Gwałt na puszczy amazońskiej
Brazylia jest mieszanką wielkiego dobrobytu i przerażającego ubóstwa. Ma niemal nieograniczony – przy odpowiedniej administracji – potencjał rozwoju. Jednak nierówności społeczne są tak głębokie, że wydają się nie do przezwyciężenia.
Aby w wejść na ścieżkę zrównoważonego rozwoju, Brazylia pokonać wiele przeszkód, a największą z nich, mającą skutki nie tylko dla samej Brazylii, ale całego świata, jest przyzwolenie na wycinkę puszczy amazońskiej. Ten prowadzony na szeroką skalę proceder, za którym kryją się interesy posiadaczy ziemskich, hodowców bydła i międzynarodowych firm wykorzystuje słabość polityki ochrony środowiska i szerzącą się korupcję. „Zielonym płucom świata” grozi zniszczenie.
W ostatnich latach w Brazylii wykształcił się taki model rozwoju, w którym dochód i władza w coraz większym stopniu skupione są w rękach politycznych i gospodarczych elit związanych z wielkim przemysłem rolnym i kapitałem finansowym. Jednym z fundamentów tego modelu jest eksploatacja rolna. Chodzi zwłaszcza o monokulturowe uprawy soi i trzciny cukrowej (na produkcję cukru i etanolu), korzystające z genetycznie modyfikowanych nasion i chemicznych środków ochrony roślin kupowanych od ponadnarodowych koncernów. W rejonie Amazonii powstaje również potężna infrastruktura, przemysł energetyczny i wydobywczy. Na poziomie makroekonomicznym model ten cechują wysokie stopy procentowe. To znaczny problem na rządu. Np. między 2000 a 2007 r. koszt amortyzacji i odsetek od długu publicznego wyniósł blisko 430 mld dol., co stanowi średnio 30% rocznego budżetu państwa.
Taki model rozwoju jest drapieżny i niezrównoważony. Brazylia jest w momencie wprowadzania zmian legislacyjnych w polityce ochrony środowiska i już nieco rozluźniła regulacje w prawie leśnym. Te poprawki służą zabezpieczeniu prywatnych interesów wielkich posiadaczy ziemskich i latyfundystów, grup nadreprezentowanych w parlamencie wskutek przechylenia systemu politycznego na ich korzyść.
Eksploatacja dorzecza Amazonii kamieniem węgielnym bieżącej polityki rządu, która ściśle odpowiada strategicznym interesom ponadnarodowych koncernów. Chodzi o to, by akumulować kapitał dzięki inwestycjom w sektor energetyczny, wydobywczy i zindustrializowane rolnictwo oraz „usługi ekologiczne”. W okresie między 2000 a 2010 r. eksport z Legal Amazonia (administracyjny obszar, w którego skład wchodzi dziewięć stanów z dorzecza Amazonii) wzrósł o 518% (z 5 mld do 26 mld dol.), co jest znacznie wyższym tempem wzrostu niż 366%, które zanotował brazylijski eksport w skali całego kraju.
W 2010 r. sam tylko stan Pará był odpowiedzialny za 48% (12,8 mld dol.) wartości eksportu całego regionu. Wedle funkcjonującego wzorca najwięcej eksportuje się surowców mineralnych, a po nich produktów rolniczych, zwłaszcza mięsa. W przypadku Pará, gdzie eksportują zaledwie trzy firmy, Vale, Alunorte i Albrás (żelazo i aluminium), jest to 78% wartości ogółu sprzedaży zagranicznej (10 mld dol.).
Bogactwo płynące z amazońskich terenów trafia prosto do kieszeni akcjonariuszy ponadnarodowych koncernów, pozostawiając za sobą w spadku nierówność i zniszczenia środowiska. Produkcja aluminium pożera blisko 6% energii elektrycznej wytwarzanej w całej Brazylii. Wedle słów Celio Bermanna, „aluminium sprzedaje się po niskich cenach na międzynarodowym rynku, stwarzając przy tym niewiele miejsc pracy. Do tej pracy potrzeba 70 razy mniej robotników niż np. w przemyśle spożywczym i 40 razy mniej niż w przemyśle tekstylnym”.
Logika regionalnej integracji
Innym aspektem tego modelu wydobycia-na-eksport (extraction-for-export) jest to, że rząd pozwala Brazylijczykom i międzynarodowym firmom rozszerzać działania w dorzeczu Amazonii. Powoduje to przyśpieszenie zmian zachodzących w środowisku i w warunkach życia nie tylko Brazylijczyków, ale mieszkańców części Amazonii leżących w innych krajach. Rząd federalny zwiększył środki inwestycyjne na infrastrukturę logistyczną, rozbudowując nie tylko porty, ale także lądowy i wodny system transportu. Większość tych środków poszła na wielkie projekty, takie jak tama hydroelektrowni w Jirau, Santo Antônio i Belo Monte (to w Brazylii); Inambari, Sumabeni, Paquitzapango i Urubamba (w Peru), a także autostrady, jak chociażby kontrowersyjna Villa Tunari-San Ignacio de Moxos w Boliwii, która przecina ziemie zamieszkałe przez autochtonów w Parku Narodowym Isiboro Sécure. Te prowadzone na dużą skale inwestycje były wykonywane brazylijskie firmy i finansowane z publicznych pieniędzy pochodzących z państwowego Banku Gospodarki Narodowej i Społecznego Rozwoju.
Rząd stosuje także wiele podatkowych i kredytowych zachęt, aby sprowadzić do tego regionu sektor prywatny – zwłaszcza z projektami wytwarzania i dystrybucji energii elektrycznej. To jeszcze bardziej otworzyło brazylijską Amazonię na państwowe i prywatne przedsiębiorstwa z międzynarodowym kapitałem, co powoduje, że ten drapieżny model eksploatacji zasobów naturalnych staje się mocniejszy.
Zmiana klimatu i rolnictwo
Wylesianie Amazonii i hodowla bydła są w Brazylii dwiema głównymi przyczynami emisji CO2 i metanu (odpowiednio 67% i 70% całkowitej emisji). Jest silna zależność między wycinką i wypalaniem puszczy a faktem, że okoliczna ziemia jest skoncentrowana w rękach nielicznych. W oczywisty sposób określa to dynamikę ekspansji gruntów rolnych. Ta koncentracja własności wzmaga ryzyko, że głównymi beneficjentami krajowej polityki klimatycznej będą wielcy posiadacze ziemscy, bo to do nich trafią różnego rodzaju subsydia, a wspólnoty wiejskie i ludność tubylcza będą wykluczone bardziej niż kiedykolwiek.
Rząd nie podjął dotąd żadnych działań, które dotykałyby sedna problemu. W Amazonii niezbędna jest reforma rolna wprowadzająca nowy model użytkowania ziemi i surowców. Taka reforma mogłaby oprzeć się na zrównoważonej eksploatacji zasobów naturalnych i szacunku dla tradycyjnych wspólnot i różnych form życia społecznego, w jakich pozostaje autochtoniczna ludność. Należy pamiętać, że ludzie na tych terenach od wieków żyli w harmonii z otaczającą przyrodą.
W niedawnym raporcie Social Watch na temat Brazylii obliczono również Wskaźnik Podstawowych Zdolności (Basic Capabilities Index) oobno dla poszczególnych stanów i ośrodków miejskich w Amazonii. Raport potwierdził, że między dobrze prosperującymi regionami Brazylii a biednymi obszarami na północy kraju istnieje kolosalna przepaść. Na samym dole listy stanów, w których podstawowe potrzeby mieszkańców są najgorzej zaspokajane, znajdują się stany: Pará, Acre i Amazonas. Kiedy rozważymy każdy z czynników osobno, to okaże się, że nierówności między różnymi regionami są jeszcze większe w sferze edukacji, a Pará jest w sytuacji najgorszej.
Zmiany prawne
Wielokrotnie próbowano uelastycznić obowiązujące prawo w kwestiach środowiska naturalnego. Znaczącym przykładem prób zmierzających do rozluźnienia regulacji ochrony środowiska była liberalizacja prawa leśnego. U jej źródeł leżały naciski wywierane przez wpływowe grupy interesów reprezentujących sektor rolniczy, których główną strategią jest rozszerzanie granic pól uprawnych na coraz to większe połacie Amazonii. Wielcy posiadacze ziemscy domagają się określonych ustępstw. Jednym z nich jest rozpatrywana aktualnie przez niższą izbę parlamentu redukcja z 80% do 50% obszaru ziemi, jaki wszyscy posiadacze ziemi w Amazonii muszą zachować w formie naturalnego lasu.
Dla rządu kompleks hydroelektrowni na Rio Madeira jest kluczowym elementem planów wyjścia naprzeciw krajowemu zapotrzebowaniu na energię na lata 2010-2012. Rząd twierdzi, że sposób produkcji i przesył energii elektrycznej jest ostatnim krzykiem techniki „postępującej elektryfikacji”. W rzeczywistości jednak zwiększenie o 6 600 MW mocy zainstalowanej (3 150 MW w San Antonio i 3 450 MW w Jirau) będzie służyło tylko satysfakcji rządu, bowiem zaspokoi to zapotrzebowanie na prąd, które przemysł energetyczny sam sztucznie wytworzył. Energia produkowana w kompleksie Madeira będzie dostarczana do ekonomicznego centrum kraju na południowym zachodzie, a do tego potrzeba będzie wielu inwestycji, aby wybudować 2 375 km linii przesyłowych.
Szacuje się, że w cały zespół projektów składających się na kompleks Madeira trzeba będzie zainwestować 21 mld dol., ale jak dotąd zatwierdzono tylko 9,3 mld. Z czego 8,6 mld pochodzi od BNDES, wliczając w to wpłaty bezpośrednie i pośrednie, a pozostałe 700 mln z Banku Amazonii (BASA), sięgającego po publiczne pieniądze z Funduszu Konstytucyjnego Północy i Funduszu Rozwoju Amazonii.
Dane z raportów o inwestycjach w Amazonii pokazują, że z powodu ryzyka, jakim obciążony jest cały projekt – prace budowlane i proces pozyskiwania pozwoleń środowiskowych – pojawiła się silna presja zarówno ze strony sektora publicznego, jak i prywatnego (łącznie z bankami, podmiotami publicznymi, przedsiębiorstwami, lobbystami, menadżerami i agentami) na to, aby nikomu nie pozwolić mieszać się do harmonogramu prac i opóźniać ich rozpoczęcie. Mówi się, że ekonomiczna wykonalność budowy kompleksu Madeira zależy od tego, jak szybko uda się uruchomić system hydroenergetyczny i dlatego proces uzyskania akceptacji jest forsowany pośpiesznie, bez należytego rozpatrzenia społecznych i środowiskowych skutków, jakie ten olbrzymi projekt spowoduje.
Robotnicy pracujący przy tym projekcie są wykorzystywani (Ministerstwo Pracy wykryło ponad 2 000 naruszeń prawa pracy), liczba morderstw na tym terenie wzrosła w okresie między 2008 a 2010 r. o 44%, a nadużyć seksualnych wobec dzieci i młodzieży o 18%. Liczba gwałtów skoczyła aż o 208% między 2007 a 2010. Wszystko to jest efektem modelu rozwoju finansowanego z publicznych pieniędzy. Ten sam model Brazylia eksportuje do innych krajów Ameryki Południowej, a także do krajów afrykańskich, jak Angola czy Mozambik. Ten model dobrze służy elitom, ale niszczy środowisko i na dużą skalę gwałci prawa człowieka.
Artykuł pochodzi z raportu Social Watch na 2012 r. „The Right to a Future”. Przeł. Rafał Czekaj.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.