ISSN 2657-9596
Zdjęcie: Canva

Czy społeczności energetyczne uratują polską transformację?

Eko-Unia
17/12/2025

Sytuacja energetyczna Polek i Polaków wymaga zdecydowanych, oddolnych działań. W dobie światowych konfliktów zbrojnych, zwłaszcza za naszą wschodnią granicą, a także ze względu na kryzys klimatyczny energetyka powinna być zdecentralizowana i demokratyczna. Monopoliści, uznający się za jedyni słusznych graczy, tego nie ułatwiają.

Obywatelskie społeczności energetyczne to osoby prawne opierające się na dobrowolnym i otwartym uczestnictwie, które mają prawo zajmować się wytwarzaniem, dystrybucją, dostawami i zużyciem energii. Dodatkowo mogą być aktywne w obszarze efektywności energetycznej lub np. ładowania pojazdów elektrycznych. Co istotne, społeczności te mają prawo do podziału własnej energii elektrycznej między swoich członków. 

Ogólnie społeczności energetyczne są zdefiniowane przez dwie unijne dyrektywy: o unijnym rynku energii elektrycznej IEMD – obywatelskie społeczności energetyczne (ang. citizen energy communities, CEC) i o energii odnawialnej RED II – odnawialne społeczności energetyczne (ang. renewable energy communities, REC). Do dziś jednak rząd nie dokonał pełnej transpozycji tych dyrektyw do polskiego prawa. Obywatelskie społeczności energetyczne (OSE) pojawiły się w nowelizacji prawa energetycznego w 2023 r. Odnawialnych społeczności energetycznych w dalszym ciągu nie ma w polskim prawie (stan na koniec 2025 r.).

Demokratyczna i rozproszona energetyka

– Naszym dobrem wspólnym jest energia. Musimy mieć nad nią demokratyczną, społeczną kontrolę – apeluje Dariusz Szwed z Zielonego Instytutu.

Jak twierdzi, w transformacji energetycznej nie chodzi tylko o dekarbonizację energetyki, czyli odejście od paliw kopalnych. Transformacja ma na celu przede wszystkim demokratyzację i decentralizację energetyki, czyli zwiększenie udziału obywateli w polityce energetycznej oraz klimatycznej. Prosumenci wytwarzający energię; społeczności energetyczne – obywatelskie i odnawialne – są centrum tej zmiany. Współtworzą ją i wspólnie nią zarządzają, budując oddolnie bezpieczeństwo energetyczne. Tego tematu dotyczy strategiczny dokument UE „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków”.

Prezes Lądeckiej Spółdzielni Energetycznej Daniel Raczkiewicz przybliża nieco praktyki.

Spółdzielnia działa od ponad roku. Ma 1 MW w źródle i obsługuje 198 punktów poboru energii elektrycznej w gminie. Typowa społeczna elektrownia fotowoltaiczna, która została wybudowana w Lądku, jest modelem, który można stosunkowo łatwo wdrożyć. W dalszym ciągu działa, przynosząc korzyści finansowe wszystkim mieszkańcom – zachęca.

System elektroenergetyczny to nie są tylko druty. To źródło, przesył i odbiór – mówi Paweł Łapacz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. – Dużą nadzieję pokładam w społecznościach energetycznych, ponieważ jest to rozproszone, oddolne. Można wykorzystać olbrzymie struktury organizacyjne w postaci 2,4 tys. gmin w Polsce.

Jak dodaje, problem polega na braku zrozumienia, jak to działa.

To coś, z czym się zderzałem, próbując namawiać włodarzy do różnych form włączenia się w takie społeczności. Żeby społeczności energetyczne działały z sukcesem, potrzebny jest lider, który będzie animatorem, łączącym jej członków. Widzę olbrzymi potencjał w gminach i strefach ekonomicznych – ocenia.

Monopoliści nie ułatwiają

Grzegorz Pawełczyk, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Enerbud w Jaworznie, certyfikator i audytor energetyczny, buduje pasywne domy.

Dotychczas, jeśli była budowana sieć zasilająca na osiedlu domów jednorodzinnych, to od początku do końca była ona projektowana i realizowana przez Tauron, a ja musiałem za to zapłacić. Czyli to jest ich. W budynku już od przyłącza, gdzie jest licznik, to własność właściciela budynku. Mamy ambitny plan, żeby na budynku wielorodzinnym były panele fotowoltaiczne. Zacząłem rozmowy z Tauronem, które na razie nic nie przyniosły.

Tauron odpowiedział, że jedyne, co wchodzi w rachubę, to prosument zbiorowy.

Koncepcja prosumentu zbiorowego kompletnie mi nie odpowiada z prostej przyczyny. Tauron dba o to, żeby być monopolistą. A ja sobie naiwnie wyobrażałem, że będę produkował energię w ramach OSE – dodaje G. Pawełczyk.

Kilka spółdzielni mieszkaniowych w Polsce ma podobny problem. Są wśród nich takie, które już mają panele fotowoltaiczne na dachach, ale nie mogą sprzedać mieszkańcom własnej energii elektrycznej, tylko muszą ją za bezcen oddawać Tauronowi. Oczywiście mieszkańcy bloku muszą kupić ją za kwotę kilka- kilkanaście wyższą.

Monopolista zarabia co roku miliardy złotych, blokując społeczności energetyczne, np. uniemożliwiając bezpośrednią wymianę energii elektrycznej bez pośrednika monopolisty wewnątrz budynku, działając wbrew zapisom dyrektywy IEMD. Dyrektywa mówi wprost: „OSE (…) mają prawo do podziału własnej energii elektrycznej między swoich członków, zgodnie z analizą kosztów i korzyści dotyczącą rozproszonych zasobów energetycznych”.

Relację na linii obywatel – koncern energetyczny obrazowo przedstawia dr Hanna Schudy z sieci ekspertów Team Europe działającej na rzecz Komisji Europejskiej.

Coś takiego jak lenno, beneficjum i senior można by zidentyfikować właśnie w tym, jak się zachowują koncerny produkujące energię, jakie prawa i jaki monopol ma dystrybutor energii elektrycznej. A kim my jesteśmy? Myślę, że  tkwimy w głębokim średniowieczu, jeżeli chodzi o dostęp do energii elektrycznej.

Powołuje się na aktualne wyzwania geopolityczne i zachęca do zaangażowania w obywatelskie śledzenie zmian.

Nie chciałabym, żeby z czegoś, co nazywa się demokracją energetyczną, powstało kolejne lenno, senior i wasal.

Fotowoltaika tłamszona przez monopol

Podpisaliśmy kilkanaście lat temu pierwszą umowę prosumencką na Pomorzu. Musieliśmy walczyć dziewięć miesięcy o przyłączenie fotowoltaiki – mówi Karol Pruski, który od kilkunastu lat działa w branży odnawialnych źródeł energii.

Optuje on za reprywatyzacją energetyki, żeby walczyć z monopolem.

Jest tak, że mamy fotowoltaikę i sprzedajemy energię w cenie rynkowej, która wynosi np. 12 groszy, a za parę lat będziemy do niej dopłacać, dlatego że mamy instalację fotowoltaiczną.

Uważam, że trzeba utworzyć spółdzielnię energetyczną w każdym możliwym miejscumówi, przedstawiając przykład Niemiec, gdzie jego firma już 22 lata temu utworzyła spółdzielnię, w której inwestorami mogli być mieszkańcy. Energia nie musi być droga, ale żyjemy w takich czasach, że nic już taniej nie będzie. Ustawę o OZE trzeba wyrzucić do kosza i napisać od nowa. Wystarczy 15 stron i zapis, że jeżeli wyłączy się odnawialne źródła energii, trzeba zapłacić karę.

Około 20 lat temu połączono w korporacjach energetycznych produkcję energii z dystrybucją.

To absurdalne, mamy supermonopole. Tak opisywał sytuację elektroenergetyk i naukowiec doktor Jacek Biskupski – mówi Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.Węgiel jest coraz mniej opłacalny, wiatr i słońce go skutecznie wypierają, więc koncerny zarabiają szczególnie na dystrybucji. Tam, gdzie jest możliwość sprzedaży prądu i różnych narzutów, są właśnie dodatkowe pieniądze. Naszym obowiązkiem jest oddzielenie wytwarzania od dystrybucji. Ci, którzy dystrybuują energię, powinni być niezależni od wytwarzania i neutralni wobec każdego wytwórcy energii z OZE czy z paliw kopalnych – wyjaśnia. 

Marek Kossowski, były wiceminister gospodarki oraz były prezes PGNiG, dziś także prosument, dzieli się swoim doświadczeniem.

W roku 2006 stało się to, co mogło być najgorsze, bo doszło do przyłączenia operatorów systemów dystrybucyjnych (OSD) do wytwórców. Jego zdaniem, „doprowadziło to niemal do wszechsiły czterech firm”.

W ten sposób wszystko, co dzieje się w odnawialnych źródłach energii, jest konkurencją dla tego, co wytwarza energię elektryczną w tych kilku korporacjach. Przez przeoczenie doszło do eksplozji fotowoltaicznej w Polsce. Nikt z energetyków nie zakładał, że mieszkańcy Polscy są w stanie wydać pieniądze na tak naprawdę obecnie nieopłacalne inwestycje

Aby z tym walczyć, warto wykorzystać potencjał, także do magazynowania energii. W pełni wdrożyć zapisy unijnych dyrektyw dotyczących społeczności energetycznych. Napisanie obywatelskiej ustawy o prosumentach i społecznościach energetycznych to kolejny pomysł na poprawę sytuacji.

Chcemy pokazać, że prosumenci mogą się zrzeszyć, gospodarować energią, a nawet przekazać ją sąsiadom. Zachęcamy do udziału w przeciwstawieniu się korporacjom energetycznym i powiedzeniu, że my, jako obywatele, mamy swoje pomysły. Zmieńmy prawo, żeby obywatele mogli efektywnie zarządzać energią elektryczną – podsumował G. Gawlik.

Odpowiedzią na odgórną bezczynność są okrągłe stoły energetyczno-klimatyczne i warsztaty organizowane przez Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA oraz Zielony Instytut. Odbywają się w pięciu województwach pod nazwą „Rola obywatelskich i odnawialnych społeczności energetycznych w obszarze zielonej transformacji energetycznej Polski”.


 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Odkryj więcej z Zielone Wiadomości

Zasubskrybuj już teraz, aby czytać dalej i uzyskać dostęp do pełnego archiwum.

Czytaj dalej