Prawda nie zawsze pośrodku
W kwestii zmian klimatu konsensus wydaje się jasny. Niestety, nie wszyscy fakt ten rzetelnie prezentują.
W BBC Earth wyemitowany został wczoraj (24 stycznia) program “Czy można udowodnić zmiany klimatu?”. Jako odsetek naukowców przekonanych co do antropogeniczności globalnego ocieplenia pada w nim wskaźnik 95%. Tymczasem w mediach często słyszymy, iż zdania naukowców w tej kwestii są podzielone. Dlaczego?
Symetria, której nie ma
To doskonały przykład zjawiska zwanego pseudosymetrią autorytetu naukowego (określanego często jako prawdopośrodkizm – to potoczne słowo może być jednak stosowane w szerszym kontekście). Fenomen ten polega na tym, że media przedstawiają pewne kontrowersje w sposób taki, jakby opinie naukowców były równo podzielone, podczas gdy zdecydowana większość naukowców uznaje daną tezę za prawdziwą.
Podejście to jest krytykowane przez wielu autorów. Najbardziej znaną dla przeciętnego czytelnika jest Sherry Seethaler i jej książka „Kłamstwa, przeklęte kłamstwa i nauka”. Samo pojęcie, choć stworzone przez antropologa mediów Cristophera Toumeya, istniało jednak już wcześniej (zauważył je m. in. Martin Gardner).
Duża ilość np. lobbystów powoduje, iż dziennikarze często nie dociekają, gdzie leży prawda, woląc twierdzić, iż obie strony dysponują podobnym autorytetem, podczas gdy nie jest to uzasadnione. Mówią zatem, że „zdania są podzielone”, i „nie wiadomo, kto ma rację”. Ich pogląd przejmują odbiorcy. Oczywiście najbardziej widocznym efektem działania pseudosymetrii autorytetu naukowego jest kwestia zmian klimatycznych.
Badania „Newsweeka” wskazują, że według 55% Polaków zjawisko to rzeczywiście zachodzi, podczas gdy 26% jest zdania przeciwnego.
Wśród klimatologów odsetek osób przekonanych co do antropogeniczności globalnego ocieplenia wynosi 97-98%. W recenzowanych czasopismach naukowych nie pojawił się żaden artykuł, który zaprzeczałby tej tezie.
Dowody są silne, a badania bardzo łatwo dostępne. Mimo to spora część ludzi uważa, iż w świecie nauki trwa jeszcze jakakolwiek dyskusja w tej kwestii.
Dlaczego? Tutaj w grę wchodzi właśnie rzeczona pseudosymetria. I to niestety dość często.
Oto kilka przykładów
9 lipca 2015 roku w radiu RDC w audycji „Gorąca dyskusja wokół globalnego ocieplenia…” padła teza, iż zdania naukowców są podzielone. Część z nich uważa, że obecnie obserwowane zmiany klimatyczne to efekt wyłącznie naturalnego cyklu ochłodzeń i ociepleń naszej planety.
W jednym z niedawnych numerów „Angory” na artykuł sceptyka przeznaczono tyle samo miejsca, co na wywiad z klimatologiem, reprezentującym główny nurt nauki. Do telewizji często zaprasza się po jednym “sceptyku”, a wręcz denialiście (termin z języka angielskiego nie mający polskiego odpowiednika, oznaczający negowanie czegoś mimo dowodów) i jednym naukowcu.
To znakomity przykład udawanego obiektywizmu, stawiania w jednym rzędzie każdej opinii i faktów. To jednak nie wszystko.
„Forbes” opublikował artykuł „Histeria globalnego ocieplenia”, w którym przeczy temu zjawisku, a za dowód podaje raport autorstwa organizacji NIPCC, sponsorowanej przez libertariański think-tank Heartland Institute. To organizacja publikująca m.in. raporty głoszące, iż palenie papierosów w żadnym wypadku nie powoduje raka.
Wspomniany raport jest zbiorem często sprzecznych ze sobą informacji, a raczej dezinformacji i truizmów, który w żadnym wypadku nie może uchodzić za poważną publikację naukową. Nie mnie oceniać, jaki był w tym cel, lecz widać, że żaden dziennikarz, ani nikt z redakcji nie zareagował i czytelnicy zostali wprowadzeni w błąd.
Konsekwencje tego mogą być poważne. Odbiorcy nie tylko tracą zaufanie do świata nauki i rządzących, lecz także przestają myśleć o obronie planety i przyczyniają się do rozwoju globalnego ocieplenia. W mniejszym stopniu bezpośrednio – przestając choćby oszczędzać wodę przy codziennych czynnościach, dużo bardziej pośrednio – nie wymagając od rządzących reform zmierzających do przeciwdziałania zmianom klimatu.
Nauka, polityka, media
Prawdopośrodkizm jest wygodny dla dziennikarzy, gdyż mogą się oni zdawać obiektywnymi i przedstawiającymi wszystkie racje. Jednak z prawdziwą obiektywnością, niezbędną w tym zawodzie, nie ma za wiele wspólnego.
Jak powinny postępować media? John Oliver w swoim „Last Week Tonight” zaprosił niedawno do studia trzech sceptyków oraz 97 badaczy reprezentujących główny nurt nauki. Był to oczywiście happening, lecz idea polega na tym, aby rzetelnie przeanalizować fakty i właśnie je przedstawić widzom.
Pseudosymetrię autorytetu naukowego widzę jako zbędną antropomorfizację nauki. Odrzucanie skrajnych stanowisk jest korzystne w sporach międzyludzkich (zbytnia uległość, jak i agresja zazwyczaj nie popłacają). W polityce odrzucanie stanowisk radykalnych także miewa sens. W nauce trzeba się jednak skupić na dowodach.
Pseudosymetria autorytetu naukowego jest również znakomitym zabiegiem erystycznym, bowiem prawie każde stanowisko da się przedstawić jako znajdujące się dokładnie po środku, a zatem prawdziwe.
Lobby koncernów naftowych może zgodnie z prawdą powiedzieć, iż ich stanowisko brzmiące „globalne ocieplenie istnieje, ale nie jest antropogeniczne” jest umiarkowane i stosowane, jeśli tylko za skrajności przyjmiemy stanowisko o antropogeniczności zmian klimatycznych oraz coraz bardziej (niestety!) absurdalną opinię, że nie doświadczamy żadnego skoku temperatur w ostatnich dziesięcioleciach. Nie zmienia to jednak faktu, iż w świetle dowodów naukowych jest to zupełna bzdura.
W programie TVP z dr Jaśkowskim, zajmującym się obecnie walką z obowiązkowymi szczepieniami, dziennikarka stwierdziła: „Mamy dwie skrajne opinie: tak i nie. Rodzice muszą w tej chwili decydować sami i zdawać się na zdrowy rozsądek”.
Nie jest to prawdą, aczkolwiek trafia do wielu ludzi, którzy nie są w stanie zweryfikować prawdziwości zdań wygłaszanych w oglądanym programie, czytanym artykule, co może mieć potencjalnie tragiczne konsekwencje.
Odpowiedzialność czwartej władzy
Dlatego też sprzeciwiamy się stosowaniu pseudosymetrii artykułu naukowego. Dziennikarz powinien być obiektywny, przy czym jest to ten obiektywizm, który potwierdza się w szukaniu prawdy, faktycznego stanu rzeczy, słusznych argumentów, uznaje niezależność wiedzy od podmiotu poznającego, a nie w zajmowaniu na siłę stanowiska pośrodku sporu.
Dziennikarze powinni więc szukać prawdy, opowiadać się po jej stronie, a w razie popełnienia błędu być odpowiedzialnymi za słowo i prostować pomyłki. W innym wypadku ich praca nie ma zbytniego sensu.
Zdj. Anomalie temperatury w roku 2015 – najcieplejszym od rozpoczęcia analizy globalnych pomiarów w 1880. NASA w domenie publicznej.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.