TTIP i zielona gospodarka
Potrzebujemy ogromnego skoku naprzód w stronę zielonej gospodarki. TTIP prowadzi nas w dokładnie przeciwnym kierunku.
Negocjowane obecnie między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską porozumienie TTIP jest żywą skamieliną dominującej teorii ekonomicznej. Próbuje nam sprzedać ideę, że globalizacja jest końcem historii, że konkurencyjność jest najlepszym sposobem organizowania gospodarki i że większy dobrobyt i zatrudnienie wymagają przede wszystkim wzrostu gospodarczego. Te dogmaty są z gruntu fałszywe. Dlatego problem z TTIP nie dotyczy niuansów, lecz samej istoty porozumienia. Jego przyjęcie zdecydowanie oddalałoby nas od zrównoważonego i szczęśliwego społeczeństwa, jakiego pragnie większość z nas. Przyjrzyjmy się mitom TTIP i dostępnym alternatywom.
Mit 1: globalizacja jest końcem historii
Obecny kształt globalizacji napędzany jest przez nieograniczony wzrost zużycia paliw kopalnych, i związanych z tym emisji CO2, tak aby uprzywilejowana część ludzkości mogła produkować i konsumować coraz więcej. Ten nierealistyczny model dobiega kresu. Nie ma już taniej energii z paliw kopalnych, na wyczerpaniu jest też zdolność atmosfery do pochłaniania emisji CO2, tak abyśmy mogli uniknąć globalnej katastrofy.
Twórcy TTIP wydają się jednak żyć w jakimś czwartym wymiarze, odległym od tych naukowych faktów i gospodarczych realiów. Opierają się na wizji kontynuacji obecnego modelu i dalszego przyspieszania wzrostu zużycia paliw kopalnych. Negocjatorzy wysunęli szereg propozycji, które mają to umożliwić.
1. Zniesienie ograniczeń eksportu „dóbr energetycznych” ze Stanów Zjednoczonych do Europy. Oznacza to priorytetowe traktowanie najbrudniejszych i najbardziej zanieczyszczających źródeł energii, takich jak ropa naftowa, benzyna czy gaz.
2. Ułatwienie poszukiwań i wydobycia węglowodorów przez ponadnarodowe korporacje w UE i USA. Oznacza to otwarcie drzwi przed szczelinowaniem hydraulicznym i jego katastrofalnymi skutkami dla klimatu i środowiska.
3. Zakaz stosowania przez poszczególne kraje środków faworyzujących lokalne firmy i nowo powstające technologie. Np. likwidacja „wymogu produkcji lokalnej” utrudni zlokalizowane wsparcie dla rozwijających się sektorów odnawialnej energii.
Ta nieodpowiedzialna strategia to nie jest plan, to jest wyrok śmierci. Pokazuje to, jak bardzo nieprzystosowany jest TTIP do podstawowych wyzwań XXI wieku. Bardziej roztropna strategia, mniej energochłonna i zanieczyszczająca, wymagałaby starannego przemyślenia naszego systemu handlowego i gospodarczego. Przyszłość nasza i naszych dzieci zależeć będzie od naszej zdolności do skrócenia tasiemcowych i niezrównoważonych łańcuchów dostaw, napędzających ekologiczny chaos i globalne nierówności. Potrzebujemy stworzyć „gospodarki okrężne”, które pozwolą nam na bardziej zlokalizowaną produkcję i konsumpcję zarówno energii, jak i żywności.
W ramach globalnej sieci współpracy (o której niżej) gospodarka mocniej zakorzeniona byłaby w tym, co lokalne. Chodzi o to, by wspierać produkcję wysokiej jakości, o znacznej „ekologicznej wartości dodanej” i by budować oddolne społeczności poprzez sprowadzenie produkcji i konsumpcji bliżej ludzi. W skrócie, bardziej ludzka, bardziej zrównowazona i bardziej demokratyczna gospodarka wydaje się stać w sprzeczności z proponowanymi zapisami TTIP.
Mit 2: najlepszym sposobem zorganizowania gospodarki jest konkurencyjność
Celem TTIP jest zwiększenie konkurencyjności europejskich i amerykańskich firm. Ten powtarzany do znudzenia slogan spokrewniony jest ze społecznym darwinizmem. Rynek to dżungla, gdzie najzdolniejsi i najsilniejsi przetrwają, pozostałym zaś przypadnie zaszczyt walki o rzucane im z litości okruszki. TTIP wspiera system rynkowego kanibalizmu, gdzie małe ryby (małe firmy, samozatrudnieni, spółdzielnie itp.) z Europy i Ameryki pływają pośród rekinów – ponadnarodowych korporacji. Wiadomo, komu na końcu pisane będzie zwycięstwo. To komercyjne szaleństwo służy interesom najpotężniejszych, pozostając w bezpośredniej sprzeczności z dobrem wspólnym, naszym zdrowiem i jakością życia, dobrem środowiska i istot żywych.
Musimy przywrócić równowagę, dziś przechyloną na rzecz skrajnej konkurencyjności w interesie rekinów i innych grubych ryb. Jedynym wyjściem jest wspólne działanie wszystkim, którzy z różnych powodów sprzeciwiają się TTIP. Zdolność wielu małych rybek do wspólnego działania może zmienić perspektywę i w efekcie przeważyć szalę. Punktem wyjścia musi być uwzględnienie przy tym granic wytrzymałości przyrody i naszych ludzkich potrzeb, odrzucając pogoń za mrzonką wzrostu i konkurencyjności.
Niezbędna jest współpraca między ludźmi w Europie, USA i innych częściach świata w celu ukrócenia działalności rajów podatkowych i gospodarki kasyna, uregulowania handlu tak, aby był on podporządkowany zasadom praw człowieka, godnej pracy i szacunku dla ekosystemów (zgodnie z propozycjami Alternative Trade Mandate) i wzmacniał wielostronne porozumienia na rzecz walki ze zmianami klimatu.
Ponadto konieczne jest wzmocnienie współpracy między ruchami społecznymi, organizacjami pozarządowymi, związkami zawodowymi i partiami po obu stronach Atlantyku w celu wymiany doświadczeń i budowania alternatywy w oparciu o solidarność i społeczno-ekologiczną wizję gospodarki. Mamy wspólne interesy, tak więc powinniśmy pracować razem, poszukując rzeczywistych rozwiązań korzystnych dla zwykłych obywatelek i obywateli.
Mit 3: większy dobrobyt i zatrudnienie wymagają przede wszystkim wzrostu gospodarczego
Cele TTIP sa jasne: ma to być narzędzie do napędzania wzrostu gospodarczego. Na tym również skupia się w większej części debata publiczna. Komisja Europejska prognozuje, że w ciągu 10 lat PKB będzie rosnąć w tempie co najmniej 0,5%, lecz wiele innych studiów przewiduje coś dokładnie przeciwnego. Spór o liczby oznacza jednak, że umyka nam kwestia zasadnicza: wzrost nie jest rozwiązaniem, to część naszego problemu. Z trzech powodów:
1. Wzrost nie jest do pogodzenia z granicami wytrzymałości planety i prowadzi prosto do ekologicznej katastrofy. Jakiekolwiek mogą być krótkofalowe korzyści z TTIP, przyczynią się one jedynie do narastania naszego ekologicznego długu wobec przyszłości.
2. W krajach o dochodzie narodowym przekraczającym 13 tys. euro per capita wzrost gospodarczy nie przekłada się na wyższą jakość życia. Wzrost nie musi wiązać się ani z tworzeniem nowych miejsc pracy, ani ze zmniejszaniem nierówności. Tak więc gdy Komisja Europejska wraz z „wielką koalicją” w Parlamencie Europejskim (chadecy, socjaldemokraci i liberałowie) zapewniają, że TTIP przyniesie wzrost gospodarczy, a tym samym podniesienie poziomu życia obywatelek i obywateli, to albo nie wiedzą, o czym mówią, albo świadomie wprowadzają w błąd.
3. Wzrost gospodarczy nie wróci. W krajach Zachodu chcemy zapoczątkować nową epokę, w której wzrost będzie zerowy lub wręcz ujemny. W tym scenariuszu TTIP jawi się jako przeżytek z innej epoki, budząc fałszywe nadzieje bez pokrycia.
W tym momencie historii potrzebny jest wielki skok naprzód w stronę sprawiedliwej i zielonej gospodarki, zdolnej na dodatek stworzyć miliony godnych miejsc pracy w całej Europie. To, czy mamy wzrost PKB, czy nie, jest sprawą całkowicie drugorzędną. Chodzi przecież o to, aby zaspokoić rzeczywiste potrzeby ludzi w granicach wytrzymałości planety. Do tego zaś konieczne są dwa elementy zupełnie nieobecne w TTIP: redystrybucja bogactwa i więcej demokratycznej kontroli nad gospodarką.
Naprawdę rewolucyjne porozumienie, zdolne przynieść korzyści ludziom i planecie, musiałoby stwierdzać w preambule: „Świadomi kryzysu ekologicznego i olbrzymich nierówności na świecie i w obrębie poszczególnych krajów, podejmujemy transatlantycką współpracę na rzecz wielkiej transformacji w stronę sprawiedliwej i zrównoważonej gospodarki na poziomie lokalnym i globalnym, tak aby obecne i przyszłe pokolenia mogły żyć w zdrowiu, szczęściu i dobrobycie, nie naruszając równowagi ekologicznej planety”.
Artykuł pochodzi ze strony ttip2015.eu. Pierwotnie ukazał się w języku hiszpańskim.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.