ISSN 2657-9596

Solidarność i siła Europy

Bartłomiej Kozek
13/01/2012

Kryzys zadłużenia pokazał niewystarczalność dotychczasowego modelu integracji europejskiej. Europejscy przywódcy proponują w odpowiedzi pewne mechanizmy solidarności (np. euroobligacje) oraz wzmocnioną kontrolę budżetów państw członkowskich. Jaka jest zielona odpowiedź na te propozycje?

Wygłoszone pod koniec listopada w Berlinie przez Radosława Sikorskiego przemówienie podzieliło polską scenę polityczną w przewidywalny sposób. PiS oraz kolejny odprysk z jego szeregów – Solidarna Polska – zagrały na antyniemieckich resentymentach, sugerując, że pójście drogą zarysowaną przez polskiego ministra spraw zagranicznych oznacza faktyczną utratę niepodległości. Na lewo od rządzącej PO Ruch Palikota oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej dały rządowi Tuska moralne wsparcie, sugerując jeszcze dalej posuniętą integrację. Siły, mieniące się reprezentacją polityczną osób o lewicowych poglądach, nie skrytykowały faktu, że Sikorski wśród prerogatyw, które muszą pozostać w wyłącznej gestii państw członkowskich, wymienił zarówno kwestie światopoglądowe, jak i politykę podatkową.

Jedynie kilku publicystów, np. Michał Syska, dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a we Wrocławiu, zauważyło, że oznaczało to utrudnienie dla harmonizacji polityk ekonomicznych państw strefy euro oraz państw do niej aspirujących. Pokazuje to również, że polski rząd chce z Europą Zachodnią konkurować nie innowacyjnością, przydatną chociażby do rozwoju sektora zielonej ekonomii, lecz niskimi kosztami pracy, dumpingiem socjalnym oraz niskimi podatkami, utrudniającymi inwestycje w aktywną politykę społeczną czy poprawę jakości usług publicznych. Priorytetem będzie zatem – zamiast rozwoju rodzimej małej i średniej przedsiębiorczości oraz pobudzania popytu wewnętrznego – skupianie się na produkcji na eksport i pozyskiwaniu zagranicznych inwestycji, nawet kosztem utraty miejsc pracy w innych krajach europejskich w wyniku przeniesienia produkcji. Ciężko nazwać to polityką europejskiej solidarności, gdy jednocześnie oczekuje się zachowania hojnego finansowania polityki rolnej, regionalnej oraz funduszu spójności…

Zielone otwarcie

By zainicjować debatę nad innym modelem integracji Europy, związana z niemieckimi Zielonymi Fundacja im Heinricha Bölla przygotowała konferencję i publikację „Solidarity and Strength. The Future of the European Union”.

W rzeczywistości, w której instytucje europejskie tracą znaczenie na rzecz międzyrządowych porozumień (przykładem te żmudnie wypracowywane na kolejnych kryzysowych szczytach państw UE), publikacja chce pchnąć debatę na temat przyszłości Unii Europejskiej na inne tory. Dostrzegając ryzyko w formie integracji międzyrządowej (szczególnie w kontekście pogłębiania się demokratycznego deficytu oraz rosnących obaw, związanych z możliwością powstania asymetrii praw, którymi cieszą się mieszkanki i mieszkańcy poszczególnych krajów członkowskich) zespół ekspertek i ekspertów, przygotowujących publikację proponuje zestaw działań z pozoru prostych, w praktyce zaś od dawna nierealizowanych.

Dla przykładu – cóż stałoby na przeszkodzie, by jakaś część Parlamentu Europejskiego wybierana była poprzez ogólnoeuropejskie listy wyborcze, na których znajdowaliby się politycy i polityczki europejskich partii politycznych? W ten sposób osoba, których poglądów nie reprezentuje w danym kraju żadna opcja polityczna (np. w Polsce – chcąca zagłosować na partię mającą poglądy europejskich liberałów, zielonych albo socjalistyczne) mogłaby z czystym sercem oddać swój głos na partię europejską, na przykład Europejską Partię Zielonych, mającą realne szanse na wejście do Europarlamentu. Osoby kandydujące na liście europejskiej musiałyby w poszukiwaniu poparcia jeździć po wielu państwach członkowskich UE, co mogłoby zwiększyć poziom zainteresowania oddaniem głosu w tych wyborach.

Zainteresowanie to mogłoby wzrosnąć jeszcze bardziej, gdyby PE otrzymał prawo inicjatywy ustawodawczej, tak jak parlamenty w krajach członkowskich. Znacząco zwiększyłoby to jego znaczenie w unijnych instytucjach, podobnie jak i postulat, by Komisja Europejska odzwierciedlała układ sił w PE. Zmusiłoby to europejskie frakcje do wchodzenia w koalicje w celu zdobycia większości głosów potrzebnych do przeforsowania proponowanych rozwiązań. Ponowne upolitycznienie europejskiego projektu ożywiłoby debatę wokół niego, dziś ograniczoną przez fiksację na punkcie osiągnięcia utopijnej wizji sterowanej przez niepodlegających kontroli biurokratów. Również Europejska Inicjatywa Obywatelska, dająca szansę na zaproponowanie własnych rozwiązań legislacyjnych obywatelkom i obywatelom UE, powinna ulegać dalszemu wzmocnieniu, na przykład poprzez rozszerzenie zakresu kwestii, w których istnieje możliwość jej zastosowania.

Integracja – więcej, lepiej, bliżej

Czytelniczki i czytelnicy „Zielonych Wiadomości” znajdą tu postulaty, z którymi zetknęli się już podczas lektury naszego periodyku, takie jak wykorzystanie w europejskiej integracji koncepcji Zielonego Nowego Ładu oraz utworzenia Europejskiej Wspólnoty Energii Odnawialnej (ERENE), finansującej energetyczną transformację i integrację kontynentu. Projektów, które nadal pozostają zrealizowane częściowo lub zgoła wcale, zresztą nie brakuje – dość wspomnieć trudności z integracją systemów kolejowych państw członkowskich.

Nawet tam, gdzie integracja zaszła już całkiem daleko, jak w wypadku Wspólnej Polityki Rolnej, nadal pozostaje wiele do zrobienia. Projekt, który miał służyć zapobieżeniu problemom z dostawami żywności i zapewnić stabilne dochody rolnikom, musi zostać rozwinięty o aspekty związane z ochroną przyrody na obszarach wiejskich, ich rozwojem infrastrukturalnym, wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii do tworzenia nowych miejsc pracy oraz poprawą pozycji rolników wobec koncernów rolniczych oraz dystrybutorów ich produktów. Także zobowiązania w unijnej polityce energetyczno-klimatycznej muszą być bardziej rozbudowane, między innymi o uwzględniające specyfikę poszczególnych państw członkowskich cele dotyczące redukcji zużycia energii w sektorach takich jak budownictwo, transport czy produkcja przemysłowa.

Jaka zielona Europa?

Debaty nigdy za wiele – także wśród samych Zielonych. Zachęca do tego już sama publikacja, w przygotowaniu której brały udział ekspertki i eksperci niemal wyłącznie z Niemiec. Szczerze mówiąc trochę mnie to zdziwiło, bowiem wśród autorek i autorów nie brakuje osób zasiadających w Europarlamencie. Nieco zatem dziwne, że np. wśród osób proponujących rozwiązania w zakresie zmian w polityce ekonomicznej UE zabrakło Francuza Pascala Canfina, a w polityce klimatycznej – Holendra Basa Eickhouta. Listę można oczywiście wydłużać, ale nie o to chodzi. Problemem w tym, że nie jestem przekonany, że wszystkie partie członkowskie Europejskiej Partii Zielonych zgodziłyby się z niektórymi postulatami.

O ile na przykład powołanie Europejskiego Korpusu Pokoju, gotowego na misje rozjemcze, nie brzmi jeszcze kontrowersyjnie, o tyle już integracja polityki militarnej państw UE i powołanie wspólnego dowództwa z siedzibą w Brukseli, działającego niezależnie od NATO już tak. Choć pozostawia się możliwość rezygnacji poszczególnych państw członkowskich z udziału w konkretnych operacjach, nie rozwiązuje to strukturalnego problemu, związanego z faktem, że część państw członkowskich UE pozostaje neutralna i głęboko sceptyczna wobec pomysłów na tego typu koordynację wojskową.

Europejski ruch Zielonych – jeśli marzy im się stworzenie ponadnarodowej siły politycznej z prawdziwego zdarzenia – musi uważać, by nie powstali „Zieloni dwóch prędkości”. Różnice między poszczególnymi zielonymi partiami w Europie nadal pozostają niemałe, część z nich można będzie zapewne drogą konsensusu i dyskusji zniwelować, inne trzeba jednak będzie uznać i nie próbować niwelować ich za wszelką cenę. Zgoda z poszczególnymi podstawowymi zasadami zielonej polityki nie wyklucza ich indywidualnych interpretacji w poszczególnych państwach członkowskich UE, co w publikacji znajduje swoje odzwierciedlenie w dość lakonicznym odniesieniu do wspólnej polityki społecznej, mającej być źródłem pewnych minimalnych standardów, nie zaś szczegółowej organizacji systemów edukacji czy opieki zdrowotnej. Mam nadzieję, że „Solidarity and Strength” (pełne tłumaczenie na angielski tego niemieckiego raportu ma być udostępnione na dniach) zainicjuje, zgodnie z zapowiedziami, europejską debatę, zarówno wśród samych Zielonych, jak i między Zielonymi a innymi siłami społecznymi i politycznymi.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.