyczne, podobne do fotowoltaiki balkonowej.  Takie instalacje mogą wesprzeć nasz domowy budżet energetyczny „kwotą” rzędu 100 – 200 kWh rocznie czyli pokryć 10% potrzeb. Oczywiście każda kilowatogodzina z wiatru i słońca (zamiast węgla) bardzo cieszy, ale to ilości marginalne.

Kolejna przyczyna spadku zapału do ekologii, to systematyczne obrzydzanie Polakom idei fotowoltaiki, spowodowane nieustannym manipulowaniem przy zasadach jej rozliczania przez rodzime korporacje energetyczne.

Programy wspierające fotowoltaikę, przy jednoczesnym braku elektrowni szczytowo – pompowych (ESP) w Polsce, które magazynowały by tę energię za dnia i oddawały wieczorem, gdy popyt jest największy, doprowadziły do jej nieopłacalności i nadprodukcji w słoneczne dni. Łączna moc paneli w Polsce (ok.30 GW) znacznie przekracza potrzeby energetyczne kraju (ok. 20GW).

Już w PRL planowano budowę kilkunastu dużych ESP, a powstały tylko dwie. Trzecia będzie gotowa dopiero w roku 2030-tym, w Młotach. Ten problem próbuje się rozwiązywać teraz, promując inwestowanie w domowe magazyny energii, co powinno od samego początku iść w parze z promowaniem fotowoltaiki.

Dotując fotowoltaikę, zapomniano jednocześnie o zwykłych kolektorach – panelach solarnych do podgrzewania wody, które w polskich warunkach pozwalają oszczędzać gaz, węgiel czy nawet prąd przez 8 miesięcy w roku. Dotacje na technikę solarną, dużo mniejsze niż te na foto – panele, mogłyby mieć największą efektywność ekonomiczną w ograniczaniu prywatnej konsumpcji węgla i gazu w polskich warunkach a tym samym emisji pyłów i CO2. 

Instalacje solarne są znacznie, nawet 5-cio krotnie tańsze od fotowoltaicznych i zwracają się już po kilku sezonach. Znowu należy postawić pytanie, dlaczego kolejne rządy RP oraz sama UE ignoruje je od dekad? Czy to wpływy rosyjskich eksporterów węgla i gazu? Sądząc po trzęsieniach ziemi w niemieckiej polityce ostatnich lat, prawdopodobnie tak. 

Zastanawiające jest też, dlaczego Polacy ulegają „owczym” pędom, instalując fotowoltaikę na potęgę i pomijając solarne podgrzewanie wody. Łączna moc cieplna kolektorów słonecznych w Polsce jest kilkanaście razy mniejsza niż foto paneli (wynosi zaledwie ok. 2.5 GW). Kompletna instalacja ze zbiornikiem do podgrzanej wody to koszt 6-8 tys zł, z montażem około 10 tys zł. Warto porównać taką inwestycję z rocznymi rachunkami za gaz.

Masowe wsparcie dla kolektorów solarnych, które mogłoby być realizowane w Polsce od przynajmniej 20-tu lat spowodowałoby istotną redukcję importu gazu z Rosji w przeszłości oraz USA i Skandynawii obecnie. Przeliczmy – ok. 4 miliony gospodarstw podgrzewa gazem wodę, zużywając około 500 m3 gazu rocznie, czyli razem 2 mld m3, 10% rocznego zużycia gazu w Polsce (razem z przemysłem).

Rozpowszechnienie kolektorów solarnych na taką skalę, jaką cieszy się fotowoltaika, pozwoliłoby zredukować zużycie gazu przez gospodarstwa domowe o połowę, czyli o 1 mld m3. Może warto to zrobić, zamiast kupować gaz za granicą ? O ile oczywiście mamy odwagę przeciwstawić się lobbingowi – kiedyś rosyjskiemu, a obecnie amerykańskiemu, skąd pochodzi obecnie ponad 40% naszego gazu. Samodzielnie wydobywamy tylko 15%.

Warto rozmawiać o polityce przy okazji ekologii – przecież głównym celem unijnego programu RepowerEU jest uniezależnienie Europy od źródeł energii ze wschodu. To w ramach tego programu rozwijamy w tym roku projekt ZieloneGodziny.pl Przy tej okazji zapraszamy do ściągnięcia aplikacji Zielonych Godzin i wzięcia udziału w naszym ekologicznym konkursie słonecznego prania.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Odkryj więcej z Zielone Wiadomości

Zasubskrybuj już teraz, aby czytać dalej i uzyskać dostęp do pełnego archiwum.

Czytaj dalej